piątek, 9 listopada 2012

Rozdział piąty ♥

Z pomocą Niall'a przeniosłam wszystkie swoje tobołki do bagażnika. Było tego dość sporo. Nie sądziłam, że mam aż tyle rzeczy. Horan poinformował mnie o tym, że jego mama już czeka na moją i ma już nawet przygotowany pokój. Ta wiadomość nieco podniosła mnie na duchu. Kiedy już wszystko zostało spakowane, nie pozostało mi już nic innego jak tylko pożegnać się z mamą. To chyba było w tym wszystkim najgorsze. Miałam nie widzieć jej przez nie wiadomo jak długi okres czasu. Ta myśl napawała mnie lękiem. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Tak, jakbym już nigdy miała jej nie puścić. To było najgorsze ze wszystkich pożegnań. Obiecałam, że zadzwonię jak tylko bezpiecznie wyląduję w Londynie. W końcu niechętnie się od niej odsunęłam. W ostatniej chwili włożyła mi do ręki białą kopertę. Wiedziałam, co się w niej znajduje. Chciałam jej ją oddać, ale pokiwała przecząco głową. Nie miałam nic do gadania. Musiałam zabrać ostatni prezent. Wsiadłam do czarnego samochodu kuzyna. Niall również ją przytulił i usiadł za kierownicą. Odpalił silnik i ruszyliśmy. Machałam do niej do czasu, aż zupełnie zniknęła z pola widzenia.
-Co sprawiło, że zmieniłaś zdanie? - spytał blondyn w pewnym momencie.
-Po prostu miałeś rację. Zmiana otoczenia dobrze mi zrobi. Mam dość tego wszystkiego. O której mamy lot?
-O której chcemy.
-Co masz na myśli? - spytałam niepewnie.
-Wynająłem samolot. Jest cały do naszej dyspozycji.
-C..co? Ale po co? Przecież to komiczne!
-Bo.. oj no nie wiem. Po prostu chciałem przelecieć się takim cudeńkiem i już.
-Super. Ty możesz sobie wynajmować samolot a mnie nie stać nawet na nowy telefon - mruknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi - to bardzo, ale to bardzo nie fair.
Niall tylko się zaśmiał. Przez całą drogę rozmawialiśmy i wspominaliśmy dawne czasy. Coraz bardziej bałam się tego, jak poradzę sobie w Londynie. Co jeżeli jego przyjaciele stwierdzą, że jestem idiotką i będą się ze mnie nabijać? Co jeżeli nie będę tam miała kompletnie nikogo? A co jeżeli ich fanki pomyślą, że im zagrażam? Było bardzo wiele minusów. Miałam coraz mniejszą ochotę na ten wyjazd. Miałam się uspokoić i uleczyć rany, a jak do tej pory tylko się zamartwiałam. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Wszystko będzie dobrze, powtarzałam sobie w myślach. Przynajmniej mama była bezpieczna. To było najważniejsze. Kiedy dojechaliśmy na lotnisko, Niall z pomocą jakiegoś faceta zapakował nasze bagaże do białego samolotu. Wcale nie żartował z tym, że go wynajął. Był cały do naszej dyspozycji. Zajęłam miejsce na wygodnym fotelu i rozglądałam się wokoło oczarowana. Jeszcze nigdy w życiu nie leciałam samolotem. Miałam lekkie nerwy, ale patrząc na uśmiechniętego blondyna, od razu czułam się lepiej. W końcu wystartowaliśmy. Lot minął w naprawdę miłej atmosferze. Razem z Niall'em ciągle się śmialiśmy i rozmawialiśmy. W końcu zaczęłam czuć, że podjęłam dobrą decyzję. Nie obchodzili mnie jego przyjaciele. Jeżeli tylko nie będą wchodzić mi w drogę, jestem gotowa się do nich przyzwyczaić. Po wylądowaniu, na lotnisku aż roiło się od ochroniarzy. Wzięli wszystkie nasze bagaże i zapakowali do wielkiego, czarnego samochodu. Była tam też cała masa fanek, które wykrzykiwały imię mojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się pod nosem i wsiadłam do samochodu. Niall podszedł do nich i rozdał kilka autografów. Nie było go dłuższą chwilę. Gdy w końcu wrócił, zajął miejsce obok mnie i ruszyliśmy. Londyn. Naprawdę byłam w Londynie. Przez całą drogę patrzyłam przez okno i "chłonęłam" każdy szczegół nowego otoczenia. Nie odzywałam się. Niall ciągle coś gadał, ale mniej więcej w połowie przestałam go słuchać. Wyciągnęłam telefon i napisałam krótką wiadomość do mamy: Jestem już w Londynie. Tu jest naprawdę pięknie! Odezwę się za niedługo i już za tobą tęsknię. Kocham. Rose. Kliknęłam "wyślij" i schowałam komórkę. Nagle samochód zatrzymał się pod wielkim domem. Nie, nie domem. Pałacem. Spojrzałam na Niall'a błagalnie.
-Ej, ja nie mam dzisiaj siły na zwiedzanie - jęknęłam - może jutro, okay? Teraz chcę się wreszcie znaleźć w pokoju i paść na łóżko. Odpuść.
Niall spojrzał na mnie dziwnie i nagle wybuchnął głośnym śmiechem. Patrzyłam na niego z uniesionymi brwiami, kompletnie zdezorientowana. Blondyn nadal się śmiejąc pomógł mi wysiąść z samochodu. Ustawił mnie przodem do budynku, a sam stanął przede mną i rozłożył ręce.
-To kochana - powiedział wyszczerzony - jest twój nowy dom. Witaj w naszym królestwie Rose!
Otworzyłam usta ze zdziwienia i szerzej otworzyłam oczy. Rozejrzałam się dookoła zafascynowana. Dom? Czy on upadł na głowę? To był pałac! Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Miałam mieszkać w.. pałacu? Przez chwilę przestałam myśleć. Niall mnie do siebie przytulił i wprowadził do środka. Nadal rozglądałam się dookoła. Ochroniarz szedł za nami, niosąc nasze bagaże. Kiedy znaleźliśmy się w salonie, zauważyłam trzech chłopaków siedzących na kanapie i wgapiających się w telewizor. I doznałam kolejnego szoku. Jak na kolesi z boysbandu byli naprawdę przystojni. Od razu skarciłam się w myślach. Nie przyjechałam tu romansować. Gdy tylko nas zauważyli, odstawili joysticki, które mieli w dłoniach i wstali uśmiechając się.
-Chłopaki, to moja kuzynka Rosalie.. - zaczął Niall.
-Rose - poprawiłam go karcąco.
-No tak, Rose - kontynuował - a to po kolei Zayn, Liam i Louis.
-Hej - odezwał się ten pierwszy.
-Cześć - powiedział drugi.
-Witaj w naszym cudownym domu piękna istoto ludzka! - wykrzyknął trzeci i rozłożył ramiona jak wcześniej Niall.
-Emm.. okay. Cześć, fajnie was poznać - bąknęłam - nie chcę być niemiła, ale możecie zaprowadzić mnie do pokoju? Jestem zmęczona i w ogóle. Rozumiecie.
-Jasne księżniczko - odpowiedział mi Horan - zapraszam za mną.
Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i posłusznie poszłam za nim. Weszliśmy na pierwsze piętro, później długim korytarzem do samego końca i wreszcie stanęliśmy pod właściwymi drzwiami.
-Gotowa? - spytał trzymając dłoń na klamce.
-Chyba tak - odpowiedziałam.
Niall otworzył drzwi i moim oczom ukazał się mój nowy pokój. Do środka weszłam z szeroko otwartymi oczami. Rozglądnęłam się dookoła nie wierząc, że to wciąż rzeczywistość. Takiego wnętrza nie widziałam nawet na filmach.
-Ty.. sobie.. żartujesz? - wydusiłam i usiadłam na białej kanapie - to jest mój.. pokój?
-A co? Nie podoba ci się? - wyraźnie się zmartwił.
-Nie podoba? Człowieku, ja nawet w marzeniach nie miałam takiego pokoju! Wy naprawdę zwariowaliście.
-Nie widziałaś jeszcze wszystkiego - powiedział z błyskiem w oku i wskazał na dwoje drzwi naprzeciwko.
Dopiero wtedy je zauważyłam. Spojrzałam na niego niepewnie, ale on tylko skinął głową w ich kierunku. Powoli wstałam z wygodnej sofy i stanęłam przed drzwiami. Najpierw otworzyłam pierwsze i znalazłam się w garderobie, gdzie stały już wszystkie moje bagaże. Za drugimi drzwiami była łazienka. Myślałam że oszaleje. Własna łazienka. Tylko i wyłącznie dla mnie. Nie potrzebowałam tego wszystkiego. Wystarczyłby mi malutki pokój z łóżkiem i szafą. Nie byłam przyzwyczajona do życia w luksusie. Ale i tak nie miałam wyboru. 
-Chcesz zobaczyć resztę domu? - spytał blondyn.
-Jasne. Może przynajmniej się nie zgubię. Chyba.
-A więc zapraszam!
Znów znaleźliśmy się w długim korytarzu. Niall pokazał mi pokoje chłopaków a potem całą resztę. Było tego naprawdę sporo. Kuchniajadalniabiblioteka, inne łazienki, pokoje dla gości, salon, pokój gier, mini siłownia i inne. A te najlepsze zostawił na koniec. Zaprowadził mnie na sam dół. Pod parterem. Znajdowało się tam kilka drzwi. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Miałam mętlik w głowie i wszystkie te pokoje przed oczami. Nie wiedziałam czego jeszcze mogę się spodziewać. Za pierwszymi drzwiami była sala kinowa, za drugimi basen, za trzecimi jacuzzi, a za czwartymi TO. Myślałam, że zaraz oszaleję. Takie luksusy w jednym domu! Nie trzeba było nawet nigdzie wychodzić. W końcu wróciliśmy do mojego pokoju. Reszta chłopaków nadal wgapiała się w telewizor. Nagle coś sobie uświadomiłam.
-Ej, mówiłeś, że w zespole jest was pięciu tak? - spytałam Niall'a. 
-Tak, a co?
-No bo poznałam trzech. Plus ty to czterech. Więc nie bardzo rozumiem. Ten piąty jest niewidzialny?
Niall zaśmiał się i usiadł obok mnie na sofie.
-Nie. Ten piąty istnieje naprawdę. Ma na imię Harry i w tym momencie jest nie wiadomo gdzie. Pewnie się szwęda po Londynie. Ale spokojnie, jeszcze zdążysz go poznać.
-Bardzo mnie to pociesza - mruknęłam - i jak ja mam tu mieszkać? Sama na pięciu facetów? Można oszaleć.
-Nie będziesz sama. Jest jeszcze Libby i Amber.
-Y.. że kto? 
-Libby jest dziewczyną Liam'a, a Amber Zayn'a. Co prawda nie mieszkają z nami, ale są tu prawie codziennie. Powinnyście się polubić. Choć z Amber mogą być kłopoty, ale nią się nie przejmuj. Tak naprawdę żaden z nas za nią nie przepada. Oprócz Zayn'a oczywiście. Ten to jest w nią wpatrzony jak w obrazek.
-Okay, okay. I tak nie pamiętam który to który. Może z czasem mi się uda. A teraz wybacz, ale chcę iść pod prysznic i zacząć się rozpakowywać. 
-Jasne, nie ma sprawy. Idę pograć z chłopakami. Jak coś to wołaj.
-Okay. Dziękuję za wszystko.
-Nie ma za co. Witaj w nowym domu - powiedział z uśmiechem i puścił mi oczko.
Zaraz potem wyszedł zamykając za sobą drzwi. Zostałam sama. W końcu. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer mamy. Odebrała niemal natychmiast.
-Cześć córcia - usłyszałam jej ciepły głos - wszystko w porządku?
-Tak mamo, w jak najlepszym. Dom jest wspaniały, współlokatorzy nie najgorsi i ogólnie jest dobrze. Zaczynam się zadomawiać. A jak u ciebie?
-Też dobrze. Właśnie przenoszę ostatnie pudła do Maury. Nadal nie jestem przekonana, ale dla ciebie wszystko.
-A.. a co z ojcem? - spytałam krzywiąc się na samą myśl o nim.
-Nie mam bladego pojęcia. I jakoś mnie to nie obchodzi. To już nie mój problem.
-W końcu mówisz jak człowiek! Dobrze, to ja idę się rozpakowywać. Kocham cię!
-Ja ciebie również kochanie. Do usłyszenia!
Zakończyłam połączenie i usiadłam na miękkim dywanie. Jeszcze raz ogarnęłam wzrokiem swój nowy pokój. To w nim miałam spędzić kilka, lub kilkanaście lat swojego życia. W końcu wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, spięłam włosy w kok i przebrałam się w wygodniejsze rzeczy. Zaraz potem skierowałam się do garderoby. Chciałam mieć to wszystko jak najszybciej z głowy. Zajmowałam się pierwszym pudłem, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Zastanawiając się kto to może być, krzyknęłam "proszę" i po chwili do pokoju weszła wysoka, szczupła blondynka. Uśmiechała się od ucha do ucha.
-Cześć - powiedziała i podeszła do mnie - ty musisz być Rose.
-Tak, to ja. A ty jesteś..? 
-Libby Broke. Miło cię poznać.
Dziewczyna podała mi rękę, którą uścisnęłam. Sprawiała wrażenie miłej, otwartej i przyjaznej. 
-Pomyślałam, że może przyda ci się pomoc przy tych wszystkich manatkach. Wiem co to znaczy przeprowadzka.
-Bardzo miło z twojej strony, ale poradzę sobie sama. To tylko kilka pudeł.
-Daj spokój, nie ma sprawy. I tak nie mam co robić bo te bałwany ciągle tylko wgapiają się w ten wielki ekran na dole. 
-Ale na pewno?
-Jasne. Bierzmy się do roboty. We dwie pójdzie nam o wiele szybciej.
-Okay. Skoro tak bardzo chcesz..
-O niczym innym nie marzę.
Zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do garderoby. Naprawdę polubiłam tą dziewczynę. Podobno najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Przy rozpakowywaniu zaczęłyśmy rozmawiać. Zaczęła opowiadać mi o sobie. Jej pasją było malarstwo i gotowanie. Była z Liamem od roku i bardzo go kochała. W ogóle mówiła o nim jak o kimś bardzo wyjątkowym. Przy okazji dowiedziałam się o nim kilku rzeczy. Mówiła o swoim dzieciństwie, rodzinie i innych rzeczach. Aż chciało się słuchać. Potem nadszedł czas na mnie. Mimo wszystko nie byłam gotowa opowiedzieć jej wszystkiego. Ufałam jej, choć może za wcześnie na takie stwierdzenia. Powiedziałam jej o Josh'u. O wypadku i o tym, co było przed i po. Ani słowem nie wspomniałam o samookaleczeniu się ani o pijaństwie ojca. Nie byłam w stanie. To byłoby za dużo. W pewnym momencie Libby mocno mnie przytuliła. Na początku byłam zdezorientowana, ale w końcu odwzajemniłam uścisk.
-Przykro mi. Naprawdę bardzo mi przykro - powiedziała cicho - nie umiem wyobrazić sobie tego, co czujesz.
-Dziękuję - odpowiedziałam schylając głowę - ciągle o nim myślę. Nie mogę przestać. Głowę mam pełną od wspomnień i nie umiem się od nich uwolnić. Nie umiem nawet tego opisać. I mam nadzieję, że tutaj wrócę do normalnego życia. W Mullingar dosłownie wszystko mi go przypominało. 
-Będzie dobrze, zobaczysz. Wiem, że to błahe słowa, ale gdy w nie wierzysz stają się prawdziwe. Dobra, koniec smutnych tematów. Jak pierwsze wrażenia po poznaniu tych trzech wariatów?
-Szczerze? Nie mam pojęcia. Powiedziałam im tylko "hej" i od razu zaszyłam się tutaj. Jakoś nie mam szczególnej ochoty poznawać ich bliżej. Przynajmniej nie dzisiaj.
-O to się nie martw. Sami do ciebie przyjdą. Oni nie umieją wytrzymać. Ciekawość weźmie górę. Zwłaszcza u Styles'a.
-Emm.. u kogo? Wybacz, ale ja ich jeszcze nie rozpoznaję. 
-Harry Styles to ten lokowaty o słodkim uśmiechu i głębokich zielonych oczach. Od razu zacznie do ciebie zarywać, więc nie bądź zaskoczona.
-Ach. To ten, którego jeszcze nie poznałam. Okay, będę się mieć na baczności.
-Dobry pomysł. Chociaż ma on swój urok. Ale jakby co to Louis jest jeszcze wolny. O Niall'u nie mówię bo to by było dziwne skoro to twój kuzyn - obie się zaśmiałyśmy.
-Nie przyjechałam tu żeby szukać nowej miłości - powiedziałam stanowczo - a na pewno nie wśród nich. 
-Może zmienisz zdanie..
-Raczej wątpię. Ale gdyby coś, to będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie. 
-Trzymam cię za słowo!
Nagle zadzwonił telefon Libby. Wyciągnęła go z kieszeni, spojrzała na wyświetlacz i momentalnie się skrzywiła. 
-Tak Amber? - odebrała - nic szczególnego.. nie.. nie ma mowy, nigdzie nie idę.. jestem zajęta.. oj nie przesadzaj.. po prostu nie mam ochoty.. a dlaczego nie weźmiesz Zayn'a? ... jasne, już wiesz, że się nie zgodzi.. zadzwoń, zobaczysz, że dla ciebie wyjdzie z domu.. obiecuję, że następnym razem pójdę z tobą.. tak, obiecuję.. do zobaczenia.. ja ciebie też.
Zakończyła połączenie i schowała telefon.
-Wybacz, musiałam odebrać - powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco.
-Jasne, nie ma sprawy. Amber to dziewczyna Zayana? 
-Zayn'a kochanie - powiedziała śmiejąc się - tak, są ze sobą od pół roku. Jest wielką miłośniczką zakupów. Codziennie jest w centrum handlowym. Nie rozumiem jak tak można. No, ale Amber to uwielbia.
-Dziwne. To chyba jakaś mania czy coś.
-Możliwe. Ale Amber jest bogata. Jej ojciec ma wytwórnię płytową. Ma kasy jak lodu. Zawsze ubiera się w najmodniejsze ciuchy i zabójczo wygląda. Nie dziwię się Zayn'owi że na nią poleciał. A do tego jest naprawdę śliczna. Tylko pozazdrościć.
-Ta.. no właśnie. 
Rozmawiałyśmy jeszcze długo. I w końcu skończyłyśmy wypakowywanie. Pokój wyglądał bardziej jak mój. Wszędzie walały się moje rzeczy. Byłam naprawdę wdzięczna Libby. Bez jej pomocy siedziałabym z tym chyba do rana. 
-Nie wiem jak ty, ale ja jestem głodna - powiedziała - idziesz ze mną do kuchni? Przygotujemy coś dobrego.
-Na dół? Ale.. oni tam są.. 
-Owszem, są. Kochanie oni tu mieszkają. Licz się z tym, że ciągle będziesz na nich wpa..
Nie zdążyła dokończyć, bo drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły i do środka wpadł któryś z chłopaków. Nawet nie wiedziałam który. Nie mogłam przypomnieć sobie jego imienia. Zamknął je pospiesznie i spojrzał na nasze zdezorientowane miny. 
-Wybaczcie. Zjadłem Niall'owi kanapkę - oświadczył - możecie mnie schować?
-Zayn jesteś niemożliwy - powiedziała Libby kręcąc głową - ale to nie mój pokój. Pytaj Rose.
Zayn. A więc tak miał na imię. I to on był chłopakiem tej zakupoholiczki. Przeniósł wzrok z Libby na mnie i momentalnie przeszły mnie ciarki. Byłam nieśmiała. I nic nie mogłam na to poradzić. Od razu spłonęłam rumieńcem i spuściłam głowę. 
-Rose? Pomożesz człowiekowi w potrzebie? - spytał głębokim głosem.
-J..jasne - wyjąkałam - rób co chcesz.
-Dzięki wybawicielko!
Pobiegł do garderoby i tyle go widziałam. W ostatniej chwili, bo drzwi ponownie się otworzyły i stanął w nich Niall.
-Cześć dziewczyny - odezwał się - głupie pytanie, ale jest tu może Zayn? 
-Wybacz, ale ja nawet nie wiem kto to Zayn - odpowiedziałam kryjąc chłopaka - jestem tylko z Libby kuzynku.
-Szlag. Okay, to ja nie przeszkadzam.
I już go nie było. Słyszałam tylko odgłos jego kroków. Spojrzałyśmy na siebie z blondynką i zaczęłyśmy się śmiać. Nawet nie wiedziałam z czego. Tak wyszło samo z siebie. Po chwili Zayn wyszedł z garderoby. 
-Dzięki - powiedział z ulgą - będę ci wdzięczny do końca życia.
-To dość długo - powiedziałam odzyskując pewność siebie - a ja mogę to zapamiętać. Droga wolna. Możesz wyjść.
-Em.. jasne. Już mnie nie ma.
Posłał nam ostatni uśmiech i wyszedł. To była naprawdę dziwna akcja.
-To jak? Idziesz ze mną do kuchni? - spytała Libby.
-Pod jednym warunkiem. Obiecaj, że nie będę musiała z nimi gadać. Mam dość jak na jeden dzień.
-Okay, załatwione.
Uśmiechnęłam się do niej i poszłyśmy prosto do kuchni. Starałam się nie patrzeć na współlokatorów. Przynajmniej dzisiaj chciałam mieć święty spokój. Ani przez chwilę nie zapomniałam, że są sławni. A gwiazdy potrafią zachowywać się gorzej niż można by się tego po nich spodziewać. Libby zajęła się przygotowywaniem sałatki z kurczakiem. Pomagałam jej i nadal rozmawiałyśmy. Zaczynałam coraz bardziej ją lubić. I coraz bardziej jej ufać. Naprawdę świetnie mi się z nią gadało. Czułam, że mogłam powiedzieć jej wszystko. A znałyśmy się zaledwie kilka godzin. Kiedy skończyłyśmy, nałożyłyśmy sobie sałatkę na talerze, przeszłyśmy do jadalni i zajęłyśmy się jedzeniem. W sumie nie byłam głodna, ale gdy tylko spróbowałam specjalności Libby, miałam ochotę na więcej. Naprawdę miała talent do gotowania. Kiedy skończyłyśmy, napiłyśmy się soku pomarańczowego i włożyłyśmy wszystko do zmywarki. W pewnym momencie do kuchni wszedł inny z chłopaków. Domyśliłam się, że był to Liam, bo objął dziewczynę w pasie i pocałował w usta. Momentalnie odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie mogłam patrzeć na te czułości. To było za dużo.
-E.. to ja nie przeszkadzam - powiedziałam i zaczęłam się wycofywać - jakby co będę u siebie.
Zanim Libby zdążyła cokolwiek powiedzieć, ja byłam już na schodach. I tyle z udanego wieczoru. Wróciłam do siebie i rzuciłam się na wygodne łóżko, chowając twarz w poduszki. Mieszkałam z chłopakami z jednego z najpopularniejszych zespołów na świecie, a nie robiło to na mnie prawie żadnego wrażenia. Nie potrafiłam nawet nauczyć się ich imion. Czy coś ze mną jest nie tak? pytałam sama siebie. Inne dziewczyny na moim miejscu pewnie szalałyby z radości, siedziały z nimi i nie mogły oderwać od nich wzroku. A ja? Ja wolałam siedzieć sama i mieć wszystko gdzieś. Tak, to z pewnością było dziwne. Powoli zwlokłam się z łóżka, przebrałam się w krótkie, dresowe spodenki i zwykłą bluzkę, po czym podeszłam do jednego z regałów. Wzięłam pierwszą lepszą książkę i wróciłam na łóżku. Przeszukałam ją i znalazłam to, o co mi chodziło. A mianowicie zdjęcie, na którym byłam ja, Josh, Natalie i Tyler podczas jednego z wypadów za miasto. Właśnie to zdjęcie było moim ulubionym. Byliśmy na nim tacy szczęśliwi i zadowoleni. Wtedy jeszcze nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak wszystko dalej się potoczy. Schowałam je między kartki i zajęłam się czytaniem. Książka była nawet ciekawa, więc nim się zorientowałam, za oknem było już kompletnie ciemno. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 23:30. Kompletnie straciłam poczucie czasu. W domu panowała kompletna cisza. Zachciało mi się pić. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i po cichu zeszłam na dół. O mały włos się nie zgubiłam, ale udało mi się tam dotrzeć. Zaświeciłam światło i wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy. Nalałam sobie szklankę i powoli ją wypiłam.
-Ktoś tu nie może spać - usłyszałam za swoimi plecami i gwałtownie się odwróciłam.
W drzwiach stał chłopak w kręconych włosach. Opierał się o futrynę krzyżując ramiona na piersi i przyglądając mi się. To musiał być Harry. Przyjrzałam mu się uważniej. Wyglądał na pewnego siebie.
-Wzajemnie - mruknęłam i skończyłam sok.
-Ty musisz być Rose - powiedział.
-A ty ten od flirtu - zakpiłam i włożyłam szklankę do zlewu.
-Po prostu Harry - zaśmiał się.
-Jasne. Czyli ten od flirtu. Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty na pogaduchy.
-Wstałaś dziś lewą nogą czy jak? 
-Nic ci do tego. Dlaczego po prostu nie możesz iść spać? I dać mi spokój?
-Bo.. jakoś nie mam ochoty - wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Okay, to nie miej. Ale ja mam, więc bajo.
Po tych słowach ominęłam go i wyszłam z kuchni. Już chciałam wchodzić po schodach, gdy znów usłyszałam jego głos.
-2 tygodnie! - krzyknął.
-Co? - spytałam zdziwiona nie wiedząc o co mu chodzi.
-Tylko tyle ci potrzeba- powiedział i znalazł się koło mnie.
-Po co?
-Żeby się we mnie zakochać. 
W tym momencie wybuchnęłam sztucznym śmiechem i spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Marzenia ściętej głowy świrze. 
-Jeszcze wspomnisz moje słowa. Zobaczysz.
-Ta, jasne. O ile wcześniej nie umrę ze starości. A teraz wybacz, ale mam lepsze rzeczy do robienia niż gadanie z tobą. Więc.. dobranoc. 
Weszłam po schodach i bez trudu trafiłam do siebie. Nim otworzyłam drzwi, znów usłyszałam jego krzyk. Te same dwa słowa: "dwa tygodnie!". Pokręciłam tylko głową i weszłam do środka. 2 tygodnie? Zakochać się? Czy on naprawdę upadł na głowę? Miałam dość wrażeń jak na jeden dzień. Zgasiłam światło, położyłam się do łóżka i zasnęłam mając nadzieję na lepsze jutro..

_____________________
Jest piąteczka :D 
Tak szczerze, to miało wyglądać całkiem inaczej. No, ale wyszło jak wyszło :)
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i czekam na kolejne! :)
Dziękuję też za dodawanie się do obserwatorów i głosowanie w ankiecie :) 
Czytasz = komentujesz ♥
Pamiętajcie. Bo naprawdę bardzo zależy mi na waszych opiniach :)
Następny wkrótce x

A tak na koniec macie tych 5 wariatów :3





36 komentarzy:

  1. dodałaś dwa razy zdjęcie jaccuzi ;))
    poza tym. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA <3 <3

    @neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  2. hahah . Kocham ! <333333333
    czekam na następny <3 . :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, jesteś niesamowita. Czekam na kolejny!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. "dwa tygodnie" :D
    mi tam wystarczyły "4 dni" żeby zakochać się w nich wszystkich :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rany, genialne! <333
    Dodaj szybko następny, bo ja tu z ciekawości nie wytrzymam ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. au haha zajebiste siostro :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Fenomenalny. :D . xd
    Czekam na następny. :d .

    Pozdraawiam.!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejkuuu . ♥
    Kocham twoje Blogi. ♥
    Czekam na następny Rozdział . ;*
    _____________________________________

    Pozdrawiam, i dziękuję za
    wspaniale spędzony czas przy czytaniu. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega! Mówiłam ci już, że kocham tego bloga i opowiadanie?
    Jesteś zajebistaa! Dodawaj częściej nowe rozdziały bo umrę!
    Hah.. 2 tygodnie ? Mi wystarczył 1 dzień :P
    Dobra.. jak chcesz to wpadaj do mnie : http://you-only-livee-once.blogspot.com/
    Do następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Prześwietny rozdział <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj! Genialne!
    hahaha a Styles 2 tygodnie:D Rozjebał system xD :D:D
    Świetny! <3

    Pozdrawiam Rons<3

    OdpowiedzUsuń
  12. swietne
    twe rozddzaiły są zawsze taki długieeeeee ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. http://cause-i-love-u-more-than-everything.blogspot.com/'

    zapraszam do siebie .
    ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY , PISZ DALEJ !

    OdpowiedzUsuń
  14. superrrrrrrrrrr

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział.. Szkoda, że tak rzadko dodajesz, bo już zdążam zapomnieć co było w poprzednim, ale naprawdę warto czytać. Czekam na następny. @Lou__Lou

    OdpowiedzUsuń
  16. Coraz bardziej mnie zaciekawia ten blog <3
    Jebłam "2 tygodnie!"
    Czekam na nn <3
    ( Zapraszam do mnie be-yourself-see-yourself.blogspot.com )

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebiste. Kocham to! Nie mogę się doczekać szósteczki <333 zapraszam do sb http://onedirection-oneshot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. zajebistee !. czekaqm na nextaaa c:

    OdpowiedzUsuń
  19. tralalala, fajnieeeee!
    Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  20. HAHAHA KOOOCHAM <3
    2 TYGODNIE ROSE <33333333

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystko fajnie, tylko tak mi trochę przeszkadza te cwaniactwo Harry'ego :(

    OdpowiedzUsuń
  22. omnomnom, dwa tygodnie :D Hazz poejchał po całości ;P
    dobry rozdział, też chcę takiego kuzyna : )
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  23. ojeeeeejejejejej :D G E N I A L N Y ❣ po prostu fantastyczny rozdział :) czekam na nn ! :) pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  24. czekałam kiedy i jak pozna Harry'ego:D
    rozdział świetny Amber już nie lubię:P
    czekam na nowy!:D

    OdpowiedzUsuń
  25. Mhm... Lubie i to bardzo ;) Mam nadzieje, ze będzie z Harrym ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. straszie mi się podoba rozdział . Bardzo mi się podoba końcówka to najlepsze -Ty musisz być Rose - powiedział.
    -A ty ten od flirtu - zakpiłam i włożyłam szklankę do zlewu.
    -Po prostu Harry - zaśmiał się.
    hahahaahah :D :D albo z tym dwa tygodnie haha :D
    kocham tego bloga <3
    czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Super..
    Czekam na kolejny..;)

    Miloo...

    OdpowiedzUsuń
  28. zaje..fajne czekam na kolejny:))

    OdpowiedzUsuń
  29. Hahaahh, jak czytalam ta akcje z Harrym (2tygodnie) to sie smialam jak glupia do ekranu :)
    Bardzo fajny rozdzial :)
    Wiecej takich!
    Amber juz nie lubie :p

    OdpowiedzUsuń
  30. Ciekawy ten rozdział:)
    Ciekawe co w następnym...?

    OdpowiedzUsuń