-Halo? - odebrałam ściszonym głosem.
-Emm.. Rose? - usłyszałam dziwnie znajomy głos.
Z pewnością znajomy. Ale za nic nie mogłam przypomnieć sobie do kogo należał.
-Tak, to ja. Z kim rozmawiam?
-Tu Niall.. pamiętasz mnie jeszcze?
Pamiętałam. Oczywiście, że pamiętałam. Jak mogłabym zapomnieć? To z nim spędziłam praktycznie całe dzieciństwo. Z nim i z Natalie. Był moim kuzynem. Kuzynem, którego nie widziałam od dwóch lat. Pamiętałam tylko, że poszedł do X-Factor'a żeby spełnić swoje największe marzenie. I chyba mu się to udało. Założył jakiś zespół czy coś. Nat ciągle o tym mówiła, ale jakoś nie chciało mi się jej słuchać. Zawsze fascynowała się jakimiś zespołami a potem tylko "Boże, jak ja mogłam czegoś takiego słuchać" .
-Oczywiście, że pamiętam kuzynku. Coś się stało, że dzwonisz?
-W sumie to nie. Po prostu jestem w Mullingar i pomyślałem, że moglibyśmy się spotkać czy coś.. o ile oczywiście masz na to ochotę.
-Emm.. - zawahałam się.
Ale w sumie co mi szkodziło? Przecież to mój kuzyn. Chyba mogłam poświęcić mu chwilę czasu.
-W porządku - odpowiedziałam w końcu.
-Tak? To świetnie! Wpadnę do ciebie jutro ko..
-Nie! - przerwałam mu przestraszona.
Nie mógł przyjść do mojego domu. Nie mógł zobaczyć tego, co tu się działo.
-Spotkajmy się w parku - powiedziałam w miarę spokojnie - tam gdzie kiedyś. Zgoda?
-Niech będzie. Będę o 16:00.
-Dobrze. Do zobaczenia.
Odłożyłam słuchawkę drżącą ręką. Wzięłam głęboki oddech i dopiero wtedy wróciłam do kuchni. Mama siedziała przy stole i opierała głowę na zabandażowanej ręce.
-Kto to był? - spytała cicho.
-Niall. Jest w Mullingar i chce się spotkać. To nic takiego, porozmawiamy o tym jutro. A teraz chodźmy spać. Do mojego pokoju.
-Rosalie.. - chciała zaprotestować, ale jej przerwałam.
-Nie mamo. Nie pozwolę ci iść do sypialni, jasne? Nie ma mowy. I nie protestuj.
Pokręciła tylko głową i wstała od stołu. Poszłyśmy do mojego pokoju i ułożyłyśmy się w moim łóżku wtulone w siebie. Tak bardzo jej teraz potrzebowałam. Tylko ona rozumiała mnie jak nikt inny. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.
Noc wcale nie była spokojna. Wierciłam się i budziłam co kilkanaście minut. Miałam koszmary. Nie pamiętałam o czym. Wiedziałam tylko, że były straszne. Mamy obok mnie nie było. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 10:05. Nie chciałam wstawać. Za oknem było ciemno i ponuro. Naciągnęłam kołdrę aż po szyję i po prostu leżałam wpatrując się w sufit. Jeszcze kilka miesięcy temu o tej porze siedziałabym w szkole i wygłupiała się ze znajomymi nie zwracając uwagi na nauczycieli. Te 2 miesiące potrafiły zmienić wszystko. Całe moje życie obróciło się o 180 stopni. Znów przypomniałam sobie o Josh'u. Tym razem przed oczami pojawiła mi się nasza pierwsza randka. Gdy niepewnie na mnie patrzył tymi swoimi zielonymi oczami. Gdy po raz pierwszy złapał mnie za rękę. Gdy po raz pierwszy powiedział "kocham cię" i delikatnie mnie pocałował. Najpiękniejsze chwile mojego życia. Teraz pozostały już tylko i wyłącznie we wspomnieniach. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Powtarzałam sobie "musisz być silna, musisz żyć dalej", ale nie bardzo stosowałam się do własnych rad. Gdyby nie obietnica, którą dałam Jade, pewnie właśnie w tym momencie sięgałabym po żyletkę. W końcu mozolnie zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i przyjrzałam się sobie. Normalna, przeciętna, niezbyt ładna dziewczyna. Taka sama, jak zawsze. Mój wzrok powędrował na szyję, na której wisiał złoty łańcuszek. Połowa serca z napisem "Lo". Drugą połowę z "ve" miał Josh. Prezent na pierwszą rocznicę bycia razem. Przysięgliśmy sobie wtedy, że nigdy ich nie ściągniemy. Wzięłam go do ręki i mocno zacisnęłam. To jedyne co mi po nim zostało. W końcu odwróciłam wzrok od lustra i poszłam pod prysznic. Relaksowałam się gorącą wodą, dopóki nie zmarszczyła mi się skóra. Wyszłam, otuliłam się ręcznikiem i usiadłam przed toaletką. Rozczesałam i wysuszyłam włosy, natarłam ciało balsamem czekoladowym, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w TO. Po wyjściu z łazienki, zeszłam na dół. W sumie nie byłam głodna, ale chciałam zobaczyć, co z mamą. Siedziała przy kuchennym stole popijając kawę, której zapach roznosił się po całym domu. Ojca nie było. Wyszedł gdzieś. I miałam nadzieję, że długo go nie będzie. Zrobiłam sobie jajecznicę i usiadłam naprzeciwko mamy. Siedziała sztywno i wpatrywała się w jakiś punkt za mną. Jej oczy nie wyrażały żadnych emocji. Były zimne i puste. Zajęłam się jedzeniem. A raczej grzebaniem w talerzu. W końcu rzuciłam widelcem i spojrzałam na mamę.
-Jak długo jeszcze będziemy to znosić? - spytałam ze łzami w oczach - Dlaczego nie możemy tak po prostu się wyprowadzić? Zniknąć raz na zawsze? Powiedz mi, dlaczego?
-Rose, przecież sama dobrze wiesz, że to nie takie łatwe jak ci się wydaje. On nas znajdzie, gdziekolwiek byśmy nie wyjechały.
-Więc co? Nadal będziemy tak żyć? W strachu i obawie o kolejny dzień? Nadal będziesz pozwalała mu robić z sobą co tylko zechce? Będziesz dawała się bić i poniżać?
-Rose.. przestań, proszę cie. Dla mnie też to nie jest łatwe..
-Wiem mamo. Ja po prostu się o ciebie boję. Nie rozumiesz? Nie chcę tak żyć.. teraz gdy nie ma Josh'a.. teraz gdy nikt nie może mi pomóc.. zostałaś mi tylko ty.. nie chcę, żeby coś ci się stało.
Mama w końcu spojrzała na mnie oczyma pełnymi łez. Wstała i objęła mnie od tyłu. Poczułam zapach jej ulubionych perfum. Zacisnęłam swoje dłonie na jej rękach i zamknęłam oczy. Miała rację. Nic nie było łatwe. Znalazłby nas wszędzie. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego po prostu nie mogli się rozwieźć, albo dążyć do separacji. Sama do końca tego nie wiedziałam. Życie bywa okrutne. Ale nie zawsze tak było. Pamiętam te czasy, gdy miałam 6-7 lat. Gdy codziennie chodziłam z rodzicami na długie spacery do parku czy na plac zabaw. Pamiętam, jak ojciec brał mnie na ręce, obracał dookoła własnej osi, kupował lody i powtarzał, że jestem jego księżniczką. Wtedy mama ciągle się uśmiechała. Byliśmy szczęśliwi. A później.. wszystko się zepsuło. Już nic nie było jak dawniej. Mama przestała się uśmiechać. Tata przestał mówić, że mnie kocha. A ja.. no cóż. Zmieniłam się. Nabrałam dystansu do ludzi. Tylko przy Natalie i Josh'u umiałam być sobą. Do tego doszła jeszcze Jade. Ta pozytywna wariatka, która miała milion pomysłów na minutę. Tworzyliśmy jedną, wielką, zgraną paczkę. Należał do niej jeszcze Tyler - chłopak Nat. Mając takich przyjaciół, mogłam wszystko. Ale i to się zepsuło. Bo jak coś ma się walić, to wszystko na raz. Znowu byłam sama. Do nikogo nie mogłam się zwrócić. I była to moja wina. To ja ich wszystkich olałam. Chciałam być sama. Chciałam to wszystko przemyśleć. Oni próbowali mi pomóc, ale ja tej pomocy nie chciałam. Czemu? Nie mam pojęcia. Może chciałam sobie coś udowodnić. Nie wiem. To zbyt skomplikowane. Czas mijał. Siedziałam z mamą w kuchni i próbowałyśmy normalnie rozmawiać. Gdy spojrzałam na zegarek, była już 15:30. Szybko wstałam od stołu i pobiegłam do swojego pokoju. Spojrzałam przez okno. Na dworze świeciło słońce, wiał lekki wiatr, a temperatura była całkiem znośna. Postanowiłam się nie przebierać. Poprawiłam tylko włosy i makijaż, po czym z powrotem zeszłam na dół. Narzuciłam na siebie swój ulubiony krótki płaszczyk w kolorze granatu, włożyłam buty i wyszłam z domu. Miałam jeszcze trochę czasu, więc wcale się nie spieszyłam. Szłam wolnym krokiem w znanym kierunku, nie patrząc przed siebie. Nagle na kogoś wpadłam i o mały włos się nie przewróciłam. To był Tyler.
-Rose! - krzyknął z uśmiechem, podniósł mnie i zrobił jeden pełny obrót, po czy z powrotem odstawił mnie na ziemię - miło cię widzieć śpiąca królewno.
-Ciebie również twardzielu - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Co się stało, że wyszłaś z domu?
-Niall - powiedziałam po prostu.
-O, kuzynek się odezwał? Tylko nie mów tego Natalie, bo dostanie czarnej gorączki.
-Czemu niby?
-Dwa słowa: One Direction. Ten jej ukochany zespół o którym gada 24 na dobę.
-One co? Okay, dobra nie ważne. Nie znam i nie interesuje mnie kto to jest. Albo raczej kim są. Nat zawsze ma fazę na jakieś zespoły a potem jej gust się zmienia. To cała ona.
-Tak, wiem. Ale w takim stanie jej jeszcze nie widziałem. Powiedziała, że mam być jej Harry'm. Kimkolwiek on jest. A ty, jak się trzymasz?
-Już w porządku - skłamałam - chyba powoli wracam do siebie.
-Jasne. A ja jestem królowa Elżbieta. Nie wysilaj się, przecież wiem kiedy kłamiesz.
-Witam waszą wysokość. Wybacz Tyler, ale nie chce mi się o tym gadać. Nie zmuszaj mnie. I przepraszam, ale muszę już iść. Wiesz jaki Nialler jest niecierpliwy.
-Jasne, nie ma sprawy. To do zobaczenia mała.
-Pa.
Uścisnęłam go na pożegnanie i poszłam w swoją stronę. Gdy dotarłam w umówione miejsce, była 16:05. Mimo tego Niall'a jeszcze tam nie było. Usiadłam na pniu ściętego drzewa i czekałam. Spóźnianie się było do niego podobne, więc się nie zrażałam. Jednak minęła godzina, a jego nadal nie było. W końcu nie wytrzymałam, wstałam i zaczęłam odchodzić, gdy nagle usłyszałam, jak ktoś woła moje imię. Stanęłam i odwróciłam się. Niall biegł w moim kierunku.
-Jeżeli myślisz, że jak zadzwonisz po dwóch latach, umówisz się ze mną na spotkanie i spóźnisz się ponad godzinę, to będę chciała z tobą rozmawiać, muszę cie rozczarować - powiedziałam wkurzona - to tak nie działa.
-Przepraszam cię naprawdę, ale dojście tutaj wcale nie było takie łatwe..
-No chyba sobie żartujesz Niall. Od twojego domu jest góra 15 minut!
-Tak wiem, ale fanki są na każdym kroku. Nie mogłem ich tak po prostu olać i sobie pójść, zrozum. Naprawdę przepraszam.
-Ah, tak. Zapomniałam, że Horanek jest sławny - zakpiłam - okay, załóżmy, że tym razem ci wybaczę. Koniec tematu.
-Jakaś ty wielkoduszna. A teraz chodź przytul biednego kuzyna, który się cholernie stęsknił.
Zrobił smutną minę i wyciągnął w moim kierunku ramiona. Zaśmiałam się i mocno go przytuliłam. Zdecydowaliśmy się na spacer. Zaczęliśmy rozmawiać i żartować tak, jak dawniej. Zanim opuścił Mullingar. Nie czułam upływu czasu, bo z nim zawsze leciał za szybko. Co jakiś czas zatrzymywała nas jakaś dziewczyna, która prosiła go o autograf i wspólne zdjęcie. Czułam się dość dziwnie. Nie znałam nawet nazwy jego zespołu, który ponoć był znany na całym świecie. Nie słyszałam ani jednej ich piosenki. Nie znałam nawet członków zespołu. W sumie Niall wymieniał jakieś imiona, ale nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Do niczego mi nie były przecież potrzebne. W końcu usiedliśmy na jednej z ławek. Powoli robiło się ciemno.
-A co tam u Josh'a? - spytał w pewnym momencie - nadal jesteście razem?
Poczułam ostre ukłucie w sercu, a ból zawładnął moim ciałem. To pytanie kompletnie wytrąciło mnie z równowagi. Odwróciłam głowę, żeby Niall nie mógł zauważyć łez gromadzących mi się w oczach. To było trudne. Bardzo trudne. Nie chciałam o tym rozmawiać, ale wiedziałam doskonale, że jemu mogę całkowicie zaufać.
-My.. on.. - zaczęłam się jąkać, nadal na niego nie patrząc.
-Rose, w porządku? - spytał z troską - powiedziałem coś nie tak?
-Nie tylko.. po prostu..
-Tak?
-Josh.. nie żyje - nie wiem jakim cudem te słowa przeszły mi przez gardło.
Zapadła kompletna cisza. Schyliłam głowę i schowałam ręce między kolana. Po moim policzku spłynęła łza, którą szybko otarłam. Niall nic nie mówił. Po prostu mnie do siebie przytulił, za co byłam mu wdzięczna. Nie naciskał. Nie wypytywał. A ja musiałam w końcu z kimś o tym porozmawiać.
-Byliśmy na imprezie u Natalie - kontynuowałam cicho, co jakiś czas podciągając nosem - wszystko było idealnie. Impreza fantastyczna. A potem.. jedna wielka kłótnia. W sumie nawet nie wiem o co. Pewnie o jakąś błahostkę. Josh wyszedł wściekły, a ja pobiegłam za nim.. wsiadł na motocykl. Próbowałam go powstrzymać, ale to było na nic.. nic do niego nie docierało.. więc.. wsiadłam razem z nim. Do tej pory czuję strach, który mną wtedy zawładnął.. modliłam się w myślach, żebyśmy tylko dojechali bezpiecznie.. ale to było na nic.. zderzyliśmy się z ciężarówką. Josh zginął na miejscu, a ja przez 6 dni byłam w śpiączce. Nie zdążyłam się nawet z nim pożegnać.. odszedł pozostawiając po sobie pustkę. Wielką, ogromną pustkę..
Sama nie wiem, kiedy zaczęłam płakać. Zawsze, gdy myślałam o tamtej nocy, nie mogłam być spokojna. Zmieniła całe moje życie. Jeden moment. Jedna chwila. I można pozostać z niczym.
-Przepraszam.. nie wiedziałem.. - odezwał się w końcu.
-Nie szkodzi.. musiałam to w końcu komuś powiedzieć. I padło na ciebie.
-Cieszę się, że mimo wszystko nadal mi ufasz.
-Nigdy nie przestałam ci ufać Niall. Mimo tego, że nie odezwałeś się przez 2 lata. Nie zapomniałam ile dla mnie zrobiłeś. Chodź, zbierajmy się. Już późno.
-W porządku. Odprowadzę cię.
Przystałam na jego propozycję i wolnym krokiem zmierzaliśmy w kierunku mojego domu. Po drodze Niall stwierdził, że jest głodny i poszedł kupić sobie zapiekankę. Ja również dostałam, choć nie byłam głodna. Ostatnio prawie w ogóle nic nie jadłam. Nie miałam apetytu. Ale wtedy, zajadałam ją ze smakiem. Nadal rozmawialiśmy. Niall opowiadał mi o swojej przygodzie w XF, o tym jak poznał przyjaciół, jak nagrali płytę i tak dalej. Słuchałam go, ale nie wyłapywałam szczegółów. To było jego życie i owszem, interesowało mnie. Ale nadal czułam się dziwnie. Humor lekko mi się poprawił. O malutki procent. Tylko i wyłącznie dzięki niemu. Potrafiłam się nawet zaśmiać, czego nie zrobiłam od ponad dwóch miesięcy. Ale gdy doszliśmy pod mój dom, wszystko wyparowało. Pod drzwiami stała karetka, a sanitariusze nieśli na noszach moją mamę..
________________________
Jest notka number 2 :D
Mam nadzieję, że się spodoba ;) Trochę krótka, ale takie też czasami muszą być ;)
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i wyświetlenia.
I oczywiście czekam na kolejnee! ♥
Czytasz = komentujesz !
Proooooooooooooszę ; )
Do następnego! < 3
+Zapraszam do zakładki "Looknij! :)". Są tam opowiadania, które naprawdę warto przeczytać. Tak jak obiecałam, odwdzięczam się ;) Jeżeli nie ma tam linka z waszym blogiem zostawcie go w komentarzu, a na pewno szybko go tam umieszczę ;) Pozdrawiam i całuję! ♥
+Zapraszam do zakładki "Looknij! :)". Są tam opowiadania, które naprawdę warto przeczytać. Tak jak obiecałam, odwdzięczam się ;) Jeżeli nie ma tam linka z waszym blogiem zostawcie go w komentarzu, a na pewno szybko go tam umieszczę ;) Pozdrawiam i całuję! ♥
faaajnyyyy ..
OdpowiedzUsuńtylko taki suumtny ! ;D
no ale i tak fajny xd
omnomnom, cześć Nialler < 3
OdpowiedzUsuńopowiadanie się rozkręca, widzę. czekamy na nn ; **
Oll.xx
Dalej, kochana, dalej ! <3
OdpowiedzUsuńNO KIEDY KOLEJNY JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ. MASZ TALENT!!!!
OdpowiedzUsuńAhhh... nawet nie wiesz jak wspaniale jest poczytać tak dobra opowiadania, a jest ich na prawdę mało... Uwielbiam tego bloga, uwielbiam Ciebie, uwielbiam pisać, że Cię uwielbiam.! Dobra, świruję. Nie zwracaj na mnie uwagi. Pewnie myślisz, że jestem dziwną, głupią i beznadziejną babą i masz rację. Jestem skazana na psychiatrę i zapewne niedługo mnie gdzieś zamkną, więc jeśli pod następnym rozdziałem nie będzie mojego komentarza, to możesz się zacząć martwić, a jeśli będzie to wszystko jest po staremu :P
OdpowiedzUsuńCzekam w utęsknieniem na następny rozdzialik i plose, dodaj go szybko.!
Kocham <33
PS. Zapraszam do mnie: kama-opowiadanieoonedirection.blogspot.com
Cudo!!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńPowinno być chyba ze zmieniło się o 180 stopni a nie 360, bo przecież to tak jakby się wcale nie zmieniło :D "I była to moja wina. To ja ich wszystkich olałam. Ale to nie była moja wina" Jej wina, nie jej wina?:D
OdpowiedzUsuńAle poza tym to świetne :*
Świeetny ! Uwielbiaam Cie , i jak najszybciej czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńJak znowu będę musiała tak długo czekać na następny komentarz to Cię zabije <3 Świętny tylko trzy posty a ja się w nim zakochałam ^^
OdpowiedzUsuńświetnyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!! Uwielbiam to <33
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;3
http://el-amor-siempre-nos-muestra-el-camino.blogspot.com/
Alex....
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że coś jest z tobą nie tak...
na Eternity i tutaj piszesz same smutne rzeczy : (
kiedy się to zmieni ? :(
czekam niecierpliwie na to ♥
po za tym rozdział co wyszedł genialny ^^
no..oprócz tego, że jest smutny :(
i mam nadzieję, że z mamą Rose wszystko okay : *
pozdrawiam :*
aw ♥ aw ♥
OdpowiedzUsuńcudaśnyy ! x D
czekam na n.n. ; ))
Paulka :*
hahaha coś czuje ze główna bohaterka będzia miała flirt z harrym albo ze jak sie spotkaja to zacznie ja podrywac bo to oczywiscie harry
OdpowiedzUsuńciekawa jestem co sie stało matce??!
czekam na następny
~Rozka
Świtne! Kocham, kocham i jeszcze raz kocham <33 ^^
OdpowiedzUsuńprześwieeeeeeeetny! <3
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na next! :)
Cudowne..
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rodział..;)
Miloo...
juzz jaki swietny juz sie nie moge oczekac kolejnego rozdziału;P
OdpowiedzUsuńPaula1!
Uhhu, spotkała się z Niallem <3 <3
OdpowiedzUsuńSkąd ja wiedziałam że w tym czasie coś złego stanie się jej matce -,- Smutam z tego powodu.
Nie mogę się doczekać dalszej części opowiadania ;) xoxo
PS Nie wiem czy wiesz, ale od jakiegoś czasu pisze nowe opowiadanie ( http://be-yourself-see-yourself.blogspot.com/ )
Bardzo mi by było miło gdybyś znalazła czas i je oceniła, bo to dla mnie niezmiernie ważne :) xx Z góry dziękuje :D
Czekam na następny rozdział twojego kolejnego świetnego opowiadania <3
świetnie, świetnie ;D
OdpowiedzUsuńwww.youaremywonderwallxx.blogspot.com
Genialny rozdział.! :0
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. :)
Pozdraawiam.!
Nosz kuźwa. Jak ja bym chciała umieć tak pisać, jesteś genialna. Czekam na następny. Pewnie teraz Niall się o wszystkim dowie, nie? No i dobrze, powinien wiedzieć. Tylko żeby nic się nie stało z mamą Rose. Ale ona jest biedna. Najpierw jej chłopak, potem mama! Czekam na następny, wpadaj do mnie na http://you-only-livee-once.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńawww. <3 Niall ! *___*
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze z mama Rose nic powaznego sie nie stalo. ;c
roozdzial meeega ! <3 uwieelbiam go, bloga i Cieeebie teez ! ♥
ii wracaj mi szybko do domu z tego szpitala ! :*
Kooooocham ! ♥
~smile!;)
dziewczyno dodaj następny bo ja nie wytrzymam to
OdpowiedzUsuńjest takie cudowne,mawsz ogromny talent na serio
ale co sie stało tej matce ? umarła?ojciec ja pobił?
czekam na nastęny
Aż się smutno zrobiło ; (
OdpowiedzUsuńjeju aż ryczę jak to czytam i jeszcze ta karetka bosz :'( a tak ogólnie rozdział świetny
OdpowiedzUsuń