sobota, 23 marca 2013

Rozdział dwudziesty siódmy ♥

To było niemożliwe. Nie mogłam tak po prostu z niego zrezygnować. Był całym moim światem. To głównie dzięki niemu moje życie odzyskało sens. Ale.. co z tego? Przecież nie mogłam postawić się jego menadżerowi. Nie chciałam przyczynić się do rozpadu ich zespołu. Nie wybaczyłabym sobie tego. Nigdy. Więc co mi pozostało? Tak po prostu go.. zostawić? Czy nasze zerwanie było rzeczywiste? Ciągle miałam nadzieję, że to wszystko okaże się tylko złym snem. Nie mogłam go stracić. Nie po tym wszystkim, przez co razem przeszliśmy. Tylko, że ja byłam bezbronna i bezradna. Harry musiał zacząć spotykać się z.. inną. Na samą myśl o tym, czułam ból, który zawładnął moim sercem. Spodziewałam się wszystkiego.. ale na pewno nie czegoś takiego. Jak miałam spokojnie i z uśmiechem patrzeć, jak obejmuje, całuje i szepcze czułe słówka innej dziewczynie? Jak? Nie mieściło mi się to w głowie. Wiedziałam, że nie dam rady. Kochałam go. Był przecież mój. Wiedziałam, że zrobię dla niego absolutnie wszystko, ale.. to było ponad moje siły. Cały świat będzie myślał, że Harry należy do innej.. do jakiejś aktorki. Cały świat będzie myślał, że to z nią jest szczęśliwy i że to ją kocha. A ja? Kim ja będę? Już na zawsze pozostanę "zwykłą dziewczyną z Mullingar, która ma sławnego kuzyna w jednym z najpopularniejszych zespołów świata i myśli, że jest kimś". Tak, właśnie tak ludzie będą mnie postrzegać. Może nawet nie jako przyjaciółkę zespołu.. tylko jak kogoś.. zbędnego. Kogoś, kto jest mało ważny i w sumie można się go pozbyć. Ale ja też jestem człowiekiem. Też mam uczucia i wiem, co to znaczy "życie". Doświadczyłam go bardziej niż inni. Ale kogo to obchodziło? Kto w ogóle brał mnie pod uwagę? Myślałam, że z Harrym uda mi się zbudować związek, w którym będę szczęśliwa. Myślałam, że oboje zostaniemy ze sobą na zawsze. Czyżbym się myliła..? Czy to było możliwe..? 
Przeżyłam w swoim życiu bardzo wiele. I gdy zaczynało być kolorowo.. wszystko znów się zawaliło. Teraz nie umiałam już powstrzymać łez. Pochyliłam się wprzód i ukryłam twarz w dłoniach. Najpierw straciłam Josha.. potem ojca.. a teraz JEGO. To było niesprawiedliwe. Ja po prostu nie mogłam ułożyć sobie życia. To było jakieś przekleństwo. Czułam niewyobrażalny ból. Ostatnim razem czułam go, gdy dowiedziałam się, że Josh nie żyje. Różnica polegała na tym, że Harry wciąż był żywy, ale nie mógł być mój. W co ja się wplątałam? Po co w ogóle zaczynałam ten związek? Przecież zdawałam sobie sprawę z tego, że Harry jest sławny i że będziemy mieli kłopoty. Jednak przy nim po prostu o tym zapomniałam.. Co miałam zrobić? Co teraz..?
Nagle obok mnie ktoś usiadł. Niepewnie podniosłam głowę i zobaczyłam Jade. Zdziwił mnie jej widok. Ostatnio nie utrzymywała kontaktów ani ze mną, ani z Natalie. Zmieniła się. Przyjrzałam się jej twarzy. Wytuszowane, podkreślone eyelinerem oczy, czerwone usta, blada cera.. to nie była ta Jade, którą znałam. Obok mnie siedziała zupełnie obca osoba.
-Przykro mi z powodu twojego taty.. - odezwała się cicho.
-Nie płaczę przez niego - odpowiedziałam i wyprostowałam się - on na to nie zasłużył.
-Ah.. rozumiem..
Między nami zapadło milczenie. Kiedyś potrafiłyśmy gadać godzinami.. dzisiaj żadna z nas nie miała nic do powiedzenia. Nie mogłam tego tak zostawić. Nie mogłam stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby. Nie tym razem.
-Jade, co się z tobą stało? - spytałam i spojrzałam na nią - Gdzie jest moja pełna życia przyjaciółka, która była gotowa skoczyć na bungee, by zdobyć świat?
-Tamtej Jade już nie ma - powiedziała stanowczo - i już nigdy nie wróci. Przyzwyczaj się do tego.
-Co ty mówisz? Co się stało? Proszę cię, pozwól mi zrozumieć..
-I tak nie zrozumiesz! Po co ci to wiedzieć, Rose?
-Bo jesteś moją przyjaciółką i martwię się o ciebie.
-Przyjaciółką? - prychnęła - Ja nie mam przyjaciół. Już nie. Zmieniłam się, bo tak trzeba, Rose. Życie wcale nie jest takie kolorowe jak ci się wydaje. Prędzej czy później i tak wszystko się posypie. A zresztą, życie, śmierć.. jaka to różnica? Praktycznie żadna.
-Co ty wygadujesz? - spytałam zdziwiona - Co się z tobą dzieje?
-Przestań udawać, że cię to obchodzi! - powiedziała ostro i spojrzała na mnie ze łzami w oczach - Po prostu przestań. Myślisz, że kim jesteś? Każdy człowiek jest nikim. Moje życie to koszmar. Może ty już zapomniałaś o Joshu, ale ja nie. Ja nigdy nie zapomnę! Tak samo jak moja rodzina. Moja matka wpadła w depresję. Leczy się! A ja codziennie zadaję sobie pytanie, dlaczego on? Jest tylu innych ludzi! Dlaczego akurat on musiał wsiąść na ten jebany motocykl?! Dlaczego?! Mogę zadawać sobie to pytanie w nieskończoność, ale i tak nie otrzymam odpowiedzi. To boli, wiesz? On cię kochał. Byłaś dla niego wszystkim. A teraz jego miejsce zajął ktoś inny.
-Jade.. przecież dobrze wiesz, że Josh na zawsze zostanie w moim sercu. Ja nigdy go stamtąd nie wyrzucę.. po prostu..
-Przestań się tłumaczyć, bo to żałosne - ucięła - i nic nie warte. Ty miałaś możliwość, żeby wylecieć do Londynu i zacząć wszystko od nowa. Ja nie. Ja musiałam tu zostać i to wszystko znosić. Zostałam sama, wiesz? Całkiem sama. Nikogo nie obchodzę. Wszyscy mają mnie w dupie. Jestem śmieciem..
-Przestań! - tym razem to ja jej przerwałam - Przestań wygadywać takie bzdury do cholery! Nie jesteś sama, Jade. Ja nigdy o tobie nie zapomniałam, jasne? Dla mnie nadal jesteś moją kochaną przyjaciółką, dla której zrobię absolutnie wszystko. Z przyjaźni tak po prostu się nie rezygnuje. Nigdy. Nie ważne co się dzieje i jak jest źle. Wszystko da się naprawić. Wiem, że się od siebie oddaliłyśmy, ale mimo wszystko ja nadal cię kocham. I zawsze będę przy tobie. Nie ważne czy ciałem, czy duchem.. ja będę Jade. Przysięgam..
Teraz obie zaczęłyśmy płakać. Bez słowa ją do siebie przytuliłam, a ona nie protestowała. Znów byłam przy niej, ale wiedziałam, że mimo wszystko to nie wystarczy. Jade naprawdę się zmieniła. Czy teraz już wszystko musiało się sypać? Czy wszystko musiało być źle? I znów to samo pytanie.. dlaczego ja? Dlaczego my? Nagle Jade się ode mnie oderwała i wściekle otarła łzy.
-Nie mogę płakać - powiedziała - już nie. To i tak nic nie daje. Wszystko jest bez sensu. Równie dobrze można się pociąć i skończyć to cholerne i nic nie warte życie. Bez różnicy.
-Jade proszę cię, przestań nawet tak myśleć.. pamiętasz co mówiłaś mi na cmentarzu kilka miesięcy temu? Kazałaś mi obiecać, że nigdy więcej się nie potnę. Dotrzymałam obietnicy. Teraz ciebie proszę o to samo. Obiecaj mi, że nigdy nie sięgniesz po żyletkę. Tu i teraz.
-Po co? - prychnęła - po co mam ci to obiecać?
-Bo chcę mieć pewność, że jesteś cała i zdrowa.. martwię się o ciebie, nie rozumiesz? Proszę..
-Okay.. obiecuję, że się nie potnę.
-Dziękuję - powiedziałam z ulgą.
-I niby za co? Są inne sposoby..
-Jade!
-Tak mam na imię.
-Przestań się tak zachowywać. Jak wyjeżdżałam to ciągle byłaś sobą. Ciągle byłaś pełną nadziei nastolatką, która chciała podbić świat i udowodnić ludziom, że jest kimś wielkim. Nie mogłaś tego tak po prostu zaprzepaścić. Więc pytam po raz kolejny.. co się z tobą stało? Co stało się z moją Jade..?
Jade zacisnęła usta i odwróciła wzrok. Nie wiedziałam jak dalej potoczy się ta rozmowa. Niczego już nie byłam pewna. To wszystko, co teraz się działo było jak jeden, wielki koszmar, z którego chciałam się obudzić. I to najlepiej natychmiast. W końcu Jade znów na mnie spojrzała.. znów ze łzami w oczach. 
-Ty i tak tego nie zrozumiesz.. - powiedziała cicho.
-Przynajmniej pozwól mi spróbować..
-Nie, Rose. To bez sensu. Z tym muszę poradzić sobie sama. Nikt nie może nic zrobić. Przepraszam, że tak na ciebie napadłam.. nie chciałam cię zranić.. po prostu moje nastawienie do życia nieco się zmieniło. To wszystko..
-Pozwól sobie pomóc..
-Mi nie da się pomóc, nie rozumiesz?! Nie da się! Proszę cię, zostaw to w spokoju. Wracaj do Londynu i żyj swoim życiem. Proszę cię, zapomnij o mnie. Tak będzie lepiej i dla mnie, i dla ciebie.
-Nigdy. Nie zrezygnuję z ciebie tak łatwo. Nie ma mowy.
-Rose..
-Nie! Nie i koniec! Nie rozumiesz, że przyjaciół się nie zostawia? Nieważne jak jest źle. Nie zostawia się i kropka! Jesteś jedną z ważniejszych osób w moim życiu. I czy tego chcesz, czy nie, i tak nią pozostaniesz.
-I co ja mam ci powiedzieć, Rose?
-Że odnajdziesz sens w swoim życiu. Że postarasz się być dawną sobą. Użalanie się nad sobą i zamartwianie niczego nie da. Uwierz mi, sama przez to przechodziłam. Ale to bez sensu. Żyj póki masz szansę. Josh takiej nie dostał. Ty żyj za siebie i za niego..
Jade znów się rozpłakała. Znów ją do siebie przytuliłam. Wtuliła się we mnie i w końcu dała upust emocjom. Nagle dostała sms'a. Gwałtownie się wyprostowała i odczytała go. Otarła łzy i schowała go do kieszeni czarnych szortów.
-Muszę iść - powiedziała - wybacz, nie mogę dłużej zostać. Do zobaczenia kiedyś.
-Jade! Obiecaj mi..
-Obiecuję, okay? Obiecuję, że się postaram. A teraz żegnaj.
Po tych słowach odwróciła się i pobiegła chodnikiem przed siebie. Patrzyłam na jej oddalającą się sylwetkę, zastanawiając się, co takiego mogło się stać, że z pełnej życia dziewczyny, stała się pustą i wypraną z emocji lalką. Wplotłam dłonie we włosy i spuściłam głowę. Tego wszystkiego było po prostu za dużo. Zbyt wiele rzeczy działo się w zbyt krótkim czasie. I co ja niby miałam teraz zrobić..?
W tej chwili zrozumiałam, że powoli tracę najważniejsze dla siebie osoby. Harry musiał ze mną zerwać, Jade odwróciła się ode mnie, nie chcąc nawet podać powodu, ojciec umarł, z mamą nie miałam już najlepszego kontaktu, nie rozmawiałam z Zaynem jak dawniej.. powoli zostawałam sama. Za wszelką cenę nie mogłam do tego dopuścić. Kochałam Hazzę. I byłam tego pewna na dwieście procent, jak nie więcej. Nie mogłam tak po prostu z niego zrezygnować. Ale czy miałam inne wyjście? Nie chciałam stawać między nim, a chłopakami. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę nie dać rady.Chciałam tylko mieć nadzieję, że kiedyś będzie dobrze. Wiedziałam, że ból w moim sercu pojawi się za każdym razem, gdy będę widzieć Harrego z tą aktorką. Za każdym razem gdy ją pocałuje, czy przytuli, ja będę cierpieć. Moje serce może tego nie wytrzymać.
W końcu otarłam łzy i doprowadziłam się do jako takiego porządku. Wstałam z ławki i ruszyłam w drogę powrotną do hotelu, nadal nie wiedząc, czego tak naprawdę chcę...


~Zayn~

Co tu dużo mówić.. wiedziałem, że wszystko się posypie. Nic nie było tak, jakbym chciał. Z każdym dniem zdawałem sobie sprawę z tego, że Natalie staję się dla mnie kimś wyjątkowym. Tylko co z tego? Paul dorwał mnie i Hazzę. Jemu kazał zerwać z Rose a mi ograniczyć kontakt z Nat i skupić się na Amber. Tylko jak ja miałem to zrobić? Od dawna chciałem uwolnić się od swojej "byłej". Najchętniej wygarnąłbym jej prosto w twarz, że jest zwykłą suką bez uczuć, tylko co mi z tego? I tak musiałem z nią być. Cały świat myślał, że jesteśmy w sobie zakochani i nie możemy bez siebie żyć. Jednak rzeczywistość była inna. Modest chciało wszystko ukryć, żeby było idealnie. Bo "potrzebujemy rozgłosu", to było ich wytłumaczenie na wszystko. Okay, wiedziałem, że sława nie będzie łatwa, ale żeby aż tak? Jak można tak komplikować ludziom życie? To chore! 
Wiedziałem, co musiał przeżywać Harry. To nie było dla niego łatwe, bo bardzo kochał Rose i było to widać na kilometr. Naprawdę życzyłem im, żeby wszystko się między nimi ułożyło, ale jak widać nie było im to dane. Z każdym dniem czułem się coraz gorzej. W internecie pojawiały się coraz to nowsze zdjęcia mnie i Amber. Impreza, koncert, wspólne zakupy.. na każdym zdjęciu miałem na twarzy szeroki uśmiech, jakbym świata nie widział poza nią. Musiałem przyznać, że byłem dobrym aktorem, bo póki co nikt się nie zorientował, że miedzy mną a Amber jest coś nie tak. Gdy pytano mnie o Natalie, odpowiadałem, że jest zwykłą przyjaciółką, której bardzo ufam. I nic więcej. Nienawidziłem kłamstw, a z każdym kolejnym dniem coraz bardziej się w nich zatapiałem. "Kochasz Amber? Tak, najbardziej na świecie". Czasami podziwiałem sam siebie, że jakoś to znosiłem. Ale powoli miałem tego dość. 
Śmierć ojca Rose była bardzo niespodziewana. Może nazwiecie mnie egoistą albo idiotą, ale cieszyłem się, że mogłem spędzić z Natalie tych kilka dodatkowych dni w Mullingar. Naprawdę nie chciałem się z nią rozstawać. Mimo wszystko bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Nat była naprawdę wspaniałą osobą. Otworzyła się przede mną, a ja opowiedziałem jej o sytuacji z Amber. Zdziwiło ją to, ale w końcu zrozumiała, dlaczego na imprezach i koncertach ogłaszałem światu, że ją kocham, a w domu nie chciałem nawet na nią spojrzeć. Chciałem, by znała prawdę. Kiedyś i tak musiała się dowiedzieć. Zaraz po pogrzebie zabraliśmy się na spacer. Na początku szliśmy w całkowitym milczeniu. To wszystko było niewyobrażalnie trudne.
-Czy jest tu jakieś miejsce, gdzie możemy spokojnie porozmawiać? Gdzieś, gdzie nikt nie będzie mógł nas znaleźć? - spytałem zupełnie nagle.
-Nie wiem.. - odpowiedziała Natalie - niedaleko jest las.. tam ludzie raczej nie chodzą..
-Świetnie. Muszę z tobą porozmawiać a nie chcę, żeby zaraz było to uwiecznione na zdjęciach i w artykułach.
-Jak chcesz to zrobić? Dziennikarze są na każdym kroku. Już i tak podejrzanie na nas patrzą..
-Coś wymyślę. Musimy po prostu wmieszać się w tłum. Damy radę. Prowadź.
-Okay..
Schyliłem głowę i zasłoniłem twarz tak, żeby nikt nie mógł mnie rozpoznać. Nat zrobiła to samo i po 30 minutach znaleźliśmy się pod lasem. Weszliśmy nieco w głąb i dopiero, gdy mieliśmy pewność, że nikt nas nie zauważył, odetchnęliśmy z ulgą. Sam nie byłem pewien tego, co zamierzałem zrobić. Nie chciałem komplikować jej życia, ale nie mogłem tak dłużej. Oparłem się o pień jednego z drzew i schowałem dłonie do kieszeni. Czułem się jakoś dziwnie. Natalie stanęła naprzeciwko mnie i patrzyła na mnie z wyczekiwaniem.
-O czym chciałeś porozmawiać? - spytała niepewnie.
-Sam nie wiem - odpowiedziałem zrezygnowany - nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje..
-Coś nie tak?
-Nie.. tylko po prostu.. - zawahałem się - musisz zostać w Mullingar?
-Przecież dobrze wiesz, że muszę, Zayn.. - powiedziała cicho - to nie takie łatwe.. nie mogę tak sobie znikać.. mam szkołę, którą ostatnio i tak zawalam. A poza tym muszę za wszelką cenę dowiedzieć się, co dzieje się z Jade. Muszę zostać.
-Nie mogłabyś wrócić z nami choć na kilka dni?
-Nie.. przykro mi, ale nie. Muszę w końcu załatwić sprawę z Tylerem.. ciągle do mnie dzwoni i prosi o rozmowę. Nie będę go dłużej zbywać.
-Rozumiem.. chcesz do niego wrócić? - spytałem i poczułem ucisk w sercu.
-Nie.. nie wiem. Mam mętlik w głowie. Już sama nie wiem, co mam robić, Zayn. To wszystko powoli mnie wykańcza. Z jednej strony nie chcę się z wami rozstawać, ale z drugiej strony muszę w końcu załatwić swoje sprawy.. mam dość.
W tym momencie podszedłem do niej. Ująłem ją za podbródek i uniosłem go do góry. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Czułem, jak moje serce zaczyna przyspieszać. Nasze usta zaczęły się do siebie zbliżać. Już nie kontrolowałem swojego zachowania. Pocałowałem ją delikatnie i czule. Nie odepchnęła mnie, więc pogłębiłem pocałunek. To było niesamowite. Jeszcze nigdy tak się nie czułem. Za nic nie chciałem przerywać tej chwili. Od początku wiedziałem, że Nat będzie dla mnie kimś więcej, niż zwykłą przyjaciółką. Bałem się tylko tego, że ona nie będzie czuła tego samego. Jednak teraz to się nie liczyło. Byłem tylko ja i ona. Nic więcej.
W końcu się od siebie odsunęliśmy. Nat wyglądała na zakłopotaną, ale uśmiechała się niepewnie. Bez słowa ją do siebie przytuliłem.
-Będę za tobą tęsknił.. - powiedziałem cicho.
-Ja za tobą też. Ale.. Zayn, my tak nie możemy. To nie jest normalne..
-A czy cokolwiek jest normalne?
-Ja tak nie mogę.. przecież ty oficjalnie jesteś z Amber.. głupio mi..
-Przecież wiesz, że to tylko ustawka. Chcę żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym, Nat. Nie chcę z ciebie rezygnować. 
-Ja sama nie wiem, czego chcę. Ale dziękuję ci za te wszystkie dni.. nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Nie masz za co dziękować. Załatw wszystkie swoje sprawy.. przemyśl to na spokojnie.. a gdy będziesz chciała ze mną porozmawiać, ja zawsze będę dostępny. Możesz dzwonić nawet w trakcie koncertu, to zejdę ze sceny, żeby odebrać. 
-W porządku. Ja.. ja wiem, że to teraz nie wygląda najlepiej, ale.. jestem gotowa zaczekać aż wszystko się uspokoi. Nie chcę cię stracić Zayn..
-Ja również. Ale wszystko w końcu się uspokoi, zobaczysz. Kiedyś w końcu będzie normalnie. Obiecuję ci to.
-Mam nadzieję.. a teraz przepraszam cię, ale muszę wracać do domu. Wpadnę do was później, żeby się pożegnać. Kiedy macie samolot do Londynu?
-Jutro rano. Możesz wpadać kiedy tylko chcesz, przecież wiesz.
-Dobrze.. to do zobaczenia Zayn.
Natalie odsunęła się ode mnie i pożegnała mnie uśmiechem. Później odwróciła się i szybkim krokiem wyszła z lasu. Już wiedziałem, co się ze mną działo. Najnormalniej w świecie się zakochałem..


~Natalie~

I co teraz? pytałam sama siebie. Co miałam zrobić? Stanęłam przed najtrudniejszym wyborem w moim życiu. Ciągle czułam pocałunek Zayna na swoich ustach. To było tak niesamowite, że nie dało się tego opisać. Jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam czegoś takiego. W pewnym sensie wiedziałam, że mój wyjazd do Londynu zmieni moje życie, ale nie sądziłam, że aż tak. Zayn był wspaniałym człowiekiem. Ale ja nie byłam przecież nikim ważnym. 
W końcu dotarłam do swojego domu i momentalnie się zatrzymałam. Na schodach siedział Tyler. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Zdałam sobie sprawę z tego, że kiedyś na jego widok serce szybciej mi biło i pragnęłam tylko z nim być. A dzisiaj? Dzisiaj nie było nic. Patrzyłam na niego jak na całkiem obcą mi osobę. Czyżbym mogła aż tak się zmienić? Gdy tylko Tyler mnie zobaczył, wstał i podszedł do mnie. Skrzyżowałam ramiona na piersi i schyliłam głowę. 
-Hej.. - usłyszałam jego głos tuż nad swoim uchem. Wzdrygnęłam się i cofnęłam o kilka kroków. 
-Czego ty tu chcesz? - spytałam i podniosłam na niego wzrok - Czego oczekujesz?
-Musimy porozmawiać.. nie możesz mnie dłużej zbywać, Nat. 
-Nie mam o czym z tobą rozmawiać. 
-Daj mi wyjaśnić..
-Co chcesz mi wyjaśniać? - przerwałam mu gniewnie - Tego mejla? Czy twoje ostanie zachowanie? Przez telefon groziłeś mi, że gorzko pożałuję, jak z tobą nie pogadam. Nigdy się tak nie zachowywałeś. Nie takiego człowieka kiedyś pokochałam.
-Natalie, to nie byłem ja, uwierz mi! To Dennis.. byliśmy u mnie na imprezie i.. no polał się alkohol.. mój laptop stał otwarty.. nie widziałem, co oni robią, przysięgam ci! Ale to nie ja napisałem ci tego mejla. Nie mógłbym wypisywać takich świństw.. ja cię kocham..
-Tyler, przestań. Nie ułatwiasz mi tego..
-Ale.. czego?
-To koniec - powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy - nie ma już "nas". Jestem ja i ty. Dwie osobne osoby. Mam dość udawania, że jest okay, bo nie jest. Nie tylko ten mejl wpłynął na moją decyzję. Po prostu.. 
-To ten pedałek tak? - przerwał mi wrogo - Ten, z którym ostatnio widzę cię w gazetach i internecie? Wiedziałem! 
-Uspokój się! Po pierwsze to żaden pedałek i nie masz prawa tak o nim mówić. Po drugie ma na imię Zayn. Po trzecie nie wiem czy wiesz, ale on ma dziewczynę, którą bardzo kocha. Ja jestem tylko jego przyjaciółką. Nic więcej. Ja po prostu.. 
-Po prostu co? - warknął.
-Już cię nie kocham.. i nie wiem, czy kochałam kiedykolwiek.. sama gubię się we własnych uczuciach. Nie mogę tak dłużej. To koniec. Pogódź się z tym.
-Nie zrezygnuję z ciebie.. Natalie, kocham cię, proszę.. daj mi tą ostatnią szanse, żebym mógł wszystko naprawić..
-Niczego nie będziesz naprawiał. Tu nic się nie da zrobić. Zrywamy. Nie zmienisz mojej decyzji.
-Natalie..
-Odejdź wreszcie! - krzyknęłam - Pogódź się z tym i poszukaj sobie kogoś nowego. Ja jestem dla ciebie nieosiągalna. A teraz po prostu sobie idź.
Ostatni raz na niego spojrzałam, ominęłam go i pobiegłam do domu. Słyszałam, jak wołał moje imię, ale nie zamierzałam się zatrzymywać. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Nie witając się z nikim, poszłam do swojego pokoju. Padłam na łóżko i ukryłam twarz w poduszkach. To co się działo, wcale nie było normalne. Kiedyś Tyler był dla mnie najważniejszy, ale wiedziałam, że ten czas minął bezpowrotnie. Nie należałam już do niego. I choć bałam się do tego przyznać, to wiedziałam, co tak naprawdę się stało. Moje serce nie należało do Tylera. Należało tylko i wyłącznie do Zayna..

~Rose~

Przez całą drogę do hotelu zastanawiałam się nad tym, co robić. I choć chciałam sobie to wszystko jakoś poukładać, to w głowie miałam kompletny mętlik. Ciągle wyobrażałam sobie Harrego z inną i nie mogłam się z tym pogodzić. Musiałam się usunąć. Musiałam po prostu pozwolić mu odejść. W końcu dotarłam do hotelu. Wzięłam głęboki oddech i poszłam prosto do pokoju. Pech chciał, że zastałam w nim Libby. Wiedziałam, że na mnie czekała. Gdy tylko mnie zobaczyła, bez słowa podeszła do mnie i mocno do siebie przytuliła. Wtuliłam się w nią, a łzy znów pociekły mi po policzkach. Nie umiałam zapanować nad emocjami. Usiadłyśmy na łóżku i przez jakiś czas żadna z nas się nie odezwała.
-Straciłam go - powiedziałam ze szlochem - nie sądziłam, że to kiedykolwiek się stanie, ale.. Libby, ja go straciłam..
-Niekoniecznie go straciłaś.. - odpowiedziała delikatnie - to jeszcze nie koniec świata.
-Zaraz.. ty wiesz, o co chodzi?  spytałam podejrzliwie.
-Nie gniewaj się, ale.. wszyscy o tym wiedzieliśmy.
-Wszyscy?! Czy o tak ważnych rzeczach ja muszę dowiadywać się ostatnia? Jak mogliście? 
-Przepraszam cię, ale.. Harry musiał sam ci o tym powiedzieć. My nie mogliśmy się w to mieszać. To sprawa między wami..
-Przegrana sprawa - burknęłam - Harry będzie się umawiał z jakąś Carmen. A ja będę musiała stać z boku i patrzeć na to wszystko z wielkim, wymuszonym uśmiechem na ustach, jakbym cieszyła się jego szczęściem z tą.. nawet nie wiem, jak ją nazwać. Nie znam jej, a już nienawidzę.. 
-Rose, przemyśl to sobie wszystko na spokojnie. Przecież wiesz, że Harry kocha tylko ciebie. To ty jesteś dla niego najważniejsza, a nie jakaś nic nie warta aktoreczka. 
-Tylko co to zmienia Libby? Kocha mnie, ale będzie z nią. Z tej sytuacji nie ma wyjścia. Nie chcę rozbić im zespołu. 
-Rozbić zespołu? Rose o czym ty mówisz? 
-Gdyby Harry postawił się Paulowi, to on odwołałby trasę.. robiłoby się coraz gorzej i gorzej.. a to tylko przez to, że nie pozwoliłam mu odejść. Nie chcę tego..
-Kochana ja wiem, że to nie jest łatwe.. wiem, że teraz cierpisz i nie wiesz, co dalej, ale.. Harry to wspaniały chłopak. On cię kocha! Ma bzika na twoim punkcie, rozumiesz? Jak go zostawisz, to on się nie pozbiera. Trochę go znam i wiem, że jak dotąd żadnego związku nie traktował aż tak poważnie. Wiem, że życie jest trudne i często daje w kość, ale przecież nie wszystko jeszcze stracone. Może Paul w końcu przejrzy na oczy i zrozumie, że nie może tak po prostu was krzywdzić? Jeżeli naprawdę go kochasz, to nie rezygnuj tak łatwo. Walcz o niego! Nie poddawaj się. 
-Sama już nie wiem, co jest dobre, a co nie.. 
-Pomyśl. Macie szansę. Nie przed kamerami.. nie w świecie fałszu i kłamstwa. Ale w waszym małym, wspólnym świecie, gdzie będziesz tylko ty i on. Zostawię cię teraz samą. Wiem, że podejmiesz słuszną decyzję. A gdy będziesz gotowa, idź do niego i powiedz mu, co postanowiłaś. 
Po tych słowach Libby ostatni raz mnie przytuliła i wyszła. Zostałam sama. Ciągle biłam się z myślami. Wiedziałam, że Libby miała racje, ale.. nie byłam pewna czy słuchać serca, czy rozumu. Położyłam się na łóżku i bezczynnie gapiłam się w sufit. I co ja miałam zrobić..? 

_____________________________
No i mamy następny! :) Weeeee ^^
Jak wam się podobało? Wiem, że rozdziały nie są takie dobre jakbym chciała, ale sama nie wiem co się ze mną dzieje.. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!!
+stała zasada komentarzy.
Ostatnio nic się nie układa i nie mam humoru na rozdziały.. mam dość wszystkiego i najchętniej po prostu zapadłabym się pod ziemię..  Yhh..
Kocham waaas wiecie? < 3
Następny wkrótce! :) 

+Zapraszam Was na bloga This little drop of hope in my life.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale kompletnie o tym zapomniałam ;) 
Także wchodźcie, czytajcie i komentujcie! 

DO NASTĘPNEGO ♥

43 komentarze:

  1. Aaaaa. Cudenko *.* Chociaz spodziewalam sie jeszcze czegos na koncu, ale i tak super. Alebyla ZATALIE. OMFG *.* My Zatalie feels *.* / Nat.

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny! Ale taki smutnawy troszki ;C
    Heheh Zatalie *-* <3
    Mam nadzieję, że miedzy Hazzą i Rose się ułoży! To wspaniała para!
    hue hue hue czekam na ...Larcy..:D:D

    Pozdrawiam, Rons <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie, cudowne *.* Cudo, mała ;D Zayn i Nat awwwwwwww <3 Proszę niech Rose nie będzie głupia i pomimo wszystko da szansę dla Hazzy, ploseeee ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Huhuhu Zayn i Nat *_* Yey to było cudne :D A co jest z Jade? I mam nadzieje, że Harry i Rose dojdą do porozumienia ^_^ Czekam na kolejny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAAAAAAAAAYNNNN ♥ Moooże .. Zatalie ? : > albo Nayn :DD
    rozdział jest przegeniaalny ^.^
    REWELACUJNY ♥
    Chcę szybko następny z dedykiem dla mnie xd
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny jak zawsze. Nie łam się, ja też mam czasami takie dni, i dziękuję za rozgłoszenie mojego bloga. Mam nadzieję,że wszystko się ułoży i Rose będzie szczęśliwa <3

    OdpowiedzUsuń
  8. oooo nie dlaczego zawsze konczysz na najlepszeym no powiedz mi to dlaczego ;P
    normalnie uwilebiam cie wiesz a to jest zajebiste !!!
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  9. teeż kochamy ie baby <33 Świetny jak zawsze <33

    OdpowiedzUsuń
  10. cuuudowny! czekam na nastepny ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyszedł genialny i nie kłamię. To jest jeden z takich blogów, na których jeśli pojawi się rozdział to cieszę się jak małe dziecko, a na mojej twarzy znajduję się wielki uśmiech. Pochłaniam każde słowo tylko, żeby dowiedzieć się co będzie dalej. Oby Rose postanowiła nie zostawiać Harr'ego i, żeby Hazza nie zrobił czegoś głupiego ;P
    +Nominuję Cię do The Versatile Blogger ! Więcej informacji u mnie ------ > http://love-dreams-live.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Jssshstddhfty Aaaaaaaa! Zgon! No po prostu zgon! Pisz juz szybko nastepny rozdzial bo nie moge sie doczekac. Xd Zyczeee duuuuuzo Weny! ;*** No, a rozdzial jak zwykle cuuudny! *______*

    OdpowiedzUsuń
  13. ayayayayay! *_* cudny! myślę, że Rose podejmie dobrą decyzję. c: ♥ do przeczytania! ♥ ~Agnieszka♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezus BOSKI ! AAAA *.* MUSISZ PISAĆ TAK IDELNIE ? :OO DAWAJ NASTĘPNY <3 KOCHAM TO

    OdpowiedzUsuń
  15. absiaibgao zatalie zatalie zatalie
    cudowny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku, cudowny *.* Dawaj kolejny! :) i nigdy nie pisz, ze rozdzialy nie sa dobre! One sa wspaniale! Mam nadzieje, ze Rose bedzie z Harrym :) i wszystko sie ulozy :)
    -@andzelikaab

    OdpowiedzUsuń
  17. cudowny <33333333333333333333333 świetnie piszesz, czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział cudowny! Płakać mi się chciało. Mam dzisiaj wyjątkowo zły humor, czuję się tak jak Ty, wiesz? Mam dokładnie to samo. Ciekawa jestem co wymyśli Rose. Mam nadzieję, że podejmie właściwą decyzję. Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej!!! Nominuję się do Versatile Blogger!!!! Naprawdę świetnie piszesz, więc należy Ci się ta nagroda.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nominuję cię do Versatile Blogger!!!Więcej informacji tutaj==> http://one-way-or-other.blogspot.co.uk/
    Cudowny Pisz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  21. zajebisty! Libby jak zwykle służy dobrą radą :))

    OdpowiedzUsuń
  22. genialny *_* świetne to opowiadanie asdfghjkl *_* pisz szybko następny i proszę Cię HARRY MUSI BYĆ Z ROSE. :D @MarlenaLoczek1D

    OdpowiedzUsuń
  23. kocham i jeszce raz kocham <3 czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  24. świetny rozdział! Czekam na następny!
    Pozdrawiam,Magda. xx

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział, szkoda tylko że taki smutny :C
    czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  26. Sluchaj serca dziewczyno!<3

    OdpowiedzUsuń
  27. Awww. *.* Trafilam na bloga doslownie godzine temu, i wlasnie skonczylam czytac. I boze, jest taki cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  28. Uiofdwhuifodsjkdsjfkks smutny, ale fajny. :D

    OdpowiedzUsuń
  29. OOOJOJOJ. CHCE JUZ NOWY !

    OdpowiedzUsuń
  30. HMMM. MAM NADZIEJE, ZE BEDA RAZEM, NIE MOGA NIE BYC RAZEM, BO ONI SA IDEALNI. VBFJDISOKJJDIKSOWFJKKS

    OdpowiedzUsuń
  31. JEBANA CARMEN. JEBANY PAUL, KOCHAM PAULA, NO, ALE KURWA, Chamsko. ZATALIE FEELS *.*

    OdpowiedzUsuń
  32. Nawet jesli juz komentowales, komenentuj jeszcze raz. Jeszcze 1 komentarz, i bedzie nastepny ! *____*

    OdpowiedzUsuń
  33. HUEHUEHUEHUEHUE JESTEM 40. Nie dziekujcie mi, CHOCIAZ DZIEKUJCIE, BO DZIEKI MNIE DODA NOWY ROZDZIAL. :D HUEHUEHUEHUE. CUDNY ROZDZIAL.
    PEWNIE Z ZATALIE BEDZIE TAK JAK ROSE I HAZZA.

    OdpowiedzUsuń
  34. *___* boski <3

    OdpowiedzUsuń
  35. Niech Rose porozmawia z Harrym, ucieczka od problemów niczego nie załatwi. Świetny rozdział, który komentuje dopiero teraz, bo najzwyczajniej w świecie zapomniałam tego zrobić, kiedy czytałam go zaraz po dodaniu. Ja niedobra:P

    OdpowiedzUsuń