-Brakuje mi go.. - powiedziała Jade cicho.
-Mi też go brakuje.. - odpowiedziałam - mimo, że od jego śmierci minęło już pół roku.
-Myślałam, że się z tym pogodzę i w końcu będzie mi łatwiej.. i w sumie jest już lepiej, ale ból zostanie na zawsze.. pamiętam dzień wypadku jakby to było wczoraj.
-Co masz na myśli?
-Tego dnia był taki szczęśliwy i zadowolony.. od rana nic tylko się uśmiechał i nucił coś pod nosem. I ciągle tylko powtarzał, że to będzie idealny wieczór. Mówił, że najbardziej cieszy się z tego, że będzie z tobą. Boże, jak on cię kochał. Potrafił godzinami o tobie nawijać. W swoim pokoju nad łóżkiem miał zawieszone wasze pierwsze wspólne zdjęcie. Wisi tam do tej pory. Zawsze powtarzał, że jest wielkim szczęściarzem, że cię ma. Zachowywał się jak zakochany szczeniak, a miał przecież 19 lat. Nigdy bym nie przypuszczała, że tamten wieczór tak się skończy.. nie sądziłam, że może być tak bezmyślny, żeby wsiadać na motor pod wpływem alkoholu.. myślałam, że ma choć odrobinę rozumu.. ale jak widać się myliłam..
Jak zawsze podczas takich rozmów, łzy zaczęły gromadzić mi się w oczach. Miałam dość rozpamiętywania tego wszystkiego. Było mi naprawdę ciężko i nadal cholernie za nim tęskniłam. Wiedziałam, że Jade również ciężko to znosi. Ale musiałyśmy w końcu zacząć żyć normalnie. Musiałyśmy w końcu się pozbierać i zrobić krok naprzód. Nie mogłyśmy ciągle stać w miejscu i żyć przeszłością. Życie płynęło dalej i nie zatrzymywało się ani na sekundę. To my utkwiłyśmy w martwym punkcie, z którego nie chciałyśmy wyjść. Dość tego. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę. Jej twarz była mokra od łez, a w oczach widać było wielki ból i żal. Nie mogłam patrzeć na to, jak jest jej ciężko. Przytuliłam ją do siebie mocno i głaskałam pod włosach.
-Jade, musimy w końcu się pozbierać - powiedziałam - nie możemy ciągle tkwić w tym samym miejscu, rozumiesz? Josh nie żyje i nic nie możemy na to poradzić. Ale wiem jedno. Z pewnością nie chciałby widzieć nas załamanych i smutnych z jego powodu. Zawsze był pełen życia i optymizmu. Musimy się pozbierać. Musimy w końcu żyć własnym życiem. Dla siebie i przede wszystkim dla niego. Damy sobie radę, zobaczysz. Mamy przecież siebie. A ja nigdy nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Obiecuję ci to. Dopóki jesteśmy razem, damy sobie radę ze wszystkim. Nie możemy żyć przeszłością Jade. Krok do przodu i idziemy.
-Masz rację - powiedziała ocierając łzy - dosyć tego. Nie możemy ciągle żyć żałobą. Dziękuję, że jesteś ze mną Rose. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Mamy siebie nawzajem. I zawsze tak będzie.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie. Tego dnia nie było już łez. W końcu zebrałyśmy się w sobie i byłyśmy w stanie żyć dalej. Josh na zawsze pozostał w naszych sercach. Stamtąd nic nie mogło go wymazać. Żył w nas. I czułyśmy jego obecność w każdym powiewie wiatru. W końcu ruszyłyśmy w drogę powrotną. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Wspominałyśmy stare czasy, gdy jeszcze byłyśmy w przedszkolu. Wtedy wszystko było takie banalne. Naszymi jedynymi zmartwieniami było to, że dostałyśmy mniejszą porcję lodów lub to, że lalka nie miała odpowiedniej sukienki czy bucików. Czasy dzieciństwa były tak beztroskie, że aż miło było do nich wracać. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz, na którym pojawił się numer Nate'a. Uśmiechnęłam się pod nosem i odebrałam.
-Słucham ciebie?
-Witam panią. Jak się pani miewa? - usłyszałam jego jak zwykle miły głos.
-W porządku, dzięki że pytasz. A jak tam w Londynie? Wypad na narty udany?
-W Londynie po staremu. Narty były strzałem w dziesiątkę. I stęskniłem się za tobą. Może byś mnie w końcu odwiedziła co?
-Może kiedyś. Na razie to raczej niemożliwe.
-Daj spokój Rose. Ty musisz tu wrócić.
-Nic nie muszę Nate.. w Mullingar jest mi dobrze. Wróciłam do starego życia.
-I jesteś pewna, że to dobra decyzja? Londyn to takie magiczne miasto. Nie zakochałaś się w nim?
-Może.. sama nie wiem. Ale to już przeszłość.
-Ale obiecałaś, że jeszcze się zobaczymy..
-I dotrzymam obietnicy. Odwiedzę cię na pewno. Tylko.. jeszcze nie teraz.
-Ech.. czemu ty musisz być taka uparta co?
-Taka się urodziłam. Przykro mi panie Bloom.
-Wybaczam pani panno Bell. Wybacz, muszę kończyć. Obowiązki w pracy wzywają. Do usłyszenia niebawem.
-Do usłyszenia Nate.
Zakończyłam połączenie i schowałam telefon do kieszeni. Odprowadziłam Jade do domu i wróciłam do siebie. Mama zajęta była robieniem kolacji a ojciec jak zwykle siedział przed telewizorem i pił piwo. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko pójść do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i włączyłam laptopa. Usiadłam na łóżku biorąc go na kolana i zalogowałam się na Twitterze. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wpis Nialler'a: Żegnaj USA! Kierunek: dom! I w końcu własna lodówka.. . Zdziwiło mnie to. Podobno mieli wrócić dopiero za kilka dni. Ale w sumie co mi do tego? To ich sprawa gdzie latają i kiedy wracają. Takie życie gwiazd. I pomyśleć, że kiedyś byłam jego częścią. Sama nie wiem czemu nagle zaczęłam myśleć o Londynie. Nie wiem po co zaczęłam to wszystko wspominać. I nie wiem też dlaczego zadzwoniłam do Libby. Sama sobie nie umiałam tego wytłumaczyć. Dziewczyna odebrała po kilku sygnałach.
-Tak słucham?
-Cześć Libbs.. przeszkadzam?
-..Rose? - spytała z niedowierzaniem - to naprawdę ty?
-Tak, to ja. Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam.. nie zasłużyłaś na to, żeby cię olewać.
-Daj spokój, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię słyszę! Opowiadaj, co u ciebie? Wszystko w porządku?
-Można powiedzieć, że tak. Znowu jestem na starych śmieciach i próbuję zacząć od nowa. Ciebie nie muszę okłamywać. I tak wiesz kiedy kłamię. Jest.. ciężko. Ale wyjazd był dobrym pomysłem.
-Jesteś tego pewna? Nie wyobrażasz sobie jak wszyscy tu za tobą tęsknimy. W domu u chłopaków jest jakoś tak pusto.. i atmosfera też nie jest najlepsza.
-Czemu? Coś nie tak?
-Odkąd wyjechałaś Niall i Harry ciągle się kłócą, a Zayn jest zamknięty w sobie i prawie z nikim nie gada. Tylko Liam i Louis są normalni. Może nie powinnam ci o tym mówić, ale lepiej żebyś wiedziała.
-Ahm.. no tak. Ale to już nie moja sprawa jak to jest między nimi. A to prawda, że dzisiaj wracają z USA?
-Tak. Odwołali im kilka koncertów i wracają wcześniej. Nie pytaj dlaczego, bo nie mam pojęcia. Nie myślałaś nad powrotem do nas?
-Nie Libby.. nie wracam do Londynu. Ten wyjazd był pomyłką. Szara myszka wróciła do realnego świata.
-Nie mów tak.. Rose ja naprawdę strasznie za tobą tęsknię. Jesteś dla mnie jak siostra. Mimo tego, że znamy się dość krótko. Proszę cię.. przemyśl powrót do Londynu. Na spokojnie. Obiecaj mi, że to przemyślisz. Proszę..
-Ech.. w porządku. Obiecuję, że nad tym pomyślę.
I w tym momencie usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Już wiedziałam, co to oznacza.
-Przepraszam Libby, ale muszę kończyć. To jest mój numer, dzwoń kiedy tylko będziesz chciała. Do usłyszenia.
Rozłączyłam się i pędem zbiegłam na dół. Rodzice byli w kuchni.
-Nawet porządnego obiadu nie umiesz ugotować?! Co z ciebie w ogóle za kobieta?! Zobacz co zrobiłaś! Z jaką suką ja muszę żyć! Posprzątaj to kurwa bo się jeszcze skaleczę!
-Nie mów tak do niej! - krzyknęłam, gdy stanęłam w progu kuchni.
-Słucham? Jeszcze tego brakowało żeby gówniara mi rozkazywała! Nawet bachora nie umiesz wychować żeby miał szacunek do ojca?! Dom wariatów! Dwie suki się dobrały. Jedna dupą świeci po mieście a druga się do niczego nie nadaje!
-Lepiej spójrz na siebie! - krzyknęłam - to ty codziennie chodzisz pijany, że ludzie wytykają nas palcami! Nie umiesz odpuścić sobie nawet jednego piwa! To ty jesteś żałosny! Alkoholik!
-Co ty do mnie powiedziałaś? Ty gówniaro! Już ja cię nauczę dobrych manier!
Po tych słowach dosłownie się na mnie rzucił. Przyzwyczaiłam się już do bólu jaki mi zadawał. Zawsze zaciskałam usta i czekałam aż skończy. Jednak tym razem było inaczej. Upadłam na płytki i uderzyłam o nie głową. Ból rozniósł mi się po całej czaszce. A potem straciłam przytomność.
Wiedziałam co to znaczy szpital. Spędziłam w nim 3 dni. W głowie nadal mi się kręciło, ale czułam się już lepiej. Choć raz chciałam mu się postawić. Choć raz chciałam udowodnić sobie, że nie jestem tchórzem. I oto jak to się skończyło. Od tamtej pory ojca nie było w domu. Znów gdzieś zniknął. Wróciłam z mamą do domu. Natalie i Jade od razu mnie odwiedziły. Siedziały ze mną przez cały dzień. Omijałyśmy temat pobicia. Jakoś nie miałam ochoty o tym gadać. Wiedziałam, że Irlandia równa się kłopoty, ból i cierpienie. Gdzieś głęboko w sercu miałam jednak nadzieję, że to w końcu się skończy.. że ojciec przejrzy na oczy i przestanie pić. Byłam naprawdę naiwna. Tacy jak on się nie zmieniają. Nigdy..
I właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłyśmy same w domu. Natalie wstała i powiedziała, że otworzy, a ja nie miałam nic przeciwko. Nie chciało mi się ruszać tyłka. Nie minęło 5 minut jak usłyszałam pisk i wykrzykiwane przez przyjaciółkę moje imię. Spojrzałyśmy z Jade na siebie nie wiedząc o co może jej chodzić. Wstałam i zeszłam na dół.
I właśnie wtedy GO zobaczyłam. Burza brązowych loków, śmiejące się zielone oczy, słodkie dołeczki w policzkach i lekko zachrypnięty głos. Harry. Ten Harry stał właśnie w moim holu i rozmawiał z podekscytowaną Natalie. Gdyby Jade mną nie potrząsnęła, to pewnie stałabym jak osłupiała jeszcze przez dobrych kilka minut. W końcu Hazz na mnie spojrzał. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Co on tu do cholery robił?! A gdyby ojciec był w domu..? Nie chciałam sobie nawet wyobrażać awantury, jaka by wtedy wybuchła. Natalie i Jade wycofały się na górę i zostałam z nim sama. Żadne z nas się nie odezwało. Spuściłam wzrok i poszłam do salonu. Chłopak po chwili wahania poszedł za mną. Usiadłam na kanapie, podkuliłam nogi i wzięłam do rąk poduszkę.
-Co ty tutaj robisz? - spytałam w końcu.
Mój ton nie był ani odrobinę przyjazny.
-Musiałem przyjechać.. nie mogłem dłużej wytrzymać - powiedział patrząc prosto na mnie.
-Niby czego wytrzymać? - prychnęłam - Tego, że nie masz pod ręką kogoś do flirtowania? Czy tego, że zabrakło osoby, którą mogłeś bezpodstawnie oceniać?
-Rose.. ja nie chciałem.
-Myślisz, że mnie to obchodzi?
-Ale ja naprawdę nie chciałem! Gdybym wiedział.. gdybym tylko wiedział wcześniej, to nigdy w życiu nie powiedziałbym czegoś takiego.. w ogóle dałbym ci święty spokój.. ale nie wiedziałem. To zdjęcie.. ja po prostu nie wiedziałem, co o tym myśleć. Byłem nieświadomy.. Rose, przepraszam cię.. naprawdę strasznie cię przepraszam..
Z jego tonu można było wywnioskować, że mówił szczerze. Jego oczy przepełnione były nadzieją, ale i smutkiem. A ja zgłupiałam. Jego wizyta kompletnie zbiła mnie z tropu. I co ja miałam zrobić?
-Posłuchaj Harry. W moim życiu rozdział pod tytułem "Londyn" został zamknięty. Wróciłam do domu. Wasze życie nie jest moim życiem, rozumiesz? Wszystko jest po staremu. I lepiej żeby było tak.. jakbyśmy się nigdy nie poznali.
-Co ty wygadujesz? Czy ty w ogóle wiesz co mówisz?
-Tak, wiem. Tak będzie lepiej i dla ciebie i dla mnie.
-Nieprawda! I sama dobrze o tym wiesz. Nie może być tak, jakbyśmy się nie znali. Twój pokój w naszym domu na zawsze pozostanie twój. I czy tego chcesz czy nie, zawsze będzie na ciebie czekał. Nie możemy zmienić biegu wydarzeń, ale.. proszę cię. Nie skreślaj mnie i reszty tak szybko.
Zaniemówiłam. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Harry zawsze wzbudzał we mnie mieszane uczucia. Myślałam, że szybko zapomnę o nim i o tym, co wiązało się z ich domem. Myślałam, że dam radę znów żyć swoim życiem. Czyżbym znów się myliła?
-Ja.. nie skreślam was. Po prostu zeszłam wam z drogi. To wszystko.
-Więc nigdy więcej nie schodź nam z drogi. Proszę cię. Wróć ze mną do Londynu.
-Nie mogę.. choćbym chciała to i tak nie mogę.
-Ale dlaczego?
-To bardziej skomplikowane niż ci się wydaje, Harry. Moje życie nie jest usłane różami jak twoje. Mam obowiązki.
-Ale masz też prawa. Między innymi prawo do szczęścia. Proszę cię.
-Nie mogę! Nie możesz tego zrozumieć i dać mi spokoju? To ja cię proszę Hazza. Wracaj do Londynu, żyj nadal swoim idealnym życiem, a mi daj żyć po swojemu.
-Nie. Nie opuszczę Mullingar, dopóki nie zdecydujesz się, żeby wrócić ze mną - powiedział stanowczo.
-Dlaczego musisz to wszystko jeszcze bardziej komplikować? Po co się mną przejmujesz?
-Bo.. zależy mi na tobie. Nie chcę żebyś cierpiała. Nie chcę żebyś musiała czegoś się bać.
-Przestań.. proszę cię, przestań.
-Rosalie, ja naprawdę chcę cię chronić. Nie chcę żeby coś ci się stało. Proszę..
-Chyba powinieneś już iść - przerwałam mu.
Harry spojrzał na mnie niepewnie.
-Nie poddam się tak łatwo. I nie zrezygnuję - powiedział twardo.
Po tych słowach wstał i wyszedł. Dopiero wtedy mogłam się rozpłakać. Dziewczyny od razu zbiegły po schodach i znalazły się obok mnie. Nie chciałam nic im mówić. Nie po to wyjeżdżałam, żeby teraz to wszystko zaczynało się od nowa. Dlaczego życie nie mogło być łatwe i przyjemne, tylko wiecznie skomplikowane i trudne? Dlaczego JA nie mogłam być zwykłą dziewczyną, która nie musi bać się o każdy kolejny dzień? DLACZEGO? Odpowiedź była prosta: bo takie właśnie jest życie.
Wtuliłam się w swoje przyjaciółki i starałam się przemyśleć całą swoją rozmowę z Harry'm. I kto miał rację?
~Harry~
-Musimy pogadać - zacząłem i usiadłem obok niego.
-Nie mamy o czym - mruknął.
-Mamy i dobrze o tym wiesz Horan. Mam dość tych naszych ciągłych kłótni o nic. To już nie ma sensu. Nie możemy po prostu zakopać toporu wojennego i w końcu żyć normalnie? To się robi powoli nudne.
-Czego ty chcesz Harry? - spytał i wstał do pozycji siedzącej - O co ci chodzi, że tak nagle chcesz się godzić?
-Bo coś zrozumiałem. Tak samo jak ty chcę, żeby Rosalie wróciła do Londynu. Ale siedząc tutaj niczego nie wskóramy. Chcę lecieć do Mullingar.
-Nie ma mowy! - krzyknął - Czy tobie już kompletnie odbiło?!
-Nie Nialler. Nie odbiło mi. Musimy w końcu coś zrobić! A ja nie mogę dłużej siedzieć z założonymi rękami i udawać, że jest okay. Dosyć tego. Albo dasz mi jej adres, albo sam ją znajdę. Mamy dwa tygodnie wolnego, więc mam czas. Tobie nie udało się jej przekonać. Czas na mnie.
-Dlaczego chcesz to zrobić? Myślałem, że jest ci obojętna. Co w ciebie nagle wstąpiło?
O moich przemyśleniach jeszcze nikt nie wiedział. Ale Nialler zasługiwał by o wszystkim wiedzieć. W końcu Rose była jego rodziną.
-Bo.. ja ją kocham. I żałuję, że odkryłem to tak późno. Proszę cię bracie.. pomóż mi.
Niall wpatrywał się we mnie w osłupieniu, ale w końcu chyba zrozumiał. Wstał i podszedł do biurka. Na małej kartce zapisał mi adres Rosalie i wręczył mi ją.
-Wróć tu z nią - powiedział.
-Zrobię wszystko, co w mojej mocy - obiecałem i przytuliłem go.
Nasze kłótnie w końcu dobiegły końca. Opuściłem jego pokój, spakowałem swoje rzeczy i zarezerwowałem lot w prywatnym samolocie oraz pokój w hotelu w Mullingar. Byłem gotowy. Zszedłem na dół, a w drzwiach minąłem się z Zayn'em i Amber.
-A ty dokąd Styles? - spytał Mulat.
-Jadę do Irlandii. Czas wreszcie coś zrobić - odpowiedziałem zakładając kurtkę.
-Ale jak to do Irlandii? - zdziwił się.
-Do Rosalie. Wrócę z nią tu.
-Chodź Zayn - odezwała się Amber - to jest sprawa co robi i jakie popełnia błędy.
Spiorunowałem ją wzrokiem i po prostu wyszedłem. Nigdy specjalnie jej nie lubiłem. Nie rozumiałem też jak Zayn może być z kimś takim jak ona. Lot minął dość szybko. Zostawiłem swoje rzeczy w hotelu, zamówiłem taksówkę i pojechałem pod podany adres. Drzwi otworzyła mi jakaś blondynka. Na początku myślałem, że pomyliłem domy, ale ona zaczęła piszczeć i wołać imię Rose. Zeszła po schodach i w końcu mogłem ją zobaczyć. Widziałem siniaki na jej rękach i zszytą wargę. To podziałało na mnie jak wiadro lodowatej wody. To o tym mówił Niall. Nasza rozmowa nie wyglądała tak, jak chciałem. Chciałem powiedzieć jej, że ją kocham, ale zabrakło mi odwagi. Musiałem załatwić to inaczej. Gdy już opuściłem jej dom, pojechałem do baru. Zamówiłem drinka i pijąc go, zastanawiałem się nad tym, co powinienem zrobić dalej...
___________________________
VOILA! :D Jest trzynastka ^^ Mam nadzieję, że nie pechowa.. :)
Sprawy nabierają innego kształtu. :D
A wgl to jak wam mijają święta ladies? Bo u mnie strasznie dużo jedzenia xd no, ale w końcu to święta :)
Czytasz = komentujesz ♥
Kochasz mnie = komentujesz ♥
Podoba się = komentujesz ♥
Nie podoba się = też komentujesz :D
Hah :D Tak, wybaczcie, musiałam :)
Czekam na wasze opinie! SZCZERE! :) Do napisania niebawem Directioners ! < 3
+Wybaczcie, że nie jest najdłuższy, ale jestem chora i jakoś weny brakuje..
Następny będzie dłuższy, obiecuje < 3
+Wybaczcie, że nie jest najdłuższy, ale jestem chora i jakoś weny brakuje..
Następny będzie dłuższy, obiecuje < 3
móiłam Ci już, że powinnać napisać książkę ? :D kocham Twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńco powiesz na twitcama ? chciałabym zobaczyć jak wygląda moja ulubiona pisarka
@neskowelove
Trzymam Cię za słowo że kolejny rozdział będzie dłuższy. Rozdział jak zawsze fenomenalny zresztą oba opowiadania też są fenomenalny więc nie ma się co dziwić. Mam nadzieje że Rose wróci do Londynu i będzie dobrze. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
OdpowiedzUsuńJulka
doczekałam się tego odcinka:D świetnie że coś ruszyło i Harry przyjechał do niej:)
OdpowiedzUsuńczekam na następny!:D
Pozdrawiam:)
W końcu.
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam..:((
Ale w końcu jest:))
Chcę , aby Rose poleciała do Londynu i to z Harrym:))
jeju jeju jej niech ona z nim wracaaa ! <3
OdpowiedzUsuńKocham jak Ty opisujesz zachowanie Harrego<3 jest taki słodkii <3
Czekam na następny ;*
Pozdrawiam Twoja Rons<#
Tak czytam, czytam, czytam, i ... uśmiecham się. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że czytam, ale nic nie pamiętam. Myślałam o Rose, jak to byłby być na jej miejscu. I to takie... niesamowite, i i ... trudne ?
OdpowiedzUsuńTakie są twoje opowiadania - bez trudu możesz przenieść się do opisywanego świata. Za to kocham tego bloga. A rozdział ? Jak zwykle genialny <3
Nie najdłuższy (nawet nie wiesz, jaka jestem smutna, że już się skończyło), ale i tak cudowny < 3 czekam na następny !
Aaaww ! Kocham tego bloga! rozdział jest cudownyy ;* czekam na następny ! ♥
OdpowiedzUsuńCudo ! <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, podoba mi się...ba jest zajebiste i kocham! ♥ Czekam na next...proszę szybko! ♥
OdpowiedzUsuńsuper :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńw sumie nie czuję tych świąt .. ; P
OdpowiedzUsuńa rozdziaał świetnyy . <3333333
Ten rozdział jest najlepszy jaki napisałaś :) !!!
OdpowiedzUsuńWreszcie Harry zrobił to co powinien czyli ruszył dupę i poleciał do Rose.
I przyznał że ją kocha <3
Czekam na nn <3
Kocham tooo<33
OdpowiedzUsuńSuper że tak sprawy się toczą! I mam nadzieję że Rose i harremu sie ułoży i będę RAZEM!!
OdpowiedzUsuńŁadnie, podoba mi się. Był moment, kiedy miałam łzy w oczach... Niech ona już wraca do tego Londynu. Fajnie będzie ;D
OdpowiedzUsuńCzytam, więc komentuję. Kocham Cię ♥, więc komentuję. Podoba mi się, to oczywiste, więc komentuję ;D
OdpowiedzUsuńŚwięta, bardzo obżarcie i leniwie minęły ;D
Rozdział jest przezajebisty <3 Wiedziałam, że on do niej przyjedzie, wiedziałam ;D a na koniec to aż się popłakałam <3
szybkiego powrotu do zdrowia, i mnóstwo weny życzę ;* ;)
PS. zrób suprajsa urodzinowego swojej najwierniejszej czytelniczce i dodaj rozdział przed sylwestrem ;D <3
Proszę datę twoich urodzin : d
UsuńZobaczę co da się zrobić <3
Zajebisty rozdział ! <33
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego ;3
Masz wielki talent dziewczyno, tylko pozazdrościć xD
Koocham Cię <3 cudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiaam i komentujee...
OdpowiedzUsuńpaulaa
czekam na kolejny
Doczekałam się, i co tu dużo mówić - Rozdział jest świetny!!!
OdpowiedzUsuńFajnie, że Hazz zdecydował się wreszcie na jakiś ruch i oby miał w sobie ten cudowny dar przekonywania, bo Rose potrzebuje tego 'powrotu'. Z drugiej strony - decyzja o powrocie = decyzja o ponownym zostawieniu mamy na pastwę tego skurwysyna (przepraszam, ale nie potrafiłam znaleźć łagodniejszego słowa).
Komplikacje, komplikacje i jeszcze raz - KOMPLIKACJE
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - Harry nareszcie doszedł do tego co było oczywiste. Kocha ją! <3
Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Pozdrawiam, Klaudia ;)
A co mam robić, jak to opowiadanie jest tak Zajebiste, że jaram się bardziej niż Fretka Jeremiaszem ? Bo chyba też komentować, więc Proszę . ;*
OdpowiedzUsuńZajebisty Rozdział ! <3
Komentuję, ponieważ pierwsze 3 punkty pod rozdziałem się zgadzają :) Rozdział genialny i czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńPS Spóźnione Merry Christmas ! :*
Świetny rozdział.! ;*
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaawwwwwwww ♥ cudoooowny, kochanie ! jestem po wieeelkim wrazeniem ; ** no oczywiście, że Cię kocham i kocham to opowiadanie ♥ Jestem za tym, aby Rose była z Zayn'em ~! piszę to pod prawie każdym rozdziałem ! ;)) alr zrobisz jak będziesz uważać ♥ pozdrawiam :* czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńJej, wlasnie skonczylam czytac twojego bloga. Przeczytalam kazdy rozdzial, linijka po linijce :) Oczy mnie strasznie pieka ale sie baaardzo oplacalo! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdzialy! :D
Jak tylko pojawi sie nowy, dasz znac na moim blogu? :) dzieki, xoxo
www.catalogueofmylife.blogspot.com
PS: Harry i Rose musza byc razem!!!
OdpowiedzUsuńzajebiste:) prosze szybko dodqawaj
OdpowiedzUsuńno poprostu nie moge sie oderwac:) harry i rose musza byc razem i mam nazieje ze pojada razem do ladynu a ten alkoholik zaplaci za swoje:P
Cuuuuuuuuuuudowny! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Rose wroci do Londynu i ze Zayn zerwie z Amber i bedzie z Rose ! ;d
Dawaj szybko nastepny Kochanaa !<3
~smile!;)
no po prostu Z.A.J.E.B.I.S.T.E.!.!.!.!. czekam na next :3
OdpowiedzUsuńSOŁ BJUTIFUL! W SUMIE JAK ZAWSZE ;D CZEKAM NA NEXT'A! W SUMIE JAK ZAWSZE! :D SEE YA! ~AGNIESZKA ;*
OdpowiedzUsuńBrak słów.
OdpowiedzUsuńJest zajebisty..
Czekam na kolejny..;)
Miloo...
Nie da się opisać jak bardzo kocham twój blog ! Jest jak narkotyk , kiedy widzę kolejny rozdział nieważne gdzie bym była muszę go przeczytać ... I kurde, piszesz tak zajebiście że mogłaby być z ciebie świetna pisarka ! Serio ! Kurde, czekam na nowy ! SZYYBKO !
OdpowiedzUsuńp.s. jeżeli bd miała ochotę to wpadnij do mnie :
www.cause-i-love-u-more-than-everything.blogspot.com
Suuuper rozdział <3 Uwielbiam tego bloga :D Dlatego też nominowałyśmy Cię do Libster Award :) http://i-hate-you-but-still-love-you.blogspot.com/p/libster.html
OdpowiedzUsuńhej rozdział super zapraszam do mnie jesteś na liście http://luck-or-bad-luck.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńczekam na nexya!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTaktaktak, pięknie! *3*
OdpowiedzUsuńsuper!!!! kocham cię zakochana w muzyce
OdpowiedzUsuńrządzisz!!!!!
OdpowiedzUsuńLOVE IT! Z niecierpliwością czekam na nexta. Praktycznie, to zaglądam na twojego bloga czy czasami czegoś nie dodałaś :)
OdpowiedzUsuńPS Wiem, że późno, ale nominowałam cię do Liebster Award na moim blogu: http://outoftouchoutoflove.blogspot.com/
Usuńdziewczyno kocham cię jesteś niesamowita prosze szybko o nexta
OdpowiedzUsuńkiedy następny ?
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpiliwością na następny rożdział
OdpowiedzUsuńCzekaam na nn ; **
OdpowiedzUsuńEj plissss, zrób trójkącik : - Rose - Hazza - Zayn.
Bd fajnie.
Kocham.
Jesteś świetna kocham twoje opowiadanie jest świetne! Prosze cię szybko o kolejny rożdział!
OdpowiedzUsuńJesteś świetna;)Czekam na dalsze opowieści;)
OdpowiedzUsuńZajebiste... Czekam na kolejne:-D
OdpowiedzUsuńZajebiaszcze XD :P
OdpowiedzUsuńSuper blog. Bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńForever Directioner-Jula Styles.xd