-Mamo, uspokój się! - krzyknęłam w końcu - weź głęboki oddech i po prostu powiedz mi, co się dzieje. Tylko spokojnie, proszę.
-Dzwoniła do mnie Maura.. - powiedziała już nieco spokojniej.
-Ciocia Maura? - od razu nabrałam podejrzeń - i co powiedziała? Co się stało do cholery?
-U nas w domu.. tam był pożar.. nic nie dało się uratować.. ojciec był w środku.. on.. nie żyje.. spłonął w naszym własnym domu! Jego już nie ma Rose.. nie ma go..
Zamurowało mnie. Zamarłam i o mały włos telefon nie wypadł mi z ręki. Gdyby nie Harry, to upadłabym na podłogę. Pożar? Ojciec.. nie żyje? Tak po prostu? Jak to w ogóle możliwe? W głowie kłębiło mi się od różnych myśli. Panował tam okropny chaos. Sama nie wiedziałam, co czułam w tamtej chwili. Złość? Smutek? Żal? Czy może bardziej ulgę? Szczęście? Zadowolenie? Nie umiałam odpowiedzieć sobie na te pytania. To wszystko spadło na mnie zbyt szybko. Harry widząc, w jakim jestem stanie, wziął ode mnie telefon i starał się uspokoić moją matkę. Odsunęłam się od niego i usiadłam na sofie, chowając twarz w dłoniach. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Postawiłabym na wszystko, ale nie na to, że ojciec spłonie w naszym własnym domu. W końcu Harry skończył rozmawiać z moją matką i oddał mi telefon.
-Przykro mi.. - powiedział i przytulił mnie do siebie.
Wtuliłam się w niego i w tamtej chwili liczyło się tylko to, że znów mogłam mieć go przy sobie.
-Sama nie wiem co czuję - przyznałam - to.. niewiarygodne.. przez tak długi okres czasu się go bałam i niekiedy życzyłam mu śmierci, ale teraz.. teraz jak naprawdę go już nie ma to.. mam mętlik w głowie..
-Twoja mama uparła się, że leci na pogrzeb. Nie byłem w stanie jej powstrzymać.
-Ja też lecę - powiedziałam stanowczo - mimo wszystko to był mój ojciec. Nie mogę przegapić jego ostatniej drogi. Później po prostu o nim zapomnę.
-Lecę z tobą. Nie puszczę cię tam samej, nie ma mowy.
-Harry, nie musisz tego robić.. a zresztą mieliśmy chyba porozmawiać..
-To teraz nieważne. Obiecuję, że jak będzie już po wszystkim, to wyjaśnię ci całą sytuację. Teraz nie zaprzątaj sobie tym głowy.
-Na pewno?
-Tak, na pewno. Pakuj się. Idę zamówić bilety i powiadomić resztę.
-Dziękuję..
-Nie ma za co kochanie - powiedział i ucałował mnie w czoło - zaraz do ciebie wracam.
Przetarłam twarz dłońmi i poszłam do garderoby, żeby spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Zapewne zatrzymamy się w hotelu, skoro z naszego rodzinnego domu nic nie zostało. Czułam się naprawdę dziwnie. Dom, w którym się wychowałam.. dom, w którym spędziłam kilkanaście najlepszych lat swojego życia.. dom, w którym wszystko się zepsuło.. spłonął. Tak po prostu. Mój mały pokój na poddaszu przestał istnieć. A wraz z nim wiele moich zdjęć i rzeczy, których nie zdążyłam zabrać. Czułam w środku kompletną pustkę. Nie wiedziałam, co czuję. Z jednej strony zdecydowanie była to ulga. Już nie musiałam się bać, że ojciec nas znajdzie.. nie musiałam się bać, że znów zrobi coś mi lub mamie. Dostał to, na co zasłużył. Zdawałam sobie sprawę z tego, że zginął w okropnych męczarniach. Ale to była jego kara za zniszczenie nam życia.
Mimo wszystko jednak był moim ojcem. Potworem, ale jednak ojcem. Spakowałam ostatnie rzeczy i zamknęłam walizkę. Wzięłam ją do ręki i zeszłam na dół. Tam od razu wszyscy zebrali się wokół mnie i zrobiliśmy grupowego "miśka".
-Lecimy z wami - powiedział Liam stanowczo.
-To naprawdę niepotrzebne Li.. - zaprotestowałam - nie chcę ciągnąć was aż do Mullingar. Przecież macie własne sprawy na głowie..
-A ty jesteś naszą przyjaciółką - powiedział Zayn - nie zostawimy cię samej i nawet nie dyskutuj. Z nami i tak nie wygrasz.
-A zresztą - włączył się Louis - mamy już zamówione bilety.
-Jesteście niemożliwi - westchnęłam.
-Ale i tak nas kochasz - powiedziała Libby i mocno mnie do siebie przytuliła.
-Najmocniej na świecie - przyznałam i otarłam pojedynczą łzę, która spływała mi po policzku.
-Wszystko będzie dobrze - powiedział Harry i ucałował mnie w czubek głowy - za parę dni wrócimy do normalnego życia. I już niczym nie będziesz musiała się przejmować.
W tym momencie wszyscy spojrzeli na Hazzę. Najbardziej zaintrygował mnie wzrok Louisa. Zupełnie jakby mówił "zastanów się co mówisz". Teraz jednak nie miałam głowy się nad tym zastanawiać. Wyciągnęłam telefon i powiadomiłam mamę, że wszyscy lecimy do Irlandii. Nie wiedziałam, w jakim ona jest stanie. W końcu spędziła z ojcem kilkanaście naprawdę cudownych lat. I byłam pewna tego, że mimo tych wszystkich złych chwil załamania i strachu, ona nadal go kochała. Ja również przypomniałam sobie te czasy, gdy po prostu byliśmy szczęśliwą rodziną. Wtedy wszystko było wspaniałe. Jednak życie potrafiło dać w kość. Teraz już nic się nie liczyło. Ojciec zmarł i to w najokropniejszy sposób. Żaden ślad nie został ani po nim, ani po naszym rodzinnym domu, w którym spędziłam swoje wspaniałe dzieciństwo. Przy drzwiach dostrzegłam kilka bagaży i zastanawiałam się, jakim cudem tak szybko zdążyli się spakować. To jednak było raczej nieważne.
-Jadę po mamę Rose - powiedział Niall - wracam za pół godziny. Zapakujcie bagaże do vana i będziemy ruszać, zgoda?
-Dziękuję Niall - powiedziałam - naprawdę bardzo ci dziękuję.
-Przecież wiesz, że nie ma za co - odpowiedział i uśmiechnął się pocieszająco.
Później po prostu zniknął za drzwiami. Razem z chłopakami zapakowaliśmy bagaże i zajęliśmy miejsce w samochodzie. Mimo wszystko wcale nie było mi łatwo. Kolejny powrót do Mullingar mógł źle się na mnie odbić. W końcu Niall wrócił z moją mamą. Widziałam, że jest cała zapłakana. I wiedziałam, że tak będzie. Bez słowa ją do siebie przytuliłam. Przez całą drogę chłopaki próbowali rozładować atmosferę, ale z mizernym skutkiem. W samolocie było to samo. Ciągle myślałam o ojcu. Nie wiem, może powinnam płakać, ale jakoś się na to nie zanosiło.
W końcu samolot wylądował. Irlandia. Mój rodzinny kraj. Nie sądziłam, że jeszcze mogę tam wrócić. Ceremonia miała odbywać się następnego dnia. Tak jak się domyślałam, zameldowaliśmy się w hotelu. Niall próbował nas namówić, żebyśmy zatrzymali się u niego w domu, ale nikt nie dał się przekonać. Moją mamę zabrał tam siłą. I byłam mu za to bardzo wdzięczna. Wiedziałam, że ciocia Maura idealnie się nią zajmie. Dzieliłam pokój z Libby a Nat wróciła do domu. Obiecała, że i tak zaraz do nas dołączy. Siedziałam na łóżku wtulona w przyjaciółkę, gdy do pokoju niepewnie wszedł Harry. Libbs posłała mu uśmiech i wyszła. Harry usiadł obok mnie i schylił głowę. Zupełnie nagle przypomniałam sobie o rozmowie, którą mieliśmy dokończyć.
-Powiedz mi o co chodzi - powiedziałam cicho - Harry, ja muszę wiedzieć, rozumiesz? Twoje zachowanie nie było normalne. O mały włos cię nie straciłam. Mam prawo wiedzieć.
-Wiem, ale.. nie chcesz poczekać do pogrzebu? Teraz potrzebujesz spokoju, a nie zadręczania się. Powiem ci wszystko, obiecuję. Ale nie teraz..
-Nie traktuj mnie jak dziecko! Jestem dorosła, rozumiesz? I nie zrezygnuję tak łatwo. Niech to wreszcie do ciebie dotrze, jasne?
-Rozumiem to..
-Jak widać nie bardzo. Jeszcze kilka godzin temu byłeś zdecydowany.
-Okoliczności się zmieniły. Rose proszę cię. Porozmawiamy o tym jutro. Masz na to moje słowo.
-Jutro to ostateczny termin. Później do reszty stracisz moje zaufanie. Zapamiętaj to sobie.
Po tych słowach wkurzona wyszłam z pokoju, zostawiając Hazzę samego. Musiałam ochłonąć i przemyśleć kilka spraw. Zadzwoniłam po taksówkę i podałam kierowcy adres mojego domu. Miejsca, które już nie istniało. Kiedy dotarłam na miejsce, coś chwyciło mnie za serce. Zakryłam usta dłonią i małymi krokami podchodziłam do ruin mojego dawnego życia. Mój dom był w opłakanym stanie. Dach był zawalony, ściany popękane, a dookoła leżało pełno gruzu i odłamków. Wszystko oklejone było żółtą taśmą, na której widniała tabliczka z napisem "NIE WCHODZIĆ! GROZI ZAWALENIEM!". Tak więc pozostało mi tylko stać tam i patrzeć. Poczułam, jak łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Więc jednak nie byłam taka twarda, jak myślałam. Schyliłam głowę i zamknęłam oczy. W mojej głowie pojawiło się wspomnienie..
Letnie popołudnie. Środek lipca. Miałam wtedy zaledwie 10 lat. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Razem z Natalie siedziałyśmy w moim ogrodzie i piłyśmy lemoniadę, którą przyniosła nam moja mama. Kawałek dalej tata kosił trawę. Co jakiś czas spoglądał w naszym kierunku i z wielkim uśmiechem na twarzy machał do nas. Zawsze odwzajemniałyśmy jego gest i śmiałyśmy się. Zupełnie nagle usłyszałyśmy muzykę. To mama włączyła radio. Spojrzałyśmy na siebie i już wiedziałyśmy, że tak tego nie zostawimy. Wstałyśmy i zaczęłyśmy tańczyć, ciągle się przy tym śmiejąc. Robiłyśmy różne pozy, udając zawodowe tancerki. Wtedy poczułam, że się unoszę. To tata wziął mnie na ręce i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam piszczeć, ciągle się śmiejąc.
-Teraz tatuś nauczy cię, jak się tańczy - powiedział - moja mała królewna wyrośnie na wspaniałą tancerkę, a ja będę dumnie chodził na twoje występy, chwaląc się dookoła, że jesteś moją małą córcią.
-Kocham cie tato - powiedziałam wtedy i mocno się do niego przytuliłam.
Czułam bliskość ojcowskiego ciała. Chciałam pokazać całemu światu, jak bardzo byłam wtedy szczęśliwa. Chwilę później z domu wyszła mama. Na nasz widok szeroko się uśmiechnęła i patrzyła na nas z iskierkami w oczach. Ja i moi rodzice. Najwspanialsi ludzie na świecie. Wtedy nie potrzebowałam niczego więcej. Wystarczyło mi, że byli ze mną. Z radia znów poleciała muzyka. Oderwałam się od taty i złapałam mamę za rękę, zmuszając obojga, by tańczyli z nami. Ludzie przechodzący chodnikiem dziwnie na nas patrzyli, ale ja byłam wtedy szczęśliwa. Uwielbiałam takie dni. Razem z Natalie i rodzicami bawiłam się długo. Tamtego dnia tata kładł mnie spać. Jak co wieczór ucałował mnie w czoło i spoglądał na mnie z uśmiechem.
-Kocham cię promyczku - powiedział delikatnie - niczym nie musisz się przejmować. Zawsze będę przy tobie.
Ucałowałam go w policzek i okryłam się kołdrą. Zasnęłam z uśmiechem na ustach..
W jednej chwili wróciłam do rzeczywistości. Już nie byłam tą roześmianą i pełną życia 10-latką. Wszystko się zmieniło. Rozpłakałam się na całego. Nie zważałam już na nic. Tak bardzo chciałam cofnąć się do tamtych czasów, gdy jeszcze wszystko było idealnie.. gdy miałam kochających rodziców i wspaniałych przyjaciół. Natalie została na zawsze i właśnie za to byłam jej wdzięczna. Wszystko inne się zawaliło. Już nigdy nie wejdę do swojego pokoju na poddaszu.. już nigdy nie zjem ciepłego obiadu w małej, przytulnej kuchni.. już nigdy nie wezmę do ręki albumów ze zdjęciami.. już nigdy tu nie wrócę..
Nagle usłyszałam czyjeś kroki. I tak nie zwróciłam na to uwagi. W jednej chwili obok mnie znalazł się Niall. Bez słowa mnie do siebie przytulił. Nie protestowała. Wtuliłam się w kuzyna i poddałam się emocjom. Chciałam, żeby to wszystko w końcu się skończyło..
~Harry~
Byłem zdecydowany. Miałem jej to powiedzieć, ale okoliczności mi na to nie pozwoliły. Śmierć jej ojca była dla mnie szokiem. Nie mogłem pogorszyć sytuacji. Wiedziałem, że termin minął, ale nie mogłem skrzywdzić jej jeszcze bardziej. Byłem świadom tego, że coraz mniej mi ufała, ale co mogłem zrobić? Absolutnie nic. Musiałem poczekać, aż pogrzeb się skończy. Rose była dla mnie wszystkim. Nie mogłem jej stracić. Za wszelką cenę musiałem utrzymać ją przy sobie. Bezczynnie siedziałem w jej pokoju. Nagle zadzwonił mój telefon. To był Paul. Skrzywiłem się i niepewnie wcisnąłem zieloną słuchawkę.
-Tak? - odebrałem.
-Czas minął. Załatwiłeś sprawę?
-Paul, jesteśmy w Mullingar...
-Że co proszę?! Latacie sobie gdzie chcecie bez mojej wiedzy?! Co to ma być?!
-Uspokój się człowieku. Ojciec Rose umarł. Przylecieliśmy na pogrzeb. To wszystko.
-Ojciec Rose tak? Czyli mam rozumieć, że z nią nie zerwałeś?
-Ja.. nie, nie zrobiłem tego.
-Dałem ci tydzień Styles. A on właśnie minął.
-Paul, miej serce! Właśnie umarł jej ojciec, a ja mam z nią zerwać? Nie zrobię jej tego! Daj mi jeszcze kilka dni.
-Nie ma mowy. Masz czas najpóźniej do jutra. Musimy startować z nowym planem.
-Jakim niby planem? - spytałem podejrzliwie.
-Takim, żeby odwrócić od niej uwagę mediów. Musisz zacząć spotykać się z Carmen. Im szybciej, tym lepiej.
-Zaraz, zaraz, chwila! Z jaką niby Carmen? O czym ty do cholery mówisz?!
-Carmen Welch jest aktorką. I idealnie się nadaje. Obydwoje potrzebujecie rozgłosu, a my im go wam zapewnimy. Jest bardzo fajna i ładna. Szybko się zaprzyjaźnicie.
-Ty sobie chyba żartujesz! - krzyknąłem wściekły - Mam chodzić z kimś, kogo w ogóle nie znam?! Mam być z kimś, kogo nie kocham?! To chore!
-To właśnie jest show biznes Styles - syknął - radzę ci się przyzwyczaić. Masz czas do jutra. I jutro mam was widzieć w Londynie, jasne?
-Jesteś nienormalny Paul - warknąłem.
-Dzięki za komplement. Do zobaczenia w studiu.
Po tych słowach po prostu się rozłączył. Byłem tak wściekły, że rzuciłem telefonem o ścianę, gdzie rozbił się na kilka kawałków. Żegnaj nowy iPhonie. Złapałem się za głowę i zacząłem nerwowo chodzić po hotelowym pokoju. Dopiero po chwili zorientowałem się, że w progu pokoju stała Libby. Przystanąłem i spojrzałem na nią nerwowo. Wyraz jej twarzy zdradzał, że słyszała cała rozmowę. Zrezygnowany usiadłem na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Libby usiadła obok. Po chwili wahania, niepewnie mnie przytuliła. Nie protestowałem.
-O co tu chodzi Harry? - spytała miękko - Co się znowu stało?
-Liam powiedział ci o tym, co Paul kazał mi zrobić?
-Tak.. wiesz, że on mówi mi wszystko. Ale co się stało przed chwilą? Rozmawiałeś z Paulem, tak?
-Tak. Minął termin.. muszę zerwać z Rose.. Libby, ja nie potrafię tego zrobić.. nie umiem z niej zrezygnować.. nie chcę jej skrzywdzić..
-Rozumiem.. ale stało się coś jeszcze. Prawda?
-Mam zacząć spotykać się z jakąś aktorką - powiedziałem wkurzony - żeby odwrócić uwagę mediów od Rosalie.. mam być w udawanym związku jak Zayn. Oni wszyscy upadli na głowę! A ja nie mam nic do gadania.. bo to show biznes.. dla nich nie liczą się moje uczucia, tylko to, żeby w mediach wszystko było okay. Dziki system..
-Musisz porozmawiać z Rose - powiedziała delikatnie - musisz wszystko jej wyjaśnić. Ona zrozumie. Przecież cię kocha! Oboje się kochacie. Nic nie stanie na waszej drodze. Nawet Paul i Modest.
-To wcale nie takie łatwe.. jak z nią nie zerwę to Paul odwoła nam trasę. Najgorsze jest to, że nie wiem, kto mu o tym wszystkim powiedział.. skąd on wie, że jestem z Rose? Media miały podejrzenia, ale nie wiedziały tego na pewno. I skąd mu do głowy przyszła jakaś aktorka?
-Zaraz, chwila. Jak nazywa się ta aktorka?
-Carmen Welch czy jakoś tak..
-No nie wierzę! - krzyknęła Libby i gwałtownie wstała.
Na jej twarzy od razu pojawiła się wściekłość i zażenowanie. Walnęła się pięścią w czoło i warknęła pod nosem.
-Libby, wszystko ok? - spytałem zdezorientowany.
-To przecież oczywiste - syknęła - co za głupia suka..
-Libby?
-Nic nie rozumiesz Harry. Carmen Welch to najlepsza przyjaciółka Amber.
W tym momencie zaniemówiłem. No jasne! Dlaczego od razu na to nie wpadłem? Amber chciała zemścić się na Natalie za to, że podkradała jej Zayna. I na Rose, bo jej od zawsze nie trawiła. W tym momencie poczułem, jak wzbiera się we mnie wściekłość. A więc to jej sprawka. A ja nic nie mogłem zrobić. Nie mogłem sprzeciwić się menadżerowi i wytwórni. Nie miałem już nawet siły tego wszystkiego rozgrzebywać. Moje życie powoli się rozpadało. I to pewnie z mojej winy. Ale co mogłem poradzić na to, że tak bardzo ją kochałem? Wiedziałem, że przede mną ciężka i trudna rozmowa. W duchu modliłem się, żeby tylko Rose mnie zrozumiała.. i żeby mnie nie opuściła. Po pewnym czasie Libby się do mnie przytuliła, co odwzajemniłem. Była naprawdę wspaniałą przyjaciółką i cieszyłem się, że Liam znalazł kogoś takiego, jak ona. Pasowali do siebie. Byli wręcz parą idealną. Nawet trochę im tego zazdrościłem. Wiedziałem, że kolejny dzień będzie bardzo trudny. Ale miałem nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży..
-O co tu chodzi Harry? - spytała miękko - Co się znowu stało?
-Liam powiedział ci o tym, co Paul kazał mi zrobić?
-Tak.. wiesz, że on mówi mi wszystko. Ale co się stało przed chwilą? Rozmawiałeś z Paulem, tak?
-Tak. Minął termin.. muszę zerwać z Rose.. Libby, ja nie potrafię tego zrobić.. nie umiem z niej zrezygnować.. nie chcę jej skrzywdzić..
-Rozumiem.. ale stało się coś jeszcze. Prawda?
-Mam zacząć spotykać się z jakąś aktorką - powiedziałem wkurzony - żeby odwrócić uwagę mediów od Rosalie.. mam być w udawanym związku jak Zayn. Oni wszyscy upadli na głowę! A ja nie mam nic do gadania.. bo to show biznes.. dla nich nie liczą się moje uczucia, tylko to, żeby w mediach wszystko było okay. Dziki system..
-Musisz porozmawiać z Rose - powiedziała delikatnie - musisz wszystko jej wyjaśnić. Ona zrozumie. Przecież cię kocha! Oboje się kochacie. Nic nie stanie na waszej drodze. Nawet Paul i Modest.
-To wcale nie takie łatwe.. jak z nią nie zerwę to Paul odwoła nam trasę. Najgorsze jest to, że nie wiem, kto mu o tym wszystkim powiedział.. skąd on wie, że jestem z Rose? Media miały podejrzenia, ale nie wiedziały tego na pewno. I skąd mu do głowy przyszła jakaś aktorka?
-Zaraz, chwila. Jak nazywa się ta aktorka?
-Carmen Welch czy jakoś tak..
-No nie wierzę! - krzyknęła Libby i gwałtownie wstała.
Na jej twarzy od razu pojawiła się wściekłość i zażenowanie. Walnęła się pięścią w czoło i warknęła pod nosem.
-Libby, wszystko ok? - spytałem zdezorientowany.
-To przecież oczywiste - syknęła - co za głupia suka..
-Libby?
-Nic nie rozumiesz Harry. Carmen Welch to najlepsza przyjaciółka Amber.
W tym momencie zaniemówiłem. No jasne! Dlaczego od razu na to nie wpadłem? Amber chciała zemścić się na Natalie za to, że podkradała jej Zayna. I na Rose, bo jej od zawsze nie trawiła. W tym momencie poczułem, jak wzbiera się we mnie wściekłość. A więc to jej sprawka. A ja nic nie mogłem zrobić. Nie mogłem sprzeciwić się menadżerowi i wytwórni. Nie miałem już nawet siły tego wszystkiego rozgrzebywać. Moje życie powoli się rozpadało. I to pewnie z mojej winy. Ale co mogłem poradzić na to, że tak bardzo ją kochałem? Wiedziałem, że przede mną ciężka i trudna rozmowa. W duchu modliłem się, żeby tylko Rose mnie zrozumiała.. i żeby mnie nie opuściła. Po pewnym czasie Libby się do mnie przytuliła, co odwzajemniłem. Była naprawdę wspaniałą przyjaciółką i cieszyłem się, że Liam znalazł kogoś takiego, jak ona. Pasowali do siebie. Byli wręcz parą idealną. Nawet trochę im tego zazdrościłem. Wiedziałem, że kolejny dzień będzie bardzo trudny. Ale miałem nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży..
~Rose~
Pogrzeb. Zawsze nienawidziłam tego typu ceremonii. Oznaczały one, że coś w naszym życiu definitywnie się zakończyło. Przez całą ostatnią noc myślałam tylko o ojcu. Chciałam wyrzucić z głowy wszystkie złe wspomnienia o nim, ale nie byłam w stanie. Zbyt wiele wycierpiałam. Zbyt wiele wycierpiała moja mama. Nie mogłam tak po prostu udawać, że zawsze wszystko było w porządku, bo wcale NIE było. Przekręcałam się z boku na bok. Najpierw przypomniałam sobie swoje idealnie dzieciństwo i kochającą rodzinę. Właśnie w takich chwilach byłam gotowa wszystko mu wybaczyć i nawet po nim zapłakać. Ale wtedy wracały wydarzenia ostatnich lat. Alkohol, przemoc, znęcanie się i strach. Wtedy wszystko znikało jak za dotknięciem różdżki. Nadal go nienawidziłam. Za to, że zniszczył mi życie i poczucie bezpieczeństwa, które długo musiałam odbudowywać.
Ksiądz wygłosił krótkie kazanie. W małej kaplicy siedziało dość sporo ludzi. W tłumie wypatrzyłam Jade i Tylera, którzy rozglądali się niepewnie. Była też ciocia Maura i starszy brat Nialla - Greg. Obydwoje patrzyli na mnie ze współczuciem. Moje oczy były suche. Nie byłam w stanie płakać. Za to moja mama siedząca obok, ciągle zużywała chusteczki i cicho pochlipywała. Libby, Natalie, Harry, Zayn, Louis, Liam i Niall siedzieli zaraz za mną. Co jakiś czas odwracałam się do nich i wyłapywałam ich ciepłe uśmiechy, co podtrzymywało mnie na duchu.
W końcu przeszliśmy na cmentarz. Najbardziej rozwścieczyło mnie to, że w tłumie ludzi dostrzegłam reporterów i dziennikarzy, którzy czekali tylko na to, by mnie dorwać. Mnie lub chłopaków, lub kogokolwiek z moich bliskich. Nawet w takim dniu nie mogli dać sobie spokoju! Kiedy wkładali trumnę do głębokiego dołu, moje oczy nadal pozostawały suche. Podczas całego pogrzebu nie uroniłam ani jednej łzy. Mimo wszystko na to nie zasługiwał. Razem z mamą wrzuciłyśmy do dołu garść ziemi, po czym zaczęto zasypywać grób. Mama płakała. Ja po prostu stałam wtulona w Harrego, który swoją bliskością napełniał mnie nadzieją, że teraz będzie już w porządku. Jednak to były tylko pozory. Kiedy ludzie zaczęli się rozchodzić, zauważyłam, że chłopaki znacząco skinęli na Hazzę i odeszli. Dziewczyny to samo.
-Rose.. musimy porozmawiać.. - zaczął ostrożnie.
Wiedziałam to. Wiedziałam, że w końcu raz na zawsze musimy załatwić sprawy między nami. Ostatni raz spojrzałam na grób ojca i wolnym krokiem zaczęłam odchodzić. Usiadłam na drewnianej ławce, niedaleko wejścia na cmentarz. Nie było tam już prawie nikogo. Harry zajął miejsce obok i lekko pochylił się do przodu. Nie byłam pewna, czego mam się spodziewać.
-Po prostu to z siebie wyduś - powiedziałam w końcu - nie zniosę dłużej tej niepewności. Powiedz mi co się z tobą działo, Harry. Obiecuję, że postaram się jakoś to zrozumieć.
-To wcale nie jest łatwe. Wiesz, że cię kocham prawda?
-Wiem Harry. I ja ciebie również.
Hazza w końcu odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy. Widziałam w nich smutek i bezradność.
-Jesteś dla mnie najważniejsza. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Proszę, zapamiętaj, że nikt oprócz ciebie się nie liczy.
-Styles, do cholery, o co tu chodzi? O czym ty mówisz? Co takiego strasznego się stało?
-Paul dowiedział się, że jesteśmy razem..
-I co w związku z tym?
Zapadła krótka chwila milczenia. Harry znów spuścił głowę, a ja poczułam ogarniający mnie lęk.
-On.. Rose, musimy zerwać.. Powiedział, że to dla dobra naszej kariery.. że teraz potrzebujemy rozgłosu.. zagroził mi, że jeżeli tego nie zrobię, to on odwoła nam całą trasę.. a wtedy nasz kontrakt z Modest przestałby istnieć.. media nie mogą się o nas dowiedzieć. Już coś podejrzewają, a tak być nie może. Kocham tylko ciebie i jestem cholernie wściekły, ale.. ale ja nic nie mogę na to poradzić. Zupełnie nic. Jestem bezradny.. Rose, tak strasznie cię przepraszam..
Byłam w szoku. Kompletnym szoku. Nie mogłam przyjąć do wiadomości słów, które właśnie padły z jego ust. Mój świat zawalił się w jednej sekundzie. Nie byłam pewna tego, co powinnam zrobić. Miałam ochotę się rozpłakać i zacząć krzyczeć, ale tego nie zrobiłam. Zachowałam spokój.
-Czy.. jest coś jeszcze? - spytałam cicho.
-Niestety tak - odpowiedział z bólem - Paul dzwonił do mnie dzisiaj.. mam być w udawanym związku. Zupełnie jak Zayn.. mam zacząć pokazywać się z jakąś aktorką, żeby zdobyć rozgłos i zatuszować sprawę z tobą.. nie chcę tego! Rose, ja naprawdę tego nie chcę. Nienawidzę ich za to, że zmuszają mnie do czegoś takiego. Ale ja nie mam wyboru. Nie mogę im się postawić, bo to zniszczy całe One Direction. Przepraszam.. błagam cię, zrozum mnie.. proszę, nie odwracaj się ode mnie..
-Boże Harry.. - wyszeptałam - przecież to.. to jest chore!
-Ja wiem.. Rose ja naprawdę cię kocham. Jesteś całym moim życiem. Nie chcę z ciebie rezygnować. Ja.. nadal chcę być z tobą. Nadal chcę mieć tę pewność, że jesteś tylko moja.. tam, gdzie nie będzie kamer, mediów i wścibskich reporterów.. tam, gdzie jest spokój.. chcę być tylko z tobą. Nie chcę nas tak po prostu skreślić.. chcę cię mieć przy sobie.. zawsze..
-Nie wiem Harry - odpowiedziałam niepewnie - nie wiem, jak to będzie. Nie chcę niszczyć waszej kariery i relacji z menadżerem. Zrozum, to nie jest dla mnie łatwe.
-Dla mnie również.. ale razem możemy to przetrwać. Póki mamy siebie, mamy wszystko, tak?
-Tak było do tej pory. Ale teraz..
-Rose, proszę..
-Zostaw mnie samą - powiedziałam twardo.
-C..co?
-Idź stąd. Po prostu idź. Chcę zostać sama.
-Ale przecież..
-Idź stąd! - krzyknęłam - Muszę przemyśleć to na spokojnie. Odejdź Harry.
Hazza już nic więcej nie powiedział. Spojrzałam na jego twarz, która wykrzywiona była bólem. Powoli wstał z ławki i odszedł. Zostałam sama. I dopiero wtedy zaczęłam płakać..
____________________________
No i mamy 26 :) Jak wam się podobało?
Jak myślicie, co stanie się dalej? :D Jestem ciekawa waszych teorii :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ! ♥
+stała zasada, którą już znacie :)
To opowiadanie nie wygląda tak, jak planowałam.. komplikacje, komplikacje i jeszcze raz KOMPLIKACJE.. Ehh.. bywa :D
Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie! CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE! ♥
I w dalszym ciągu zapraszam na nowego bloga --> HOPE DIES LAST ♥
irgfdjiuahbfugdufhcbgcvhabrfbhbahfb vfhagbdhfrbhjfb *________________* świetny !
OdpowiedzUsuńA co do 2 bloga to czekam na kolejny rozdział ;) <3 xx
Awwwwwwwwwwwwwww, cudo. *-*
OdpowiedzUsuńkocham...........
OdpowiedzUsuńPo pierwsze : świeetne <3
OdpowiedzUsuńPo drugie : hmm.. Nie ma po drugiego ;D
Czekam na następnyy i życzę duuuużo weny! <3
Awwwwww *.* Poplakalam sie. :') Cudny rozdzial. Tego sie niie spodziewalam, tzn z Harrym tak, ale nie z ojcem. KOOOCHAM ! I tak, spodziewam sie, vo bedzie dalej. ^^/ Nat.
OdpowiedzUsuńOmg. Mam nadzieje że wszystko się dobrze potoczy! Boziu czytając ten rozdział miałam łzy w oczach!! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńo matko! tego to ja się nie spodziewałam :oo rozdział tragiczny nie powiem, śmierć, zerwanie omg! pisz szybciutko nn :)
OdpowiedzUsuńPłakać mi się chce. Taki smutny ten rozdział, emocjonujący. Cały czas miałam przed oczami obraz tego domu i wyobrażenie że to stało się w mojej rodzinie. Biedna jest ta Rose. Ale trzymam kciuki, że będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńA moja teoria jest taka, że Harry zdradzi Rose z tą aktorką. Nie teraz, potem. :D tak tylko myślę.
Czekam na nexta, pozdrawiam xx
CUDOWNY! ;)
OdpowiedzUsuńo kurcze... strasznie smutny jest ten rozdział, że aż mi się chcę płakać...
OdpowiedzUsuńale ta Amber jest głupia! wszystko zniszczyła! taką piękną miłość, żeby zniszczyć, to na serio nie można mieć sreca! ehhh... no mam nadzieję, że się na niej odegrą, bo wytrzymać nie mogę!
a co do Harrego i Rose, to mam nadzieję, że dadzą sobie radę... przecież miłość zwalczy wszystkie trudności, nie?
nie każ długo czekać, bo nie mogę się doczekać następnego ;)
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;3
swietny rozdzial pisz dalej czekam :)
OdpowiedzUsuńwspaniale piszesz czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńAle sie porobiło... Chce juz kolejny rozdział wiec pisz pisz...
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że wszystko sie wyprostuje z czasem <33 świetny <33
OdpowiedzUsuńniech los ich nie rozdziela, tak ładnie proszę <3
OdpowiedzUsuńgenialny siostrzyczko *.* Jak zwykle jestem pod wrażeniem :D Po prostu mega wyciskający łzy, pisz szybko nexta bo chce wiedzieć co z Rose i Harry'm!! : ) Pozdrawiam :* < 333
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na nastepny !
Boskie, boskie, boskie i jeszcze raz boskie *.* No ja się chyba załamię jak Rose i Harry całkowicie zakończą ten związek .__. Wtedy cię zabiję ^^ Ukatrupię, wiesz mi :D A chyba żadna z nas by tego nie chciała :D Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;) Pisz szybko :d
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że niedługo się pogodzą i wszystko wyjdzie na prosta a Amber zbrzydnie ^_^
OdpowiedzUsuńPrześwietny ten rozdział, a Ty komplikujesz mała, komplikujesz :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny :)
o.O Śmierć ojca? Co jak co, ale o tym bym nie pomyślała. No to żeś pokręciła, mam na myśli sprawę z Harrym i Rose. Jestem ogromnie ciekawa ich dalszych relacji:)
OdpowiedzUsuńPrawie się rozpłakałam...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥
Czekam na następny :)
Cuudo . Nie obyło się bez łez ale trudno ;( Jesteś mistrzem ! . Czekam na następny i weeny życzę ;*
OdpowiedzUsuńMistrz normalnie ! Czekam na ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńmistrzostwo ! ale proszę niech Hazz będzie z Rose.. ♥
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam i czekam na kolejny!!!
OdpowiedzUsuńMistrzostwo świata *_*
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że ojciec Rose się zmieni i wróci do Londynu i, że nie bedzie pił.
A tu proszę o.O Świetny czekam na next :)
Ooooooo nie jak tak mozna !!!
OdpowiedzUsuńnie lubie tego Paula
achh co za skurwiel...
tak mi ich szkoda!!
niech bedą ze sobą pokryjemy błagam nie niszcz ich!!!
Paula
Świetny rozdział! C: Jest mi strasznie przykro, że Harry i Rose nie mogą być razem.. A to wszystko przez tą AMBER! :C Ughh.. Ja bym bardzo chciała, żeby byli razem c:. Coś jak Zayn i Abbie w EIAH C:. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE! ♥ Do przeczytania! C: ~Agnieszka C: ♥
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do The Best Blog Award.
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu: http://nosmilenolove.blogspot.com/2013/03/the-best-blog-award-1-i-2.html
pozdrawiam! ;*
noo tego to się nie spodziewałam :D
OdpowiedzUsuńciekawie ciekawie siostro ;*
czekam na kolejny *_*
Oll. xx
OMG.. DZIEWCZYNO PISZESZ ZAJEBIŚCIE! NIGDY NIE CZYTAŁAM TAK ZAJEBISTEGO BLOGA <3 PRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY W KILKA GODZIN I NA KONIEC RYCZAŁAM JAK DZIECKO :< SKĄD TY MASZ TAKIE POMYSŁY?! O MÓJ BOŻE, JEST ZAJEBISTY, KOCHAM CIĘ <3 CZEKAM NA NN. PROSZĘ DODAJ SZYBKO BO NIE WYTRZYMAM ; <<
OdpowiedzUsuńDalej ! <3
OdpowiedzUsuńONI MUSZĄ BYĆ RAZEM!!!!!!!!!! CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ :>
OdpowiedzUsuńsuper , naprawde, tylklo bidny harry, czemu ta amber wougle weszła mu w droge!
OdpowiedzUsuńJejku :'(
OdpowiedzUsuńNiech oni beda razem! Prosze! Niech Rose cos wymysli!
Ah :((
Oczywiscie wspanialy rozdzial ,czekam na kolejny!
-@andzelikaab
Jestem nową fanką Twojego bloga. Cały przeczytałam zaledwie w dwa dni. Byłoby szybciej, gdyby nie szkoła. Ech.. Zżyłam się strasznie z tymi bohaterami. Każdym rozdziałem zaskakujesz mnie, bardzo zaskakujesz..xx Oni muszą być razem ! Mam nadzieję, że Rose zrozumię Harr'ego i będzie wszystko dobrze. Kocham, kocham, kocham to co tu piszesz i kocham Ciebie za to, że TAK piszesz. Jesteś jedną z świetnych dziewczyn, które pięknie piszą. Gdy zobaczyła, że jest nowy rozdział na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, który wywołujesz tylko jednym rozdziałem.. Ten komenatrz jest jednym z wielu i może nie jestem zbytnio orygianlana, ale chciałam wyrazić swoje zdanie na ten temat. Ze zniecierpilwieniem czekam na kolejny, zapewne genialny rozdział w Twoim wykonaniu <3
OdpowiedzUsuń+Strasznie spodobała mi się tu postać Hazzy ;* mrrrr XOXO
Ojeeejj < 3 Dziękuję bardzo :D
UsuńTeż cię kocham :* Za to, że tu wchodzisz i wyrażasz swoje zdanie :) Miło mii!
Do następnego xx
Nie spodziewałam się, że ojciec Rose umrze :O
OdpowiedzUsuńJejjj, nie mogę się doczekać kolejnego.
agadgad świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać kiedy Zayn będzie z Nat, abvgauibfa
Hej :) Na blogu http://nevergiveupwithhappiness.blogspot.com/ pojawił się pierwszy rozdział. Ally spotyka swojego tatę i One Direction po długiej rozłące. Jest pełna obaw, czy podjęła właściwą decyzję? Zapraszam do przeczytania i wyrażenia opinii w komentarzu. Przepraszam najmocniej za spam. Pozdrawiam, Amber ♥
OdpowiedzUsuńBoże! Rozdział Fantastyczny jak zawsze! Kocham twoje blogi i zapraszam do mnie: ehao1d.blogspot.com Zapraszam do czytania, czekam na opinię ! ;* Pozdrawiaam, Amy ♥
OdpowiedzUsuń