środa, 5 czerwca 2013

Rozdział trzydziesty siódmy ♥

Znów wiele się zmieniło. I niestety znów nie na lepsze. Chciałam być silna. Chciałam żyć normalnie, ale tak się nie dało. Zaraz po powrocie chłopaków znów zamknęłam się w pokoju. Chciałam normalnie z niego wyjść i ignorować Harrego, ale się nie dało. Tego samego dnia, gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam go siedzącego na moim łóżku. Przeklęłam się w myślach za to, że nie zamknęłam drzwi na klucz. Fala bólu zalała moje ciało. Jego widok nadal był dla mnie zbyt ciężki i bolesny. Schyliłam głowę, a usta zacisnęłam w wąską linię. Ręce trzymałam przy sobie. Nie byłam w stanie na niego spojrzeć.
-Porozmawiaj ze mną.. - powiedział, a ja się wzdrygnęłam. 
-Nie mamy o czym rozmawiać - odpowiedziałam z trudem - powiedziałam ci już wszystko.
-Rose, proszę cię..
-O co? - przerwałam mu i podniosłam wzrok - Ty chcesz mnie o coś prosić? Za kogo się uważasz, Harry?
-Ja chciałem tylko.. przepraszam..
W końcu podniosłam wzrok i popatrzyłam na niego. Dopiero wtedy zorientowałam się, że stał tuż przy mnie. Odsunęłam się o 2 kroki. W moich oczach na nowo pojawiły się łzy.
-Nie chcę twojego "przepraszam", rozumiesz? Za każdym razem jak na ciebie patrzę, przypomina mi się ten dzień, w którym nakryłam cię z Carmen! Ty.. ty nawet nie powiedziałeś jej, że tak naprawdę byłeś ze mną! Bawiłeś się uczuciami zarówno moimi, jak i jej! Jakim trzeba być człowiekiem, żeby zrobić coś takiego? Jakim, Harry?! Kochałam cię.. byłeś dla mnie wszystkim.. a potraktowałeś mnie jak jakąś zabawkę, której w każdej chwili można się pozbyć. Brzydzę się tobą, rozumiesz? Jeszcze nikt w życiu mnie tak nie skrzywdził. Nawet mój ojciec! Myślałam, że mnie kochasz i jestem dla ciebie ważna. Szkoda, że tak bardzo się pomyliłam..
-Nie pomyliłaś się! - w jego oczach również pojawiły się łzy - Ja.. ja nadal cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejsza.. jesteś całym moim światem, Rose! Nie chciałem tego.. nie chciałem, żeby tak wyszło.. ja po prostu się pogubiłem! To było dla mnie zbyt trudne.. ja.. ja już nie wiedziałem, co mam robić.. nie wiedziałem, co jest prawdą, a co fikcją.. ale teraz to wiem. Wiem, że jestem wielkim dupkiem i nie chcesz mnie znać, ale ja naprawdę cię kocham. Chcę tylko ciebie. Tęsknię za tobą..
-I myślisz, że jak tu przyjdziesz i powiesz jak bardzo ci przykro, to wszystko wróci do normy? Myślisz, że zapomnę o tym, że przez 2 tygodnie pieprzyłeś się z inną i w żywe oczy kłamałeś mi, że ona nic dla ciebie nie znaczy? Odpowiedź brzmi: nie.
-Przepraszam.. nie chciałem tego..
-Jak możesz mówić, że nie chciałeś?! Raz.. raz mogłabym zrozumieć, że się pogubiłeś.. ale kilkanaście? To chore!
-Kocham tylko ciebie..
-Przestań kłamać! - powoli miałam dość - Po prostu przestań! Nie chcę tego słuchać!
-Ale to jest prawda! - zbliżył się i chciał chwycić mnie za ramiona, ale znów się odsunęłam i podniosłam ręce w obronnym geście.
-Nie dotykaj mnie! Nigdy więcej mnie nie dotykaj, słyszysz? Nie chcę cię znać. I jeżeli myślisz, że ci to wybaczę, to jesteś w wielkim błędzie, Styles. Tym razem przegiąłeś. To nie jest zwykła kłótnia, jak wszystkie inne. Tym razem nie masz co liczyć na rozgrzeszenie!
-Ale..
-Po prostu stąd wyjdź! - krzyknęłam - Wyjdź i nie wracaj!
Popatrzył na mnie ostatni raz, przygryzł dolną wargę i wyszedł, trzaskając drzwiami. Właśnie takich sytuacji za wszelką cenę chciałam uniknąć. Nie chciałam konfrontacji. Nie chciałam z nim rozmawiać, bo doskonale wiedziałam, że bym tego nie wytrzymała. Po raz kolejny rzuciłam się na łóżko. Nie chciałam płakać. Wmawiałam sobie: jesteś silna, dasz radę. Opanowałam emocje. Nie mogłam pozwolić na to, by po raz kolejny mnie zniszczył. Tylko dlaczego to było tak cholernie trudne?
Od tamtego dnia było tylko gorzej. Dlaczego? Bo Harry zaczął pić. Bardzo ostro pić. Wychodził z domu popołudniu, a wracał późno w nocy, całkowicie zalany. Zawsze przyprowadzał go ochroniarz. Każdy radził sobie na swój sposób. Nie chciałam go widzieć. Zwłaszcza w takim stanie. To było jak ostre uderzenie w policzek. Obydwoje się stoczyliśmy. Obydwoje byliśmy wrakami ludzi, którzy już nawet nie wiedzieli, czego chcą. Siedziałam na łóżku w swoim pokoju. Słone łzy znów spływały po moich policzkach. Nie próbowałam nawet ich powstrzymać, bo i tak nie dałabym rady. W rękach trzymałam nasze wspólne zdjęcie sprzed kilku miesięcy. Wtedy jeszcze byliśmy szczęśliwymi i zakochanymi dzieciakami, które myślały, że świat może paść im do stóp. Wtedy byłam przekonana, że odnalazłam swoje szczęście i już na pewno wszystko będzie w porządku. Jak bardzo się wtedy myliłam. Postanowiłam, że następnego dnia przeprowadzę się do mamy. Nie chciałam tak żyć. Nie mogłam znieść widoku Harrego. To kosztowało mnie zbyt wiele. Chciałam w końcu mieć spokój i odetchnąć od tej całej sytuacji, a w domu, w którym był ON, nie było to możliwe. Walizki były już spakowane i spokojnie czekały w garderobie. Mój wzrok znów spoczął na fotografii. Śmialiśmy się do obiektywu, pokazując światu, że należymy tylko do siebie. Teraz nie wiedziałam nawet, czy to była prawda. Może ten związek od początku nie był nam pisany? Może w ogóle nie powinniśmy go zaczynać? Nie mogłam tak dłużej. Musiałam odciąć się od przeszłości i skupić się na tym, co dopiero miało nastąpić. Wyciągnęłam zdjęcie z ramki i podarłam je na drobne kawałeczki, po czym rozrzuciłam je po całym pokoju. W środku nadal walczyły ze sobą dwa uczucia: miłość i nienawiść. To drugie przeważało, ale pierwsze nie chciało ustąpić. Coś czułam, że będzie to długa i zawzięta walka. W moim pokoju było całkowicie ciemno. Zgasiłam światło, żeby nikt nie mógł mnie zobaczyć. Przez ten jeden wieczór chciałam być całkiem sama. Moje przemyślenia przerwało walenie w drzwi. Słyszałam, jak Hazza woła moje imię i się dobija. Słyszałam, jak błaga, żebym mu otworzyła. Tak było od kilku dni, bez przerwy. Wracał późno w nocy i po prostu się dobijał. Nigdy nie rezygnował. A ja nigdy mu nie otwierałam. Zaciskałam ręce w pięści i zamykałam oczy, czekając, aż po prostu sobie pójdzie. Jednak tym razem tak nie mogłam. Musiałam załatwić to raz na zawsze. Otarłam łzy i policzki, po czym podeszłam do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i powoli przekręciłam klucz. W końcu stanęłam z nim twarzą w twarz. Patrzyłam w jego zielone oczy i smutek na twarzy. Z daleka czułam woń alkoholu. Znów był pijany.
-Rose, kochanie, proszę, daj mi szansę - wybełkotał i zbliżył się do mnie.
-Daj spokój Harry - odpowiedziałam i cofnęłam się o krok - powiedziałam ci, że to koniec. Nie zmieniłam zdania.
-Ale ja cię kocham! Nie potrafię z ciebie zrezygnować.. nie mogę być bez ciebie..
-Będziesz musiał - starałam się zachować powagę, jednak już czułam łzy, które na nowo gromadziły mi się w oczach - proszę cię, idź sobie. Zostaw mnie w spokoju.
-Kocham cię..
Przysunął się do mnie jeszcze bliżej. Wyciągnęłam rękę i odepchnęłam go od siebie. Ledwo łapał równowagę.
-Odejdź Harry. Nie odbudujesz tego, co było. To koniec, rozumiesz? Koniec..
-Nie zostawiaj mnie.. proszę..
-Ty już to zrobiłeś.
To były ostatnie słowa, które wypowiedziałam. Szybko cofnęłam się do pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Zdążyłam przekręcić klucz, zanim mocno w nie uderzył. Nadal mnie wołał. Nadal pukał i prosił o szansę. Zsunęłam się na podłogę i oparłam głowę na rękach. Znowu płakałam. To musiało się skończyć. Ta chora sytuacja musiała się wreszcie unormować. Nie byłam pewna, jak długo jestem w stanie to wytrzymać. W końcu usłyszałam na korytarzu głos Louisa i Liama. Uspokoili Harrego i zaprowadzili go do pokoju. Wszyscy oprócz Nialla już normalnie z nim rozmawiali. Wspólne koncerty i fani były dla nich ważniejsze niż kłótnie i nieporozumienia. Podziwiałam ich za to, ale przecież od zawsze byli przyjaciółmi. Sama nie chciałam, by to się zmieniało. Kiedy sytuacja była już opanowana, wślizgnęłam się do swojego łóżka i położyłam głowę na poduszce. Pearl już słodko spała obok. Zamknęłam oczy i odpłynęłam z nadzieją, że od jutra wszystko się zmieni.
Rano obudził mnie dźwięk budzika. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać z łóżka, ale przecież miałam zacząć nowy dzień, nowe życie. Wstałam, wzięłam szybki prysznic, umalowałam się i ubrałam się w TO. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miałam na sobie coś ładnego i nie wyglądałam jak trup wyjęty z trumny. Byłam z siebie zadowolona. Nawet bardzo. Koniec załamywania się. Koniec płakania po nocach i rozpamiętywania. Życie biegło naprzód. A ja nie mogłam się zatrzymać. O godzinie 10:00 zadzwonił mój telefon. Nate stał już przy bramie i na mnie czekał. Nie minęła nawet chwila, a w moim pokoju pojawił się Niall. Nie wyglądał na zadowolonego.
-Na pewno chcesz to zrobić? - spytał, marszcząc brwi.
-Tak, Niall - odpowiedziałam stanowczo - w tym momencie nie mam innego wyjścia. Muszę się stąd wyprowadzić chociaż na jakiś czas. Przecież nie wyjeżdżam z Londynu! Będę zaledwie 15 minut stąd. Zawsze będziesz mógł mnie odwiedzić. To nie koniec świata.
-Wiem, ale.. po prostu będę tęsknił. I dziwnie będzie mieć tą świadomość, że twój pokój stoi pusty.
-Daj spokój, jakoś to przeżyjesz.
-Wiesz co? Miło widzieć cię normalnie ubraną, pomalowaną i uczesaną. Bez zaczerwienionych oczu i zapadniętych policzków. Wraca moja dawna Rose..
-Wraca - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam - nie mam innego wyboru. Muszę dojść do siebie. Ta cała sytuacja zbyt wiele mnie kosztuje. Nie pamiętam, kiedy ostatnio wyszłam na dwór! A teraz wybacz, ale Nate na mnie czeka i..
-Wiem - przerwał mi - przyszedłem po twoje bagaże. Nie musisz sama tego targać.
-Dziękuję.
Cmoknęłam go w policzek i zeszłam na dół. Przy drzwiach stali Liam, Louis i Zayn. Przytuliłam każdego po kolei i wyszłam z domu. Nialler zapakował moje torby do bagażnika i podał dłoń Nate'owi. Wsiadłam do samochodu przyjaciela i zapięłam pas.
-Ślicznie dziś wyglądasz - powiedział z uśmiechem.
-Ta, podobno - mruknęłam, ale również się uśmiechnęłam - po prostu jedźmy, okey? Chcę jak najszybciej stąd odjechać.
-Się robi, madame.
Nate odpalił silnik i wyjechaliśmy na ulicę. Dom chłopaków całkowicie zniknął mi z oczu. I dobrze, tak było lepiej. Mama już na mnie czekała i nawet przygotowała pokój gościnny. Po 20 minutach byliśmy już pod jej blokiem. Nate pomógł mi wnieść bagaże na górę i ustawić je w moim nowym pokoju. Mama przywitała mnie z ciepłym uśmiechem i od razu mocno mnie do siebie przytuliła. Nie sądziłam, że tak bardzo mi tego brakowało. Znów byłyśmy we dwie, jak dawniej. Tylko, że teraz nie czułyśmy się już zagrożone. Już niczego nie musiałyśmy się bać. Nate został u nas. Przez cały dzień siedzieliśmy we trójkę i dzieliliśmy się wspomnieniami z dzieciństwa. Dopiero wtedy poczułam, jak dobrą decyzję podjęłam. Byłam wolna. Całkowicie wolna. Wiedziałam, że dojdę do siebie. Przede mną jeszcze długa droga, ale wiedziałam jedno: DAM RADĘ...

~Harry~

Wszystko się skończyło. Straciłem ją na zawsze. Chciałem mieć ją tylko dla siebie, ale moja nadzieja się ulotniła. Jej widok sprawiał, że serce biło mi szybciej. Chciałem być obok niej, czuć ją przy sobie. Chciałem wziąć ją w ramiona i nigdy nie wypuścić. Chciałem, by wiedziała, jak bardzo ją kocham i jak bardzo oszalałem ja jej punkcie. Ale to było już niemożliwe. Już nigdy więcej nie będę mógł czegokolwiek dla niej zrobić. Skrzywdziłem ją. I musiałem ponieść tego pełne konsekwencje. Dlaczego zacząłem pić? Bo już po prostu nie wytrzymywałem. Chciałem zapomnieć. Chciałem zatracić się w czymś innym, żeby w końcu poczuć się lepiej. Myślałem, że pomoże, ale przez to było tylko gorzej. Gdy byliśmy w trasie koncertowej, chłopaki zaczęli normalnie ze mną gadać. Naturalnie oprócz Nialla, ale jemu się nie dziwiłem. To wszystko mnie przerastało. Miałem się starać i o nią walczyć, a nie potrafiłem zrobić NIC. Byłem wrakiem człowieka. Czułem się, jakby pewna część mnie się odłączyła i nie zamierzała wrócić. To przez to i moją głupotę Rose postanowiła się wyprowadzić. Nie wiedziałem, jak to wytrzymam. Gdy była tutaj, mogłem chociaż przez chwilę ją widzieć. A teraz nie było już żadnych szans na poprawę. Nic tylko się upić. Siedziałem w swoim pokoju i przeglądałem sieć, popijając puszkę piwa, gdy do mojego pokoju wparowali Zayn, Louis i Liam. Daddy od razu wziął mi browar z ręki i postawił na oknie. Skrzywiłem się i niechętnie odwróciłem się w ich kierunku. 
-Kiedy ty się wreszcie ogarniesz człowieku? - zaczął Zayn zdenerwowany - Co ty z siebie robisz? Naprawdę uważasz, że jak będziesz pił to wszystkie problemy znikną i będzie super? Jeżeli tak, to się mylisz.
-A co ty możesz o tym wiedzieć - burknąłem.
-Widzimy co się z tobą dzieje do cholery! - krzyknął Liam - Ty już nie jesteś sobą. Jesteś jakąś pomyłką, rozumiesz? Już nawet nie zachowujesz się jak człowiek! Zastanów się, czego ty tak naprawdę chcesz.
-Chcę tylko jej - odpowiedziałem i poczułem jak łzy zbierają mi się w oczach - tylko i wyłącznie jej. A nie mogę jej mieć. To co mi pozostaje? Już nawet żyć mi się nie chce! Nie mam po co!
-A właśnie, że masz - powiedział Louis - ty już nawet się nie starasz. Odpuściłeś sobie wszystko. Poddałeś się i stwierdziłeś, że nic nie ma sensu. Naprawdę sądzisz, że z takim nastawieniem cokolwiek osiągniesz? Sądzisz, że ona sama do ciebie przyjdzie i powie, że cię kocha? No to się mylisz! Zawalcz o nią. Pokaż jej, że wciąż ci zależy, a nie siedzisz w tym pokoju i się nad sobą użalasz! Harry postaraj się w końcu. Jeżeli ją kochasz i jeżeli chcesz pokazać światu, jak bardzo jest dla ciebie ważna, to zróbże coś do cholery! 
-Louis ma rację. - poparł go Zayn - Pogodziliśmy się z tobą, bo nie mogliśmy patrzeć na twoje cierpienie. Ale zauważ, że Rose cierpi o wiele bardziej. Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo jest jej teraz ciężko? Ona cię kochała i zawsze była ci wierna. Zrób coś dla niej i pokaż, że się nie poddasz. Przestań chlać jak jakiś żul i skup się na tym, co jest naprawdę ważne: na was.
-Naprawdę wierzycie w to, że.. że można to jakoś odbudować? Że jestem w stanie jakoś to naprawić?
-Nadzieja umiera ostatnia - powiedział Liam - ja nigdy nie zrezygnowałbym z Libby, bo za bardzo ją kocham. A skoro ty kochasz Rosalie, to po prostu coś zrób. Cokolwiek. Ale siedzenie i pice do nieprzytomności nie jest żadnym rozwiązaniem. Przez to tylko się staczasz i zawalasz najprostsze rzeczy. 
Nic więcej nie powiedzieli. Po prostu zabrali się i wyszli, zostawiając mnie samego. Mieli rację. Co ja sobie w ogóle myślałem? Jak mogłem być takim idiotą? W tej chwili byłem całkowicie pewny jednej rzeczy: muszę ją odzyskać. Nieważne kiedy i za jaką cenę. To był mój cel. Nie mogłem z niej zrezygnować. Żadna inna dziewczyna nie działała na mnie tak, jak ona. Wiedziałem, że do końca życia nie wybaczę sobie tego wielkiego błędu i tego, że musiała przeze mnie cierpieć, ale koniec użalania. Czas na działanie. Wziąłem z parapetu puszkę z ledwo otwartym piwem i bez zastanowienia wylałem je do umywalki. Ułożyłem włosy, przebrałem się w czyste rzeczy i posprzątałem w pokoju. Nie mogłem usiedzieć na miejscu. Musiałem coś wymyślić. Musiałem ją odzyskać. Była moją obsesją. Spojrzałem na zdjęcie stojące przy moim łóżku. Była na nim szczęśliwa. Śmiała się do obiektywu, a ja, przytulony do niej, wyglądałem jak największy szczęściarz na świecie. Znów chciałem to czuć. Znów chciałem mieć ją w swoich ramionach. Niczego więcej nie potrzebowałem do szczęścia. TYLKO JEJ. W końcu zebrałem się w sobie, zszedłem na dół i pojechałem do siłowni. Musiałem się wyładować i na nowo zacząć dbać o kondycję. Musiałem być w pełni sił. Czas na wymyślenie planu idealnego właśnie nadszedł. Bałem się tylko tego, że będzie już za późno..

~Rose~

Minęło już trochę czasu odkąd opuściłam dom chłopaków. Musiałam przyznać, że było mi o wiele łatwiej. Przez to, że nie martwiłam się o to, że mogę GO zobaczyć, odzyskałam małą pewność siebie. Nie zamykałam się w pokoju na całe dnie. Wręcz przeciwnie, coraz częściej wychodziłam na miasto. Musiałam w końcu zacząć żyć na nowo. Czy ból minął? Nie. Zdecydowanie i definitywnie nie. Po prostu starałam się o nim nie myśleć i go tłumić. Zaczęcie wszystkiego od nowa było niewyobrażalnie trudne. Nie umiałam wyobrazić sobie swojego życia za kilka dni czy kilka lat. Niczego nie byłam pewna. Straciłam zaufanie do ludzi. To wszystko, co mnie spotkało, odbiło się na mojej psychice i nic nie mogłam na to poradzić. Zawsze byłam kruchą osobą. Najwięcej czasu wciąż spędzałam z Nate'm. Rozmawiałam również z Natalie, która za 2 dni miała przylecieć do Londynu. Oczywiście bez wiedzy Zayna, żeby było "romantyczniej". Cieszyłam się, że między nimi w końcu może się ułożyć. Z całego serca życzyłam im szczęścia, bo w pełni na nie zasłużyli, po tym wszystkim, przez co musieli przejść. Nie chciałam wracać do swojej przeszłości. Musiałam pokazać sobie i innym, że jestem silna. Koniec z wrażliwą i skrzywdzoną dziewczynką. Życie szło naprzód, a ja nie mogłam się zatrzymać. Nie tym razem. Historia z Harrym wiele mnie nauczyła. 
Odbudowałam również swój dawny kontakt z mamą. Gdy tylko wracała z pracy, obydwie siadałyśmy przed telewizorem i śmiałyśmy się z wyczynów bohaterów kreskówek. Opowiedziałam jej całą historię o Harrym. Obiecała mi, że gdyby się tu pojawił, od razu zamknie mu drzwi przed nosem. Nie chciałam go widzieć, ani o nim słyszeć. Dostał dokładnie to, na co zasłużył. Trudno było mi o nim myśleć, bo wspomnienia za nic nie chciały opuścić mojej głowy, ale jakoś dawałam sobie radę. Czy moje życie mogło być lepsze? Czy ja naprawdę mogłabym być szczęśliwa? Tego nie wiedziałam, ale zapewne wkrótce miałam się dowiedzieć. 
Siedziałam w salonie i malowałam paznokcie, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Podeszłam otworzyć i w progu zobaczyłam dostawcę z wielkim bukietem czerwonych róż. Zdziwiona podpisałam odbiór i wniosłam prezent do domu. Wśród kwiatów znalazłam małą, białą karteczkę. Otworzyłam ją i przeczytałam krótki napis.
Nie zrezygnuję. Nie tym razem. Kocham cię. H.
Od razu zacisnęłam usta i podarłam liścik na drobne kawałki, po czym wyrzuciłam go do kosza. Szkoda było mi bukietu, bo był naprawdę piękny, więc po prostu wstawiłam go do wody i postawiłam w korytarzu. Tak, powinnam się ich pozbyć, ale nie miałam serca. Zdałam sobie sprawę z tego, że zaniedbałam swoją pasję.  Fotografia od zawsze była moim życiem, a ostatnio nie miałam czasu ani ochoty na zrobienie chociażby jednego zdjęcia. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i wróciłam z lustrzanką. Wzięłam aparat w ręce i wycelowałam obiektyw prosto w kwiaty. Nagle poczułam się wolna. Tak, jakby nic innego się nie liczyło. Poczułam wewnętrzną ochotę rozwijania swojej pasji. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Libby. Odebrała niemal od razu.
-Rose, coś się stało? - spytała zaniepokojona.
-Nie, nic, spokojnie. Jesteś teraz zajęta?
-Niezbyt.. właśnie skończyłam ostatni obraz na wystawę. A czemu pytasz?
-Nie miałabyś ochoty się przejść i przy okazji zapozować do kilku zdjęć? Już dawno nie wyciągałam aparatu, a pogoda jest tak śliczna i..
-Jasne, że mm ochotę! - przerwała mi - Nie wierzę, że wraca moja stara, kochana przyjaciółka. Nawet nie wiesz, jak się cieszę!
-Długa droga przede mną.. ale od czegoś muszę zacząć..
-Popieram. Będę gotowa za 30 minut. Spotykamy się jak zwykle w parku, tak?
-Tak. Do zobaczenia.
Zakończyłam połączenie i schowałam telefon do kieszeni. Zapakowałam sprzęt do pokrowca, który zarzuciłam sobie na ramię i wyszłam z domu. Na miejscu byłam oczywiście przed czasem, co mi odpowiadało. Zaczęłam robić zdjęcia naturze: drzewom, trawie, kwiatom, ptakom, a nawet przechodniom. Byłam w swoim żywiole. W końcu dołączyła do mnie Libby. Pozowała idealnie, niczym modelka, przez co każda kolejna fotografia była piękniejsza od poprzedniej. Byłam z siebie bardzo dumna. Później to ona wzięła aparat i wycelowała go we mnie. Nie byłam chętna do pozowania, ale w końcu dałam się namówić. I wcale tego nie żałowałam.
-Te zdjęcia są.. cudowne - powiedziała Libbs, gdy usiadłyśmy na ławce i zaczęłyśmy je przeglądać - ktoś musi je zobaczyć!
-Co masz na myśli? 
-Mam dla ciebie propozycję. Czy chciałabyś urządzić wystawę ze swoimi zdjęciami? Wiesz, zaprosiłoby się kilku fotografów i artystów oraz wolnych ludzi, żeby ocenili twój talent. Co ty na to?
-Naprawdę myślisz, że to by wypaliło? - spytałam, szerzej otwierając oczy.
-Oczywiście, że tak! Nawet sama ci w tym pomogę. To jak, małe szaleństwo?
-Jasne!
Byłam bardzo mile zaskoczona. Nie spodziewałam się takiej propozycji. Ale w sumie, czemu nie? Zawsze chciałam mieć własna wystawę, a teraz to marzenie mogło się spełnić. Uśmiechnęłam się do przyjaciółki i już chciałyśmy wracać do domu, gdy nagle zobaczyłam coś, co zmroziło mnie do szpiku kości. Widziałam Nate'a. Ledwo szedł i opierał się o każde drzewo. Był ranny i krwawił. Dotarłyśmy do niego akurat w chwili, gdy stracił przytomność..

_________________________________
Okey, jest 37 :)
Odbiegłam od zasady 40 komentarzy, bo jutro wyjeżdżam i na internecie byłabym dopiero w sobotę/niedzielę, a jak zauważyłam w komentarzach jedna z was wyjeżdża :) Tak więc, proszę bardzo!
Wiem, że nie jest zbyt długi, ale naprawdę starałam się, żeby dodać cokolwiek.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!
Mam nadzieję, że się podobało :) Zostawiajcie swoje opinie! Z wielką chęcią je przeczytam.
A tymczasem do napisania! 

+Pamiętajcie o zdjęciach z karteczkami! Póki co mam jedną i mi smutno.. ;c  



34 komentarze:

  1. No co ty, jest świetny. Co się stało z Natem??

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo rozdzial swietny mam nadzieje ze sie Ros pozbiera :) a Harry nie odpusci :) czuje Harry ma cos wspolniego z stanem jej przyjaciela ale mam nadzieje ze sie myle :) chciala bym by juz byli znowu razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, czekam na następny. Ciekawe co stało się Nate'owi. Fajnie, że Rose czuje się lepiej, a Harry nie odpuszcza

    OdpowiedzUsuń
  4. przez rozdział się spóźniłam do szkoły. :D XD
    świetny. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ! Aczkolwiek nadal sądzę, że Harry do skończony dupek ale przynajmniej się otrząsnął i będzie próbował walczyć ;) Rose na szczęście zaczyna być sobą ;) i odnoszę dziwne wrażenie, że za pobiciem Nate stoi Harry, lub ktoś kto chce go o to posądzić... Czyżby nowy przeşladowca ?? Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny !
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ! :)
    czekam na next . :P
    Pozdrawiam ♥

    + zapraszam do siebie ♥ = http://mojeopowiadanieoo1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. omg, mam nadzieję, że to nie Harry pobił Nate'a

    OdpowiedzUsuń
  9. CUDOWNY! PISZ SZYBKO NASTĘPNY! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawaj szybko następny bo nie mogę się doczekać!! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest boooski <3
    Harry , nie rezygnuj. Powalcz. ! ;)
    A co do Nate'a , to mam nadzieję, że Hazza go pobił. ! Tylko
    Rose nie bądź zła ;D
    Pisz szybko NN ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialny :D czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń
  13. albo za stanem Nata stoi jakaś fan który poradza Rose o zniszczenie harry'ego, nie wiedząc tak naprawdę o niczym...
    Fajny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  14. świetnyyyy ♥
    czekam na następny :d
    pozdrawiam, Magda. xx ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. genialny,jeju czemu oni się nie pogodzą,przecież się kochają.Co czuję,że Harry'emu zależy.Wszystko jakoś musi się przecież ułożyć!
    czekam na nowy,pisz szybko.
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki że przed wyjazdem mogłam przeczytać następny choć strasznie mnie zaciekawiłaś mam nadzieje że wszystko będzie dobrze z nate

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny zresztą jak zwykle :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i mam nadzieję że będzie trochę dłuższy ;p
    Jestem ciekawa czy Rose wybaczy Harremu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam małą teorię co do zakończenia twojego opowiadania :D Ciekawe czy się sprawdzi ;3 Np. to Hazz mógł pobić Nate'a :))
    PS Nie wiem od czego to zależy i dlaczego tak się dzieję ale cały czas rozpamiętuję twoje opowiadanie 'Only You' Jest ono mistrzowskie <3 Pamiętam wszystko: Scarlett Liasia i Zayna, całą fabułę <3 Chyba przeczytam to jeszcze raz ^.^ Dobra, ja tu gadu gadu o "Only You", a jestem na ORTL xD
    Czekam na następny ;)
    xxjuliaxx

    OdpowiedzUsuń
  19. ŚWIETNY. NIC WIĘCEJ NIE BĘDĘ PISAĆ BO I TAK JEST ŚWIETNY. :P DO PRZECZYTANIA! :) PPAPAPAPA ~AGNIESZKA ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Czekam na następny !!! ;*** Kocham, papatki ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział świetny. Harry w koncu zrozumiał że nie trzeba rezygnowac z miłości i walczy o nią. Niech Harry pogodzi się z Rose. Widzę że nadal się kochają.
    Trzymam za nich kciuki.
    POzdrawiam @JustinePyane81

    OdpowiedzUsuń
  22. Ale cudny rozdział :**
    Czekam na kolejny ;)

    http://closertotheedge1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. O mój boże! Co z Nejtem?! Hahahhahaha świetny! Czekam na nexta ; ***

    OdpowiedzUsuń
  24. tylko nie harry żeby się nie okazało że pobił :( mega czadowy . :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowny rozdział. Dobrze, że Harry zdecydował się wziąć za siebie i zawalczyć o Rose. Trzymam za niego kciuki. Musi mu się udać.

    OdpowiedzUsuń
  26. OMGF! Jak to Harry pobil Nate to na pewno nie odzyska tak Rose....
    Ale sie dzieje :O wow!
    Czekam na nowy! :*
    -@luuuvmyswaggy

    OdpowiedzUsuń
  27. OMGF! Jak to Harry pobil Nate to na pewno nie odzyska tak Rose....
    Ale sie dzieje :O wow!
    Czekam na nowy! :*
    -@luuuvmyswaggy

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam nadzieję że Harry nie zranił Nate'a .
    Ciekawe co on znowu wymyślił żeby odbić Rose, a może Rose coś poczuje do Nate'a no bo w końcu spędza z nim tak dużo czasu.
    Nie wiem, nie mam pojęcia, takie tam rozkminy Izy.
    Chciałam pogratulować Ci lekkiego pióra tego że masz tak wielką wyobraźnię.
    Czekam na następny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  29. cuudo ♥
    w sumie to też pomyślałąm, że to Harold pobił nate'a oO

    OdpowiedzUsuń
  30. Wowowowoowow
    No to się porobiło.xd

    OdpowiedzUsuń