czwartek, 23 maja 2013

Rozdział trzydziesty piąty ♥

Jechaliśmy przed siebie, nawet sami nie wiedząc gdzie. Przez całą drogę żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Potrzebowałam chwili wyciszenia i odpoczynku od tego wszystkiego. Nate prowadził dość szybko i całą swoją uwagę skupiał na drodze. Chyba nie wiedział, co powinien powiedzieć. Patrząc na mijane krajobrazy, rozpamiętywałam wszystkie chwile z Harrym. Pierwszy pocałunek, pierwsze złapanie za ręce, pierwsze wypowiedziane "kocham cię", nasz pierwszy raz.. to wszystko zaśmiecało mój umysł, wbijając gwoździe w moje zranione serce. Bardzo chciałam, aby znów tak było. W tej chwili byłam gotowa mu wybaczyć, ale właśnie wtedy przed oczami stawała mi scena z tamtego poranka, który odmienił wszystko. On i Carmen w jednym łóżku, całkiem nadzy i jego słowa.. dwa tygodnie.. Zdradzał mnie od dwóch tygodni i wcale mu to nie przeszkadzało! Nie wierzyłam, że po czymś takim nadal mogło mu zależeć. Pewnie jak zwykle nie chciał się kłócić. Ale tego co było, nie mógł już odbudować. Nie tym razem. W końcu samochód stanął, a ja zorientowałam się, że jesteśmy niedaleko mostu, na którym się poznaliśmy. Kąciki moich ust lekko się uniosły, ale nie byłam w stanie poważnie się uśmiechnąć. Otworzyłam drzwi i wysiadłam z wozu Nate'a. Podeszłam do barierki i spojrzałam przed siebie. Widok był naprawdę piękny. Nate stanął zaraz obok w takiej samej pozycji.
-Jak się czujesz? - spytał po dłuższej chwili milczenia.
-A jak myślisz? - odpowiedziałam ponuro - Okropnie. Żyć mi się nie chce..
-Nie mów tak! Przecież..
-Ty nic nie rozumiesz, Nate - przerwałam mu - to najgorsze uczucie na świecie. Powiedz mi, co jest ze mną nie tak? Co ja robię źle?
-Tylko mi nie mów, że będziesz się o to obwiniać!
-Absolutnie nic w moim życiu nie idzie po mojej myśli! Josh zmarł, mój ojciec wyżywał się na mnie i mamie, Harry mnie krzywdził, oddaliłam się od Natalie, nie mam pojęcia co dzieje się z Jade, praktycznie nie mam kontaktu z mamą, rozwaliłam przyjaźń chłopaków, Hazza mnie zdradzał.. jak mam się nie obwiniać? Jestem jakimś cholernym pechowcem!
W tym momencie Nate chwycił mnie za ramiona i odwrócił w swoim kierunku.
-Żadna z tych rzeczy nie jest twoją winą - powiedział poważnie - po prostu takie jest życie. Nie zawsze idzie po naszej myśli. A Harry to skończony idiota, który nie umie utrzymać chuja w gaciach! Nie możesz się o to obwiniać, bo to on popełnił wielki błąd, a nie ty. Ty byłaś w stosunku do niego całkowicie fair. To on nie wie, czym są uczucia. Ja wiem, że jest ci ciężko, ale.. nie uważasz, że trzeba iść naprzód? Zostawić przeszłość w tyle i zacząć od nowa?
-Ile jeszcze razy mam zaczynać od nowa? - spytałam zrezygnowana - Ile jeszcze razy mam zmieniać swoje życie, żeby w końcu było dobrze? Ile, Nate?! Mam już tego wszystkiego dość! Każda sytuacja na koniec się pieprzy i nie zostaje mi nic oprócz wspomnień i bólu. Tu nie da się być pozytywnym. Jestem już tym wszystkim zmęczona...
-Jesteś moją przyjaciółką i obiecuję ci, że zrobię wszystko, byś poczuła się lepiej i zapomniała o tym wszystkim. Razem damy radę. W przyjaźni siła, tak?
W tym momencie zaczęłam płakać. Bez słowa się w niego wtuliłam i zamknęłam oczy. Zaczął głaskać mnie po głowie i szeptać uspokajające słowa. W jego ramionach było mi dobrze, ale ciągle myślałam o Harrym i o tym, co się z nami stało. Nie chciałam go znać. Chciałam wyprzeć go ze swojej pamięci. Tak, jakbyśmy nigdy się nie spotkali. Ale niestety to nie było możliwe. Każda spędzona razem chwila zatruwała mój umysł. Nie potrafiłam powstrzymać łez, bo ból w moim sercu był nie do zniesienia.
-Jak on mógł mi to zrobić? - spytałam przez łzy - Jak mógł tak mnie skrzywdzić i upokorzyć? Przecież mówił, że mnie kocha! Jak mógł...
-Ćsii.. - odpowiedział spokojnym szeptem - nie myśl już o tym. Wszystko będzie dobrze, obiecuję ci to.
-Nic nie będzie dobrze, Nate. Ja już w to nie wierzę! Do końca życia będę tą wielką i nic nie wartą frajerką, która nie może być szczęśliwa, bo na to nie zasługuje! Nic nie będzie dobrze. Nie karm mnie kłamstwami, w które i tak nie wierzę!
-Rose nie waż się tak mówić! - odepchnął mnie od siebie, mocno chwycił za ramiona i spojrzał mi prosto w oczy - wcale nie jesteś nic nie warta! Wręcz przeciwnie, jesteś wyjątkową i wspaniałą osobą! I możesz być szczęśliwa. Zasługujesz na to bardziej niż każdy inny człowiek! Jesteś niesamowita, wiesz? A ja jestem cholernym szczęściarzem, że mogłem cię poznać. Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym i nie chcę, byś miała o sobie złe zdanie. Poznanie ciebie było jedną z najwspanialszych rzeczy, jaka mnie w życiu spotkała. Nie chcę żebyś cierpiała i obwiniała siebie o wszystko. Jesteś jedyna i niepowtarzalna. I obiecuję ci, że zrobię wszystko byś uwolniła się od wspomnień i była naprawdę szczęśliwa. Masz na to moje słowo.
-Ale..
-Nie ma żadnego "ale"! Wszystko się ułoży, zobaczysz. Po prostu mi zaufaj, okey?
-Nie potrafię - pokręciłam przecząco głową - przepraszam, ale nie umiem..
-Potrafisz. Wiem, że potrafisz. Jesteś silna i będziesz jeszcze silniejsza. Zaufaj mi, proszę.
-No.. dobrze..
-I tak ma być - po tych słowach znów mnie do siebie przytulił.
Poczułam się odrobinę lepiej. Wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć a to dawało mi siłę. Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale czy cokolwiek w moim życiu takie było? Odpowiedź brzmiała NIE. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się późne popołudnie. Razem z Natem pojechaliśmy do jego mieszkania. Zaparzyliśmy sobie herbatę i usiedliśmy pod kocem na balkonie. Oparłam głowę na jego ramieniu i spojrzałam w niebo. Co dalej..?


~Harry~

Kto jest idiotą? JA. Kto jest największym dupkiem świata? JA. Kto potrafi wszystko schrzanić? JA, Harry Styles. Pieprzony egoista, który bawił się uczuciami dwóch dziewczyn, które na to nie zasługiwały. Jak mogłem być taki głupi? Wiedziałem, że nie wybaczę sobie tego do końca życia. Drżącą ręką wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Carmen. Odebrała po 2 sygnałach.
-No proszę, proszę, któż to się odezwał - zakpiła na powitanie.
-Nie teraz Car - westchnąłem - muszę się z tobą spotkać i to jak najszybciej. 
-Mam się bać?
-To raczej ja powinienem się bać. Dasz radę wpaść?
-Jestem w okolicy. Będę za 15 minut. Stało się coś poważnego?
-Sama to ocenisz. Do zobaczenia.
Zakończyłem połączenie zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Szczerze to bałem się tej rozmowy. Wiedziałem, że Carmen nie będzie chciała mnie znać, ale musiała w końcu poznać prawdę. I tak już wszystko spieprzyłem, więc co mi pozostało? Musiałem zacząć być fair. Zszedłem na dół i zamierzałem usiąść w salonie, ale zauważyłem w nim Louisa. Stanąłem w pół kroku i już chciałem odejść, ale mnie zawołał. Zdziwiło mnie to bo od incydentu z Rose każdy z nich w domu traktował mnie jak powietrze. Niepewnie podszedłem do niego i usiadłem obok. Przez chwilę żaden z nas się nie odezwał, ale w końcu Louis odwrócił się w moim kierunku.
-Wiesz, że jesteś skończonym sukinsynem, prawda? - spytał ze zmrużonymi oczami.
-Wiem.. - mruknąłem.
-I wiesz, że będziesz musiał cholernie się postarać, żeby to wszystko jakoś naprawić?
-Tak, wiem, Lou.. do czego ty zmierzasz?
-Do tego, żebyś zastanowił się, czego ty tak naprawdę chcesz. Miałeś dwie dziewczyny, a teraz możesz nie mieć żadnej i w dodatku stracić zaufanie u nas! Jak mogłeś być takim czubkiem? Powiedz mi, bo tego nie ogarniam!
-Nie wiem, okey?! Nie wiem, co mną kierowało. I nie wiem, co sobie wyobrażałem, ale wiem, że to nie było fair! Wiem, że zachowałem się jak dupek, ale tego nie planowałem! Pogubiłem się w swoich uczuciach.. coraz mniej czasu spędzałem z Rose, a coraz więcej z Carmen. Nie wiedziałem już, co czuję.. nie chciałem, żeby tak się stało, ale nic na to nie poradzę! Każdy popełnia błędy..
-Okey, rozumiem, każdy może się pogubić. Ale razem z Rose tyle przeszliście! A ty.. przekreśliłeś cały wasz związek, bo buzowały ci hormony! Okey, może i Carmen jest atrakcyjna, ale cholera, Styles! Ty miałeś dziewczynę!
-To wcale nie było takie łatwe! Musiałem przed całym światem udawać, że kocham kogoś innego! A to w żadnych wypadku nie jest normalne! W ogóle nie wiem, do czego zmierza ta rozmowa. Nie chciałem tego wszystkiego.. nie chciałem jej stracić.. ale po prostu się pogubiłem..
Poczułem, jak w oczach gromadzą mi się łzy. Nie chciałem płakać, ale czasami nie mogłem tego powstrzymać. Szybko je otarłem i schyliłem głowę. Tak, wiem, byłem beznadziejny i skrzywdziłem osobę, na której zależało mi najbardziej. Nie wiedziałem, jak to naprawić i czy w ogóle byłem w stanie to zrobić. Miałem się nie poddawać, ale Rose nie chciała mnie znać. Prosto w oczy powiedziała, że mnie nienawidzi i nie chce mieć ze mną nic wspólnego. To bolało bardziej niż wbijanie igieł w serce. Poczułem, jak Louis klepie mnie po ramieniu i spojrzałem na niego.
-Mam nadzieję, że uda ci się to naprawić - powiedział poważnie - mogę ci pomóc, ale musisz wiedzieć, że łatwo nie będzie. Mimo wszystko jesteś moim przyjacielem.. mimo, że skurwysynem, to jednak przyjacielem..
-Dzięki, Louis.. to wiele dla mnie znaczy..
-Nie rozczulaj się. Nadal jestem na ciebie wściekły za to, jak ją potraktowałeś. Radzę ci się ustatkować, bo naprawdę zostaniesz sam. A tego chyba nie chcesz?
-Nie.. tego boję się najbardziej - odpowiedziałem szczerze.
-Wspaniale. A teraz wybacz, ale idę na spotkanie z Darcy.
-Z Darcy? - zdziwiłem się - z Darcy Jones?
-To aż takie dziwne? - wywrócił oczami - odkąd wróciłem z wesela, codziennie ze sobą gadamy. To zakazane czy coś?
-Nie, ale.. ona nie jest sławna.. i Paul..
-Nie obchodzi mnie Higgins - warknął - już wystarczająco namieszał w naszym życiu. Nie pozwolę mu na więcej.
-A.. to ona jest w Londynie?
-Brawo, Harry odkrywca! Mieszka i pracuje w Londynie dla twojej wiadomości. I żeby nie było, ona też uważa cię za dupka.
-Nie pomagasz mi...
-Bywa.
Wzruszył ramionami i po prostu wyszedł. Czułem się dziwnie. Z jednej strony cieszyłem się, że chociaż jeden z moich przyjaciół się do mnie odzywa, a z drugiej na nowo poczułem jak bardzo jestem beznadziejny. Oparłem się o oparcie kanapy i przejechałem dłońmi po twarzy. Chciałem to wszystko po prostu mieć za sobą, ale to niestety nie było takie łatwe. Czekała mnie jeszcze rozmowa z Carmen. I byłem pewien, że "zerwie" ze mną zaraz po tym, jak pozna całą prawdę. Paul zdecydowanie nie będzie zadowolony, ale w tym momencie miałem go daleko w dupie. Bo gdyby nie on, to do niczego takiego by nie doszło. Nienawidziłem i siebie, i jego. Ale co poradzić? Takie życie.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi i po chwili zobaczyłem Carmen. Prezentowała się bardzo atrakcyjnie w TYM zestawie. Bałem się. Naprawdę się bałem. Ale nie było innego wyjścia. Czas skończyć z kłamstwami. Car cmoknęła mnie w policzek i usiadła obok, zakładając nogę na nogę.
-No to słucham, co tak ważnego się stało, że nie mogłeś mi tego powiedzieć przez telefon? - spytała podejrzliwie.
-Zaraz powiem ci coś, przez co mnie znienawidzisz - zacząłem ostrożnie - naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło.. jestem dupkiem..
-Bez owijania w bawełnę, okey? Co jest grane? I dlaczego mam cię znienawidzić?
-Ja.. no bo.. - zacząłem się jąkać - tak jakby..
Drzwi do domu znów się otworzyły. Tylko, że tym razem do środka weszła Rose. Wystarczyło jedno jej spojrzenie na sytuację. Mimo, że była przy schodach w jej oczach dostrzegłem niewyobrażalny ból i cierpienie. Popatrzyła na mnie z niedowierzaniem i wbiegła na górę. Kolejny raz zawaliłem sprawę. Carmen się wściekła.
-Styles, do cholery! Dowiem się wreszcie o co tutaj chodzi? To są jakieś kalambury, czy co?!
Wziąłem głęboki oddech i po prostu zacząłem od początku. Powiedziałem jej wszystko. Widziałem jak zaciska dłonie w pięści, a na jej rękach pojawia się gęsia skórka. Zacisnęła powieki i nic nie mówiła, ale byłem pewien, że długo nie wytrzyma.
-... teraz znasz już całą prawdę - zakończyłem - właśnie tak było od początku. Przepraszam..
W końcu otworzyła oczy pełne gorących łez. Była wściekła. W jednej chwili wstała z kanapy i cofnęła się o kilka kroków. Czekałem na jej wybuch, ale przez dłuższą chwilę po prostu panowała cisza, przerywana jej urywanym oddechem.
-Czy ty sobie ze mnie robisz jaja?! - krzyknęła w końcu.
-Nie.. - odpowiedziałem cicho.
-Ty.. ty szmaciarzu! Jak.. jak mogłeś?! Więc byłam dla ciebie zwykłą dziwką na kilka numerków?! I to wszystko?!
-Nie, Carmen! Ja.. ja naprawdę myślałem, że coś do ciebie czuję.. spędzaliśmy ze sobą masę czasu i..
-Zamknij się! Nie chcę słuchać tego, co masz do powiedzenia! Teraz wiem o co chodziło z Rose. Jesteś zwykłym chujem! Zachciało ci się dwóch dziewczyn na raz? To teraz nie masz żadnej! I wiesz co? Życzę ci, żeby Rose nigdy ci tego nie wybaczyła i żebyś żył ze świadomością tego, że obie cię nienawidzimy!
-Carmen proszę cię, ja wcale..
-Powiedziałam, zamknij się! - znów mi przerwała - Nie chcę cię nigdy więcej widzieć, rozumiesz? Żałuję, że dałam się wciągnąć w tą całą szopkę! To ty poniesiesz tego konsekwencje, nie ja. Ty będziesz się tłumaczył przed mediami. Wymyśl jakąś historyjkę bo kłamstwa wychodzą ci najlepiej! To koniec wszystkiego, rozumiesz? Koniec!
Ostatni raz na mnie spojrzała i wściekle otarła łzy. Po raz pierwszy widziałem ją w takim stanie. Wybiegła z domu, zanim zdążyłem wstać z kanapy. Słyszałem silnik odjeżdżającego samochodu. Chwyciłem się za włosy, jakbym chciał je wyrwać. Wszystko schrzaniłem. Zraniłem dwie osoby, bo nie potrafiłem zapanować nad uczuciami. Zachowałem się jak ostatni idiota. Teraz miałem już pewność, że Rose nigdy mi tego nie wybaczy. Gdybym ja dowiedział się o czymś takim, to zapewne byłbym wściekły i nie dał sobie nic wytłumaczyć. Jak mogłem..? Miałem ochotę wstać i coś rozwalić. Zacząłem chodzić po pokoju, nie mogąc pozbierać myśli. W końcu zacząłem walić pięścią w ścianę, ale nawet to nic nie dało. Nie chciałem żyć. Najlepiej dla wszystkich byłoby, gdybym po prostu zniknął i przestał krzywdzić ludzi, na których mi zależało. Rose mnie nienawidziła, Carmen mnie nienawidziła, Niall mnie nienawidził.. jak mogłem aż tak wszystko spieprzyć? Zjechałem po ścianie i usiadłem na ziemi całkowicie zrezygnowany. Wszystko straciło sens ..


~Carmen~

Jeszcze nikt nigdy nie doprowadził mnie do takiego stanu. Zawsze byłam twarda i starałam się nie okazywać uczuć. Amber mnie tego nauczyła i byłam jej za to wdzięczna. Ale wszystko zmieniło się, gdy poznałam Harrego. Przy nim byłam całkiem inna. Tak, zakochałam się. I to było najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Myślałam, że nasz "związek" nas do siebie zbliżył, ale jak widać się myliłam. On wcale mnie nie kochał. Może mu się wydawało, ale zależało mu na kimś innym. Jak mogłam być taka głupia i mu uwierzyć? Amber miała rację: maska żmii lepiej przydawała się w życiu niż rozczulanie się nad sobą. Odjechałam spod jego domu i zatrzymałam się na pierwszym lepszym poboczu. Przez łzy nie widziałam drogi i musiałam się uspokoić. Byłam wściekła na siebie, że pozwoliłam się tak potraktować. Zaczęłam walić dłońmi w kierownicę, bo nie potrafiłam się uspokoić. To nie było fair! Nie byłam jakąś tanią zabawką, którą można się zabawić i rzucić w kąt. Nie chciałam nigdy więcej mieć nic wspólnego z Harrym. Skrzywdził mnie jak nikt inny. Myślałam, że będę mogła się zmienić i być pełną życia i przyjazną dziewczyną, ale po tym wszystkim nie potrafiłam. Po prostu nie potrafiłam. Musiałam zniknąć. Wyciągnęłam z torebki komórkę i wybrałam numer reżysera.
-Carmen Welch, no proszę - odebrał przyjaźnie.
-Derek, przyjmę rolę w twoim filmie - powiedziałam pewnie.
-Naprawdę? Jesteś gotowa wyjechać do Australii? - zdziwił się.
-Tak, jestem gotowa. Muszę się wyrwać z Londynu. 
-Wspaniale! Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę. W takim razie widzimy się jutro i podpisujemy wszystkie potrzebne papiery. Odpowiada ci to?
-Będę na pewno. I dziękuję za szansę.
-To ja dziękuję. Do głównej roli potrzebujemy właśnie takiej osoby, jak ty. Wkrótce zaczynamy zdjęcia, więc nastawiaj się na to, że za tydzień może cię tu już nie być. 
-Jak dla mnie to nawet lepiej. Do zobaczenia jutro.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na sąsiednie siedzenie. Na początku nie chciałam tej roli. Nie chciałam wyjeżdżać na drugi koniec świata i zostawiać Harrego. Ale teraz wszystko się zmieniło. Nie miałam innego wyjścia. Musiałam ochłonąć i to wszystko sobie poukładać. Na szczęście miałam zagrać w thrillerze, więc nie musiałam być super grzeczną dziewczynką. Moja ostać była zła i jak najbardziej mi to odpowiadało. W końcu wzięłam do ręki lusterko i poprawiłam rozmazany makijaż. Musiałam wziąć się w garść i po prostu znów mieć na wszystko wyjebane. Odpaliłam silnik i pojechałam do domu. Nowe życie czas zacząć.


~Zayn~

To, co działo się w naszym domu, zdecydowanie nie było normalne. Rose ciągle zamykała się w swoim pokoju i praktycznie z nikim nie rozmawiała, Niall chodził wściekły i był gotowy pokłócić się z każdym, ja straciłem swoją pewność siebie i zamykałem się w sobie, z Harrym nie można było nawet pogadać i ogólnie panowała napięta i niezbyt fajna atmosfera. Co się z nami stało? Co jedna decyzja potrafiła zrobić z naszą przyjaźnią? Już nie byliśmy dla siebie jak bracia. To wszystko po prostu nas przerosło. Siedziałem właśnie z Liamem w jego pokoju i graliśmy na konsoli, gdy w drzwiach pojawił się Nialler. Miał zacięty wyraz twarzy.
-Coś się stało? - spytał go Liam.
-Paul czeka na nas na dole - oznajmił - podobno ma jakieś ważne informacje.
-Ciekawe co tym razem.. - prychnąłem.
Razem z Li posłusznie zeszliśmy na dół. Na kanapie siedział już Harry i Louis. Obydwaj mieli ostre wyrazy twarzy. Zajęliśmy miejsca obok nich i spojrzeliśmy na Paula, który wydawał się być zmieszany. Skrzyżowałem ramiona na piersi i schyliłem głowę.
-Co znowu, Paul? - odezwał się szyderczo Niall - Jakie informacje masz dla nas tym razem?
-Przepraszam.. - odpowiedział, a nas zamurowało.
Popatrzyliśmy na niego jak na kosmitę. Nie mogliśmy uwierzyć w to, że wypowiedział to słowo. A może tylko się przesłyszeliśmy..?
-Że co proszę? - spytałem go z niedowierzaniem.
-Przepraszam was - powiedział już pewniej - nie.. nie miałem pojęcia co się tutaj dzieje! Nie wiedziałem, że moja decyzja może tak na was wpłynąć.. myślałem, że tak będzie lepiej dla was.. dla waszej sławy i rozgłosu! Gdybym wiedział wcześniej, że dzieją się tutaj takie rzeczy.. w życiu bym na to nie pozwolił, przysięgam wam..
-To już niczego nie zmienia, Paul - warknął Hazza - zniszczyłeś życie mi i Rose, i chłopakom też! 
-Życie mojej kuzynce zniszczyłeś ty - syknął do niego Nialler - to tylko i wyłącznie twoja wina!
-Przepraszam was.. wiem, że to trudne, ale.. nie musicie już niczego udawać. Daję wam wolną rękę. Możecie być z kim chcecie i zakończyć te fałszywe związki - kontynuował - wymyślimy powody, przez które zerwaliście i jakoś damy sobie radę. Przysięgam, że już nigdy więcej nie zrobię wam takiego świństwa. Jesteście wolni 
-A co tak nagle skłoniło cię do zmiany decyzji? - spytałem.
-Libby u mnie była i otworzyła mi oczy. Naprawdę was przepraszam. Nie chcę być jakimś tyranem czy dowódcą. Chciałbym odbudować nasz dawny kontakt. Róbcie co chcecie, tylko niech woda sodowa nie uderzy wam do głów. Pojutrze gracie koncert na arenie O2. Radzę wam się przygotować.
-Zaraz, zaraz, chwila! Czyli.. mogę sobie tak po prostu zerwać z Amber? I wcisnąć kit, że nam się nie układało? - spytałem, nadal nie mogąc w to uwierzyć.
-Tak, Zayn. Możesz zrobić co tylko zechcesz. Już nigdy więcej nie wtrącę się w wasze życie prywatne. Macie na to moje słowo.
-Nie mogłeś podjąć tej decyzji jakoś wcześniej? - syknął Harry i wstał - Coś musiało się stać, żebyś w końcu przejrzał na oczy?! Świetnie! Szkoda, że niczego nie da się już odbudować. 
To powiedziawszy wściekle się odwrócił i poszedł do swojego pokoju. Usłyszeliśmy głośne trzaśnięcie drzwiami a potem nastała cisza. Paul wyraźnie się zmieszał, bo powiedział, że ma coś do załatwienia i wyszedł. Zostaliśmy we czwórkę. W końcu poczułem w sobie wolność. Tą niesamowitą i niezobowiązującą wolność. Mogłem zakończyć ten chory i nic nie warty "związek" i w końcu być szczęśliwym. Czy można chcieć czegoś więcej?
-Tego.. się nie spodziewałem - powiedział Liam i z uśmiechem pokręcił głową - moja dziewczyna ma niezły temperament.
-Mam u niej dług - odpowiedziałem mu.
-Szkoda tylko, że zrozumiał to tak późno - warknął Niall - szkoda, że musiało wydarzyć się coś, przez co zrozumiał swój błąd. 
-Myślę, że powinniśmy pogadać z Harrym - powiedział Louis i wszyscy spojrzeliśmy na niego z dziwnymi wyrazami twarzy - no co? On się po prostu pogubił!
-On zdradzał Rose - syknął Nialler, akcentując każde słowo - sam. Z własnego wyboru. Nikt go do tego nie zmusił!
-Jesteśmy jego przyjaciółmi. Mimo wszystko! Przecież obiecywaliśmy sobie, że będziemy razem bez względu na wszystko. Jesteśmy zespołem, braćmi! Jak my mu nie pomożemy, to kto to zrobi? 
-Na mnie nie liczcie - powiedział Niall i wstał - dla mnie to za dużo. Najpierw musiałby sprawić, żeby to się nie wydarzyło, lub żeby Rose była taka, jak dawniej. Dopóki tak nie będzie, nie jest moim przyjacielem.
-Niall.. - zaczął Liam, ale nie dał mu dokończyć.
-Nie. Ostrzegałem go. Doskonale wiedział jaka jest sytuacja i ile Rose musiała przejść, a i tak skrzywdził ją w najgorszy możliwy sposób. Dla mnie jest skończony.
Pokręcił głową i wyszedł z domu. Zostałem z Liamem i Louisem. Może Lou miał rację.. może powinniśmy mu pomóc? Póki co nie myślałem o niczym innym jak o tym, żeby jak najszybciej zadzwonić do Natalie. Przeprosiłem ich i poszedłem do swojego pokoju. Jak najszybciej zalogowałem się na Skype i ku własnemu szczęściu zobaczyłem przy Natalie zielony znaczek. Czas przekazać jej dobre wiadomości. Czyżby od tej pory wszystko miało się układać? Miałem wielką nadzieję, że tak..

_________________________
Moi drodzy, rozdział 35 pisany na szybko! :)
Dostałam na asku wiadomość, że jedna z was wyjeżdża a bardzo na niego czekała, więc.. proszę bardzo :) Specjalnie dla ciebie! <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ! < 3
Oczywiście czekam na 40 komciaków, albo i więcej bo to zawsze poprawia mi humor ;)
Tak więc czekam na wasze opinie i do napisania za niedługo!! xx

Jak myślicie, co będzie dalej? I jak podoba wam się nowy wygląd bloga? 
Czekam na wasze komentarze ! Xx
BIG LOVE ! ♥  


43 komentarze:

  1. Prze zajebiste ja ci powiem. Czekam na nexta ; >

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham to ! czekam na nexta ! :) x

    OdpowiedzUsuń
  3. Nialler ma rację-tego tak łatwo nie da się wybaczyć... A Harry to skończony dupek, chyba się powtarzam ;) Mimo wszystko chciałabym zobaczyć jak każde z nich znajduje swoje szczęście ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział <3 chcę następny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co za rozdział,naprawdę się postarałas! Cieszę się,że Paul zrozumiał swoje "błędy " ,a to że Zayn wreszcie może być z Natalie jest fantastyczne. Już sue nie mogę doczekać tego co się wydarzy pomiędzy Harrym i Rose.Życzę weny i czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. aaa...kocham cię! Mam wielkbą nadzieje że nie wybaczy tak szybko harremu niech pocierpi i ma za swoje...a moze tak ona i nate??????

    OdpowiedzUsuń
  7. mam nadzięję, że Harry i Rose będą jeszcze razem

    OdpowiedzUsuń
  8. nienawidzę harrego (w opowiadaniu) niech cierpi dobrze mu tak.Co on sobie myślał? Pff...a Rose ułoży sobie jakoś życie bez niego przynajmniej na razie niech pokaze, że da sobie rade bez niego.Niall zachował się wspaniale broni najbliższych...Nate.....normalnie wspaniały przyjaciel..a może coś z tego by wyszło?? Masz talent,którego zazdrościć ci powinni wszyscy. Czekam na następnego mam nadzieje że szybko dodasz bo zaniedługo dokładnie 28 jade na zieloną szkołe! Chciała bym przed tym jeszcze przeczytać następny rozdział. Wszystko zależ od ciebie

    OdpowiedzUsuń
  9. No no mam nadzieję, że powoli będzie wszystko wracało do normy. Jak zawsze świetny, zazdroszczę Ci tego, że tak świetnie piszesz. Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczerze mówiąc mam nadzieje że Rose nie wybaczy Harremu tego co zrobił. Dla mnie to skończony głupek. Czekam na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Harry to skończony dupek .Ale mam nadzieje że uda mu się to wszystko naprawić proszęęęee zrób to dla mnie !!!!! Jakoś związek Rose i Nate nie do końca mi się uśmiecha :(:( Albo nie musi być z Harrym (chociaż BARRDZOOO bym chciała) tylko będzie bez chłopaka i będzie żyła tak jak kiedyś ,nie no Rose I Harry MAJĄ BYĆ RAZEMMMMMMM !!!!!!!!!!!!! PROSZĘ

    OdpowiedzUsuń
  12. Moze Rose jakos spotka sie z Carmen ?! :) świetny rozdziaal x czekaaaam na kolejnyy ;d

    OdpowiedzUsuń
  13. O jenyy! SUper! Błagam, pisz szybko nexta. :O O.o

    OdpowiedzUsuń
  14. Bałagan niech nie wybaczy mu i znajdzie kogoś lepszego albo coś no ale niech go nienawidzi!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Boze ja sie poplakalam. Kocham cie d<3iewczyno Julka ¿

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział super. W ogóle całe opowiadanie genialne. Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. znowu się poryczałam!
    Wreszcie Paul przejrzał na oczy. Libby jest świetna! ♥
    czekam na nexttt :)
    pozdrawiam, Magda. xx ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Poplakalam sie. Wez ty dziewczyno pisz szybciej xd

    OdpowiedzUsuń
  19. pisz szybko następny bo nie wytrzymam :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Boże dlaczego??
    niech oni sie pogodzą brakuje mi ich razem;/

    ehhh nie wierze teraz dopiero zrozumia Paul....
    zajebisty rozdział ;p

    paula

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział, ale błagam niech oni się w końcu pogodzą bo strasznie mi brakuje tych sweet scen między nimi. Mam nadzieję że w końcu chociaż ze sobą porozmawiają! A Nate niech lepiej nawet nie próbuje się w niej zakochiwać bo będzie miał ze mną do czynienia hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  22. cuuuudowny<3
    i wyglad bloga tez sliczny *_*

    ~smile!;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudooooooooo *.*
    Wygląd bloga bajeczny !
    Komentarz trochę nie ogarnięty, ale tak się ciesze, że dodałaś nowy rozdział ;) Następny możesz juz spokojnie zacząć pisać, aby jak będzie 40 komciaków od razu dodać nowy, bo ja długo nie wytrzymam ;) Życzę, zdrowia, weny no i wszystkiego co najlepsze oraz zapraszam do mnie ;)
    Kocham, papatki ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny wygląd ! <33
    aaa rozdział mioodzio

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny *____* czekam na next : D

    OdpowiedzUsuń
  26. ona nie moze byc z harrym!!!!BŁAGAM NIE MOZE moze z natanem?? Albo innym a niall swietnie liby super

    OdpowiedzUsuń
  27. oj paul paul... Rozdział genialny czekam na nastepny kocham takie dramaty. Mam nadzieje ze Rose bedzie szczesliwa bez niego. Nie spodziewałam sie tego pa Niallu ale to było superrrrr...

    OdpowiedzUsuń
  28. Wygląd bloga jest wspaniały. Rozdział tak samo. Bałam się, że Nate pocałuje Rose. Mimo, że lubię gościa, to lepiej niech zostaną przyjaciółmi. Dobrze, że Paul wreszcie zrozumiał swoje błędy. Szkoda, że dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale. Jestem wkurzona na Nialla. Powinien wybaczyć Harry'emu i wspierać go, a nie... Przecież są przyjaciółmi! Wiem, że jako kochany kuzyn martwi się o Rose, no ale bez przesady, żeby tak znienawidzić Stylesa. Może i to dupek, ale pogubił się. Zrobiło mi się troooszkę szkoda Carmen. Ale co ona sobie myślała, pfy. A niech już jedzie do tej Australii, nie będę tęsknić. A Liam jaki dumny ze swojej dziewczyny, hihi. W końcu to dzięki niej teraz będzie dla wszystkich lepiej. Najlepiej skorzysta na tym Zayn, bo wreszcie może być z Natalie i nie ukrywać się. Aw. Dobra kończę, bo rozpisałam się trochę :O Do następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  29. jak zawsze świetny xd
    szkoda mi Rose . urghh czemu Harry to taki idiota?
    Pisz i wstawiaj jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. i*_______*
    @NataliaNiderla

    OdpowiedzUsuń
  31. Ros nie może wybaczyć harremu błagam tylko nie to.! Lubie jak piszesz takie dramaty niech ten dupek cierpi . A Niall jestem z niego taka dumna

    OdpowiedzUsuń
  32. a może rose poleci razem z nate ?

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetne. Niczego innego nie umiem napisać. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży ale nie chce końca bloga :C Dobrze, że Zayn jest szczęśliwy C: do następnego rozdziału! ~Agnieszka <3

    OdpowiedzUsuń
  34. podoba mi się nowy wygląd i lepiej się czyta w takiej formie :)
    świetny rozdział, mam nadzieję, że jednak się wszystko poukłada. no i że Zayn będzie szczęśliwy :)
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  35. boże dodaj szybko mam nadzieje tak jak ktoś tam już pisał źe mu nie wybaczy.świetna postawa nialla oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  36. Co za dupek z harrego nie umiał utzymac kutasa w gaciach? Pff.. Błagam niech Rose pokaze mu ze umie radzic sobie bez niego moze bedzie miedzy nia a natem cos...ciesze sie ze oaul zeozumiał. Niall brak mi słow ciesze sie taki kuzyn to skarb a harry zawiodłam sie mam nadzieje ze jeszcze pocierpi a carmen nie bede tensknic niech sie juz nigdy nie pokazuje papa carmen-Anka

    OdpowiedzUsuń
  37. kiedy następny? Kocham twoje opowiadanie mam nadzieje że dalej będzie taki dramacik a zachowanie wszystkich super

    OdpowiedzUsuń
  38. kocham twoje opowiadanie a to co się w nim dzieje jest mega oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  39. Jezu, jezuu <33 Ubóstwiam ten blog, na prawdę strasznie mi się spodobał :) Fajnie że rozdział jest w miare długi i zawiera dużo szczegółów :D Czekam na kolejny i życzę dużo weny :*

    http://one-direction-lose-my-mind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  40. o matko ale jadą po harrym Szczeze?JESTEM PO ICH STRONIE DOBRZE MU TAK A CARMEN NIECH JUŻ NIE WRACA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A CO DO HARREGO TO NIECH CIERPI MA ZA SWOJE MOŻE ROS I NATE? Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  41. no wreszcie przejrzał na oczy ! mam nadzieję że nowy rozdział za nie długo. czekam ;33

    OdpowiedzUsuń