piątek, 26 października 2012

Rozdział trzeci ♥

Nie umiem opisać tego, co wtedy czułam. Jeżeli pod moim domem stała karetka, to mogło to oznaczać tylko jedno: ojciec wrócił pijany. Strach sparaliżował moje ciało. Gdyby nie Niall, pewnie upadłabym na ziemię. Straciłam Josh'a. Nie mogłam stracić również mamy. Pobiegłam w stronę karetki krzycząc tylko jedno słowo. "Mamo". Była już w środku. Zamykali drzwi. Lekarz tylko na mnie spojrzał.
-To twoja matka? - spytał.
-Tak, to ona. Co się tu stało? Czemu? Jak? Kiedy? - pytania same płynęły mi z ust.
-Spokojnie. Zabieramy ją do szpitala. Chcesz jechać z nami?
-Ja..
-Ja ją zawiozę - powiedział Niall, który nagle znalazł się u mojego boku - nie traćcie czasu.
-W porządku.
Szybko odszedł, zajął miejsce obok kierowcy i odjechali na sygnale. Nadal cała się trzęsłam. Płakałam. Emocje wzięły górę. Jasne. Jak już coś się wali, to wszystko na raz. Niall mnie uspokajał. Nie wiem jakim cudem udało mi się zaprowadzić go do garażu i dać klucze do samochodu. Nie wiem też jakim cudem znalazłam się w środku. Jechaliśmy szybko. "Żeby tylko nic się jej nie stało" powtarzałam w myślach. Kiedy znaleźliśmy się pod szpitalem, od razu wybiegłam z samochodu i skierowałam się do recepcji. Pielęgniarka od razu podała mi potrzebne informacje. Niall był zaraz za mną. Wsiedliśmy do windy i wyjechaliśmy na trzecie piętro. Blok operacyjny. Usiadłam zrezygnowana na krześle. Niall zajął miejsce obok i objął mnie ramieniem.
-Nic jej nie będzie, Rose. Wyjdzie z tego - powtarzał w kółko.
-A jeżeli nie? Co jeżeli nie dadzą rady? - spytałam przez łzy.
-Nie myśl tak. Wyjdzie z tego. Zrobią wszystko, żeby ją uratować.
-Może. Ale ile jeszcze razy będę tu siedzieć? Ile razy będę przeżywać to na nowo? Jak długo mam to wszystko znosić? I kto mi wtedy pomoże, jak ciebie tu nie będzie?
-O czym ty mówisz?
Zamilkłam. Zdałam sobie sprawę z tego, że powiedziałam o wiele za dużo. Odwróciłam głowę w przeciwną stronę i zacisnęłam usta. Nie byłam do końca pewna, czy chcę o tym rozmawiać.
-Rose? Co tu się dzieje? - dopytywał się blondyn - bo naprawdę nic z tego nie rozumiem.
-Nie musisz rozumieć Niall - powiedziałam twardo - to skomplikowane.
-Rose - złapał mnie za ramiona i odwrócił w swoją stronę - ufasz mi?
-Oczywiście, że ci ufam.
-Więc powiedz mi co się dzieje. Proszę.
Zawahałam się. Nie było sensu mu tego opowiadać. Ale jak nie jemu, to komu? Komu tak naprawdę mogłam się zwierzyć? Komu tak naprawdę mogłam ufać, oprócz samej siebie? Odpowiedź była jedna: nikomu. Niall patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami i czekał na moją reakcję. Był spokojny. Ale widziałam, że się martwi.
-W porządku. Jeżeli naprawdę chcesz znać historię mojego życia, to proszę bardzo. Ale ostrzegam. Nie jest malowana kolorowymi pisakami.
Zaczęłam opowiadać. Wszystko. Począwszy od problemów finansowych, a skończywszy na alkoholizmie ojca. Mówiąc o tym miałam łzy w oczach. Cała się trzęsłam. Nie sądziłam, że to może być aż tak trudne.
-Tak to wygląda - powiedziałam na koniec - proszę bardzo. Cała moja historia.
-Ja.. nie wiedziałem.. - powiedział kręcąc głową z niedowierzaniem.
-A niby skąd miałeś wiedzieć? Jak wyjechałeś, wszystko dopiero się zaczynało. Nawet ja nie wiedziałam, że to wszystko tak się potoczy.
-Ale twój ojciec? I alkohol? To mi się w głowie nie mieści.. przecież on nigdy.. on się brzydził jakichkolwiek trunków!
-Kiedyś Niall. Kiedyś się brzydził. Teraz nie umie wytrzymać bez nich jednego dnia.
-Ale przecież..
Nie zdążył powiedzieć nic więcej. W końcu drzwi sali operacyjnej się otworzyły. Natychmiast wstałam z krzesła i podeszłam do lekarza.
-Co z nią? - spytałam zdenerwowana.
-Spokojnie moja droga. Wszystko jest w porządku - dopiero po tych słowach odetchnęłam z ulgą - nadal jest nieprzytomna, ale jej stan jest stabilny. Sytuacja opanowana.
-Dzięki Bogu - powiedziałam, próbując uspokoić oddech - a mogę ją zobaczyć?
-Nie wiem, czy to dobry pomysł..
-Proszę. Chociaż na małą chwilkę..
Lekarz się zawahał, ale w końcu pozwolił mi do niej wejść. Była nieprzytomna. O tym, że żyła świadczyła tylko jej unosząca się klatka piersiowa. Poczułam ostre ukłucie w sercu. Jeszcze dziś rano normalnie z nią rozmawiałam. Co mogło się stać przez tych kilka godzin? Usiadłam obok niej i złapałam ją za rękę.
-Będzie w porządku mamo - powiedziałam cicho - zobaczysz. Jakoś damy sobie radę. Wyjdziemy na prostą. On już nigdy więcej nic ci nie zrobi. Nie pozwolę na to. Wiem, że mnie słyszysz. Musimy być silne. Mamy tylko siebie, pamiętasz? Zawsze sobie radziłyśmy. Teraz nie będzie inaczej. Kocham cię. Nie możesz mnie opuścić. Nie możesz..
Schyliłam głowę i oparłam ją na jej dłoni. Siedziałam skulona i płakałam. Bo co innego mi pozostało? Przez ostatnie miesiące wylałam więcej łez, niż przez całe życie. Zazdrościłam innym tego, że mogą żyć w normalnych rodzinach, z kochającymi rodzicami i wkurzającym rodzeństwem. Tak bardzo chciałam być na ich miejscu. Czy to było aż tak wiele? Czy moja prośba była aż tak trudna do spełnienia? Chciałam jedynie, by było jak dawniej. Żeby ojciec przestał pić. Żeby zrozumiał swoje błędy. I żeby powiedział chociaż jedno, krótkie "przepraszam". To by wystarczyło. Ale nie mogłam dostać nawet tego. Nie miałam na co liczyć. Musiałam radzić sobie sama. Musiałam być silna. I dla siebie, i dla mamy. W końcu do sali weszła pielęgniarka i poprosiła mnie o wyjście. Ucałowałam mamę w czoło i posłusznie opuściłam salę. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, od razu przytuliłam się do Niall'a.
-Chodź, zawiozę cię do domu - powiedział łagodnie - nie ma sensu tu siedzieć. Przyjedziemy jutro.
Pokiwałam tylko głową i w jego objęciach opuściłam szpital. Gdy znaleźliśmy się już w moim domu, byłam wykończona. Wzięłam prysznic, podczas gdy Niall robił mi gorącą herbatę. Przebrałam się w moją ulubioną, starą piżamę, narzuciłam na siebie bluzę i zeszłam na dół. Na stole stał dzbanek z herbatą i talerz kanapek. Skrzywiłam się. Nie byłam głodna. Usiadłam na jednym z krzeseł, nalałam sobie do kubka gorącego płynu i upiłam łyk. Niall siedział na przeciwko i patrzył na mnie.
-Powinnaś coś zjeść - powiedział i podsunął mi talerz z kanapkami.
-Nie jestem głodna. Nie zmuszaj mnie. Ale ty się nie krępuj.
-Rose, musisz coś jeść.
-Nie muszę Niall, okay? Jeżeli jesteś głodny, to jedz spokojnie. Ja zadowolę się herbatą.
Namawiał mnie jeszcze przez chwilę, ale w końcu zrezygnował i sam wszystko zjadł. Po wypiciu herbaty poszłam prosto do swojego pokoju. Podziękowałam za wszystko kuzynowi, położyłam się do łóżka i zasnęłam.


~ Niall ~

Kiedy tylko Rose zniknęła za drzwiami swojego pokoju, usiadłem w salonie. Nie chciałem zostawiać jej samej na noc. Nie po tym, co usłyszałem. Nie mieściło mi się to w głowie. Nadal nie mogłem uwierzyć w jej słowa. Czy naprawdę aż tak wiele mogło się zmienić w przeciągu zaledwie dwóch lat? Jak widać tak. Zginął jej chłopak, którego ja również znałem. Swojego czasu był moim przyjacielem. Ale to stara historia. Do tego doszła jej sytuacja w domu. Nigdy nie podejrzewałbym jej ojca o alkoholizm. Jak wiele nieszczęść mogło spaść na jednego, zwykłego człowieka? Nagle zadzwonił mój telefon. To był Liam.
-Słucham Daddy? - odebrałem.
-Cześć Niall - w myślach widziałem jak się uśmiecha - jak tam w domu?
-Powiedzmy, że dobrze. Coś się stało?
-Nic konkretnego. Chciałem tylko zapytać kiedy wracasz. Więc?
-Eh.. nie wiem Li. Naprawdę nie wiem. Mam jeszcze całą masę spraw do załatwienia. Jestem u kuzynki. Jej mama jest w szpitalu.
-W szpitalu? To coś poważnego? - spytał z niepokojem.
-Nie, już wszystko w porządku. A dlaczego pytasz o mój powrót?
-A.. wiesz.. bo..
-Bo?
-Postanowiliśmy zrobić imprezę i zaprosić kilka osób. No i nie może cię na niej zabraknąć.
-Impreza? Super. Kiedy?
-Do ustalenia. Zależy kiedy wrócisz.
-Świetnie.
I właśnie wtedy wpadłem na genialny pomysł. Zupełnie nagle mnie olśniło. To mogło załatwić większość problemów.
-Li? Jesteś sam czy z resztą?
-Jesteśmy wszyscy. A co?
-Możesz dać mnie na głośnik? Mam do was sprawę.
-Jasne. Gotowe.
-Hej Nialler! - usłyszałem głosy wszystkich pozostałych.
Przywitałem się z nimi i wtajemniczyłem w swój plan. Zgodzili się bez niczego i obiecali pomóc. Do mnie należała reszta. Porozmawiałem z nimi jeszcze chwilę i zakończyłem połączenie. Zegar wskazywał 2:03. Oczy same mi się kleiły. Położyłem się na kanapie i sam nie wiem kiedy zasnąłem.


~Rose~

Obudziłam się o 11:00. Bolała mnie głowa, a oczy miałam opuchnięte od płaczu. Powoli docierały do mnie wszystkie wydarzenia ostatniej nocy. Mama była w szpitalu. Ojciec szwędał się nie wiadomo gdzie. A ja leżałam w swoim własnym łóżku zamiast cokolwiek zrobić. Mozolnie wstałam i poszłam pod prysznic. Uczesałam włosy, zrobiłam makijaż i ubrałam się w TO. Gdy zeszłam na dół, usłyszałam czyjeś chrapanie. Przestraszyłam się myśląc, że to ojciec, ale okazało się, że wcale nie. Na kanapie spał Niall. Uśmiechnęłam się na ten widok i po cichu poszłam do kuchni. Zaparzyłam herbatę i zrobiłam tosty z dżemem. Po domu roznosił się niesamowity zapach. Nic dziwnego, że chłopak się obudził i wparował do kuchni.
-Co tak pachnie? - spytał.
-Dzień dobry kuzynku - powiedziałam z ironią - ciebie również miło widzieć. Tosty z dżemem. Lubisz?
-Jeszcze pytasz?
Uśmiechnęliśmy się do siebie i wspólnie zjedliśmy śniadanie. Od razu po nim zmyłam naczynia i chciałam jechać do szpitala.
-Nie ma problemu. Ale jest jedna sprawa - powiedział Niall.
-Jaka?
-Najpierw jedziemy do mnie żebym mógł się odświeżyć i przebrać.
-Na pewno chcesz ze mną jechać?
-Samej cię nie puszczę. To jak, gotowa?
-Oczywiście.
Narzuciłam na siebie kurtkę i wyszliśmy z domu zamykając drzwi na klucz. Niall zaproponował, że pojedziemy jego samochodem, a ja nie miałam nic przeciwko. Wolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku jego domu. Dawno nie widziałam się z jego mamą, więc było mi to nawet na rękę. Kiedy dotarliśmy na miejsce, ciocia przywitała się ze mną ciepło, a Niall poszedł zrobić to, co musiał. Usiadłyśmy w kuchni nad kubkiem gorącej czekolady.
-Co tam u was? - spytała ciocia - Jakoś dawno się nie widziałyśmy. Jak u rodziców?
-Całkiem w porządku. Tylko.. mama jest w szpitalu..
-Jak to w szpitalu? Co się stało? - wyraz jej twarzy natychmiast się zmienił.
-To nic poważnego. Robią jej jakieś badania czy coś - skłamałam i wymusiłam uśmiech - naprawdę nie ma się czym przejmować.
-No to kamień spadł mi z serca. A u ciebie? Jak tam? Jak szkoła, przyjaciele?
Nie lubiłam kłamać. Ale co miałam jej powiedzieć "Nie chodzę do szkoły, nie mam przyjaciół, a moje życie towarzyskie nie istnieje" ? Wymyślałam jakieś bajeczki, w które łatwo uwierzyła. Nie chciałam jej martwić. I nie lubiłam opowiadać o swoich problemach. Otworzyłam się tylko i wyłącznie przed Josh'em, Natalie i Niall'em. Nikt więcej o niczym nie miał pojęcia. I tak było lepiej. O wiele lepiej. W końcu blondyn był gotowy. Podziękowałam cioci za rozmowę i wspólnie wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do jego samochodu. Naprawdę byłam pod wrażeniem. Jeszcze nigdy nie siedziałam w tak drogim aucie. Na miejsce dotarliśmy w zaskakująco szybkim tempie. Aż szkoda mi było opuszczać jego ciepłe wnętrze.  Kiedy znaleźliśmy się w szpitalu, od razu skierowaliśmy się do sali mamy. Przez szybę widziałam, że jest przytomna. Odetchnęłam z ulgą i nacisnęłam klamkę. Drzwi ustąpiły i weszliśmy do środka. Odwróciłam głowę w naszym kierunku i lekko się uśmiechnęła.
-Rose - powiedziała słabym głosem.
Podbiegłam do niej i złapałam ją za rękę.
-Cześć mamo. Jak się czujesz? - spytałam z troską.
-W porządku kochanie. Teraz jest już dobrze.
-Cześć ciociu - odezwał się Niall i pocałował ją w czoło.
-Witaj Niall. Dobrze cię widzieć.
-Ciebie również - uśmiechnął się do niej i przysunął sobie krzesło, na którym usiadł.
-Kiedy cię wypisują? - spytałam.
-Nie mam pojęcia skarbie. Ale mam nadzieję, że jak najszybciej. Obiad sam się nie ugotuje. A wiesz jak tata nie lubi, gdy nie ma na stole nic ciepłego..
-Mamo, ty sobie chyba żartujesz! - wybuchnęłam - jak możesz w takiej chwili myśleć o tym..
-Rose, to twój ojciec - przerwała mi karcąco.
-Fajny mi ojciec - prychnęłam i poczułam łzy w oczach - pobił cię. I to już nie pierwszy raz. Przez niego wylądowałaś w szpitalu i jeszcze się o niego martwisz? Jak ty tak możesz?
-Jak widzisz mogę. A raczej muszę. Najlepiej zamknijmy temat. Rozmawianie o moim małżeństwie mnie męczy. Niall, opowiadaj co słychać u ciebie? Jak życie?
-Wszystko w jak najlepszym porządku ciociu - powiedział z uśmiechem i zaczął opowiadać jej swoją historię. Ja się wyłączyłam. Nie chciałam znów słuchać o tym jego zespole, fankach i wielkiej sławie. Patrzyłam przez okno. Niebo było pochmurne, wiał silny wiatr i padał śnieg. Pogoda idealnie oddawała mój nastrój. W końcu musieliśmy się zbierać. Lekarze brali mamę na jakieś badania. Miała zostać w szpitalu jeszcze 2 dni. A ja musiałam wracać do pustego domu. Razem z Niall'em wyszłam ze szpitala i wsiadłam do jego samochodu. Po chwili byliśmy już pod moim domem.
-Jakie mamy plany na resztę dnia? - spytał blondyn.
-Niall, nie chcę zajmować ci całego czasu. Przyjechałeś tu do rodziny. Nie musisz mnie cały czas niańczyć.
-O ile mnie pamięć nie myli to jesteś moją rodziną kuzyneczko, prawda?
-No tak, ale..
-Nie protestuj moja droga. Nie chcę, żebyś była sama. Dam ci chwilę dla siebie i wpadnę po ciebie za 3 godziny. Pójdziemy do kina czy gdzieś.
-Ja nie chodzę do kina - mruknęłam - już nie.
-To zaczniesz z powrotem.
-Niall..
-Tak mam na imię - przerwał mi i się wyszczerzył - zmykaj. Do zobaczenia później.
-Ugh, ale ty jesteś uparty.
-Tak, wiem. Ale i tak mnie kochasz, prawda?
-Oczywiście..
-No więc koniec dyskusji. Widzimy się o 19:00.
-Eh.. w porządku. Niech ci będzie.
-I to mi się podoba.
Uśmiechnęłam się na pożegnanie i wysiadłam z samochodu. Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam do pustego domu. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kakao, po czym skierowałam się do swojego pokoju. Miałam wszystkiego dość. Dlaczego nie mogło być normalnie? Dlaczego JA nie mogłam być normalna? Bo żyjemy w świecie, gdzie złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom i na odwrót. Inni mogli się cieszyć, śmiać, uśmiechać i korzystać z życia. Ja nie mogłam. A raczej nie umiałam. Zamknęłam się pod swoją skorupą i za nic nie chciałam wyjść. I tak nie miałam po co. Siadając przed biurkiem, niechcący strąciłam z półki jakąś rzecz. Był to ręcznie robiony album na zdjęcia. Urodzinowy prezent od Natalie. Na okładce napisane było "Forever in my heart". Otworzyłam go drżącą ręką i zaczęłam przeglądać fotografie z ostatnich lat. Na wszystkich byłam ja, Josh, Natalie, Tyler i Jade. Nasza stara paczka. Wszyscy weseli i roześmiani. Dopiero na ostatniej stronie nie wytrzymałam. Było tam zdjęcie moje i Josh'a całujących się w parku. I podpis "Miłość nie jest na chwilę. Miłość jest na zawsze. Pamiętaj". Zamknęłam album i rzuciłam go w kąt pokoju. Wszystkie wspomnienia znowu wróciły. Tym razem ze zdwojoną siłą. Chciałam się ukryć. Albo zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Otworzyłam szufladę biurka i wyciągnęłam z niej żyletkę. Podwinęłam rękaw i zrobiłam małe nacięcie na skórze. Od razu polała się krew. Co wtedy czułam? Nic. Absolutnie nic. Tylko ból. Ból, który towarzyszył mi od kilku miesięcy. Opamiętałam się. Nie wiem czemu. Byłam sama. Nikt nie mógłby mnie powstrzymać. Mogłam umrzeć i skończyć swoje cierpienie. Ale tego nie zrobiłam. Powód był jeden: mama. Nie mogłam jej zostawić. Nie mogłam pozwolić na to, by była sama z ojcem, który prędzej czy później pod wpływem alkoholu by ją zabił. Wybiegłam do łazienki. Zatamowałam krwawienie i zrobiłam opatrunek. Oparłam dłonie na umywalce i przez dłuższy czas łapałam głębokie oddechy. Gdy już się uspokoiłam, wróciłam do pokoju i ubrałam się w TO. Rozczesałam włosy, poprawiłam makijaż, spryskałam się perfumami i zeszłam na dół akurat w momencie, gdy po całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi..

________________________________
I kolejny :) 
Może nie najlepszy, bo pisany na szybko, ale to same ocenicie :) 
Mimo wszystko mam nadzieję, że się spodoba < 3
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, wyświetlenia i wgl ♥
To dla mnie wiele znaczy! ;x
CZYTASZ = KOMENTUJESZ! ♥
Czekam, czekam, czekam! : ) 
A ja w tym cholernym szpitalu zaraz zwariuję ;/
Mam nadzieję, że będzie sporo komentarzy, to może mi się humor poprawi :D Haha :D
Miłego czytania LADIES ♥

27 komentarzy:

  1. smuuuuuuuuuuuutasnie :C <3 Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana, jak zawsze świetny ! :D
    czekam na kolejny ; ]]

    @neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  3. *_* booooooski ! <3
    czekam na nextaa ! ; *
    i mam nadzieje, ze niedlugo wyjdziesz ze szpitala! ; )

    ~smile!;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Geniaalny ! KOchaam Cie ! <3 Mam nadzieje ,że ona wróci razem z nim <33 no i jej mam oczywiście też ; *
    Czekam na kolejny ;dd ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny. :D
    Czekam na następny.!

    Pozdraawiam.!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne, naprawdę. Cudownie się czyta. Już wiem co planuje Nialler, znaczy domyślam się. Czekam na kolejny genialny rozdział. Jak chcesz to wpadaj do mnie na : http://you-only-livee-once.blogspot.com/ Jak chcesz to wbijaj :D
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, czekam z utęsknieniem na dalszy ciąg <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś niesamowita, kiedy kolejny???!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ;D ;) ;***
    Pozdrawiam i czekam na twój powrót <3333

    OdpowiedzUsuń
  10. super uwielbiam to szkod atylko ze robisz takie duże odsępy między oddawaniem rozdzailów\
    kocham

    OdpowiedzUsuń
  11. no normalnie nie wiem co powiedzieć fajne czekam na nextaaaaa ♥. arembi

    OdpowiedzUsuń
  12. czekam na kolejny ;p Super rozdział

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie bomba :D

    http://faith-hope-love-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział, z resztą jak każdy poprzedni.! Uwielbiam to opowiadanie, bo jest takie...prawdziwe.
    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i zapraszam do mnie: http://kama-opowiadanieoonedirection.blogspot.com/
    Pozdro.!

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski rozdział. ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. aww ;** genialny po prostu :) brak mi słów! Kocham ! x

    OdpowiedzUsuń
  17. w szpitalu? jak to w szpitalu? ;x
    genialny, kocham Cię ♥
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny.
    Czekam na cd..;)

    Miloo...

    OdpowiedzUsuń
  19. Czkam na nn tu i na eternity . Szybciutko prooooooszę ;3

    OdpowiedzUsuń