~Harry~
Nie chciałem jej krzywdzić. Nie chciałem, by przeze mnie cierpiała. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej się stało. Ale koniec terminu zbliżał się wielkimi krokami, a ja nadal nie podjąłem żadnej decyzji. Wiedziałem, że w końcu będę musiał z nią porozmawiać, ale nie miałem pojęcia, jak to zrobić. Mimo, że bardzo tego nie chciałem, zacząłem się od niej oddalać. Ciągle wychodziłem i przebywałem poza domem, bo nie umiałem spojrzeć jej w oczy. Najchętniej zapadłbym się pod ziemię, żeby już nikt nie musiał stawiać mnie w takiej sytuacji jak ta, w której się znajdowałem. To było ponad moje siły. Tego dnia siedziałem ze słuchawkami w uszach i bezczynnie gapiłem się w nasze wspólne zdjęcie. Wtedy jeszcze wszystko było idealnie. Czemu więc teraz nie mogło tak być? Czemu wszystko zawsze musiało się komplikować? Nagle poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramie. To była Rose. Kolejna kłótnia, w której przesadziłem ze słowami. Wiedziałem, że należą jej się wyjaśnienia, ale byłem tchórzem. Byłem cholernym tchórzem, który nie umiał przyznać się, że wszystko się sypie. Rose zamknęła się w pokoju. Stałem pod jej drzwiami i prosiłem, by mnie wpuściła, ale to było na nic. Wiedziałem, że płacze i za nic nie mogłem sobie tego wybaczyć. Zasługiwała na wszystko, co najlepsze, a ja tylko niepotrzebnie ją raniłem.
W końcu dałem za wygraną i wróciłem do siebie. W myślach układałem sobie scenariusz tego, co chciałem jej powiedzieć. A raczej próbowałem to zrobić, bo kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Byłem idiotą i zdawałem sobie z tego sprawę. Nie sądziłem, że sława może mieć aż tak wysoką cenę. To wszystko mnie wykańczało. Nie mogłem tak bezczynnie siedzieć. Nie mogłem znieść tej atmosfery. Zbiegłem na dół i nie mówiąc nic nikomu, wyszedłem z domu i wsiadłem w samochód. Jeździłem po Londynie zupełnie bez celu, byle tylko być jak najdalej domu, w którym wszystko powoli legało w gruzach. Miałem być szczęśliwy.. miałem uszczęśliwiać Rose.. a jak zwykle wszystko musiało się spieprzyć. Nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Lou. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i przystawiłem komórkę do ucha.
-Tak Louis? - odebrałem znużonym tonem.
-Musimy pogadać - powiedział poważnie - i to teraz.
-Jestem w północnej części Londynu. Długo zajmie mi powrót.
-Nie musisz nigdzie wracać. Jadę za tobą - odpowiedział, co mnie zaskoczyło.
-Śledzisz mnie czy jak? - wkurzyłem się.
-Nie miałem innego wyjścia. Znikasz z domu nie wiadomo gdzie i nie wiadomo na jak długo. Jakoś musiałem cię dopaść. Zatrzymaj się przy Starbucks.
-To naprawdę aż takie ważne?
-Nie pierdol tylko się zatrzymaj. Wolisz gadać ze mną czy z Liamem? Zastanów się.
-Dobra, do zobaczenia za 15 minut.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na miejsce pasażera. Czego on mógł chcieć? Na tę chwilę wolałem zostać sam i jeszcze raz wszystko przemyśleć. Ale niestety nie miałem wyjścia. Zatrzymałem się pod Starbucks i czekałem na Louisa. Zjawił się chwilę później. Wspólnie weszliśmy do środka i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiliśmy sobie po cappuccino i czekaliśmy na nie. Dopiero, gdy kelnerka je podała, Louis na mnie popatrzył.
-Wiesz, że jutro mija tydzień? - spytał bez owijania w bawełnę - Zdajesz sobie sprawę z tego, że jutro masz wszystko zakończyć?
-Nie kurwa, zapomniałem - warknąłem - jasne, że pamiętam Louis, nie jestem debilem.
-I co zamierzasz zrobić? Po prostu z nią zerwiesz i tyle? Wiesz jak bardzo ją skrzywdzisz?
-Przecież to nie moja wina do cholery! Ja nie mam na to wpływu! - krzyknąłem.
-Uspokój się - syknął i przywołał mnie do porządku - nie musisz krzyczeć.
-Okay, sorki - mruknąłem - po prostu nie mam bladego pojęcia jak to zrobić. To mnie przerasta.. nie umiem spojrzeć jej prosto w oczy i powiedzieć, że to koniec. Nie dam rady.
-Ułatwiasz to sobie, zachowują się jak pajac.
-To znaczy?
-Zachowujesz się jak ostatni kretyn. Unikasz jej, nie gadasz z nią, olewasz i robisz głupie kłótnie o nic. W tym momencie tracisz ją przez własną głupotę a nie przez Paula i Modest. Nie zdziwiłbym się gdyby to ona z tobą zerwała.
-To co twoim zdaniem powinienem zrobić, panie wszystkowiedzący?
-Powiedz jej prawdę. Powiedz jaka jest sytuacja i że nie masz wyjścia. Rose to wspaniała dziewczyna, na pewno cię zrozumie. Razem coś wymyślicie. Nie musisz jej od razu tracić. Zastanów się. Istnieje coś takiego jak związek w tajemnicy. Dla was to w sumie nic nowego, bo oficjalnie nie jest potwierdzone, że jesteście razem. Tak nie byłoby lepiej?
-Nie wiem.. może i masz rację.
-Kochasz ją?
-Oczywiście, że ją kocham. Głupie pytanie.
-Chcesz z nią być?
-Tak..
-To walcz o nią człowieku i się nie poddawaj. Wyjdziecie na prostą. Postaraj się choć trochę. Ogarnij dupę Styles i zawalcz o nią choć trochę.
-Masz rację, Louis. Dzięki, że w końcu otworzyłeś mi oczy.
-Od tego ma się przyjaciół. Pogadajcie szczerze i zobaczysz, że będzie dobrze. Paul nie kontroluje cię na każdym kroku tylko przed kamerami. Macie szansę.
-Naprawdę myślisz, że możemy to przetrwać..?
-Ja to wiem, Harry. Wysil się choć odrobinę. Wiem, że każdy związek kończyłeś kiedy chciałeś, ale teraz jak już naprawdę się zaangażowałeś, to walcz o nią, jasne?
-Jak słońce. Dzięki..
-Nie ma za co. I przemyśl to wszystko jeszcze raz, a jutro weź głęboki oddech i po prostu o wszystkim jej powiedz.
-Tak zrobię. Ale i tak się boję.. że w ogóle nie będzie chciała mnie słuchać..
-A weź się już zamknij. Trochę optymizmu. Pamiętaj, że jesteśmy z tobą. Zayn też nie ma łatwo. Natalie naprawdę mu się podoba, a musi męczyć się z tą suką Stuff. Sława niestety często daje w kość.
-Ta.. - mruknąłem.
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższą chwilę, ale w końcu musieliśmy się zbierać. Zapłaciliśmy i każdy z nas wsiadł do swojego samochodu. Ruszyłem w drogę powrotną do Londynu. Przez cały czas myślałem nad słowami Louisa. Miał całkowitą rację. Nie mogłem zrezygnować i po prostu się poddać. Musiałem walczyć o swoją miłość. Nie mogłem zachowywać się jak skończony dupek. Rose była dla mnie naprawdę ważna i zamierzałem zrobić wszystko, by zatrzymać ją przy sobie.
W końcu dojechałem do domu. Samochód Lou stał już zaparkowany. Wziąłem telefon i wszedłem do środka. Rose właśnie wchodziła na schody. Spiorunowała mnie wzrokiem i poszła przed siebie. Zabolało. Domyśliłem się, że Lou powiedział reszcie, że ze mną gadał, bo wszyscy patrzyli na mnie ze zrozumieniem. Następnego dnia Natalie miała wrócić do Mullingar, więc razem z Zaynem spędzili ze sobą cały dzień. Oczywiście w domu, żeby Paul się nie czepiał. Nie było tylko Nialla. Zastanawiałem się, gdzie się podziewał, ale to nie była moja sprawa. Zmęczony poszedłem do siebie. Będąc na górze, spojrzałem w zamknięte drzwi do pokoju Rose. To nie miało tak wyglądać. Nie mogłem jej stracić. Tej nocy zasnąłem z postanowieniem, że zrobię wszystko, by w końcu było normalnie..
Ostatnio coraz bardziej zbliżałem się do Jane. Nie wiem, czym było to spowodowane. Po prostu spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu. Już w X-Factorze połączyła nas przyjaźń. Czułem, że przy niej mogę być naprawdę sobą i nie muszę obawiać się, że weźmie mnie za idiotę. Była naprawdę wyjątkową osobą, której nie zamieniłbym na żadną inną. Wiedziałem, że coś do niej czuję. Zawsze w jej obecności miałem motyle w brzuchu i mógłbym rozmawiać z nią godzinami. Była dla mnie kimś ważnym. Wcześniej jej tego nie okazywałem, bo bałem się reakcji zarówno jej, jak i Paula. Ale Jane była wschodzącą gwiazdą. W XF nie doszła zbyt daleko, ale ostatnio odkrył ją producent muzyczny, z którym miała podpisać kontrakt płytowy. Paul nie miał by się o co czepiać. Postanowiłem działać. Musiałem w końcu dowiedzieć się, czy ona czuje to samo. Tylko kompletnie nie wiedziałem, co mam robić. Postanowiłem więc pójść do naszego speca od randek. Stanąłem pod pokojem Malika i zapukałem. Gdy usłyszałem głośne "proszę", wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Zayn zamknął laptopa i spojrzał na mnie uważnie. Usiadłem na łóżku i zastanawiałem się, jak zacząć temat.
-Co cię do mnie sprowadza, Nialler? - spytał po prostu - Coś nie tak?
-Mam mały problem - wyznałem bez niczego - sprawy sercowe..
Na moje słowa Zayn szeroko się uśmiechnął i rozsiadł się na krześle, odchylając się do tyłu i zaplatając ręce na karku.
-Horanek się zakochał - zakpił z uśmiechem - no proszę, proszę. A już się bałem, że nigdy do tego nie dojdzie.
-Oj zamknij się.. - mruknąłem.
-Okay, okay. W czym mogę ci pomóc? Bo domyślam się, że chodzi o Jane, prawda?
-Tak.. chcę jej w końcu powiedzieć, co do niej czuję.. zbierałem się od dawna, ale po prostu bałem się jej reakcji. Nie mogę dłużej zwlekać.
-A co ja mam z tym wspólnego?
-Potrzebuję rady. Kompletnie nie mam pojęcia, gdzie ją zabrać, co zrobić, co powiedzieć.. a ty jesteś specem od randek i tego typu rzeczy.
-Schlebiasz mi Niall - powiedział z szerokim uśmiechem - fajnie, że nadal mam ksywę bad boya. Podnosi mi to samoocenę. Dobra, pomyślmy.. co Jane najbardziej lubi robić?
-Proste, że śpiewać - odpowiedziałem bez namysłu.
-Nic prostszego. Weź ją do studia.
-Ale jak to do studia? - zdziwiłem się.
-Wystarczy jeden telefon i załatwię ci klucze. Przygotuj coś specjalnego, zrób romantyczny nastrój i ją tam zabierz. Pogadacie, pośpiewacie i powiesz jej to, co chcesz powiedzieć. Proste i nieskomplikowane.
-Zayn, jesteś genialny! - krzyknąłem i miałem ochotę rzucić mu się na szyję.
-Tak, wiem. To w końcu ja - odparł z charakterystyczną dla siebie skromnością - to na co czekasz? Do roboty! Masz mało czasu.
-Dzięki bracie. Mam u ciebie wielki dług.
-Zapamiętam to sobie.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i po chwili w progu pojawiła się Natalie. Szybko pożegnałem się z Zaynem i pospiesznie opuściłem jego pokój, zostawiając go sam na sam z blondynką. Nie byłem pewien tego, co między nimi było, ale na kilometr było widać, że coś do siebie czują.
Tak jak obiecał Zayn, dostałem klucze do studia, więc szybko tam pojechałem. Na szczęście dzisiaj nie było zbyt wiele roboty, dlatego było tam prawie pusto. Poszedłem do sali nagraniowej. Wcześniej zrobiłem zakupy i zamierzałem zabrać się za przygotowania. Ten wieczór musiał być idealny. W kilku wazonach ustawiłem czerwone róże, na środku rozłożyłem koc, na którym położyłem kubełek z szampanem, kosz z jedzeniem i dwa szklane kieliszki. W całej sali porozstawiałem świecie, które miałem zapalić przed samym wyjściem po dziewczynę. Zasłoniłem okna roletami i włączyłem dwa mikrofony. Kiedy wszystko było już gotowe, wziąłem do ręki gitarę i usiadłem pod ścianą. Miałem jeszcze trochę czasu, dlatego ułożyłem palce na strunach i zacząłem grać spokojną melodię piosenki "Little things". Zamknąłem oczy i zacząłem śpiewać. Muzyka zawsze mnie uspokajała i dodawała siły. Śpiewaniem wyrażałem samego siebie. I byłem naprawdę szczęsliwy, że mogę w życiu robić to, co naprawdę kocham. Zagrałem jeszcze kilkanaście innych piosenek i w końcu musiałem się zbierać. Zapaliłem świecie i zostawiając w studiu jednego z ochroniarzy, pojechałem pod dom Jane. Ostatni raz wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem dzwonek. Dziewczyna otworzyła mi po chwili zupełnie zdziwiona moim widokiem.
-Niall? A co ty tu robisz? - spytała z uśmiechem.
-Cześć Jane. Masz jakieś plany na wieczór? - spytałem, najspokojniej jak umiałem.
-Nie.. póki co żadnych. A coś się stało?
-Dasz się gdzieś wyciągnąć, czy będziesz lenić tyłek na kanapie? - uśmiechnąłem się.
-Zależy gdzie chcesz mnie zabrać.. - odpowiedziała, również się uśmiechając.
-Potraktuj to jako niespodziankę. To jak, dasz się wyciągnąć?
-Wejdź i daj mi chwilę.
Jane szerzej otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Usiadłem na kanapie w salonie, a ona poszła na górę, żeby się przygotować. Miałem wielkie nerwy przed tym spotkaniem, ale wiedziałem, że teraz nie ma już odwrotu. Po pewnym czasie usłyszałem zbliżający się stukot jej obcasów. Ubrana była TAK i musiałem przyznać, że wyglądała niesamowicie. Uśmiechnałem się i wspólnie opuściliśmy jej dom.Otworzyłem jej drzwi samochodu, a gdy wsiadła zająłem miejsce za kierownicą. Pod studiem znaleźliśmy się dość szybko. Na dworze powoli zaczynało się ściemiać. Widziałem, że Jane jest zaskoczona i zdezorientowana, ale nie zadawała żadnych pytań. Wprowadziłem ją do środka. Skinąłem na ochroniarza i niepewnie otworzyłem drzwi do sali nagrań. Jane momentalnie zakryła usta dłonią i patrzyła na wszystko oczarowana. Stawiała małe, niepewne kroki i rozglądała się dookoła. Ja stanąłem z tyłu i po prostu jej się przyglądałem. W końcu jej wzrok spoczął na mojej osobie. Od razu przeszły mnie dreszcze.
-Ty.. ty to wszystko zrobiłeś? Dla mnie? - spytała z niedowierzaniem.
-Tak - odpowiedziałem ze szczerym uśmiechem - podoba ci się?
-I to jak!
Jane podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk i przez chwilę napawałem się jej bliskością. Naprawdę byłem w niej zakochany. Można nawet powiedzieć, że jak wariat. Modliłem się, żeby czuła do mnie to samo.. W końcu usiedliśmy na kocu i zajęliśmy się jedzeniem. Przez cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Czas płynął we wspaniałej atmosferze. W końcu jednak musiałem zrobić to, co zamierzałem od początku. Odstawiłem kieliszek z szampanem i sięgnąłem po gitarę. Jane spojrzała na mnie zaskoczona.
-Posłuchaj, nie zaprosiłem cię tu bez powodu - zacząłem niepewnie - muszę ci coś powiedzieć. No, w sumie to zaśpiewać. Po prostu mnie wysłuchaj.
-W.. porządku - odpowiedziała niepewnie i całą swoją uwagę skupiła na mnie.
Ułożyłem palce na strunach i zacząłem w nie delikatnie uderzać. Spojrzałem Jane prosto w oczy i już nic się nie liczyło.
-I love your voice, I love your laugh, I love your eyes when you look at me.. - zacząłem śpiewać słowa piosenki, którą sam napisałem. Specjalnie dla niej.
Przez cały czas nie odrywałem od niej wzroku. Słowa piosenki płynęły mi prosto z serca. Inaczej nie umiałbym wyrazić tego, co czuję. Jane również na mnie patrzyła, a łzy spływały jej po policzkach. W moim sercu zrodziła się zarówno nadzieja, jak i obawa przed tym, że ją stracę. Jednak teraz nie mogłem już stchórzyć.
-I know that I need you by my side, please be mine forever.. - zakończyłem i po raz ostatni przejechałem ręką po strunach.
Odłożyłem gitarę na bok i spojrzałem na Jane niepewnie. Dziewczyna nic nie powiedziała. Po prostu przysunęła się do mnie i wtuliła się w mój tors. Objąłem ją z całych sił i ucałowałem ją w czubek głowy, głaszcząc ją po plecach.
-Kocham cię Jane - szepnąłem - przepraszam, że zwlekałem z tym tak długo.. jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym i chcę, byś zawsze była przy mnie. Proszę cię, powiedz coś..
Jane odkleiła się ode mnie i otarła łzy, po czym spojrzała mi prosto w oczy.
-Jeszcze nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.. - powiedziała ze szczerością -to zdecydowanie najpiękniejszy dzień w moim życiu. Zakochałam się w tobie już dawno, ale nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni i bałam się, że mogę cię stracić..
Uśmiech natychmiast pojawił się na mojej twarzy. Ująłem Jane za podbródeki delikatnie przybliżyłem jej twarz do swojej. Nie protestowała. W końcu nasze usta złączyły się w długim i słodkim pocałunku, którego za nic nie chciałem przerywać. W tamtej chwili czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Jane odwzajemniała moją miłość i mogło być pięknie.
-Więc, oficjalnie, zostaniesz moją..
-Tak - przerwała mi i znów mnie pocałowała.
Nie protestowałem. Przyciągnąłem ją do siebie i pogłębiałem pocałunki. Dosłownie wpiłem się w jej usta. Położyliśmy się na kocu, ciągle się całujac. Błądziłem rękami po jej ciele, a ona odwzajemniała się tym samym. W końcu odkleiliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem czemu, ale nagle wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Tarzaliśmy się po podłodze, sami do końca nie wiedząc, co robimy.
Wieczór był naprawdę bardzo udany. Spędziłem z Jane wspaniałe chwile. Rozmawialiśmy, przytulaliśmy się i całowaliśmy. Jej bliskość sprawiała, że czułem się na swoim miejscu. Na koniec wziąłem gitarę i wspólnie śpiewaliśmy dobrze znane nam piosenki. Jane była osobą naprawdę niesamowitą. I czułem, że mógłbym zostać z nią na zawsze..
W końcu dałem za wygraną i wróciłem do siebie. W myślach układałem sobie scenariusz tego, co chciałem jej powiedzieć. A raczej próbowałem to zrobić, bo kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Byłem idiotą i zdawałem sobie z tego sprawę. Nie sądziłem, że sława może mieć aż tak wysoką cenę. To wszystko mnie wykańczało. Nie mogłem tak bezczynnie siedzieć. Nie mogłem znieść tej atmosfery. Zbiegłem na dół i nie mówiąc nic nikomu, wyszedłem z domu i wsiadłem w samochód. Jeździłem po Londynie zupełnie bez celu, byle tylko być jak najdalej domu, w którym wszystko powoli legało w gruzach. Miałem być szczęśliwy.. miałem uszczęśliwiać Rose.. a jak zwykle wszystko musiało się spieprzyć. Nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się numer Lou. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i przystawiłem komórkę do ucha.
-Tak Louis? - odebrałem znużonym tonem.
-Musimy pogadać - powiedział poważnie - i to teraz.
-Jestem w północnej części Londynu. Długo zajmie mi powrót.
-Nie musisz nigdzie wracać. Jadę za tobą - odpowiedział, co mnie zaskoczyło.
-Śledzisz mnie czy jak? - wkurzyłem się.
-Nie miałem innego wyjścia. Znikasz z domu nie wiadomo gdzie i nie wiadomo na jak długo. Jakoś musiałem cię dopaść. Zatrzymaj się przy Starbucks.
-To naprawdę aż takie ważne?
-Nie pierdol tylko się zatrzymaj. Wolisz gadać ze mną czy z Liamem? Zastanów się.
-Dobra, do zobaczenia za 15 minut.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na miejsce pasażera. Czego on mógł chcieć? Na tę chwilę wolałem zostać sam i jeszcze raz wszystko przemyśleć. Ale niestety nie miałem wyjścia. Zatrzymałem się pod Starbucks i czekałem na Louisa. Zjawił się chwilę później. Wspólnie weszliśmy do środka i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Zamówiliśmy sobie po cappuccino i czekaliśmy na nie. Dopiero, gdy kelnerka je podała, Louis na mnie popatrzył.
-Wiesz, że jutro mija tydzień? - spytał bez owijania w bawełnę - Zdajesz sobie sprawę z tego, że jutro masz wszystko zakończyć?
-Nie kurwa, zapomniałem - warknąłem - jasne, że pamiętam Louis, nie jestem debilem.
-I co zamierzasz zrobić? Po prostu z nią zerwiesz i tyle? Wiesz jak bardzo ją skrzywdzisz?
-Przecież to nie moja wina do cholery! Ja nie mam na to wpływu! - krzyknąłem.
-Uspokój się - syknął i przywołał mnie do porządku - nie musisz krzyczeć.
-Okay, sorki - mruknąłem - po prostu nie mam bladego pojęcia jak to zrobić. To mnie przerasta.. nie umiem spojrzeć jej prosto w oczy i powiedzieć, że to koniec. Nie dam rady.
-Ułatwiasz to sobie, zachowują się jak pajac.
-To znaczy?
-Zachowujesz się jak ostatni kretyn. Unikasz jej, nie gadasz z nią, olewasz i robisz głupie kłótnie o nic. W tym momencie tracisz ją przez własną głupotę a nie przez Paula i Modest. Nie zdziwiłbym się gdyby to ona z tobą zerwała.
-To co twoim zdaniem powinienem zrobić, panie wszystkowiedzący?
-Powiedz jej prawdę. Powiedz jaka jest sytuacja i że nie masz wyjścia. Rose to wspaniała dziewczyna, na pewno cię zrozumie. Razem coś wymyślicie. Nie musisz jej od razu tracić. Zastanów się. Istnieje coś takiego jak związek w tajemnicy. Dla was to w sumie nic nowego, bo oficjalnie nie jest potwierdzone, że jesteście razem. Tak nie byłoby lepiej?
-Nie wiem.. może i masz rację.
-Kochasz ją?
-Oczywiście, że ją kocham. Głupie pytanie.
-Chcesz z nią być?
-Tak..
-To walcz o nią człowieku i się nie poddawaj. Wyjdziecie na prostą. Postaraj się choć trochę. Ogarnij dupę Styles i zawalcz o nią choć trochę.
-Masz rację, Louis. Dzięki, że w końcu otworzyłeś mi oczy.
-Od tego ma się przyjaciół. Pogadajcie szczerze i zobaczysz, że będzie dobrze. Paul nie kontroluje cię na każdym kroku tylko przed kamerami. Macie szansę.
-Naprawdę myślisz, że możemy to przetrwać..?
-Ja to wiem, Harry. Wysil się choć odrobinę. Wiem, że każdy związek kończyłeś kiedy chciałeś, ale teraz jak już naprawdę się zaangażowałeś, to walcz o nią, jasne?
-Jak słońce. Dzięki..
-Nie ma za co. I przemyśl to wszystko jeszcze raz, a jutro weź głęboki oddech i po prostu o wszystkim jej powiedz.
-Tak zrobię. Ale i tak się boję.. że w ogóle nie będzie chciała mnie słuchać..
-A weź się już zamknij. Trochę optymizmu. Pamiętaj, że jesteśmy z tobą. Zayn też nie ma łatwo. Natalie naprawdę mu się podoba, a musi męczyć się z tą suką Stuff. Sława niestety często daje w kość.
-Ta.. - mruknąłem.
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższą chwilę, ale w końcu musieliśmy się zbierać. Zapłaciliśmy i każdy z nas wsiadł do swojego samochodu. Ruszyłem w drogę powrotną do Londynu. Przez cały czas myślałem nad słowami Louisa. Miał całkowitą rację. Nie mogłem zrezygnować i po prostu się poddać. Musiałem walczyć o swoją miłość. Nie mogłem zachowywać się jak skończony dupek. Rose była dla mnie naprawdę ważna i zamierzałem zrobić wszystko, by zatrzymać ją przy sobie.
W końcu dojechałem do domu. Samochód Lou stał już zaparkowany. Wziąłem telefon i wszedłem do środka. Rose właśnie wchodziła na schody. Spiorunowała mnie wzrokiem i poszła przed siebie. Zabolało. Domyśliłem się, że Lou powiedział reszcie, że ze mną gadał, bo wszyscy patrzyli na mnie ze zrozumieniem. Następnego dnia Natalie miała wrócić do Mullingar, więc razem z Zaynem spędzili ze sobą cały dzień. Oczywiście w domu, żeby Paul się nie czepiał. Nie było tylko Nialla. Zastanawiałem się, gdzie się podziewał, ale to nie była moja sprawa. Zmęczony poszedłem do siebie. Będąc na górze, spojrzałem w zamknięte drzwi do pokoju Rose. To nie miało tak wyglądać. Nie mogłem jej stracić. Tej nocy zasnąłem z postanowieniem, że zrobię wszystko, by w końcu było normalnie..
~Niall~
-Co cię do mnie sprowadza, Nialler? - spytał po prostu - Coś nie tak?
-Mam mały problem - wyznałem bez niczego - sprawy sercowe..
Na moje słowa Zayn szeroko się uśmiechnął i rozsiadł się na krześle, odchylając się do tyłu i zaplatając ręce na karku.
-Horanek się zakochał - zakpił z uśmiechem - no proszę, proszę. A już się bałem, że nigdy do tego nie dojdzie.
-Oj zamknij się.. - mruknąłem.
-Okay, okay. W czym mogę ci pomóc? Bo domyślam się, że chodzi o Jane, prawda?
-Tak.. chcę jej w końcu powiedzieć, co do niej czuję.. zbierałem się od dawna, ale po prostu bałem się jej reakcji. Nie mogę dłużej zwlekać.
-A co ja mam z tym wspólnego?
-Potrzebuję rady. Kompletnie nie mam pojęcia, gdzie ją zabrać, co zrobić, co powiedzieć.. a ty jesteś specem od randek i tego typu rzeczy.
-Schlebiasz mi Niall - powiedział z szerokim uśmiechem - fajnie, że nadal mam ksywę bad boya. Podnosi mi to samoocenę. Dobra, pomyślmy.. co Jane najbardziej lubi robić?
-Proste, że śpiewać - odpowiedziałem bez namysłu.
-Nic prostszego. Weź ją do studia.
-Ale jak to do studia? - zdziwiłem się.
-Wystarczy jeden telefon i załatwię ci klucze. Przygotuj coś specjalnego, zrób romantyczny nastrój i ją tam zabierz. Pogadacie, pośpiewacie i powiesz jej to, co chcesz powiedzieć. Proste i nieskomplikowane.
-Zayn, jesteś genialny! - krzyknąłem i miałem ochotę rzucić mu się na szyję.
-Tak, wiem. To w końcu ja - odparł z charakterystyczną dla siebie skromnością - to na co czekasz? Do roboty! Masz mało czasu.
-Dzięki bracie. Mam u ciebie wielki dług.
-Zapamiętam to sobie.
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i po chwili w progu pojawiła się Natalie. Szybko pożegnałem się z Zaynem i pospiesznie opuściłem jego pokój, zostawiając go sam na sam z blondynką. Nie byłem pewien tego, co między nimi było, ale na kilometr było widać, że coś do siebie czują.
Tak jak obiecał Zayn, dostałem klucze do studia, więc szybko tam pojechałem. Na szczęście dzisiaj nie było zbyt wiele roboty, dlatego było tam prawie pusto. Poszedłem do sali nagraniowej. Wcześniej zrobiłem zakupy i zamierzałem zabrać się za przygotowania. Ten wieczór musiał być idealny. W kilku wazonach ustawiłem czerwone róże, na środku rozłożyłem koc, na którym położyłem kubełek z szampanem, kosz z jedzeniem i dwa szklane kieliszki. W całej sali porozstawiałem świecie, które miałem zapalić przed samym wyjściem po dziewczynę. Zasłoniłem okna roletami i włączyłem dwa mikrofony. Kiedy wszystko było już gotowe, wziąłem do ręki gitarę i usiadłem pod ścianą. Miałem jeszcze trochę czasu, dlatego ułożyłem palce na strunach i zacząłem grać spokojną melodię piosenki "Little things". Zamknąłem oczy i zacząłem śpiewać. Muzyka zawsze mnie uspokajała i dodawała siły. Śpiewaniem wyrażałem samego siebie. I byłem naprawdę szczęsliwy, że mogę w życiu robić to, co naprawdę kocham. Zagrałem jeszcze kilkanaście innych piosenek i w końcu musiałem się zbierać. Zapaliłem świecie i zostawiając w studiu jednego z ochroniarzy, pojechałem pod dom Jane. Ostatni raz wziąłem głęboki oddech i nacisnąłem dzwonek. Dziewczyna otworzyła mi po chwili zupełnie zdziwiona moim widokiem.
-Niall? A co ty tu robisz? - spytała z uśmiechem.
-Cześć Jane. Masz jakieś plany na wieczór? - spytałem, najspokojniej jak umiałem.
-Nie.. póki co żadnych. A coś się stało?
-Dasz się gdzieś wyciągnąć, czy będziesz lenić tyłek na kanapie? - uśmiechnąłem się.
-Zależy gdzie chcesz mnie zabrać.. - odpowiedziała, również się uśmiechając.
-Potraktuj to jako niespodziankę. To jak, dasz się wyciągnąć?
-Wejdź i daj mi chwilę.
Jane szerzej otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka. Usiadłem na kanapie w salonie, a ona poszła na górę, żeby się przygotować. Miałem wielkie nerwy przed tym spotkaniem, ale wiedziałem, że teraz nie ma już odwrotu. Po pewnym czasie usłyszałem zbliżający się stukot jej obcasów. Ubrana była TAK i musiałem przyznać, że wyglądała niesamowicie. Uśmiechnałem się i wspólnie opuściliśmy jej dom.Otworzyłem jej drzwi samochodu, a gdy wsiadła zająłem miejsce za kierownicą. Pod studiem znaleźliśmy się dość szybko. Na dworze powoli zaczynało się ściemiać. Widziałem, że Jane jest zaskoczona i zdezorientowana, ale nie zadawała żadnych pytań. Wprowadziłem ją do środka. Skinąłem na ochroniarza i niepewnie otworzyłem drzwi do sali nagrań. Jane momentalnie zakryła usta dłonią i patrzyła na wszystko oczarowana. Stawiała małe, niepewne kroki i rozglądała się dookoła. Ja stanąłem z tyłu i po prostu jej się przyglądałem. W końcu jej wzrok spoczął na mojej osobie. Od razu przeszły mnie dreszcze.
-Ty.. ty to wszystko zrobiłeś? Dla mnie? - spytała z niedowierzaniem.
-Tak - odpowiedziałem ze szczerym uśmiechem - podoba ci się?
-I to jak!
Jane podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk i przez chwilę napawałem się jej bliskością. Naprawdę byłem w niej zakochany. Można nawet powiedzieć, że jak wariat. Modliłem się, żeby czuła do mnie to samo.. W końcu usiedliśmy na kocu i zajęliśmy się jedzeniem. Przez cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Czas płynął we wspaniałej atmosferze. W końcu jednak musiałem zrobić to, co zamierzałem od początku. Odstawiłem kieliszek z szampanem i sięgnąłem po gitarę. Jane spojrzała na mnie zaskoczona.
-Posłuchaj, nie zaprosiłem cię tu bez powodu - zacząłem niepewnie - muszę ci coś powiedzieć. No, w sumie to zaśpiewać. Po prostu mnie wysłuchaj.
-W.. porządku - odpowiedziała niepewnie i całą swoją uwagę skupiła na mnie.
Ułożyłem palce na strunach i zacząłem w nie delikatnie uderzać. Spojrzałem Jane prosto w oczy i już nic się nie liczyło.
-I love your voice, I love your laugh, I love your eyes when you look at me.. - zacząłem śpiewać słowa piosenki, którą sam napisałem. Specjalnie dla niej.
Przez cały czas nie odrywałem od niej wzroku. Słowa piosenki płynęły mi prosto z serca. Inaczej nie umiałbym wyrazić tego, co czuję. Jane również na mnie patrzyła, a łzy spływały jej po policzkach. W moim sercu zrodziła się zarówno nadzieja, jak i obawa przed tym, że ją stracę. Jednak teraz nie mogłem już stchórzyć.
-I know that I need you by my side, please be mine forever.. - zakończyłem i po raz ostatni przejechałem ręką po strunach.
Odłożyłem gitarę na bok i spojrzałem na Jane niepewnie. Dziewczyna nic nie powiedziała. Po prostu przysunęła się do mnie i wtuliła się w mój tors. Objąłem ją z całych sił i ucałowałem ją w czubek głowy, głaszcząc ją po plecach.
-Kocham cię Jane - szepnąłem - przepraszam, że zwlekałem z tym tak długo.. jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym i chcę, byś zawsze była przy mnie. Proszę cię, powiedz coś..
Jane odkleiła się ode mnie i otarła łzy, po czym spojrzała mi prosto w oczy.
-Jeszcze nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.. - powiedziała ze szczerością -to zdecydowanie najpiękniejszy dzień w moim życiu. Zakochałam się w tobie już dawno, ale nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni i bałam się, że mogę cię stracić..
Uśmiech natychmiast pojawił się na mojej twarzy. Ująłem Jane za podbródeki delikatnie przybliżyłem jej twarz do swojej. Nie protestowała. W końcu nasze usta złączyły się w długim i słodkim pocałunku, którego za nic nie chciałem przerywać. W tamtej chwili czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Jane odwzajemniała moją miłość i mogło być pięknie.
-Więc, oficjalnie, zostaniesz moją..
-Tak - przerwała mi i znów mnie pocałowała.
Nie protestowałem. Przyciągnąłem ją do siebie i pogłębiałem pocałunki. Dosłownie wpiłem się w jej usta. Położyliśmy się na kocu, ciągle się całujac. Błądziłem rękami po jej ciele, a ona odwzajemniała się tym samym. W końcu odkleiliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem czemu, ale nagle wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Tarzaliśmy się po podłodze, sami do końca nie wiedząc, co robimy.
Wieczór był naprawdę bardzo udany. Spędziłem z Jane wspaniałe chwile. Rozmawialiśmy, przytulaliśmy się i całowaliśmy. Jej bliskość sprawiała, że czułem się na swoim miejscu. Na koniec wziąłem gitarę i wspólnie śpiewaliśmy dobrze znane nam piosenki. Jane była osobą naprawdę niesamowitą. I czułem, że mógłbym zostać z nią na zawsze..
~Rose~
Nie radziłam sobie. Czułam, że zostałam całkiem sama. Nie rozmawiałam z Harrym i coraz bardziej się od niego oddalałam. Tęskniłam za jego głosem, śmiechem i czułością, którą mnie obdarzał. Nikt nie mógł mi pomóc. Natalie i Libby próbowały mnie jakoś pocieszać, ale to było na nic. Nie mogłam na niego patrzeć, bo serce rozdzierał mi nieznośny ból. Kochałam go jak jeszcze żadnego chłopaka. Nie miałam pojęcia co tak nagle nas od siebie oddaliło. Czułam, że coś jest nie tak. Chciałam z nim porozmawiać, ale się nie dało. Wściekał się i kazał mi się odwalić. Chciałam do niego dotrzeć i dowiedzieć się, co go trapi, ale nie chciał mi na to pozwolić. Ostatnimi czasy sporo płakałam. Czułam się źle i chciałam, by wszystko było jak dawniej.. chciałam z powrotem tego Harrego, w którym się zakochałam.. czy to było aż tak wiele?
Tego dnia minął tydzień, odkąd wszystko zaczęło się psuć. Czułam, że nie wytrzymam już więcej. Chciałam się do niego przytulić i powiedzieć jak bardzo go kocham, ale.. to było niemożliwe.. nie, dopóki nie wyjaśni mi, o co w tym wszystkim chodzi. Siedziałam w swoim pokoju i tęskno spoglądałam w okno. Wspominałam chwile, gdy wszystko było w porządku. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć i stanęłam oko w oko z NIM. Od razu poczułam znajome ukłucie bólu.
-Musimy porozmawiać - powiedział poważnie - jestem ci winien wyjaśnienia..
Bez słowa wpuściłam go do środka. Chciałam usiąść, ale Harry złapał mnie za rękę i zmusił mnie, bym spojrzała mu prosto prosto w oczy.
-Przede wszystkim chcę żebyś wiedziała, że naprawdę bardzo mocno cię kocham - powiedział z wielką czułością - i przepraszam cię za to, jak się ostatnio zachowywałem. Masz prawo mieć mnie za dupka.
-Jesteś dupkiem - powiedziałam ze łzami w oczach - jesteś cholernym dupkiem Styles!
-Wiem, ale to teraz nieważne. Muszę powiedzieć ci coś ważnego i to od ciebie będzie zależało, co dalej..
-Co się tu dzieje, Harry? Nie wytrzymam dłużej tej niepewności. Co się z nami stało?
-Ja..
Harry się zawahał. Już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale w tym momencie zadzwonił mój telefon. Miałam ochotę roztrzaskć go o ścianę, ale spojrzałam na wyświetlacz. Widniał na nim numer mamy. Zdziwiło mnie to. Spojrzałam na Hazzę przepraszająco i odebrałam połączenie. Mama miała zdenerwowany głos. A to co mi powiedziała, zmroziło mnie na całym ciele...
__________________________
Cześć dziubki . < 3 Jest 25! :) Cieszycie sie? :D Haha :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥
+Zasada 40 komentarzy. Jest was tutaj naprawdę spoorooo.
I zapraszam Was serdecznie na mojego nowego bloga z całkiem nową historią. Prolog pojawił się w niedzielę, a za niedługo wstawię rozdział 1. Liczę na liczne odwiedzimy i komentarze, bo piszę to DLA WAS. Proszę, zostawcie opinie. To dla mnie naprawdę ważne. Dowartościujcie mnie trochę :) Krytyka oczywiście też mile widziana.. zdaje sobie sprawę, że nie jestem idealna :)
Także, wchodźcie, komentujcie i do napisania za niedługo . ♥
CZYZBYM BYLA PIERWSZA ? :D UHUUHUHUHU. NOO TOO. WIEDZIALAM ZE NIALL BEDZIE Z JANE, CIEKAWE O CO CHODZI Z MAMA ROSE. MOZE OJCIEC JA ZNALAZL ? ALBO COS JEJ SIE STALO? AH... KOMPLIKUESZ ! SWIETNY ROZDZIAL :) / Nat.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !! <3 czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńGrrrr...głupi telefon!
OdpowiedzUsuńJane i Niall <3 piękna paraa <33
hue hue hue spec od randek! It's me! hahaha ;D
Czekam na nexta baby <3
Pozdrawiam, Rons <3
ojj bd akcja, czuje too :D
OdpowiedzUsuńkochaaam, kocham < 333
czekamy na kolejny ! ;*
Świetny. ♥ Ojciec znalazł mamę Rose?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej..
Czekam na kolejny rozdział. :3
Kocham <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co będzie dalej :D
Czekam na następny rozdział ♥
uwilebiam ale dlaczego w tym momencie przerwałaś no nie wierze !!!
OdpowiedzUsuńja tu myslałam ze sie dogadaja atu lipa nie wierze normalnie laska;P
ale czekam na next ;p
paulaa:P
kocham............
OdpowiedzUsuńOHH WSPANIAŁy! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to i czekam na następny rozdział.
świetny jest. dawaj więcej. i niech WRUM będzie z tobą ;p
OdpowiedzUsuńświetny kochanie <33
OdpowiedzUsuńOd nie dawna czytam twojego bloga który jest świetny .Ale nienawidzę jak ktoś tak przerywa .Już myślałam że Harry jej wszystko powie a tu dupa .To ojciec znalazł mamę Rose ?
OdpowiedzUsuńNapisz szybko kolejny rozdział
Dlaczego musisz zawsze przerywać w kluczowych momentach ?? Ranisz mnie ;) Czekaam na kolejny !
OdpowiedzUsuńo boże, coś wspaniałego *_* Zapraszam do siebie na www.my-own-way-to-heaven.blogspot.com i również liczę na komentarz ;)
OdpowiedzUsuńSuper <3 czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny :)
OdpowiedzUsuńKocham :)
OdpowiedzUsuńCuuuuudny! <3 Czekam na następny! <3 http://mondayubastard.tumblr.com/
OdpowiedzUsuńZabiję Cię! Przerwałaś mi w takim momencie! Nie masz serca Kobieto! Nie wiesz co to litość? Oh! Nie wybaczę Ci tego! Dobra, wybaczyłam. Poczekam z ogromną niecierpliwością na kolejną część, o ten rozdział był fenomenalny. Nie znalazłam innego słowa w moim jakże ubogim słownictwie :c ta sprawa z Harrym i Rose to mam nadzieję niedługo się wyjaśni i nasze zakochańce znajdą odpowiednie rozwiązanie. A Niall i Jane są tacu słodcy. Życzę im szczęścia.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci jeszcze, że strasznie mi się podobało, jak Harry rozmawiał z Lou i okazało się, że Tommo go śledzi. Rozwaliło mnie to :D
No cóż, czekam na następny rozdział, dodaj szybciutko. Pozdrawiam xx
SWIETNY <3333333
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytany już wczoraj, lecz z braku czasu komentowany dziś:) Jak mogłaś kobieto przerwać w takim momencie?! Czyżby jej ojciec wracał do gry?
OdpowiedzUsuńHa! Lou, mamy takie samo zdanie o tej całej sprawie. Harry, słuchaj go i wytłumacz to wszystko! Nie bądź tchórzem:D
Awwww, Jane i Niall*o* słodziaki:)
Świetnyyy <3333
OdpowiedzUsuńUwielbiam to i czekam na następny rozdział.<3
OdpowiedzUsuńMiśka :)
No i co będzie później??? Już nie mogę się doczekać kolejnego i jak zawsze świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńDalej ! <3 Mam nadzieję, że jej mama nie wróci do ojca ...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńno nieee w takim momencie? mam wrażenie, że ojciec Rose je znalazł albo coś ;/ oby nie :) czekam na następny i jak zwykle świetnie :))
OdpowiedzUsuńJak moglas tak przerwac?! Haaha.
OdpowiedzUsuńFajnie, ze wprowadzilas watek zakochanego Nialla. Mam nadzieje, ze z Rose i Harrym bedzie wszystko okey :)
Oby tylko teraz matka Rose nie miala problemow ze swoim mezem! :)
Czekam na nexta!
-@andzelikaab
Sama mam mu ochotę nakopać do dupy! Ale mam nadzieje, że Rose zrozumie i mu wybaczy :D Czekam na kolejny i mam nadzieje, że będzie szybko ^_^ "do napisania" xD :*
OdpowiedzUsuńno nie, telefon w takim momencie!
OdpowiedzUsuńno i się cieszę, że Niall jest z Jane.
świetny rozdział. nie mogę się doczekać
kolejnego. życzę weny. :) x
Dziewczyno masz talent do pisania . Już się doczekać nie mogę następnego rozdziału no i w takim momencie telefon ! Fajnie że Niall jest z Jane ! Po prostu meeega ! Do następnego i duuużo weny ci życzę ! :* Wera :)
OdpowiedzUsuńJesteś prześwietna!
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział jest perfekcyjny i nigdy nie nudzi! :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny, ale mam nadzieję, że juz wszystko będzie dobrze :)
co jest!!!!!!1 co powiedziała mam rose!
OdpowiedzUsuńSwietne pisz dalej
OdpowiedzUsuń*-* !! Ja chcę już następny!
OdpowiedzUsuńSuuper! Zapraszam na mój blog ;* http://mystoryaboutonedirectionn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWeraa ;* xx
CIEKAWY ROZDZIAŁ, BARDZO MI SIĘ PODOBA. C; MAM NADZIEJĘ, ŻE WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY C: CZEKAM NA NN! ♥
OdpowiedzUsuńja chce już następny!!! mam nadzieję że nic się nie zmieni ze sprawą mamy Rose... Niech oni do siebie wrócą i żeby Paul się odczepił!
OdpowiedzUsuńhttp://illtakeyoutoanotherworldimaginy.blogspot.com/2013/03/versatile-blogger-award-paulina.html#comment-form NOMINUJĘ CIĘ do Versatile Blogger Award :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe! szkoda,że harry nie może być z meg ;c
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam twoje opowiadanie! ♥ @MarlenaLoczek1D
OdpowiedzUsuń