-Em.. Niall? Minąłeś nasz przystanek.. - powiedziałam zdezorientowana.
-Nie, wcale nie - odpowiedział i się wyszczerzył - mała zmiana planów. Nie mam zamiaru siedzieć w ciemnej sali i bezsensownie gapić się w ekran. Są lepsze zajęcia.
-Czasami cię normalnie nie ogarniam Horan - powiedziałam zrezygnowana - coś ty znowu wymyślił?
-Zobaczysz, jak dojedziemy na miejsce.
-O, nagle zrobiłeś się tajemniczy? - zakpiłam - Wybacz, ale jakoś nie mam ochoty na zabawę w kotka i myszkę.
-Też cię kocham - odpowiedział i przez resztę drogi siedzieliśmy w milczeniu.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, myślałam, że zwariował. Staliśmy na parkingu przed lodowiskiem. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na ogromny budynek. Wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą. To właśnie tutaj spędzałam z Josh'em zimowe popołudnia. To on nauczył mnie jeździć na łyżwach. Przypomniał mi się mój pierwszy raz tutaj. Nie chciałam nawet założyć łyżew. Ale Josh nie dał się przekonać i ubrał mi je siłą, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł na lód. Nie szło mi dobrze. Ciągle się wywracałam i narobiłam sobie mnóstwo siniaków. Była przy tym cała masa śmiechu. Bawiliśmy się świetnie. Spodobało mi się to. Od tamtej pory chodziliśmy tu co weekend. Z dnia na dzień szło mi coraz lepiej. A Josh.. no cóż. Nikt nie dawał mi tyle szczęścia, co on. Ból zawładnął moim ciałem. Znowu. Tak nagle i niespodziewanie. Skuliłam się i otarłam łzy spływające po policzkach. Niall nie miał pojęcia, co się ze mną działo. Od razu znalazł się obok mnie i przytulił do siebie. Gdyby mi powiedział gdzie zamierza mnie zabrać, nawet nie wyszłabym z domu. A teraz było już za późno. Powoli się podniosłam i zapanowałam nad emocjami.
-Jeżeli chcesz to możemy pojechać gdzie indziej - powiedział blondyn spokojnie.
-Nie, okay. Skoro już tu jesteśmy.. - odpowiedziałam nie do końca pewna, czy dobrze robię.
-Na pewno?
-Tak. Chodźmy wypożyczyć łyżwy.
Wzięłam głęboki oddech i weszliśmy do środka. Nie było zbyt wielu ludzi. Tylko kilku nastolatków i starszych. Wypożyczyliśmy łyżwy i weszliśmy na lód. To miejsce nie zmieniło się nawet odrobinę. Wszystko było takie samo. Zaczęliśmy jeździć. Niall w magiczny sposób rozładował ponurą atmosferę samym swoim towarzystwem. Już po chwili śmiałam się jak głupia, choć serce rozdzierał mi paraliżujący ból. Czas mijał szybko. W końcu zmęczeni opuściliśmy lodowisko i poszliśmy do pobliskiej kawiarni na gorącą czekoladę. Było w niej przyjemnie ciepło i zanim zorientowałam się, co robię, zdjęłam kurtkę odsłaniając ręce. Niall to zauważył i spojrzał na mnie przerażony. No pięknie, pomyślałam ponuro. Irlandczyk wziął mnie za ręce i przyjrzał im się dokładnie. Było na nich sporo blizn. I starych i nowych. Plus ta dzisiejsza, ukryta za bandażem.
-Co ty najlepszego wyrabiasz? - spytał z niedowierzaniem.
Wyrwałam mu ręce i schowałam je pod stół.
-To nic takiego - mruknęłam.
-Nic takiego? Rose, czy ty się słyszysz? Kaleczysz się!
-Tak Niall, głośniej - syknęłam. Wszyscy ludzie w kawiarni patrzyli w naszym kierunku.
-Wybacz - powiedział już ciszej - ale nie mogę tego zrozumieć. Dlaczego to robisz?
-Nie każdy ma tak perfekcyjne życie jak ty - powiedziałam z ironią - a mi to pomaga.
-Pomaga? Ciekawe jak samookaleczenie się może ci pomóc.
-Ty i tak tego nie zrozumiesz, więc po co mam ci to tłumaczyć? Po prostu daj spokój.
-Nie Rose, nie mogę tego tak zostawić. Nie chcę, żeby coś ci się stało.
-Czemu tak nagle się o mnie martwisz, co? Po co ci to? Po co chcesz brać na głowę moje problemy, skoro pewnie masz swoje własne? Nie lepiej byłoby zostawić mnie w spokoju?
-Nie, to wcale nie tak..
-Daj spokój - przerwałam mu - po prostu to zostaw. Ja jakoś sobie poradzę. Zawsze to robiłam. Więc tym razem też dam radę. Zajmij się swoim życiem.
-Nie pozwolę, żeby coś ci się stało jasne? - powiedział twardo patrząc mi prosto w oczy.
-Jasne - bąknęłam.
-Mam dla ciebie pewną propozycję. I chcę, żebyś zastanowiła się nad nią dłużej niż 5 minut.
-Strzelaj.
-Zamieszkaj ze mną w Londynie.
Po tych słowach o mało nie zakrztusiłam się czekoladą, którą właśnie popijałam. Czegoś takiego się nie spodziewałam.
-Że co proszę?
-Wyjedź ze mną do Londynu. Zamieszkaj z nami. Zmienisz otoczenie, poznasz innych ludzi. I będę mógł zawsze być przy tobie.
-Niall ty chyba zwariowałeś! Mam zostawić to wszystko co mam tutaj i tak po prostu wyjechać? Zamieszkać z tobą i tymi pajacami? Dobre żarty! Nie ma mowy. Nigdzie się stąd nie ruszam.
-Nawet się nad tym nie zastanowiłaś.
-Bo nie mam takiej potrzeby. Nie opuszczę Mullingar. Nie zostawię mamy i wszystkiego, co tu mam. Nie masz po co mnie namawiać. Nie zmienię decyzji.
-Ale dlaczego? Rose, czy ty naprawdę tego nie rozumiesz? Nie uciekniesz od wspomnień. Będziesz ciągle żyła w strachu o kolejny dzień? Będziesz nadal się cięła i wmawiała sobie, że wszystko jest w porządku? Naprawdę chcesz tak żyć?
-Nie mam innego wyjścia Niall. To właśnie jest moje życie.
-Ale to życie możesz zmienić! Możesz wyjechać, zmienić otoczenie. Poznać nowych ludzi i starać się żyć normalnie. Nie będziesz musiała dłużej bać się pijanego ojca. Nie będziesz żyła w strachu. Proszę, naprawdę bardzo cię proszę, zastanów się nad tym.
-A co z mamą? - spytałam od niechcenia.
-Może jechać z nami. Załatwię jej mieszkanie, pracę, wszystko czego będzie potrzebować. A jeżeli nie będzie chciała, to może zamieszkać z moją mamą. Na pewno chętnie się zgodzi, bo zawsze brakuje jej towarzystwa. Jakoś damy sobie radę Rose. Proszę cię.
-Ja.. sama nie wiem.. - zawahałam się.
-Nie podejmuj tej decyzji teraz. Zostaję w Mullingar jeszcze przez tydzień. Będziesz miała czas do namysłu i rozmowy z mamą. Proszę cię tylko o jedno. Obiecaj mi, że poważnie się nad tym zastanowisz.
-No.. dobra, niech ci będzie. Ale nie licz na to, że zmienię zdanie.
-Czas pokaże.
Siedzieliśmy w kawiarni jeszcze przez chwilę. Powoli zaczynało się ściemniać i musieliśmy wracać do domów. Kiedy stanęliśmy pod moim, podziękowałam Niall'owi za cały dzień i weszłam do środka. W salonie paliło się światło. Słychać było dźwięki z telewizora. Ojciec był w domu. Od razu strach sparaliżował moje ciało. Na szczęście mama leżała w szpitalu i nie mógł nic jej zrobić. Starałam się wejść jak najciszej, ale wpadłam na wieszak i narobiłam hałasu. Zaklęłam pod nosem i czekałam na rozwój wydarzeń. Ojciec ściszył telewizor.
-Kto tam jest?! - wrzasnął.
Był pijany. Jak zwykle zresztą. Podniosłam wieszak i powoli weszłam do salonu. Na stole leżało kilka puszek po piwie, a reszta walała się po podłodze.
-To tylko ja - powiedziałam cicho, a ojciec spojrzał na mnie gniewnie.
-O której to się wraca do domu smarkulo? - warknął.
-Jest dopiero 22:00 tato..
-Dopiero? Ha! Dobre sobie! Masz wracać najpóźniej o 19:00, a nie się włóczyć po nocach. Pewnie byłaś w jakimś klubie i dawałaś dupy obcym facetom.
Te słowa zadziałały na mnie jak cios wymierzony prosto w policzek. Zabolało. Bardzo zabolało. Własny ojciec miał mnie za jakąś tanią dziwkę.
-Nie masz prawa mnie oceniać - warknęłam.
-Owszem, mam prawo. Gdzie matka?
-Nic ci do tego. Nie ma jej w domu.
-Jak ty się do mnie odzywasz gówniaro? - wstał z kanapy i zmierzał w moim kierunku.
Odruchowo zrobiłam krok w tył, ale szybko mnie dopadł i uderzył prosto w twarz. Z bólem upadłam na podłogę.
-Teraz powiesz mi gdzie ona jest? - warknął.
-Ja.. nie wiem.. - skłamałam.
-Więc tak chcesz się bawić? - znów mnie uderzył,a po ciele rozeszła mi się nowa fala bólu.
-Ale ja naprawdę nie wiem. Proszę.. zostaw mnie..
Nic nie powiedział. Po prostu z powrotem usiadł na kanapie i podgłośnił telewizor. Powoli podniosłam się z podłogi i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Miałam dość takiego życia. Dość tego, że ojciec traktował mnie jak nic nie wartą marionetkę. Dzisiaj pierwszy raz próbowałam mu się postawić. I oto jak to się skończyło. Czy naprawdę każdy mój kolejny dzień miał tak wyglądać? A może jednak Niall miał rację? Może powinnam zostawić to wszystko i wyjechać z nim do Londynu? Gdyby to tylko było takie łatwe. Nie chciałam mu się narzucać. Nie chciałam sprawiać kłopotu. W sumie od dawna chciałam wyjechać. W Mullingar trzymała mnie tylko mama i Josh. A jego już nie było. Więc co miałam do stracenia? Ale z drugiej strony.. zamieszkać z Niall'em i jego przyjaciółmi? Przecież oni byli sławni! Musiałabym liczyć się z tym, że zaczęłabym pojawiać się w gazetach, a moje zdjęcia szybko znalazłyby się w internecie. Nie chciałam rozgłosu. W ogóle nie chciałam, żeby świat wiedział, że ja w ogóle istnieję. Czemu to wszystko musiało być takie trudne? Wzięłam do ręki laptopa i szybko zalogowałam się na fb, tt i fotoblogu. Zaobserwowałam kilka osób, przeczytałam komentarze do zdjęć i przeglądnęłam najnowsze wpisy. Czasami myślałam, że ludzie z Twittera rozumieją mnie jak nikt inny. Mogłam tam napisać wszystko, co tylko chciałam. A oni mnie za to nie hejtowali. Ale czy gdybym nagle zaczęła się pojawiać u boku sławnych chłopaków, to ludzie z tt nadal byliby tak mili? Opublikowałam wpis "Trudne, życiowe decyzje. I co ja mam robić.?". Napisała do mnie jakaś dziewczyna. Polka. Znała angielski bardzo dobrze i wspaniale nam się pisało. Wymieniłyśmy się nawet numerami telefonów. Kolejna cudowna osoba poznana w internecie, mieszkająca tak cholernie daleko. Wylogowałam się i wyłączyłam laptopa, kładąc go na podłodze obok łóżka. Przebrałam się w piżamę, zmyłam makijaż i po prostu poszłam spać. Przyśnił mi się Londyn.
Minęły 3 dni. Codziennie spotykałam się z Niall'em i odwiedzałam mamę w szpitalu. A tego dnia miała zostać wypisana. Byłam u niej już od rana. Ojciec znowu zniknął. Pewnie leżał pod jakimś mostem pijany do nieprzytomności. Kiedy dostałyśmy wypis od razu pojechałyśmy do domu. Chyba nadszedł czas, żeby porozmawiać z nią o propozycji Niall'a. Usiadłyśmy w kuchni i popijałyśmy gorącą herbatę z cytryną i miodem. Najlepszy napój na chłodne, zimowe dni. Nie podjęłam jeszcze decyzji. Nie byłam pewna, czy chcę jechać do Londynu i zacząć całkiem nowe życie. Nie wiem, czy byłam na to gotowa.
-Mamo, chcę z tobą o czymś porozmawiać - zaczęłam ostrożnie.
-Więc zamieniam się w słuch skarbie - odpowiedziała z uśmiechem.
-Ostatnio dużo czasu spędzałam z Niall'em i.. i on złożył mi pewną propozycję, nad którą cały czas się zastanawiam.
-Jaką propozycję?
-Chce żebym wyjechała z nim do Londynu i zamieszkała tam na stałe - wydusiłam z siebie.
Zapadło milczenie. Mama głęboko zastanawiała się nad moimi słowami.
-Uważam, że to wspaniały pomysł - powiedziała w końcu i lekko się uśmiechnęła.
-Co? Ale jak to?
-Rose, powinnaś wyjechać. Sama widzisz jak wygląda nasze życie. Gdybyś była z Niall'em miałabym przynajmniej pewność, że jesteś bezpieczna. Nie musiałabyś się już niczego bać.
-Ale.. a co z tobą? Mam cię tak po prostu zostawić?
-O mnie się nie martw kochanie. Wytrzymałam 18 lat. Wytrzymam kolejne.
-Nie pozwolę na to, żebyś została z nim sama. Nigdy w życiu. Nawet nie ma takiej opcji.
-Rose..
-Nie mamo - przerwałam jej - jedź z nami. Zamieszkaj z nami w Londynie. Wyjedź ze mną. Razem ucieknijmy od tego koszmaru.
-Nie. Nie ma mowy. Nie wyjadę z Mullingar. Mieszkam tu od urodzenia. Nie jestem w stanie zostawić tego miasta.
-W takim razie zamieszkaj u cioci Maury. Niall powiedział, że już się zgodziła. A ja miałabym przynajmniej pewność, że jesteś bezpieczna.
-Kochanie to nie jest najlepszy pomysł..
-To mój warunek. Wyjadę do Londynu, jeżeli ty zamieszkasz z ciocią.
-To szantaż?
-Powiedzmy. Więc jak będzie?
-Eh.. muszę się nad tym zastanowić. Daj mi trochę czasu, dobrze?
-Dobrze, byle nie za długo. Niall wyjeżdża za 4 dni.
-W porządku.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiłam się. Na pewno nie był to Niall, bo pojechał pozałatwiać jakieś swoje sprawy. Nie był to też ojciec, bo on wpadłby do domu i od razu zacząłby krzyczeć. Więc kto to mógł być? Od dawna nikt nas nie odwiedzał. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. W progu stała Jade. Na jej widok od razu się uśmiechnęłam.
-Jade! - krzyknęłam i przytuliłam ją na powitanie, co od razu odwzajemniła.
-Cześć kochana. Mogę wejść?
-Jasne, wchodź!
Odsunęłam się i wpuściłam ją do środka. Zaczekałam aż zdejmie płaszcz i zaprowadziłam ją do swojego pokoju. Razem usiadłyśmy na podłodze, jak robiłyśmy to zawsze, gdy mnie odwiedzała.
-Co cię do mnie sprowadza? - spytałam ciekawa.
-Miałam cię odwiedzić już dawno, ale jakoś nie było ku temu okazji. Po pierwsze strasznie się za tobą stęskniłam, a po drugie.. mam coś dla ciebie.
-Dla mnie? - zdziwiłam się - Co takiego?
Wzięła do ręki torebkę i po chwili wyciągnęła z niej znajomy złoty łańcuszek. Połowa serca z "VE". Łańcuszek Josh'a. Coś ścisnęło mnie za serce i znów poczułam znajomy ból.
-Skąd.. skąd ty go masz? - spytałam łamiącym się głosem.
-Po śmierci Josh'a dostaliśmy wszystkie jego rzeczy. To było wśród nich. Pomyślałam, że to ty powinnaś go mieć.
Po tych słowach podała mi go. Odebrałam go od niej drżącą ręką. Jego łańcuszek. Jego własność. I jedyna rzecz, która mi po nim pozostała oprócz zdjęć i wspomnień.
-Dziękuję - szepnęłam do przyjaciółki i mocno ją przytuliłam.
-Nie ma za co.
Zawiązałam go sobie wokół nadgarstka i przysięgłam, że nigdy go nie ściągnę. Miał zawsze przypominać mi o miłości mojego życia. Razem z Jade zaczęłyśmy rozmawiać dosłownie o wszystkim. Zupełnie jakbyśmy nie widziały się od kilku lat. Opowiedziałam jej o tym, co ostatnio się u mnie działo.
-Niall zaproponował mi, żebym zamieszkała z nim w Londynie a ja nie wiem co mam robić - powiedziałam ze zrezygnowaniem.
-To świetny pomysł! Oczywiście będę za tobą tęsknić i w ogóle, ale może zmiana otoczenia dobrze ci zrobi?
-Powiedział dokładnie to samo.
-I ma rację. Uważam, że powinnaś wyjechać.
-Ehh.. sama już nie wiem. Widziałaś się ostatnio z Nat?
-Tak, była u mnie wczoraj. Martwi się o ciebie. I bardzo przeżywa to, że wasz kontakt się urwał.
-Jestem okropna - powiedziałam z grymasem - czemu muszę krzywdzić ludzi, na których mi zależy? Cholera, co jest ze mną nie tak?
-Rose, nie przesadzaj. Po prostu się z nią spotkaj i porozmawiajcie.
-Może i masz rację. Tylko czy ona będzie chciała ze mną rozmawiać..
-Jestem pewna, że tak.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę i w końcu Jade musiała się zbierać. Odprowadziłam ją do drzwi i pożegnałam buziakiem w policzek. Pierwszy raz od dawna rozmawiałam z kimś oprócz Niall'a. Dzień minął szybko. Nawet nie wiem kiedy. Ojciec nie wrócił, więc mogłam zasnąć spokojnie.
~*~
Dni
mijały szybko. Ani się obejrzałam, a nadeszła kolejna sobota. Ostatni
dzień pobytu Niall'a w Mullingar. A ja nadal nie dałam mu odpowiedzi. Z
samego rana zeszłam do kuchni. Mama była zajęta myciem podłogi. A ja nie
mogłam dłużej czekać. Na podjęcie decyzji została mi co najwyżej
godzina.
-Mamo? - zaczęłam - Możemy porozmawiać?
-Oczywiście kochanie - odstawiła mopa i usiadła przy stole. Ja stałam naprzeciwko.
-Podjęłaś już decyzję?
-W związku z czym? - spytała nie wiedząc o co chodzi.
-Z moim wyjazdem do Londynu. To już dzisiaj.
-Ach
tak. Kochanie, moja decyzja jest prosta. Uważam, że powinnaś jechać. To
ci dobrze zrobi. Zmienisz otoczenie, poznasz nowych ludzi i w końcu
będziesz mogła zapomnieć o przeszłości. To dla ciebie wielka szansa.
-A co z tobą? Pamiętasz jaki był warunek?
-Pamiętam. I jeżeli naprawdę ci na tym zależy, to w porządku. Zamieszkam u Maury.
-Naprawdę?
-Tak. Chyba czas w końcu zacząć normalne życie.
Uśmiechnęłam
się do niej i mocno ją przytuliłam. Może rzeczywiście nadszedł ten
czas? Miałam mało czasu. Pobiegłam do swojego pokoju, wyciągnęłam
walizki i pudła i zajęłam się pakowaniem. Zajęło mi to więcej czasu niż
myślałam. Mniej więcej w połowie przyszła mama i zaczęła mi pomagać.
Gdyby nie ona to pewnie nie wyrobiłabym się z tym do nocy. Choć w sumie
nie miałam wielu rzeczy. Kiedy wszystko było skończone, wyciągnęłam
telefon i wybrałam numer kuzyna. Odebrał niemal natychmiast.
-Cześć Rose - powitał mnie ciepło - rozumiem, że podjęłaś decyzję?
-Tak Niall. Jadę z tobą.
W słuchawce zapadła cisza.
-Na..naprawdę? Poważnie? Zgadzasz się? - wydawał się być zdziwiony i wcale mu się nie dziwiłam.
-Tak. Przemyślałam to wszystko i chyba miałeś rację. Przyda mi się zmiana otoczenia.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się cieszę! Będę u ciebie o 15:00, okay?
-Jasne. To do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Zakończyłam
połączenie i spojrzałam na zegarek. Była 13:58. Miałam jeszcze chwilę
czasu, więc postanowiłam załatwić ostatnią ważną sprawę. Odwiedzić
Natalie. Szybko przebrałam się w TO,
narzuciłam na siebie sweterek i kurtkę i szybkim krokiem wyszłam z
domu. Kiedy znalazłam się pod domem przyjaciółki wiedziałam, że nie ma
już powrotu. Nasza rozłąka sporo mnie kosztowała. Szkoda, że zdałam
sobie z tego sprawę dopiero teraz. Nacisnęłam dzwonek i cierpliwie
czekałam. Drzwi otworzyły się po chwili i w progu stanęła Nat. Gdy mnie
zobaczyła, zrobiła zaskoczoną minę. Jakby nie wierzyła, że to naprawdę
ja. Wyglądało to dość komicznie.
-Cześć Natalie - przywitałam się z nią uśmiechem.
-Rose? O mój Boże, Rose! - zaczęła krzyczeć i rzuciła mi się na szyję.
-Tak, tak to ja - zaczęłam się śmiać.
-Jak dobrze cię widzieć! - powiedziała i wpuściła mnie do środka.
-Nie wejdziesz dalej? - spytała widząc, że stoję w miejscu.
-Wybacz, ale nie mam czasu. Wpadłam dosłownie na 5 minut. Żeby się pożegnać.
-Pożegnać? Ale.. jak to? - wyraz jej twarzy momentalnie się zmienił.
-Wyprowadzam się do Londynu Nat - powiedziałam po prostu - za godzinę już mnie tu nie będzie.
-Co.. o czym ty mówisz? Jak to się wyprowadzasz?
-Po prostu. Zmieniam otoczenie. Tu prześladuje mnie zbyt wiele wspomnień. Jadę z Niall'em..
-Zaraz, chwila! - przerwała mi - z Niall'em? TYM Niall'em? On tu jest?!
-Tak,
jest. Jeszcze przez chwilę. I nie rozumiem czemu jesteś taka
zaskoczona. Przecież się znacie. Okay, wiem, że jest sławny, ale bez
przesady.
-Jasne, jasne. Przepraszam, po prostu mnie poniosło. Będę za tobą tęsknić siostro.. - w jej oczach pojawił się smutek.
-Ja
za tobą również. Ale zostaje nam Skype, sms-y i rozmowy telefoniczne.
Jakoś damy radę. I tym razem nie pozwolę na to, żeby nasz kontakt się
urwał.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
-W takim razie.. żegnaj.
-Żegnaj
Natalie - powiedziałam i mocno ją do siebie przytuliłam - przepraszam
cię za wszystko siostro. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
-Wybaczyłam już dawno - odpowiedziała cicho - Trzymaj się.
-Ty również. Odezwę się za niedługo.
-Trzymam cię za słowo.
Musiałam
się zbierać. Do przyjazdu Niall'a zostało niewiele czasu. Niechętnie
odsunęłam się od przyjaciółki i opuściłam jej dom. Dopiero wtedy dałam
upust emocjom. Wróciłam do domu i dla zabicia czasu weszłam na
fotobloga. Dodałam zdjęcie, które zrobiłam niedawno w parku z podpisem
"Kolejny krok w moim życiu. Mam nadzieję, że dobry". W końcu rozległ się
dźwięk klaksonu. Nowe życie czas zacząć...
_____________________________
Hej Pysiaki :D ♥
Macie kolejny rozdział. Nie wiem czy wyszedł, ale nie mam siły go poprawiać ^.^
Czytasz = komentujesz ♥
I czy tylko ja tak się jaram LITTLE THINGS? Awww! ♥ kocham to!
Słucham tego w kółko i w kółko i znowu! I nie mogę przestać!
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba :) Czekam na wasze opinie w komentarzach!
Do następnegoooo < 3
świetny :D
OdpowiedzUsuńkocham to . ! <333333333333
jeej fajnie, że się zgodziła wogóle zajebisty rozdział ♥ dodawaj szybko następny proszę;)
OdpowiedzUsuńLittle Things jest super ! rozdział też, czekam na kolejny ! :D
OdpowiedzUsuń@neskowelove
uuu super czekam na nextaaaaa ui nie , nie tylko ty się jarasz little things :D arembi xx
OdpowiedzUsuńi całe to opowiadanie i rodziały i wogóle blog jest taki zayebysty jak LT
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, aby opisać moje emocje.! Ja po prostu jestem w rozsypce po każdym rozdziale.! Uwielbiam czytać tego bloga i na pewno nie przestanę.!
OdpowiedzUsuńCo do Little Things to jaram się równie mocno jak Ty.! Kocham tą piosenkę, podobnie jak pozostałe :)
Błagam Cię, zlituj się nade mną i dodaj szybko kolejny rozdział, BŁAGAM!!!
I mam pytanie. Skąd Ty czerpiesz pomysły na to opowiadanie.? Sama wszystko wymyślasz, czy może coś takiego się zdarzyło w Twoim życiu.? Oczywiście nie musisz mi odpowiadać, jeśli nie chcesz, nie zmuszam...
Życzę weny i ściskam mocno.! <33
PS. Zapraszam do mnie: http://kama-opowiadanieoonedirection.blogspot.com/
Wszystko wymyślam sama :) Tak po prostu czasami myślę nad życiem i coś mi wpada do głowy :) Cieszę się, że ci się podoba :) <3
UsuńFenomenalny. :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdraawiam.!
Fanatstyczny ! <33
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyprowadza się do Londynu! :D
ŚWIETNY!!!!!!!! Już nie mogę się doczekać następnego a co do piosenki to kocham.
OdpowiedzUsuńPisze ten komentarz i słucham LWWY!!! Hehe!
OdpowiedzUsuńA wracając do rozdziału to jest suuuuper!!!
Oooo... słysze glos Zayna i ooooo o o o! tak wiem jestem dziwna ale ta piosenka to sprawia!!!!
Wreszcie wyjeżdża :D PS Też się jaram Little Things <3
OdpowiedzUsuńsuper :D
OdpowiedzUsuńjejkuu ! genialny rozdział ♥ czekam na kolejny...dodaj jutro !! :D pozdrawiam ; **
OdpowiedzUsuńkoooooooooooooooocham to opowiadanie i LT <3 kolejny musi się pojawić jutro :DD
OdpowiedzUsuńaw super :D
OdpowiedzUsuńSuper, naprawdę świetne! No oczywiście, że się jaramy Little Things! Kto by się nie cieszył z takiej pięknej piosenki? Jest boska tak samo jak rozdział i ogólnie ten cały blog ;p Czekam na następny. Dziewczyno weź nas nie męcz i dodaj kolejny ! Do następnego:D
OdpowiedzUsuńJak chcesz to wpadaj do mnie :D
Megaaa !!
OdpowiedzUsuńRose dobrze zrobiła jadąc do Nialla . Ciekawi mnie jeszcze z kim się zakocha i oby był to Harry albo Louis . ;D
Little Things ! <3
Pisz kolejny bo po nocach nie będę mogła spać . ; )
Pozdrawiam Ola . !
Coś pięknego!
OdpowiedzUsuńPiszesz niesamowicie!
Rozdział świetny.! Czekam na kolejny ;*
Pozdrawiam Rons<3
oo niesamowity ; - *
OdpowiedzUsuńja też chcę się wyprowadzić do Niall'a! ; D
OdpowiedzUsuńczekamy na kolejny ; **
Oll. xx
jak ja to kocham !!
OdpowiedzUsuńPISZ PISZ PISZ !!!! Ja już chcę nowy rozdział !!! :) I zapraszam do siebie --> http://livewhilewereyoung-welove1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńkiedy następny ja z tęsknoty umieram
OdpowiedzUsuń