sobota, 6 lipca 2013

Rozdział czterdziesty pierwszy ♥

Lot dłużył się niemiłosiernie. Natalie wyjaśniła mi, że odebrała telefon od mamy Jade. Była bardzo zdenerwowana i prosiła o pomoc. Czemu akurat Nat? Tego niestety nie wiedziałam. Ta niewiedza nas obie wykańczała i doprowadzała do szczytu zmartwienia. Od dawna nie miałyśmy z nią żadnego kontaktu, przez co nasz niepokój był jeszcze większy. Zayn uparł się, że leci z nami i nie dało się go przekonać, by został w Londynie. Bałam się o Jade. Ostatnio widziałyśmy się na pogrzebie mojego ojca i już wtedy coś było z nią nie tak. Wpadła w złe towarzystwo a to nie wróżyło niczego dobrego. Zmieniła się nie do poznania. Więc co mogło się stać, że jej mama dzwoniła aż do Natalie? To musiało być poważne. W końcu wylądowaliśmy na lotnisku. Jak najszybciej odebraliśmy swoje małe bagaże i wsiedliśmy do taksówki, która już na nas czekała. Pojechaliśmy prosto do jej domu. Mieliśmy szczęście, bo jej mama właśnie wychodziła. Jak strzała wysiadłam z samochodu i podbiegłam do niej. Była zdenerwowana i zapłakana. Ostatnio widziałam ją taką, gdy.. gdy dowiedziała się, że Josh nie żyje. Wielki niepokój ogarnął całe moje ciało, aż do szpiku kości. Natalie i Zayn również dotarli. Pani Walker spojrzała na nas z ulgą, ale i niepokojem.
-Co się stało? - wypaliłam jako pierwsza - Gdzie jest Jade?
-Właśnie do niej jadę - powiedziała przez łzy - a wy co? Przylecieliście specjalnie do niej?
-Oczywiście, że tak! - powiedziała Natalie - martwimy się o nią. Powie nam pani co się stało?
-Sami zobaczycie.
I to był koniec tematu. Bez słowa otworzyła swój samochód i kazała nam wsiąść. Po kilku minutach zorientowałam się, dokąd jedziemy. Byłam przerażona. Natalie chyba również się zorientowała, bo otworzyła oczy z niedowierzania. W końcu byliśmy na miejscu, a nasze obawy się potwierdziły. Szpital psychiatryczny. Niepewnie wysiadłam z samochodu i stanęłam jak wryta przed wielkim, szarym budynkiem. Nie byłam w stanie się poruszyć. Mama Jade tylko westchnęła i zamknęła samochód. Gdyby nie Zayn, to obie z Nat nie zrobiłybyśmy ani kroku. Nikt się nie odezwał. Wiedziałam, że z Jade nie jest dobrze, ale żeby aż tak? To wszystko po prostu nie mieściło mi się w głowie. Byłam przerażona, gdy przekraczałam próg szpitala. Ściany były białe, a ludzie mieli nieprzyjemny wyraz twarzy. Nie wiedziałam, dokąd idziemy i kto nas prowadził. Byłam zbyt oszołomiona. W końcu stanęliśmy przed jakimiś drzwiami.
-Dalej może wejść jedna osoba - powiedziała starsza kobieta, która trzymała dłoń na klamce.
-Rose.. - usłyszałam cichy głos Nat - pójdziesz ty? Ja chyba nie jestem w stanie..
Przygryzłam dolną wargę i skinęłam głową. Nie miałam innego wyjścia. Czułam się winna całej tej sytuacji. Mama Jade położyła mi dłoń na ramieniu w geście wsparcia. Sama nie powiedziała ani słowa. Popatrzyłam na wszystkich i weszłam do środka. To, co zobaczyłam było przerażające. Moja niegdyś przyjaciółka siedziała przy stole z gniewnym wyrazem twarzy. Była cała posiniaczona i brudna. Jednak najgorsze były jej ręce. Całe w bliznach od samookaleczania. Zakryłam usta dłonią, żeby nie zacząć krzyczeć. To nie mogła być prawda. Nie mogła doprowadzić się do takiego stanu! To przecież ona pierwsza kazała mi obiecać, że nigdy więcej nie sięgnę po żyletkę, a sama miała bliznę na bliźnie? To był najgorszy widok w moim życiu. Jade dopiero w tej chwili mnie zauważyła. Jej źrenice gwałtownie się zwężyły a ręce położone na stole zacisnęły się w pięści.
-Rosalie Anne Bell - powiedziała jadowitym tonem - czemuż zawdzięczam tę wizytę w tym jakże miłym i przytulnym miejscu?
Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Nie poznawałam jej. To już nie była ta pełna życia i radości nastolatka, która wiele razy wyciągała mnie nawet z największego dołka. To była całkiem inna osoba, której nie znałam.
-Jade.. - wychrypiałam - co.. co ty sobie zrobiłaś?
-Tak nagle cię to obchodzi? - syknęła wściekła - No proszę! Siostra miłosierdzia się znalazła! Po jaką cholerę w ogóle tu przyjechałaś? Ja cię nie zapraszałam!
-Twoja mama..
-Ach.. - przerwała mi - Więc to ona cię tu sprowadziła? No tak, mogłam się domyślić. Bo gdyby nie ona, to nadal byłabyś w Londynie i miałabyś mnie daleko w swojej sławnej dupie? To takie banalne!
-Natalie też tu jest.. i Zayn..
-Nie obchodzi mnie to! - krzyknęła i wstała - Nienawidzę was! Zostawiłyście mnie jak ostatniego śmiecia. Odkąd wyjechałaś, przestałam się liczyć dla wszystkich! Nie mogłam sobie poradzić. Wtedy, kiedy najbardziej was potrzebowałam, wy zajmowałyście się swoimi zasranymi sprawami! Takie z was przyjaciółki? Żadne!
-Jade, proszę, uspokój się.. - głos mi drżał a ręce nerwowo splotłam.
Dziewczyna patrzyła na mnie z wielką wrogością i oddychała głęboko. Nie chciała się uspokoić. Powoli zaczynałam się jej bać, a wyrzuty sumienia niszczyły mnie od środka.
-Nie uspokoję się - syknęła - mam was daleko gdzieś! Tak samo, jak wy mnie przez ostatnie miesiące! Nic mnie nie obchodzi, rozumiesz? Absolutnie nic! A teraz wynocha! Nie chcę cię nigdy więcej widzieć! Ani ciebie, ani tej drugiej zakłamanej suki!
-Jade, proszę..
-Nie masz prawa o nic mnie prosić! - wrzasnęła a ja cofnęłam się o krok - Nigdy więcej tu nie przychodź. Wracaj do tego swojego wielkiego miasta i dalej żyj jak królewna! Ja sobie tu po prostu umrę, bo tylko tego chcę w tej chwili! Nienawidzę was obu! Wyjdź i nigdy nie wracaj!
W tym momencie do pomieszczenia weszła ta sama kobieta, która otworzyła mi drzwi. Wyprowadziła mnie z powrotem na korytarz, a dwóch mężczyzn zajęło się Jade. Byłam jak sparaliżowana, a po moich policzkach spływały łzy. Natalie mocno mnie do siebie przytuliła, a wtedy na dobre wybuchnęłam płaczem. Byłam winna. To wszystko było moją winą. Jak mogłam ją tak po prostu zostawić? Opuściliśmy budynek i pojechaliśmy do pobliskiej kawiarenki. Wciąż nie mogłam się uspokoić, a przed oczami ciągle miałam widok przyjaciółki. Nienawidziła mnie. Mnie i Natalie. I miała do tego pełne prawo. Usiedliśmy przy jednym ze stolików w kącie i zamówiliśmy po kawie. Wciąż byłam wtulona w Nat i nie mogłam się otrząsnąć. Zayn wiercił się na krześle i nie wiedział, co powinien zrobić.
-Pani Walker.. - powiedziałam cicho - co.. co się z nią stało?
-To bardzo długa historia, Rose - odpowiedziała z westchnięciem - długo was tu nie było.
-Wiemy  - powiedziała Nat - ale musimy wiedzieć, co tu się działo. Dlaczego ona tam jest?
-Naprawdę chcecie tego słuchać?
-Chcemy - odpowiedziałam stanowczo.
-W porządku.. Po twoim wyjeździe, Jade była smutna. Bardzo za tobą tęskniła. Natalie zajmowała się swoim chłopakiem i nie zawsze miała dla niej czas. Całymi dniami siedziała w domu i powoli nie wytrzymywała. Zamykała się w sobie i nawet ze mną nie chciała już rozmawiać. Po pewnym czasie znalazła nowych znajomych. I właśnie wtedy zaczęło się piekło. Zaczęła się ostro malować i wyzywająco ubierać. Straciła do mnie jakikolwiek szacunek. Wychodziła z domu wieczorem, a wracała nad ranem, albo w ogóle. Wszystko przestało się dla niej liczyć. Zaczęła palić i pić. Już nieraz ją wyczułam i chciałam zrobić awanturę, ale ona tylko zaczynała na mnie przeklinać i od razu szła do swojego pokoju. Później zaczął się problem z narkotykami. Doskonale widziałam ślady igły na jej żyłach. Straciłam z nią jakikolwiek kontakt. W pewnym momencie powiedziała, że się wyprowadza. Myślałam, że sobie żartuje, ale naprawdę to zrobiła. Późno w nocy wzięła swoje rzeczy i po prostu się wyniosła. Dopiero później dowiedziałam się, że mieszkała u starszego o 10 lat mężczyzny, który załatwiał jej prochy. Zaczął ją bić i wykorzystywać, a ona i tak do niego wracała. Później zaczęło się samookaleczanie. Jej ręce.. nie potrafię tego pojąć. Ona kompletnie się zmieniła. To właśnie ten jej chłopak do mnie zadzwonił. Jade oszalała. Krzyczała bez powodu, coraz więcej piła i pchała mu się do łóżka. Codziennie robiła nowe nacięcia na skórze, a on nie mógł sobie z nią poradzić. Mówiła, że tak ma być, że tak jest lepiej.. jej psychika po prostu nie wytrzymała. Musiałam oddać ją do szpitala. Nie miałam innego wyboru! Ona przestała zachowywać się jak człowiek. Jeżeli oni jej nie pomogą, to nikt tego nie zrobi. Jest tam dopiero od tygodnia. A ja byłam i wciąż jestem bezsilna. Ona z nikim nie chce rozmawiać, nawet ze mną. Myślałam, że może wam uda się do niej dotrzeć, ale.. same wiecie, jak to się skończyło. Nie potrafię porozumieć się z własną córką..
Przy stoliku znów zapadła cisza. Nie wiedziałyśmy, co powiedzieć. W tej chwili czułyśmy się winne wszystkiemu, co się stało. Nie powinnyśmy tak po prostu jej zostawiać.
-Musi być jakiś sposób, żeby jej pomóc - powiedział nagle Zayn - ona musi zrozumieć, że można żyć inaczej.
-Nie ma sposobu mój drogi - westchnęła pani Walker - rozmawiałam z lekarzami. Ona sama musi dojść do tego, że chce żyć. Inaczej jej nie pomożemy. Modlę się i liczę na to, że będzie w porządku. Dziękuję, że przylecieliście aż z Anglii, ale.. to chyba było niepotrzebne. Tutaj zaczyna się moja rola. Ja jako matka muszę coś zrobić.
-Możemy pani jakoś pomóc.. - zaczęła Natalie, ale mama Jade tylko pokręciła głową.
-Nie, skarbie. Mogę informować was o stanie jej zdrowia, ale wy nic nie zrobicie. Same wiecie, jak zareagowała na Rose. To tylko pogorszy sprawę. Wracajcie do domu, dzieciaki. 
-Nie mogę tak po prostu stąd wyjechać! - powiedziałam bliska histerii - Nie mogę znowu jej zostawić do cholery! Żadna ze mnie przyjaciółka..
-Rose, nie możesz nic zrobić - powiedziała spokojnym tonem - kiedy jej stan się poprawi, zadzwonię do was. Przylecicie i porozmawiacie z nią na spokojnie. W tym momencie jest w zbyt złym stanie. Nie powinnam was informować, bo tylko pogorszyłam sytuację.
-Bardzo dobrze, że pani zadzwoniła - powiedziała Natalie - powinnyśmy wiedzieć, do czego doprowadziłyśmy.
-Obwinianie się nic nie da. Wracajcie do Londynu, proszę was.
Znów zapadła cisza. Nie chciałam znów wyjeżdżać. Nie chciałam znów jej zostawiać, ale co mi pozostało? Miałam siedzieć na dupie i nic nie robić? Wiedziałam, że za 2 dni chłopaki mają tygodniową trasę, więc Zayn nie mógł zostać. Za kilka dni miała odbyć się wystawa moich fotografii, na której nie mogło mnie zabraknąć. Ze zrezygnowaniem kiwnęłam głową. Zayn wstał i poszedł zadzwonić, by załatwić nam samolot do Londynu. Po godzinie z powrotem byliśmy na lotnisku. Przytuliłam mocno mamę Jade i obiecałam jej, że przylecę w każdej chwili. Nie chciałam jej zostawiać. Nie chciałam po raz kolejny wszystkiego zniszczyć, ale jaki miałam wybór? Postawić się lekarzom? Nie, to nie wchodziło w grę.
Nasz samolot odleciał późno w nocy. W domu byłam dopiero koło południa następnego dnia. Na nic nie miałam ochoty. Byłam całkowicie zrezygnowana. Znów wszystko zaczynało się sypać. Poszłam do swojego pokoju i po prostu położyłam się spać. Nie miałam siły na to wszystko. Co jeszcze miało się zdarzyć?

Tydzień później...

Nadszedł dzień mojej wystawy. Od kilku dni z Libby ciężko nad nią pracowałyśmy i w końcu wszystko było gotowe. Poprzedniego dnia dostałam wiadomość od pani Walker, że stan Jade się poprawił. Nie wiedziałam, czym było to spowodowane, ale cieszyłam się, że jest choć odrobinę lepiej i że za niedługo będę mogła na spokojnie ją odwiedzić i przeprosić za wszystko. Już od rana byłam zdenerwowana. Miałam wielką nadzieję, że moje zdjęcia się spodobają i że krytycy nie zmieszają mnie z błotem. Ubrałam się w TEN zestaw i czekałam na Nate'a, który miał po mnie przyjechać godzinę przed rozpoczęciem. Moja mama była już na miejscu i przygotowywała poczęstunek dla gości. W końcu mój chłopak się zjawił. Pocałowałam go na powitanie i wspólnie pojechaliśmy do galerii sztuki. Libby już tam na mnie czekała. Wyglądała prześlicznie w TYM zestawie. Sprawdziłyśmy czy wszystko jest tak jak powinno i usiadłyśmy na skórzanej, białej sofie. Po kilkunastu minutach zjawiła się reszta naszych znajomych. Jane (zestaw), Darcy (zestaw) i Natalie (zestaw) wyglądały bardzo imponująco. Przytuliłam każdego i wzięłam głęboki oddech. Do otwarcia wystawy został kwadrans. Jeszcze raz przejrzałam wszystkie zdjęcia i drzwi zostały otwarte. Ludzie powoli zaczynali się schodzić. Stałam przy drzwiach i witałam każdą nową osobę. Nate stał u mojego boku i również wszystkim skinął głową. Wszyscy przechadzali się między moimi fotografiami i rozmawiali o nich. Byłam zdenerwowana i bałam się ich opinii, ale musiałam zachować zimną krew. Nie mogłam dać po sobie poznać, jak wiele mnie to kosztowało. 
-Przyniosę ci coś do picia - powiedział Nate.
Skinęłam głową, a on pocałował mnie w policzek i odszedł. Długo nie byłam sama, bo po chwili poczułam przy sobie dziwnie znajomy zapach perfum. Wiedziałam, kto to był. Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z Hazzą, który uśmiechał się do mnie przyjaźnie.
-Twoje zdjęcia są niesamowite - powiedział szczerze - gdybym mógł, to wszystkie powiesiłbym sobie na ścianie. 
-Daj spokój. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak się denerwuję.
-Nie masz czym. Z tego co widzę i słyszę, to wszyscy są zachwyceni. Ciągle szeptają, że masz dobry gust i wiesz, co robisz. 
-Poważnie? - zdziwiłam się.
-A po co miałbym kłamać? Nawet krytycy kiwają głowami z podziwem. Taką wystawę powinnaś zorganizować już dawno temu. 
-Przestań. Na pewno jutro zmieszają mnie z błotem - westchnęłam - to bez sensu. Zamknę się w domu i nigdy więcej nie wyjdę.
-Nie przesadzasz trochę? - zaśmiał się - Wszystko jest idealne! I jestem pewien, że zorganizujesz jeszcze nie jedną taką wystawę. A ludzie będą gotowi zabić, by zdobyć bilety. To fantastyczne, że dzielisz się z innymi swoją pasją. W końcu się na to zdobyłaś! 
-Dziękuję - uśmiechnęłam się do niego - już mi trochę lepiej. 
-Zawsze do usług.
Zaśmialiśmy się i w tym momencie podszedł do nas Nate. Zmierzyli się z Harrym wzrokiem. Nate od razu mnie objął, a Harry spuścił głowę i odszedł. Nie wiem czemu, ale poczułam się dziwnie. Chłopak wręczył mi plastikowy kubek z kawą i sam pociągnął łyk. Nie powiedział ani słowa. Przez resztę wystawy również się nie odezwał. Chodził w tę i z powrotem, jakby głęboko się nad czymś zastanawiał. Nie miałam pojęcia, o co może mu chodzić. W pewnym momencie podeszły do mnie Jane i Darcy.
-Świetna robota - powiedziała Dar - idealnie to wszystko przygotowałyście, a zdjęcia mnie po prostu urzekły.
-Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem - cieszę się, że ci się podobają.
-Jestem tego samego zdania kochana! - poparła ją Jane i mnie przytuliła - Jesteś genialna.
Zaczęłyśmy rozmawiać i nawet nie zorientowałam się, kiedy wystawa dobiegła końca. Podziękowałam wszystkim za przybycie i ukłoniłam się, za co dostałam gromkie brawa, a od strony chłopaków gwizdy i okrzyki. Zaśmiałam się i podeszłam do nich. Mocno przytuliłam każdego po kolei. Przy Harrym się zatrzymałam. Chciałam wyciągnąć do niego rękę, żeby po prostu ją uściskał, ale zmieniłam zdanie. 
-Nie zachowujmy się jak dzieci - powiedziałam, po czym jego również przytuliłam.
Wiedziałam, że był zdziwiony, ale odwzajemnił gest i szepnął mi do ucha "dziękuje". Oderwałam się od niego i wpadłam w objęcia dziewczyn. Zaczęły mi gratulować i mówić o kolejnej wystawie. Na koniec podeszłam do Nate'a, który stał z boku i nadal się nie odzywał. Miałam tego powoli dość. Przytulił mnie bez słowa i ucałował w czubek głowy. W trakcie wystawy zauważyłam, że przez dłuższą chwilę rozmawiał z jakąś blondynką. Mimo to postanowiłam nie poruszać tego tematu. Wszyscy opuściliśmy galerię w dobrych humorach. Wsiadłam do samochodu swojego chłopaka i zapięłam pas. Przez całą drogę słyszałam tylko radio. Byłam coraz bardziej zirytowana i wściekła. Kiedy zaparkował pod moim domem, nie ruszyłam się z miejsca. Odwróciłam się w jego kierunku i zmierzyłam go wzrokiem.
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego od kilku godzin nie powiedziałeś do mnie ani słowa? - spytałam zirytowana.
Nadal nic nie powiedział.
-Nate, mówię do ciebie! - krzyknęłam.
-Nie musisz krzyczeć - mruknął w końcu.
-Właśnie, że muszę. Nie wiem dlaczego, ale nagle zacząłeś mnie ignorować i mieć w dupie. Co się do cholery takiego stało? Zrobiłam ci coś, o czym nie wiem?
-Ja po prostu cię nie rozumiem - powiedział i w końcu na mnie spojrzał.
-Mnie? - zdziwiłam się.
-Tak, właśnie ciebie, Rose. Nie rozumiem, dlaczego utrzymujesz kontakty z tym palantem! Rozmawiasz z nim jakby nigdy nic się nie stało, zachowujesz się jak jego przyjaciółeczka i nawet go przytulasz! Już zapomniałaś, co się stało? Zapomniałaś, co ten chuj ci zrobił? Nie pamiętasz jak bardzo przez niego cierpiałaś?! No powiedz! Zapomniałaś o tym, że cię zdradzał?!
Tym razem to ja nic nie powiedziałam. A więc chodziło mu o Harrego. Przygryzłam dolną wargę i wzięłam głęboki oddech.
-To przeszłość - powiedziałam w końcu, a Nate rozszerzył oczy ze zdziwienia.
-Przeszłość?! Rose, jak możesz być tak bezmyślna i naiwna? On cię skrzywdził w najgorszy możliwy sposób, a ty tak po prostu mu wybaczyłaś? Tak po prostu chcesz się z nim przyjaźnić? A może nadal go kochasz, co?!
-Przestań! - krzyknęłam -  Po prostu przestań! Nie wybaczyłam mu, okey? Po prostu nie zamierzam mieć wrogów. Nie chcę go nienawidzić, bo to złe i niszczące uczucie! Każdy popełnia błędy i każdy zasługuje na drugą szansę! 
-Kochasz go - powiedział z bólem - ty go nadal kochasz!
-Co? Czy ty do reszty zwariowałeś?! - byłam coraz bardziej wkurzona - To jakiś absurd! To ciebie kocham, nie jego! Ty jesteś moim chłopakiem, a nie on! Co w ciebie wstąpiło, Nate? 
-Myślisz, że jestem ślepy? Przecież to widać! Koleś zdradzał cię przez 2 tygodnie, a ty gadasz z nim jak z przyjacielem! Takie rzeczy się nie zdarzają!
-Stop! - poczułam łzy w oczach - Przestań! Nie musisz mi o tym przypominać, wiesz? Akurat tej części swojego życia nie chcę pamiętać! A ty to co? Z kim gadałeś dzisiaj na wystawie? Kim jest ta wysoka, śliczna blondynka, która jest ważniejsza ode mnie?!
Nate zamilkł w jednej chwili. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
-Kim ona jest? - powtórzyłam pytanie.
-To.. Kate - powiedział niepewnie, a ja poczułam ukłucie w sercu.
-Twoja była, tak? - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku - Mogłam się tego domyślić. Robisz mi wyrzuty, że rozmawiam z Harrym, a sam za moimi plecami widujesz się z nią! Jak możesz?!
-To nie tak! - zaprzeczył - Wcale się z nią nie widuję! Po prostu dzisiaj ją zauważyłem i tak jakoś.. po prostu zaczęliśmy rozmawiać. To tylko moja znajoma! To ciebie kocham, a nie ją!
-Wiesz co? W tym momencie to nie wiem, czy ci wierzę. Skoro to ja jestem twoją dziewczyną i mnie kochasz, to dlaczego zamiast mnie wspierać, to rozmawiałeś sobie właśnie z nią, co? I po co ta bezsensowna awantura o Harrego? Ja nie mogę rozmawiać ze swoimi byłymi, ale ty tak?! 
-To wcale nie tak, Rose! 
-Wiesz co? Teraz to ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Zostaw mnie w spokoju!
Po tych słowach otworzyłam drzwi i wściekła wysiadłam z jego samochodu. Jak najszybciej wbiegłam po schodach i weszłam do mieszkania. Mama siedziała w salonie i czytała książkę. Minęłam ją bez słowa i poszłam prosto do siebie. Rzuciłam się na łóżko i patrzyłam w sufit. Nie miałam już na to wszystko siły. Nie chciałam się z nim pokłócić, ale.. to bez sensu! To była moja decyzja, że chcę mieć z Harrym normalny kontakt. Starał się i nie zamierzał rezygnować, więc czemu miałam go po prostu olać? Okey, popełnił wielki i niewybaczalny błąd, ale wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, prawda? Każdy zasługuje na drugą szansę. Ale najwyraźniej nie wszyscy to rozumieli. Miałam dość kłótni i nieporozumień. Kochałam Nate'a i nie chciałam, by między nami cokolwiek się zepsuło, ale przesadził. Przecież nie zrobiłam nic złego! W końcu poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Zgasiłam światło i weszłam pod ciepłą kołdrę. Byłam ciekawa tego, co przyniosą kolejne dni...

_______________________________
No to mamy 41! :) hyhyhy :D
Pisany na szybko, bo chciałam dodać dzisiaj, skoro jedna z was jutro wyjeżdża. Nie jestem jakimś tyranem, czy coś, żeby nie było :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
 40 komentarzy = nowy rozdział :) 
Mam nadzieję, że wam się podobało! Opowiadanie powoli dobiega końca. Mam nadzieję, że wytrwacie :) 
Do napisania! ♥

43 komentarze:

  1. PIERWSZA! (XD)
    Genialny rozdział! Wow ta kłótnia i to co się wydarzyło u Jade... Mam nadzieję że to z Jade się wyjaśni .. A to z Natem o kurde.. ale mam złe przeczucia no!

    OdpowiedzUsuń
  2. dajeeszz next <33
    lovee ! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski !
    Kocham ^^
    Mam nadzieję , że Harry i Rose będą jeszcze razem :D ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. JAK TO DOBIEGA KOŃCA?! :| Czy ty chcesz umrzeć, kobieto? Bo własnie to sobie szykujesz!
    Rozdział jak zwykle dsbcfkdsbcksdfjskd amazayn, piszcie już te 40 komentarzy nooo!
    Nate jest słodki i zawsze pomagał Rose, ale niech ona już wróci do Hazzy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie!!! Niech będzie z Harrym! :DD

      Usuń
  5. Świetny jak zawsze, jestem ciekawa co dalej wymyślisz już nie mogę się doczekać :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny. nie spodziewałam się tego że Jade będzie w tym szpitalu psychiatrycznym. serio. chociaż tyle że Rose i Harry są przyjaciółmi. U mnie gdzieś tam na dnie jest jeszcze nadzieja że będą razem. nadzieja umiera ostatnia podobno. ;3
    czekam na next <3
    pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie chce końca. :(
    Rozdział świetny. Rose nadal kocha Harrego tak jak on ją. Za to Nate Kati.
    ozdrawiam i czekam na kolejny @justienPayne81

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze że ona i Harry już są w normalnych relacjach.jej czemu sie pokłóciła z Nate?! oni muszą się pogodzić i być razem i jeszcze Nate powinien ją przeprosić.rozdział genialny,strasznie mi się podoba.
    czekam na nowy,pisz szybko :3
    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny! Cieszę się, że kontakty Harry'ego i Rose się poprawiają. Myślę, że Nate nadal coś czuje do Kate... I trochę mi smutno z myślą, że niedługo koniec opowiadania :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział Super ! A ja nadal wierzę, że Rose i tak będzie z Harry'm....

    OdpowiedzUsuń
  11. CUUUUUUDOOOO <3 mam nadzieje, ze Harry i Rose beda jeszcze kiedys razem :')

    OdpowiedzUsuń
  12. zajebisteeee :) pisz szybkoo kolejny, nie mogę się już doczekaaaaać xoxo i jak mam pisać coś od siebie to cieszę się, że pokłócili się z tym Natem bo jakoś za nim nie przepadaam :) jessteś świetna <3 |M.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super. Swietne. Cudowne. Ehh pisz dalej BO JA SIE NIE MOGE DOCZEKAC. hihihih :*<3

    OdpowiedzUsuń
  14. no i Nate i Rose się pokłócili tttaaakkk:D

    OdpowiedzUsuń
  15. kocham to! <3
    @Katy_Milla_

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny! Hehehe pokłócili się hehehe nie żeby coś ale NIE lubię Nat'a. Tak tylko mówię.. ale za to kocham jak Harry z Rose tak gadają itp. nadal nie mogę przyjąć do wiadomości, że zerwali a ona jest z innym. No ale dobra i tak kocham to opowiadanie. Czeka na następny rozdział, buźki <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Brakuje mi Harry'ego i Rose razem. Serio... Współczuję loczkowi że musi to wszystko patrzeć chociaż muszę przyznać że zachował się jak chuj. To nie może być koniec. Po prostu nie może...

    OdpowiedzUsuń
  18. aaww Boski kochana <33
    Ania ;**

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny czekam na nexta:P

    OdpowiedzUsuń
  20. Ehh... ja też jestem ciekawa co przyniosą rozdziały. Wiem tylko ze będzie sie duzo działo. Dziękuje za to ze piszesz. Kocham cię:*

    OdpowiedzUsuń
  21. nieee ! tylko nie koniec ;( Jest cudowny i czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością x3

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny <3
    proszę wpadnij do mnie ;) http://how-to-find-happines.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialny :)
    uuu ależ kłótnia xd
    No ale cieszę się że w końcu Rose i Harry z sobą rozmawiają ;] Podoba mi się bardzo i czekam na kolejny ;**
    holidaydiaryy.blogspot.com xd

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny!!! :D Dobrze że się pokłócili i dobrze że Rose i Harry rozmawiają jak przyjaciele :) Nie mogę uwierzyć że zbliża się koniec, mam nadzieję że napiszesz nie jedno jeszcze tak wspaniałe opowiadanie a jak na razie to z nie cierpliwością czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Swietny! *_*

    OdpowiedzUsuń
  26. A więc tak.. Trafiłam tutaj przypadkiem i od wczoraj przeczytałam wszystkooooooooooooo xD Błagam zlituj się i szybko dodaj kolejny rozdział.. Uzależniłam się .x

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział świetny !
    Ja równiez jak i wszyscy mam nadzieje ze Harry i Rose beda razem :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetny :D Nie mogę się doczekać kolejnego ;p

    OdpowiedzUsuń
  29. sajksafkasn...


    oby Rose była znów z Harrym.

    OdpowiedzUsuń
  30. Według mnie Rose nie powinna być z Natem!! Czekam na następny rozdział... ;333

    OdpowiedzUsuń
  31. czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  32. kocham *w*w*w*w*

    OdpowiedzUsuń
  33. kiedy nowy rozdzialik? XDDDDDD >.<

    OdpowiedzUsuń
  34. MEGASUPERPIĘKNIEŚWIETNIEUWIELBIAMKOCHAM AWW *w*

    OdpowiedzUsuń
  35. DODAWAJ NOWY ROZDZIAŁ!

    OdpowiedzUsuń
  36. Wszystko super, tylko to co było z tymi krytykami było zbyt przewidywalne. Wiedziałam, że im się spodoba, pewnie każdy to wiedział. Ogólnie fajny i interesujący rozdział, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  37. to jest super
    nie mogę doczekać się kolejnej części

    OdpowiedzUsuń
  38. To jest super! Dodawaj więcej scen +18 hahahaha x3

    OdpowiedzUsuń
  39. Świetny. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej :)
    Stan Jade i jeszcze kłótnia Rose z Natem...

    OdpowiedzUsuń
  40. Dlaczego każesz nam tak długo czekać Kochana. Dodawaj jak najszybciej nowy rozdział. I niech to wszystko się w końcu rozwiąże i Rose będzie w końcu szczęśliwa... z Haroldem oczywiście. :* :)
    Czekamy... :D

    OdpowiedzUsuń