~Rose~
Minęły 4 dni odkąd wprowadziłam się do domu chłopaków. Już się do nich przyzwyczaiłam. Harry nadal nie odpuszczał. Codziennie przyklejał mi na drzwiach karteczkę z ilością dni, które mi pozostały. Nadal uważałam to za przesadne. Okay, może i był przystojny, ale zbyt nachalny. Ciągle próbował ze mną flirtować, ale średnio mu się to udawało. Byłam stanowcza. Nie dawałam się tak łatwo. Za to bardzo zbliżyłam się do Zayn'a. Wiedziałam, że mogę mu ufać. Wszyscy stali się moimi przyjaciółmi. A Libby zastępowała mi Natalie. Amber nadal patrzyła na mnie krzywo i z niesmakiem. Zupełnie jakbym była jakimś intruzem. Miałam się nią nie przejmować, ale średnio mi się to udawało. Zastanawiałam się co takiego jej zrobiłam, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Była sobota. Siedziałam u Zayn'a, który pokazywał mi swoje rysunki. W pewnym momencie zachciało mi się pić, więc przeprosiłam go i wyszłam. Przy drzwiach zderzyłam sie z Amber.
-Ups.. prze..
-Jak chodzisz niezdaro? Co ja jestem niewidzialna? - warknęła przerywając mi w pół zdania.
-A może to ty na mnie wpadłaś? - syknęłam - a w ogóle to o co ci chodzi?
-Odwal się od mojego chłopaka suko - powiedziała ostro - nie żartuję. Zostaw go w spokoju.
-Czy tobie już kompletnie odbiło? Farba uderzyła ci na mózg?! Zayn to mój przyjaciel. Nie traktuj go jak jakiś nic nie warty przedmiot.
-Żadna głupia lalunia nie będzie mi mówić co mam robić - powiedziała mrużąc oczy - a poza tym Zayn to mój chłopak i mogę z nim robić co chcę.
-Jesteś żałosna. Zachowujesz się jak dziecko. A Zayn'a traktujesz jak jakąś zabawkę.
-Bla bla bla. Weź stąd idź bo nie mogę patrzeć na ciebie i te ciuchy z wyprzedaży.
-Wolę mieć ciuchy z wyprzedaży niż niż twój ryj z kilogramem tapety.
-Słuchaj dziewczynko..
-Ciebie? Hahaha - zaśmiałam się sztucznie - śnisz.
Prychnęłam, ominęłam ją i zeszłam na dół. Miałam dość bezsensownych kłótni o nic. W kuchni zastałam Nialler'a, który stał przed otwartą lodówką i wyciągał co popadnie.
-Serek, korniszonki, nutella, dżemik, masełko - wyliczał pod nosem i wyciągał produkty - o i jeszcze szyneczka!
-Emm... Niall? Czy ty aby na pewno dobrze się czujesz? - spytałam go niepewnie.
-No co? Nie można pieszczotliwie mówić do jedzenia? Gdyby to było legalne moją żoną zostałaby pizza! Taka wiesz.. z szynką, pepperoni, serem, pomidorkami..
-Niall, skończ - przerwałam mu - proszę.
-No co? Okay, okay. Co tam? Jak się u nas czujesz? Bo jakoś nie mieliśmy okazji porozmawiać.
-Wszystko w porządku. I.. dziękuję.
-Ale za co?
-Za to, że pozwoliłeś mi tu przyjechać. Za to, że mnie na to namówiłeś. Za to, że jesteś..
-Przecież wiesz, że nie ma za co. Jesteś moją kuzynką i cię kocham. Chcę żebyś była szczęśliwa.
-Oo, chodź tu mój głodomorku.
Po tych słowach wyciągnęłam do niego ramiona. Przytuliłam go najmocniej jak tylko umiałam. Tak, to była prawda. To dzięki niemu dochodziłam do siebie. To dzięki niemu mogłam żyć normalnie. Gdyby nie przyjechał do Mullingar, pewnie nadal żyłabym w bólu i cierpieniu. Pewnie nadal nic nie zrobiłabym ze swoim życiem. To on wyciągnął mnie z 'bagna'.
-Och, jakie to słodkie - usłyszałam za sobą głos Harry'ego.
Odsunęłam się od Niall'a i zmrużyłam oczy.
-A co? Zazdrosny? - spytałam unosząc jedną brew do góry.
-Tak. I to bardzo. Ja też chcę! - powiedział robiąc smutną minę.
Nic nie powiedziałam. Nie musiałam. Niall od razu podbiegł do niego i rzucił mu się na szyję. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Na niego zawsze mogłam liczyć.
-Och, Harry! Ja cię tak kocham! - mówił Niall.
-Horan, debilu! Nie ciebie chciałem przytulić! - powiedział Harry próbując mu się wyrwać.
-Jasne, jasne. Teraz się tłumacz!
Styles w końcu mu się wyrwał i poprawił włosy. Zaśmiałam się pod nosem i mijając go szepnęłam mu do ucha "próbuj dalej", a później wyszłam z kuchni. Zapomniałam nawet po co właściwie tam poszłam. Już chciałam wchodzić po schodach gdy zauważyłam zbiegającą z nich Amber, a za nią Zayn'a.
-Mam tego dość! - krzyczała - zachowujesz się jak idiota! Kompletnie mnie ignorujesz!
-Amber, przestań to nie tak.. - mówił Zayn próbując ją uspokoić.
-Odczep się ode mnie!
Mignęli mi przed oczami. Amber wybiegła z domu a Zayn za nią. Wiedziałam o co się pokłócili. A raczej o kogo. Wywróciłam oczami i poszłam do siebie. Miałam ochotę na spacer. Znałam Londyn coraz lepiej. Ostatnio włóczyłam się z Niall'em, Liam'em i Libby. Pokazali mi wiele świetnych miejsc. Poszłam do garderoby i przebrałam się w TO. Już miałam wychodzić, gdy do mojego pokoju wszedł Niall. W ręku trzymał jakieś pudełko.
-Mam coś dla ciebie - powiedział z uśmiechem.
-Dla mnie? - zdziwiłam się - a niby z jakiej okazji? Urodziny mam za 3 miesiące.
-Bez okazji. Po prostu chcę ci coś dać.
Po tych słowach wręczył mi 'prezent'. Otworzyłam go niepewnie i przeżyłam szok. W środku znajdował się telefon. Wyjęłam go ostrożnie i spojrzałam na Niall'a z niedowierzaniem.
-Ty.. kupiłeś mi.. komórkę? - wydukałam - zwariowałeś? Po co? Nie potrzebuję tego. I wybacz, ale nie mogę go przyjąć.
-Nie możesz, ale musisz - powiedział ciągle się uśmiechając - pamiętasz jak w samochodzie powiedziałaś, że to nie fair że ja mogę wynajmować samoloty a ciebie nie stać na nowy telefon? Mówisz masz.
-Ale.. nie chodziło mi o to, że masz mi kupować komórkę! Już wystarczająco dużo dla mnie robisz pozwalając mi tu mieszkać. Nie potrzebuję prezentów. A zwłaszcza tak drogich. Zabierz to.
-Nie. Jest twoja. A jak jej nie przyjmiesz to nigdy więcej się do ciebie nie odezwę. Poważnie.
-Niall! To jest szantaż!
-Wiem. Ale skuteczny. Mam nadzieję, że będzie się dobrze sprawował.
-Jesteś niemożliwy. I to nie fair.
-No cóż. I tak mnie kochasz, więc nie widzę problemu. Wybierasz się gdzieś? - spytał widząc że trzymam w ręku płaszcz.
-Tak. Idę na spacer - odpowiedziałam spokojnie.
-Sama? Rose, nie wiem czy to dobry pomysł..
-Nialler nie przesadzaj. Nie traktuj mnie jak dziecko. Jestem już duża, wiesz? Nie wrócę późno. A w razie czego mogę przecież zadzwonić.
-No.. dobra. Ale weź nowy telefon. Będę spokojniejszy.
-Dobra, dobra.
Wywróciłam oczami i przełożyłam swoją kartę do nowego modelu. Ustawiłam wszystkie ustawienia i ogarnęłam wzrokiem menu. Podziękowałam Niall'owi, przytuliłam go mocno i zeszłam na dół. W korytarzu oczywiście natknęłam się na Styles'a.
-O, a dokąd pani się wybiera? - spytał poruszając brwiami.
-Nie mam pojęcia dlaczego cię to obchodzi - prychnęłam.
-Bo.. możemy iść gdzieś razem - powiedział z szerokim uśmiechem - tak się składa, że mi się nudzi.
-Chyba śnisz. Nie dość, że muszę cię znosić w domu to jeszcze poza nim? Nie ma mowy.
-Daj spokój Rose. Czemu tak się bronisz?
-Nie lubię cię Styles. Kiedy to w końcu do ciebie dotrze?
-Nigdy? No weź..
Zaczął się do mnie niebezpiecznie przybliżać. Cofałam się, ale w końcu dotarłam do ściany. Oparłam się o nią, a Harry stanął nade mną. Dreszcze przeszły mi po plecach i przyspieszył oddech. Jak to się działo, że tak na mnie działał? Uspokajałam się w myślach i zastanawiałam się jak mogłabym uciec.
-Widzisz? - zamruczał - coś jednak do mnie czujesz.
-Tak, czuję. Niechęć - starałam się mówić spokojnie - możesz mnie puścić?
-Niech się zastanowię.. nie.
-Jeżeli zrobisz coś, czego możesz żałować, to lepiej tego nie rób - warknęłam.
-Żałować? O nie, na pewno nie.
-Styles. Poważnie. Liczę do trzech i masz mnie puścić. Bo jak nie to..
-To co?
-Zacznę piszczeć i oberwiesz w tą swoją podobno śliczną twarz. Nie żartuję.
-Kotek ma pazurki - zamruczał mi do ucha.
-Raz.. - zaczęłam odliczać - dwa..
-Dobra, dobra - podniósł ręce w geście rezygnacji i odsunął się ode mnie.
Uśmiechnęłam się triumfalnie i podeszłam do drzwi. Już miałam wychodzić, ale odwróciłam się do niego i powiedziałam:
-A na przyszłość, nie jestem żaden kotek. Zapamiętaj to sobie.
Dopiero wtedy wyszłam z domu. Powoli szłam ulicami Londynu. Niektórzy ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Jedni z fascynacją, inni z niechęcią. Ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. Wiedziałam, że wszyscy już wiedzieli, że mieszkam z One Direction. Niektórzy mi zazdrościli, inni chcieli zabić spojrzeniem. Ale gdybym chciała się tym przejmować, to w ogóle nie wychodziłabym z domu. Mieszkałam tu dopiero od 4 dni, a już kochałam to miasto. Było takie.. magiczne i niesamowite. Choć z drugiej strony całkiem zwyczajne. Sama nie zauważyłam kiedy doszłam do londyńskiego parku. Byłam w nim dopiero po raz drugi a zrobił na mnie takie samo wrażenie jak poprzednio. Przez dłuższą chwilę spacerowałam zaśnieżonymi uliczkami i rozglądałam się dookoła. Pogoda była naprawdę świetna. Idealnie nadawała się na rozmyślenia. Nie wiedziałam, co mam robić. Za niedługo miała nadejść wiosna, a ja nie mogłam ciągle chodzić w długich rękawach. Wszystko miało się wkrótce wydać. Zastanawiałam się więc, czy nie opowiedzieć wszystkiego chłopakom. Ufałam im. I powinni wiedzieć dlaczego Niall mnie tu przywiózł. To było trudne. Naprawdę bardzo trudne. Ale musiałam zapłacić za własne błędy. Rany powoli się goiły. Po tych najstarszych zostały już tylko bladoróżowe ślady. Usiadłam na jednej z ławek i spojrzałam przed siebie. Miałam nadzieję, że zrozumieją. Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka, który intensywnie mi się przyglądał. Stał tuż za mną. Speszyłam się i odwróciłam wzrok.
-Daj spokój - odezwał się głębokim niskim głosem z lekką chrypką - chyba się mnie nie boisz, co?
-Nie, jasne że nie.. - bąknęłam.
Chłopak bez słowa usiadł obok mnie i uśmiechnął się.
-Jesteś tu nowa? Jakoś wcześniej cię nie widziałem.
-Tak. Wprowadziłam się kilka dni temu. A usiadłeś obok mnie bo..?
-Bo niecodziennie widzi się takie śliczne dziewczyny jak ty - odpowiedział.
-Ta. Weź przestań, nie do mnie takie teksty.
-No co? Taka prawda. A w ogóle to jestem Drake. A ty?
-Rose - odpowiedziałam i uścisnęłam mu dłoń.
-Miło cię poznać Rose.
-Ciebie również Drake.
Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Drake zaproponował mi spacer. Zgodziłam się bez niczego. Wspólnie chodziliśmy po parku rozmawiając i śmiejąc się. Powoli zaczynało się ściemniać. W jego towarzystwie czułam się całkiem swobodnie. Zupełnie jakbym znała go kilka lat, a nie kilka godzin. I nagle coś się zmieniło. W jednej chwili chłopak złapał mnie za ramiona i przyparł do najbliższego drzewa. Nie wiedziałam co jest grane. Próbowałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.
-Co ty..
-Bądź cicho - przerwał mi - ani słowa.
-O co tu kurde chodzi? Co ty robisz? Ej!
Drake napierał na mnie swoim ciałem. Po chwili jego usta dotknęły moich własnych. Zaczęłam mu się wyrywać, bić go pięściami, ale złapał mnie za ręce i nadal robił swoje. Zaciskałam usta najmocniej jak umiałam. Powoli zaczynało brakować mi tchu. Chciałam walczyć, uciec, ale nie byłam w stanie. Drake był silniejszy. Zaczął odpinać mi płaszcz i całować po szyi. Chciałam krzyczeć, ale głos uwiązł mi w gardle. Obawiałam się najgorszego. Wiedziałam, do czego zmierzał. I cholernie się bałam. Drake pchnął mnie na ziemię i po chwili leżałam już na zimnym śniegu. Znów zaczęłam się wyrywać, bić go, ale wszystko było na nic. I nagle usłyszałam czyjś głos i szybkie kroki. Drake zupełnie nic sobie z tego nie zrobił. Dalej się do mnie dobierał. Odzyskałam głos. Świadomość tego, że ktoś mógł mi pomóc dodawała mi siły.
-Pomocy! - krzyknęłam.
-Zamknij się kurwa! - syknął Drake - ani słowa szmato!
Znowu zatkał mi usta. I w tym momencie ktoś podszedł do niego od tyłu i uderzył w tył głowy. Chłopak zaklął pod nosem i upadł. Byłam sparaliżowana strachem. Nie spojrzałam nawet na swojego wybawcę.
-Ty skurwysynie! - usłyszałam znajomy głos - zabiję cię!
Zaraz. Chwila. Zayn? Nie, przecież to nie mógł być on. Ale na pewno? Próbowałam się podnieść, co średnio mi wyszło. Teraz miałam pewność, że moim wybawcą był Malik. Pochylał się nad Drakiem i bił go po twarzy. Miał zaciśnięte usta i mówił coś pod nosem. W końcu skończył i podszedł do mnie. Pochylił się nade mną, a ja się w niego wtuliłam. Zaczęłam płakać. Łzy same płynęły mi po policzkach.
-Już dobrze - mówił do mnie łagodnym głosem i głaskał po włosach - Rose już w porządku. Jestem tu. Już nic ci nie grozi.
-Za.. zabierz.. mnie.. stąd.. - wydukałam.
Zayn posłusznie pomógł mi wstać, objął mnie w pasie i zaprowadził do samochodu. Drake kucał na śniegu i pluł krwią. Patrzyłam na niego z obrzydzeniem. Kiedy w końcu znalazłam się w ciepłym wnętrzu odetchnęłam z ulgą. Starłam łzy z policzków i próbowałam się uspokoić. Było już po wszystkim. Już nic mi nie groziło. A mimo to nadal cała się trzęsłam.
-Rose, jesteś bezpieczna - powiedział Zayn spokojnie, ale trząsł mu się głos - ten.. ten sukinsyn już nic ci nie zrobi. Przysięgam ci to.
-Ja.. on.. ale.. - nie umiałam złożyć zdania w logiczną całość.
-Już dobrze. Spokojnie. Jesteś bezpieczna.
-Boże on chciał.. przecież..
-Nie myśl o tym. Już po wszystkim.
-Ja.. dziękuję. Boże, tak bardzo ci dziękuję - i znów się rozpłakałam, a Zayn mnie do siebie przytulił.
-Nie ma za co. Zabiłbym tego kolesia gdybym tylko mógł. Co to w ogóle miało być? Co się stało? Możesz mi powiedzieć?
-Ja.. siedziałam na ławce.. i on się dosiadł.. i gadaliśmy normalnie.. spacerowaliśmy.. jak gdyby nigdy nic.. i nagle on.. on się na mnie rzucił.. ja.. ja nie wiem czemu..
-Okay, nie rozmawiajmy o tym. Było, minęło. Teraz jesteś już bezpieczna i nic ci nie grozi.
-Dziękuję. Gdyby nie ty..
-Zrobiłem to, co musiałem. W porządku?
-Tak. Teraz już tak - w końcu odzyskałam nad sobą pełną kontrolę.
-Na pewno?
-Tak. W stu procentach. Po prostu jedźmy do domu. Nic mi nie jest.
-Okay, skoro tak mówisz.
Odsunęłam się od niego i już po chwili byliśmy pod domem. Wzięłam głęboki oddech i wysiadłam. Zayn szedł zaraz obok mnie. Starałam się zachowywać jak najbardziej normalnie.
-Nie mów nikomu o tym, co się dzisiaj stało. Okay? - zwróciłam się do niego.
-Obiecuję, że nie pisnę ani słowa. Wszystko w porządku?
-Teraz już tak. Dzięki tobie.
Weszliśmy do domu i od razu usłyszałam głośne rozmowy. Zdjęłam płaszcz i buty i weszłam do środka.
-O! W samą porę! - powiedział Niall na nasz widok - Zayn, muzyka!
-Robi się - odpowiedział Malik i gdzieś poszedł.
Stanęłam zdezorientowana i patrzyłam jak wszyscy krzątają się po domu. Harry chodził z telefonem, Louis i Liam robili coś w kuchni a Niall robił małe przemeblowanie w salonie.
-Em.. co wy robicie? - spytałam kuzyna.
-Za godzinę będzie tu cała masa osób. Robimy małą domówkę - odpowiedział przesuwając fotel.
-Domówkę? - zdziwiłam się - teraz?
-Tak. Planowaliśmy to od dawna. A teraz nadarza się idealna okazja.
-Niby jaka?
-Dziś mija rok odkąd Zayn jest z Amber. A poza tym to w sumie nic. Mamy ochotę się zabawić.
-Em.. okay. To ja będę u siebie..
-Co? Jak to u siebie? Nie zejdziesz do nas? - spytał zdziwiony.
-Nie wiem jeszcze. Zobaczę.
Posłałam mu uśmiech i poszłam na górę. Rzuciłam się na łózko i schowałam twarz w poduszkach. To, co się dzisiaj stało było tak przerażające, że nie śniło mi się nawet w koszmarach. Gdyby nie Zayn to pewnie leżałabym teraz w parku całkiem bezbronna. I nikt by mi nie pomógł. Jak mogłam być taka głupia? Jak mogłam zaufać chłopakowi, którego pierwszy raz widziałam na oczy? Czy ja już całkowicie straciłam rozum? Musiałam być silna. Musiałam o tym zapomnieć. Było, minęło. Trzeba żyć dalej. Na szczęście nic się nie stało. Nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam otworzyć. W progu stała Libby ubrana TAK. Przytuliła mnie na powitanie i weszła do środka.
-Ty jeszcze nie gotowa? Impreza zaraz się zacznie - powiedziała z uśmiechem.
-Jakoś nie mam ochoty świętować ich rocznicy - powiedziałam z niesmakiem - to znaczy Zayn'owi oczywiście pogratuluję, ale do tej małpy się nie zbliżę.
-Oj, nie przesadzaj. Nikt nie każe ci bawić się z Amber. Od tego masz mnie - puściła mi oczko.
-To już lepiej - odpowiedziałam z uśmiechem.
-No ja myślę. A poza tym, ze mną się nie napijesz?
-Z tobą zawsze! - zaśmiałam się.
Tak. Miałam ochotę się napić. Mimo swojego wstrętu do alkoholu miałam ochotę się po prostu upić. Żeby zapomnieć o całym dzisiejszym dniu.
-Kierunek: garderoba! - powiedziała Libby i zaciągnęła mnie tam.
Długo grzebała w moich rzeczach aż wreszcie wybrała mi TEN zestaw. Wyprostowała mi włosy i zrobiła dość mocny makijaż. W końcu byłam gotowa. Z dołu dochodziła już muzyka i głośne śmiechy. Impreza się zaczęła. Wzięłam Libby pod rękę i wspólnie zeszłyśmy na dół. W salonie było chyba z 20 osób. Zayn stał przy sprzęcie z Amber, która się do niego przymilała. Jak widać ich kłótnia poszła już w niepamięć. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się przyjaźnie i mi pomachał, co odwzajemniłam. Zaraz potem już całował się z tą wiedźmą. Wywróciłam oczami i szukałam w tłumie znajomych twarzy. Dostrzegłam Nialler'a rozmawiającego z jakąś dziewczyną. On siedział z gitarą, a ona obok niego. Śmiali się z czegoś i najwyraźniej świetnie się bawili. Dziwne. Horan nic nie wspominał o jakieś swojej sympatii. Ale cóż. Kto zrozumie facetów? Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Kuzyn przywołał mnie ruchem ręki.
-Idź - powiedziała mi Libby do ucha - będę przy stole z napojami.
-Okay - odpowiedziałam.
Szłam w kierunku Niall'a z dziwną miną. Nie wiedziałam kim była ta dziewczyna. Choć na oko wydawała się miła.
-Cześć kuzyneczko - powitał mnie jak już się przy nich znalazłam - poznaj moją przyjaciółkę Jane Hamilton. A to moja szanowna kuzynka Rose Bell - przedstawił nas sobie.
-Hej, miło cię poznać - powiedziałam i uściskałam jej rękę.
-Ciebie również - odpowiedziała z przyjaznym uśmiechem - Niall wiele mi o tobie mówił.
-Tak? Okay. Ale co złego to nie ja.
-Jasne, jasne - zaśmiała się
Rozmawiałam z nimi przez dłuższą chwilę. Jane była naprawdę miłą i towarzyską osobą. Od razu znalazłyśmy wspólny język i mogłybyśmy gadać całymi godzinami. W końcu jednak musiałam iść. Libby na mnie czekała.
-Pewnie się jeszcze zobaczymy - powiedziała Jane.
-To więcej niż pewne. Impreza się jeszcze nie kończy z tego, co widzę.
-I prędko się nie skończy znając tych wariatów. Jeszcze nigdy z żadnej ich domówki nie wyszłam wcześniej niż o 5:00 rano. Więc spokojna głowa.
-Świetnie. To do zobaczenia później.
Pomachałam im i podeszłam do Libby. Cmoknęłam ją w policzek i wzięłam do ręki drinka, którego przyszykowała. Dołączył do nas też Lou i jakiś chłopak, którego przedstawił jako Sandy. Alkohol lał się cały czas. Biorąc do ręki kubek poszłam z Libby na środek i zaczęłyśmy tańczyć. Liam i Louis od razu się dołączyli i zaczęli robić dziwne pozy. Robiłyśmy to samo, ciągle się przy tym śmiejąc. Miałam lekkie zawroty głowy od nadmiaru alkoholu, ale się tym nie przejmowałam. Miałam ochotę bawić się jak najdłużej. Nie przeszkadzało mi nawet to, że Harry ciągle się koło mnie kręcił. Sam również był już nieźle wstawiony. Gdy z głośników poleciała piosenka You Bring Me Joy po prostu wziął mnie za rękę i zaprowadził na środek. Nie protestowałam. Miałam to już całkowicie gdzieś. Zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Harry ciągle się o mnie ocierał i przybliżał. Nawet to mi nie przeszkadzało. Alkohol robił swoje. Później nadeszła pora na wolny kawałek. Chciałam sobie iść, ale Harry złapał mnie za rękę i przysunął do siebie jednym ruchem. Przytulił mnie do siebie, a ja go objęłam. Kołysaliśmy się w rytm spokojnej melodii. Już sama nie wiedziałam, co się ze mną działo. W głowie szumiało mi od alkoholu i powoli traciłam nad sobą kontrolę. Po skończonej piosence wyrwałam się Hazzie i poszłam do kuchni. W sumie nawet sama nie wiem po co. Zaświeciłam światło i nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego. Ktoś wszedł za mną i stanął centralnie za moimi plecami obejmując mnie w pasie. Poczułam zapach perfum Harry'ego.
-Co ty niby robisz? - spytałam go.
-Tulę się do ciebie. Rano mi nie pozwoliłaś - odpowiedział mi wprost do ucha.
-Teraz też ci nie pozwalam - prychnęłam.
-Daj spokój. Wiem, że mnie pragniesz.
-Styles, odróżnij marzenia od rzeczywistości.
-Nie udawaj. Wiem, że coś do mnie czujesz. Nie musisz się z tym kryć.
-Człowieku, niech do ciebie dotrze, że nic do ciebie nie mam.
-Tak? Doprawdy? - zamruczał mi do ucha.
-Tak..
W jednej chwili odwrócił mnie w swoją stronę tak, że nasze usta dzieliły milimetry. Na swoich wargach czułam jego ciepły oddech. I stało się. Złożył na moich ustach pocałunek. Na początku stałam sztywno, kompletnie zaskoczona, ale później odwzajemniłam. Na początku był delikatny, a później całował mnie z coraz większą zachłannością. Czułam jego język na swoim podniebieniu. Przyciągnęłam go do siebie i wplotłam mu ręce w jego gęste, kręcone włosy. Nie wiedziałam, co się ze mną działo. Chyba całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. W końcu odepchnęłam go od siebie i spojrzałam mu prosto w oczy.
-To się nie wydarzyło - powiedziałam i wyszłam z kuchni, zostawiając go samego.
Ludzie bawili się w najlepsze. Podeszłam do stołu i wzięłam kolejnego drinka. Zauważyłam Niall'a i Jane tańczących do wolnego kawałka. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zaraz obok nich był Zayn i Amber oraz Liam i Libby. Wyglądali naprawdę słodko. Po chwili podszedł do mnie Lou i wyciągnął do tańca. Nie miałam nic przeciwko. Impreza była naprawdę udana. Rozmawiałam nawet z kilkoma osobami. Nie myślałam o tym, co się dzisiaj stało. Nadmiar alkoholu zrobił swoje. Nie pamiętam nawet co robiłam potem. Urwał mi się film.
-Ups.. prze..
-Jak chodzisz niezdaro? Co ja jestem niewidzialna? - warknęła przerywając mi w pół zdania.
-A może to ty na mnie wpadłaś? - syknęłam - a w ogóle to o co ci chodzi?
-Odwal się od mojego chłopaka suko - powiedziała ostro - nie żartuję. Zostaw go w spokoju.
-Czy tobie już kompletnie odbiło? Farba uderzyła ci na mózg?! Zayn to mój przyjaciel. Nie traktuj go jak jakiś nic nie warty przedmiot.
-Żadna głupia lalunia nie będzie mi mówić co mam robić - powiedziała mrużąc oczy - a poza tym Zayn to mój chłopak i mogę z nim robić co chcę.
-Jesteś żałosna. Zachowujesz się jak dziecko. A Zayn'a traktujesz jak jakąś zabawkę.
-Bla bla bla. Weź stąd idź bo nie mogę patrzeć na ciebie i te ciuchy z wyprzedaży.
-Wolę mieć ciuchy z wyprzedaży niż niż twój ryj z kilogramem tapety.
-Słuchaj dziewczynko..
-Ciebie? Hahaha - zaśmiałam się sztucznie - śnisz.
Prychnęłam, ominęłam ją i zeszłam na dół. Miałam dość bezsensownych kłótni o nic. W kuchni zastałam Nialler'a, który stał przed otwartą lodówką i wyciągał co popadnie.
-Serek, korniszonki, nutella, dżemik, masełko - wyliczał pod nosem i wyciągał produkty - o i jeszcze szyneczka!
-Emm... Niall? Czy ty aby na pewno dobrze się czujesz? - spytałam go niepewnie.
-No co? Nie można pieszczotliwie mówić do jedzenia? Gdyby to było legalne moją żoną zostałaby pizza! Taka wiesz.. z szynką, pepperoni, serem, pomidorkami..
-Niall, skończ - przerwałam mu - proszę.
-No co? Okay, okay. Co tam? Jak się u nas czujesz? Bo jakoś nie mieliśmy okazji porozmawiać.
-Wszystko w porządku. I.. dziękuję.
-Ale za co?
-Za to, że pozwoliłeś mi tu przyjechać. Za to, że mnie na to namówiłeś. Za to, że jesteś..
-Przecież wiesz, że nie ma za co. Jesteś moją kuzynką i cię kocham. Chcę żebyś była szczęśliwa.
-Oo, chodź tu mój głodomorku.
Po tych słowach wyciągnęłam do niego ramiona. Przytuliłam go najmocniej jak tylko umiałam. Tak, to była prawda. To dzięki niemu dochodziłam do siebie. To dzięki niemu mogłam żyć normalnie. Gdyby nie przyjechał do Mullingar, pewnie nadal żyłabym w bólu i cierpieniu. Pewnie nadal nic nie zrobiłabym ze swoim życiem. To on wyciągnął mnie z 'bagna'.
-Och, jakie to słodkie - usłyszałam za sobą głos Harry'ego.
Odsunęłam się od Niall'a i zmrużyłam oczy.
-A co? Zazdrosny? - spytałam unosząc jedną brew do góry.
-Tak. I to bardzo. Ja też chcę! - powiedział robiąc smutną minę.
Nic nie powiedziałam. Nie musiałam. Niall od razu podbiegł do niego i rzucił mu się na szyję. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Na niego zawsze mogłam liczyć.
-Och, Harry! Ja cię tak kocham! - mówił Niall.
-Horan, debilu! Nie ciebie chciałem przytulić! - powiedział Harry próbując mu się wyrwać.
-Jasne, jasne. Teraz się tłumacz!
Styles w końcu mu się wyrwał i poprawił włosy. Zaśmiałam się pod nosem i mijając go szepnęłam mu do ucha "próbuj dalej", a później wyszłam z kuchni. Zapomniałam nawet po co właściwie tam poszłam. Już chciałam wchodzić po schodach gdy zauważyłam zbiegającą z nich Amber, a za nią Zayn'a.
-Mam tego dość! - krzyczała - zachowujesz się jak idiota! Kompletnie mnie ignorujesz!
-Amber, przestań to nie tak.. - mówił Zayn próbując ją uspokoić.
-Odczep się ode mnie!
Mignęli mi przed oczami. Amber wybiegła z domu a Zayn za nią. Wiedziałam o co się pokłócili. A raczej o kogo. Wywróciłam oczami i poszłam do siebie. Miałam ochotę na spacer. Znałam Londyn coraz lepiej. Ostatnio włóczyłam się z Niall'em, Liam'em i Libby. Pokazali mi wiele świetnych miejsc. Poszłam do garderoby i przebrałam się w TO. Już miałam wychodzić, gdy do mojego pokoju wszedł Niall. W ręku trzymał jakieś pudełko.
-Mam coś dla ciebie - powiedział z uśmiechem.
-Dla mnie? - zdziwiłam się - a niby z jakiej okazji? Urodziny mam za 3 miesiące.
-Bez okazji. Po prostu chcę ci coś dać.
Po tych słowach wręczył mi 'prezent'. Otworzyłam go niepewnie i przeżyłam szok. W środku znajdował się telefon. Wyjęłam go ostrożnie i spojrzałam na Niall'a z niedowierzaniem.
-Ty.. kupiłeś mi.. komórkę? - wydukałam - zwariowałeś? Po co? Nie potrzebuję tego. I wybacz, ale nie mogę go przyjąć.
-Nie możesz, ale musisz - powiedział ciągle się uśmiechając - pamiętasz jak w samochodzie powiedziałaś, że to nie fair że ja mogę wynajmować samoloty a ciebie nie stać na nowy telefon? Mówisz masz.
-Ale.. nie chodziło mi o to, że masz mi kupować komórkę! Już wystarczająco dużo dla mnie robisz pozwalając mi tu mieszkać. Nie potrzebuję prezentów. A zwłaszcza tak drogich. Zabierz to.
-Nie. Jest twoja. A jak jej nie przyjmiesz to nigdy więcej się do ciebie nie odezwę. Poważnie.
-Niall! To jest szantaż!
-Wiem. Ale skuteczny. Mam nadzieję, że będzie się dobrze sprawował.
-Jesteś niemożliwy. I to nie fair.
-No cóż. I tak mnie kochasz, więc nie widzę problemu. Wybierasz się gdzieś? - spytał widząc że trzymam w ręku płaszcz.
-Tak. Idę na spacer - odpowiedziałam spokojnie.
-Sama? Rose, nie wiem czy to dobry pomysł..
-Nialler nie przesadzaj. Nie traktuj mnie jak dziecko. Jestem już duża, wiesz? Nie wrócę późno. A w razie czego mogę przecież zadzwonić.
-No.. dobra. Ale weź nowy telefon. Będę spokojniejszy.
-Dobra, dobra.
Wywróciłam oczami i przełożyłam swoją kartę do nowego modelu. Ustawiłam wszystkie ustawienia i ogarnęłam wzrokiem menu. Podziękowałam Niall'owi, przytuliłam go mocno i zeszłam na dół. W korytarzu oczywiście natknęłam się na Styles'a.
-O, a dokąd pani się wybiera? - spytał poruszając brwiami.
-Nie mam pojęcia dlaczego cię to obchodzi - prychnęłam.
-Bo.. możemy iść gdzieś razem - powiedział z szerokim uśmiechem - tak się składa, że mi się nudzi.
-Chyba śnisz. Nie dość, że muszę cię znosić w domu to jeszcze poza nim? Nie ma mowy.
-Daj spokój Rose. Czemu tak się bronisz?
-Nie lubię cię Styles. Kiedy to w końcu do ciebie dotrze?
-Nigdy? No weź..
Zaczął się do mnie niebezpiecznie przybliżać. Cofałam się, ale w końcu dotarłam do ściany. Oparłam się o nią, a Harry stanął nade mną. Dreszcze przeszły mi po plecach i przyspieszył oddech. Jak to się działo, że tak na mnie działał? Uspokajałam się w myślach i zastanawiałam się jak mogłabym uciec.
-Widzisz? - zamruczał - coś jednak do mnie czujesz.
-Tak, czuję. Niechęć - starałam się mówić spokojnie - możesz mnie puścić?
-Niech się zastanowię.. nie.
-Jeżeli zrobisz coś, czego możesz żałować, to lepiej tego nie rób - warknęłam.
-Żałować? O nie, na pewno nie.
-Styles. Poważnie. Liczę do trzech i masz mnie puścić. Bo jak nie to..
-To co?
-Zacznę piszczeć i oberwiesz w tą swoją podobno śliczną twarz. Nie żartuję.
-Kotek ma pazurki - zamruczał mi do ucha.
-Raz.. - zaczęłam odliczać - dwa..
-Dobra, dobra - podniósł ręce w geście rezygnacji i odsunął się ode mnie.
Uśmiechnęłam się triumfalnie i podeszłam do drzwi. Już miałam wychodzić, ale odwróciłam się do niego i powiedziałam:
-A na przyszłość, nie jestem żaden kotek. Zapamiętaj to sobie.
Dopiero wtedy wyszłam z domu. Powoli szłam ulicami Londynu. Niektórzy ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Jedni z fascynacją, inni z niechęcią. Ale jakoś nie zwracałam na to uwagi. Wiedziałam, że wszyscy już wiedzieli, że mieszkam z One Direction. Niektórzy mi zazdrościli, inni chcieli zabić spojrzeniem. Ale gdybym chciała się tym przejmować, to w ogóle nie wychodziłabym z domu. Mieszkałam tu dopiero od 4 dni, a już kochałam to miasto. Było takie.. magiczne i niesamowite. Choć z drugiej strony całkiem zwyczajne. Sama nie zauważyłam kiedy doszłam do londyńskiego parku. Byłam w nim dopiero po raz drugi a zrobił na mnie takie samo wrażenie jak poprzednio. Przez dłuższą chwilę spacerowałam zaśnieżonymi uliczkami i rozglądałam się dookoła. Pogoda była naprawdę świetna. Idealnie nadawała się na rozmyślenia. Nie wiedziałam, co mam robić. Za niedługo miała nadejść wiosna, a ja nie mogłam ciągle chodzić w długich rękawach. Wszystko miało się wkrótce wydać. Zastanawiałam się więc, czy nie opowiedzieć wszystkiego chłopakom. Ufałam im. I powinni wiedzieć dlaczego Niall mnie tu przywiózł. To było trudne. Naprawdę bardzo trudne. Ale musiałam zapłacić za własne błędy. Rany powoli się goiły. Po tych najstarszych zostały już tylko bladoróżowe ślady. Usiadłam na jednej z ławek i spojrzałam przed siebie. Miałam nadzieję, że zrozumieją. Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka, który intensywnie mi się przyglądał. Stał tuż za mną. Speszyłam się i odwróciłam wzrok.
-Daj spokój - odezwał się głębokim niskim głosem z lekką chrypką - chyba się mnie nie boisz, co?
-Nie, jasne że nie.. - bąknęłam.
Chłopak bez słowa usiadł obok mnie i uśmiechnął się.
-Jesteś tu nowa? Jakoś wcześniej cię nie widziałem.
-Tak. Wprowadziłam się kilka dni temu. A usiadłeś obok mnie bo..?
-Bo niecodziennie widzi się takie śliczne dziewczyny jak ty - odpowiedział.
-Ta. Weź przestań, nie do mnie takie teksty.
-No co? Taka prawda. A w ogóle to jestem Drake. A ty?
-Rose - odpowiedziałam i uścisnęłam mu dłoń.
-Miło cię poznać Rose.
-Ciebie również Drake.
Zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Drake zaproponował mi spacer. Zgodziłam się bez niczego. Wspólnie chodziliśmy po parku rozmawiając i śmiejąc się. Powoli zaczynało się ściemniać. W jego towarzystwie czułam się całkiem swobodnie. Zupełnie jakbym znała go kilka lat, a nie kilka godzin. I nagle coś się zmieniło. W jednej chwili chłopak złapał mnie za ramiona i przyparł do najbliższego drzewa. Nie wiedziałam co jest grane. Próbowałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.
-Co ty..
-Bądź cicho - przerwał mi - ani słowa.
-O co tu kurde chodzi? Co ty robisz? Ej!
Drake napierał na mnie swoim ciałem. Po chwili jego usta dotknęły moich własnych. Zaczęłam mu się wyrywać, bić go pięściami, ale złapał mnie za ręce i nadal robił swoje. Zaciskałam usta najmocniej jak umiałam. Powoli zaczynało brakować mi tchu. Chciałam walczyć, uciec, ale nie byłam w stanie. Drake był silniejszy. Zaczął odpinać mi płaszcz i całować po szyi. Chciałam krzyczeć, ale głos uwiązł mi w gardle. Obawiałam się najgorszego. Wiedziałam, do czego zmierzał. I cholernie się bałam. Drake pchnął mnie na ziemię i po chwili leżałam już na zimnym śniegu. Znów zaczęłam się wyrywać, bić go, ale wszystko było na nic. I nagle usłyszałam czyjś głos i szybkie kroki. Drake zupełnie nic sobie z tego nie zrobił. Dalej się do mnie dobierał. Odzyskałam głos. Świadomość tego, że ktoś mógł mi pomóc dodawała mi siły.
-Pomocy! - krzyknęłam.
-Zamknij się kurwa! - syknął Drake - ani słowa szmato!
Znowu zatkał mi usta. I w tym momencie ktoś podszedł do niego od tyłu i uderzył w tył głowy. Chłopak zaklął pod nosem i upadł. Byłam sparaliżowana strachem. Nie spojrzałam nawet na swojego wybawcę.
-Ty skurwysynie! - usłyszałam znajomy głos - zabiję cię!
Zaraz. Chwila. Zayn? Nie, przecież to nie mógł być on. Ale na pewno? Próbowałam się podnieść, co średnio mi wyszło. Teraz miałam pewność, że moim wybawcą był Malik. Pochylał się nad Drakiem i bił go po twarzy. Miał zaciśnięte usta i mówił coś pod nosem. W końcu skończył i podszedł do mnie. Pochylił się nade mną, a ja się w niego wtuliłam. Zaczęłam płakać. Łzy same płynęły mi po policzkach.
-Już dobrze - mówił do mnie łagodnym głosem i głaskał po włosach - Rose już w porządku. Jestem tu. Już nic ci nie grozi.
-Za.. zabierz.. mnie.. stąd.. - wydukałam.
Zayn posłusznie pomógł mi wstać, objął mnie w pasie i zaprowadził do samochodu. Drake kucał na śniegu i pluł krwią. Patrzyłam na niego z obrzydzeniem. Kiedy w końcu znalazłam się w ciepłym wnętrzu odetchnęłam z ulgą. Starłam łzy z policzków i próbowałam się uspokoić. Było już po wszystkim. Już nic mi nie groziło. A mimo to nadal cała się trzęsłam.
-Rose, jesteś bezpieczna - powiedział Zayn spokojnie, ale trząsł mu się głos - ten.. ten sukinsyn już nic ci nie zrobi. Przysięgam ci to.
-Ja.. on.. ale.. - nie umiałam złożyć zdania w logiczną całość.
-Już dobrze. Spokojnie. Jesteś bezpieczna.
-Boże on chciał.. przecież..
-Nie myśl o tym. Już po wszystkim.
-Ja.. dziękuję. Boże, tak bardzo ci dziękuję - i znów się rozpłakałam, a Zayn mnie do siebie przytulił.
-Nie ma za co. Zabiłbym tego kolesia gdybym tylko mógł. Co to w ogóle miało być? Co się stało? Możesz mi powiedzieć?
-Ja.. siedziałam na ławce.. i on się dosiadł.. i gadaliśmy normalnie.. spacerowaliśmy.. jak gdyby nigdy nic.. i nagle on.. on się na mnie rzucił.. ja.. ja nie wiem czemu..
-Okay, nie rozmawiajmy o tym. Było, minęło. Teraz jesteś już bezpieczna i nic ci nie grozi.
-Dziękuję. Gdyby nie ty..
-Zrobiłem to, co musiałem. W porządku?
-Tak. Teraz już tak - w końcu odzyskałam nad sobą pełną kontrolę.
-Na pewno?
-Tak. W stu procentach. Po prostu jedźmy do domu. Nic mi nie jest.
-Okay, skoro tak mówisz.
Odsunęłam się od niego i już po chwili byliśmy pod domem. Wzięłam głęboki oddech i wysiadłam. Zayn szedł zaraz obok mnie. Starałam się zachowywać jak najbardziej normalnie.
-Nie mów nikomu o tym, co się dzisiaj stało. Okay? - zwróciłam się do niego.
-Obiecuję, że nie pisnę ani słowa. Wszystko w porządku?
-Teraz już tak. Dzięki tobie.
Weszliśmy do domu i od razu usłyszałam głośne rozmowy. Zdjęłam płaszcz i buty i weszłam do środka.
-O! W samą porę! - powiedział Niall na nasz widok - Zayn, muzyka!
-Robi się - odpowiedział Malik i gdzieś poszedł.
Stanęłam zdezorientowana i patrzyłam jak wszyscy krzątają się po domu. Harry chodził z telefonem, Louis i Liam robili coś w kuchni a Niall robił małe przemeblowanie w salonie.
-Em.. co wy robicie? - spytałam kuzyna.
-Za godzinę będzie tu cała masa osób. Robimy małą domówkę - odpowiedział przesuwając fotel.
-Domówkę? - zdziwiłam się - teraz?
-Tak. Planowaliśmy to od dawna. A teraz nadarza się idealna okazja.
-Niby jaka?
-Dziś mija rok odkąd Zayn jest z Amber. A poza tym to w sumie nic. Mamy ochotę się zabawić.
-Em.. okay. To ja będę u siebie..
-Co? Jak to u siebie? Nie zejdziesz do nas? - spytał zdziwiony.
-Nie wiem jeszcze. Zobaczę.
Posłałam mu uśmiech i poszłam na górę. Rzuciłam się na łózko i schowałam twarz w poduszkach. To, co się dzisiaj stało było tak przerażające, że nie śniło mi się nawet w koszmarach. Gdyby nie Zayn to pewnie leżałabym teraz w parku całkiem bezbronna. I nikt by mi nie pomógł. Jak mogłam być taka głupia? Jak mogłam zaufać chłopakowi, którego pierwszy raz widziałam na oczy? Czy ja już całkowicie straciłam rozum? Musiałam być silna. Musiałam o tym zapomnieć. Było, minęło. Trzeba żyć dalej. Na szczęście nic się nie stało. Nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam otworzyć. W progu stała Libby ubrana TAK. Przytuliła mnie na powitanie i weszła do środka.
-Ty jeszcze nie gotowa? Impreza zaraz się zacznie - powiedziała z uśmiechem.
-Jakoś nie mam ochoty świętować ich rocznicy - powiedziałam z niesmakiem - to znaczy Zayn'owi oczywiście pogratuluję, ale do tej małpy się nie zbliżę.
-Oj, nie przesadzaj. Nikt nie każe ci bawić się z Amber. Od tego masz mnie - puściła mi oczko.
-To już lepiej - odpowiedziałam z uśmiechem.
-No ja myślę. A poza tym, ze mną się nie napijesz?
-Z tobą zawsze! - zaśmiałam się.
Tak. Miałam ochotę się napić. Mimo swojego wstrętu do alkoholu miałam ochotę się po prostu upić. Żeby zapomnieć o całym dzisiejszym dniu.
-Kierunek: garderoba! - powiedziała Libby i zaciągnęła mnie tam.
Długo grzebała w moich rzeczach aż wreszcie wybrała mi TEN zestaw. Wyprostowała mi włosy i zrobiła dość mocny makijaż. W końcu byłam gotowa. Z dołu dochodziła już muzyka i głośne śmiechy. Impreza się zaczęła. Wzięłam Libby pod rękę i wspólnie zeszłyśmy na dół. W salonie było chyba z 20 osób. Zayn stał przy sprzęcie z Amber, która się do niego przymilała. Jak widać ich kłótnia poszła już w niepamięć. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się przyjaźnie i mi pomachał, co odwzajemniłam. Zaraz potem już całował się z tą wiedźmą. Wywróciłam oczami i szukałam w tłumie znajomych twarzy. Dostrzegłam Nialler'a rozmawiającego z jakąś dziewczyną. On siedział z gitarą, a ona obok niego. Śmiali się z czegoś i najwyraźniej świetnie się bawili. Dziwne. Horan nic nie wspominał o jakieś swojej sympatii. Ale cóż. Kto zrozumie facetów? Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Kuzyn przywołał mnie ruchem ręki.
-Idź - powiedziała mi Libby do ucha - będę przy stole z napojami.
-Okay - odpowiedziałam.
Szłam w kierunku Niall'a z dziwną miną. Nie wiedziałam kim była ta dziewczyna. Choć na oko wydawała się miła.
-Cześć kuzyneczko - powitał mnie jak już się przy nich znalazłam - poznaj moją przyjaciółkę Jane Hamilton. A to moja szanowna kuzynka Rose Bell - przedstawił nas sobie.
-Hej, miło cię poznać - powiedziałam i uściskałam jej rękę.
-Ciebie również - odpowiedziała z przyjaznym uśmiechem - Niall wiele mi o tobie mówił.
-Tak? Okay. Ale co złego to nie ja.
-Jasne, jasne - zaśmiała się
Rozmawiałam z nimi przez dłuższą chwilę. Jane była naprawdę miłą i towarzyską osobą. Od razu znalazłyśmy wspólny język i mogłybyśmy gadać całymi godzinami. W końcu jednak musiałam iść. Libby na mnie czekała.
-Pewnie się jeszcze zobaczymy - powiedziała Jane.
-To więcej niż pewne. Impreza się jeszcze nie kończy z tego, co widzę.
-I prędko się nie skończy znając tych wariatów. Jeszcze nigdy z żadnej ich domówki nie wyszłam wcześniej niż o 5:00 rano. Więc spokojna głowa.
-Świetnie. To do zobaczenia później.
Pomachałam im i podeszłam do Libby. Cmoknęłam ją w policzek i wzięłam do ręki drinka, którego przyszykowała. Dołączył do nas też Lou i jakiś chłopak, którego przedstawił jako Sandy. Alkohol lał się cały czas. Biorąc do ręki kubek poszłam z Libby na środek i zaczęłyśmy tańczyć. Liam i Louis od razu się dołączyli i zaczęli robić dziwne pozy. Robiłyśmy to samo, ciągle się przy tym śmiejąc. Miałam lekkie zawroty głowy od nadmiaru alkoholu, ale się tym nie przejmowałam. Miałam ochotę bawić się jak najdłużej. Nie przeszkadzało mi nawet to, że Harry ciągle się koło mnie kręcił. Sam również był już nieźle wstawiony. Gdy z głośników poleciała piosenka You Bring Me Joy po prostu wziął mnie za rękę i zaprowadził na środek. Nie protestowałam. Miałam to już całkowicie gdzieś. Zaczęliśmy ruszać się w rytm muzyki. Harry ciągle się o mnie ocierał i przybliżał. Nawet to mi nie przeszkadzało. Alkohol robił swoje. Później nadeszła pora na wolny kawałek. Chciałam sobie iść, ale Harry złapał mnie za rękę i przysunął do siebie jednym ruchem. Przytulił mnie do siebie, a ja go objęłam. Kołysaliśmy się w rytm spokojnej melodii. Już sama nie wiedziałam, co się ze mną działo. W głowie szumiało mi od alkoholu i powoli traciłam nad sobą kontrolę. Po skończonej piosence wyrwałam się Hazzie i poszłam do kuchni. W sumie nawet sama nie wiem po co. Zaświeciłam światło i nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego. Ktoś wszedł za mną i stanął centralnie za moimi plecami obejmując mnie w pasie. Poczułam zapach perfum Harry'ego.
-Co ty niby robisz? - spytałam go.
-Tulę się do ciebie. Rano mi nie pozwoliłaś - odpowiedział mi wprost do ucha.
-Teraz też ci nie pozwalam - prychnęłam.
-Daj spokój. Wiem, że mnie pragniesz.
-Styles, odróżnij marzenia od rzeczywistości.
-Nie udawaj. Wiem, że coś do mnie czujesz. Nie musisz się z tym kryć.
-Człowieku, niech do ciebie dotrze, że nic do ciebie nie mam.
-Tak? Doprawdy? - zamruczał mi do ucha.
-Tak..
W jednej chwili odwrócił mnie w swoją stronę tak, że nasze usta dzieliły milimetry. Na swoich wargach czułam jego ciepły oddech. I stało się. Złożył na moich ustach pocałunek. Na początku stałam sztywno, kompletnie zaskoczona, ale później odwzajemniłam. Na początku był delikatny, a później całował mnie z coraz większą zachłannością. Czułam jego język na swoim podniebieniu. Przyciągnęłam go do siebie i wplotłam mu ręce w jego gęste, kręcone włosy. Nie wiedziałam, co się ze mną działo. Chyba całkowicie straciłam nad sobą kontrolę. W końcu odepchnęłam go od siebie i spojrzałam mu prosto w oczy.
-To się nie wydarzyło - powiedziałam i wyszłam z kuchni, zostawiając go samego.
Ludzie bawili się w najlepsze. Podeszłam do stołu i wzięłam kolejnego drinka. Zauważyłam Niall'a i Jane tańczących do wolnego kawałka. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zaraz obok nich był Zayn i Amber oraz Liam i Libby. Wyglądali naprawdę słodko. Po chwili podszedł do mnie Lou i wyciągnął do tańca. Nie miałam nic przeciwko. Impreza była naprawdę udana. Rozmawiałam nawet z kilkoma osobami. Nie myślałam o tym, co się dzisiaj stało. Nadmiar alkoholu zrobił swoje. Nie pamiętam nawet co robiłam potem. Urwał mi się film.
_____________________________
Heeeeeeeeeeej :)
Pierwsza sprawa: Rozdział pisany z wielką mega dedykacją dla mojej kochanej
siostrzyczki, która ma dzisiaj urodzinyyyy! Tak więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO EDITH ♥
siostrzyczki, która ma dzisiaj urodzinyyyy! Tak więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO EDITH ♥
Pamiętaj, chłopcy cię kochają :D I ja oczywiście też! :)
Mam nadzieję, że ci się podobaa! ♥ Specjalnie for you !
Happy birthday kuwa to you :D hahahaha :D < 3
Woohoo! ♥
Druga sprawa: Dziękuję za wszystkie komentarze i czekam na kolejne! :)
Czytasz - komentujesz.
Kochasz mnie? Skomentuj :D ♥
Trzecia sprawa: Moja druga siostrunia Patricia pisze świetne mega opowiadanie o 1D.
Naprawdę wciągające i niesamowite! Jednak załamuje ją to, że ma tak mało komentarzy.
Pomożecie jej trochę? Pospamujemy? :D Zapraszam na jej bloga bardzo serdecznie!
Uwierzcie mi, jest wart przeczytania! Na pewno wam się spodoba :) LINK:
Ode mnie to tyle :) Do następnego! < 3
Ooooo jaki świetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńJak zwykle z resztą ;P
Kocham, kocham, kocham...
Dziękuję ci skarbie za pomoc ;***
kochaam to . <33 :D :D
OdpowiedzUsuńKocham cię <3
OdpowiedzUsuńGenialne ! Strasznie mi się podoba. Czekam na następnego! Błagam jak najszybciej, bo nie wytrzymam xd.
OdpowiedzUsuń*.* jest cudowny ! dziękuję ci kochana ! to dla mnie najlepszy prezent :* to jest świetne , nawet nie mam słów żeby to określić .. po prostu kocham to i kocham Ciebie ! ♥♥♥
OdpowiedzUsuń^
OdpowiedzUsuń|
|
EDITH ♥
pierwszy pocałunek za nimi!:D czuje ze jeszcze tu Zayn namiesza:P
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!:D
Pozdrawiam cieplutko:)
czuje ze sie stytlesem zuroczy ^^
OdpowiedzUsuńKocham Cie - komentuje ! <3 hah ;* rozdzial na prawde boski !;* dawaj szybko kolejny ! ;)
OdpowiedzUsuń~smile!;)
Uuu akcja się rozwija ;D podoba mi się to ^^
OdpowiedzUsuńjak ja to kocham
OdpowiedzUsuńczuje ze sie nasza dzziewczyneczka sie zkocha w hazzie
mogła by byc taka akcja ze to harry ja ratuje ja bedziesz następnym razem robic takie sceny^^
-aldona
Uwielbiam! Kocham cię, haha. :3 + przez ciebie słucham cały czas "You Bring Me Joy" *-*
OdpowiedzUsuńDLACZEGO TA SUKA NIE ODESZŁA OD ZAYNA?! :o
koocham Cie <3
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piszesz , kocham czytać tego bloga :)
No no Rose i Harry :)
Ale i tez Zayn i Rose
Ciekawe z którym będzie :)
Genialny! ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
WwwwwwwwwwwwwwoooooooooooooWWWWWWWWWWww! Aleeee. < 33 Cudny rozdział. I pocałowali się :D Tak się cieszę. Kocham to opowiaadaniee ;3 Ale wątpię, że Rose tak szybko odda się Harry'emu :D I dobrze, niech się trochę pomęczy. Zostało mu nie za dużo czasu, więc niech się spręży xD Dałam Ci komentarz na TT. Ale tu też chciałam Ci skomentować. Napisałaś super. Ale nie wiem już czy Rose bardziej będzie kręcić z Harrym czy Zayn'em xD Czekam na ciąg dalszy wydarzeń i mam nadzieję, że już nie długo nowy rozdział, bo nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny. ; *
Mój TT to : @LinetteAnnie
Szybko pisz nastepny ! Wyslalas mi link na gg, i wlaczylam, i zaczelam czytac wczoraj, i przez Ciebie u okulisty prawie spalam ! Haaaahaha... swietny blog, historia, wgl swietne... takie.. wooow ! Szybko nastepny, bo Cie udusze. Przez gg, tt, co tam chcesz.:D
OdpowiedzUsuńJesteś genialna, rozdział niesamowity i nie wiem co kombinujesz ale chciałabym żeby Zayn był z Rose.
OdpowiedzUsuńcudowny! Genialny ♥ co będę się rozpisywać ? Rozdział jak zawsze - PERFECT! :) czekam na kolejny : p faaajnie, jak by Rose była z Zayn'em co bardziej do siebie pasują :) ZOSE :D pozdrawiam :* ♥
OdpowiedzUsuńKocham to!!! :) :*
OdpowiedzUsuńTaaakkkk! Kocham cie! I czytam!!! Boski rozdział..... już myśle co mogło się wydarzyć...... :D Ohh..... ja i te moje skojarzenia....
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Pozdro Izkaxxx
świetny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3 i ta scena z Harrym :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny :)
STRASZNE MI SIE PODOBA HARRY NIEZLE NAMIESZAŁ
OdpowiedzUsuńACHHHHHH.....
9juz sie nie moge doczekac na serio dodawaj jak bedziesz mogła
OHOH! Się działo.. no żesz! Więcej takich rozdzialików proszę :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
Huhuhu, zrobiło się gorąco :3
OdpowiedzUsuńteraz to chcę następny, now! ;D
OdpowiedzUsuńoczywiście, że Cię kocham i oczywiście, że czytam ;)
dodaj szybko, błaagam ♥
Oll. xx
Uhuhu, ale się działo ;P
OdpowiedzUsuńI Styles ją w końcu pocałował, pewnie był zadowolony xD
A rozdział genialny, czekam na nn <3
aaaale zajebisteee !. ^^ pewnie stwierdzenia typu:nie byłem/am aż tak pijany/na będą przeeeee czekam na nextaa dodaj jak najszybciej ok ? : * i jeszcze raz zajekufabiste :)
OdpowiedzUsuńAaaaaa Dzień dobry! Kocham Cię! <3
OdpowiedzUsuńAj mój Styles *.* W końcu pocałunek, na który czekałam <3
Coś pięknego! Uwielbiam Cię po prostu <3
Pozdrawiam Rons <3
świetne <3 Widać,żę klei się do Zayna jednak teraz z Harrym <3 BOŻE KOBIETO ZNOWU STRACE NOC MYSLAC O TYM :D
OdpowiedzUsuńmówię to po raz kolejny ale piszesz poprostu genialnie ! Nie mam słów nawet aby opisać to jak kręci mnie twoje opowiadanie ! Serio !
OdpowiedzUsuńDawno u cb nie komentowałam, ale uwierz, że czytam :)
OdpowiedzUsuńHow sweet, how nice Pocałunek na który czekałam :P
Ten blog jest dużo lepszy niż Eternity in an hour, ale tamten też jest bardzo dobry.
Byle tylko ORTL przebiło Only you, które na razie jest moim ulubionym opowiadaniem <3
You bring me joy Awwwwwwwwww Amelia Lily <3
Happu b-day Edith :) Spóźnione życzenia ale są :)
Czekam na nn :3
jezu jak ty sie musisz namęczy zeby to napisac
OdpowiedzUsuńale naprade rozdziały masz super
kocham ciem dziedzwycnoe
OdpowiedzUsuńnie moge sie nastepnego doczekać !!
Kocham ♥
OdpowiedzUsuńRozdział boski !
Czekam na więcej i więcej :D
idealne!!!
OdpowiedzUsuńto jest takie długie i to uwielbiam w twoich rozdziałach
oczywiscie fabuła też jest super,ten moment z gwałtem tak ciekawie sie czytało więcej takich momentów grozy ale szczerz to jeden mógłby byc z harrym^^
boski tezn rozdizła!!!
OdpowiedzUsuńoczywiscie ze cie kocham i juz komentuje!!
OdpowiedzUsuńnastępny następny!!!!
OdpowiedzUsuńI co z kolejnym rozdzialem ?? ;cc
OdpowiedzUsuńCzemu nie dodajesz nowego rozdzialu !!??? ;(((((((
OdpowiedzUsuńdodaj nowy szalejca dostaje :P
OdpowiedzUsuńkocham to !!
Co się dzieje że nie dodajesz nowego rozdziału ?? Ja dłużej nie wytrzymam . Codziennie co godzine sprawdzam czy dodałaś juz nowy rozdział a tu nic . ;CC Prosze dodaj jak najszybciej ! Sorry że z Anonimka ale nie chce mi sie konta dodawać ., ;D
OdpowiedzUsuńzaje zaje zaje ,kocham cie!!
OdpowiedzUsuńale czekam na nowy cos długo nie dodajesz :D
chce następny!!
OdpowiedzUsuń-aldona
CZEKAM NA NASTĘPNY...
OdpowiedzUsuń<3
kocham cie dziewczyno szczera miłością !!!!!!
OdpowiedzUsuń-oo7
ja tu szarleja dostajeeeee!!
OdpowiedzUsuńnowy rozdział jeszcze nie nadchodzi!!!!!!!!!!
al eten jest świetny,idealny,promienny,njalpeszy!!
wszystkie są najlepsze ,ale w tym był mój oczekiwany pocałunek harrego i rose
ochh......
nasz czarus kochany
ale i też chamski ^^
no i lekko zbocozny :D
dobra dawaj nastepny bo ma juz robaki w dupie:D
-Maja
cos mi sie dzieje z muzgiem
OdpowiedzUsuńha i to twoja wina:D
to całe zamieszanie
harry całuje rose
rose próbuje zgwałcić jakiś chłopak ,
zayn ratuje rose
jest impreza
ludzie!!!!!!!!! niezle
rozdział udny!!!! :P
dopiero dzis wesżlam i patrze ze juz tydzień mij i nie ma nowego rozdziału jak to zawsze były po upływie 5 dnie nie!!!
dodaj szybko
-kotek
Odsunęłam się od Niall'a i zmrużyłam
OdpowiedzUsuńoczy.
-A co? Zazdrosny? - spytałam unosząc
jedną brew do góry.
-Tak. I to bardzo. Ja też chcę! - powiedział
robiąc smutną minę.
Nic nie powiedziałam. Nie musiałam.
Niall od razu podbiegł do niego i rzucił
mu się na szyję. Uśmiechnęłam się
triumfalnie. Na niego zawsze mogłam
liczyć.
-Och, Harry! Ja cię tak kocham! - mówił
Niall.
-Horan, debilu! Nie ciebie chciałem
przytulić! - powiedział Harry próbując mu
się wyrwać.
Ajajaj :) Kocham! :)