Nie mogłam przestać płakać. Niall ciągle mnie do siebie tulił i nie wypuszczał ze swych ramion, ale nawet to mi nie pomagało. Czułam się bezradna, zagubiona i nic nie warta. Jak widać cierpienie stało się nieodłączną częścią mojego chorego życia. I po co dawałam sobie nadzieję na to, że w końcu będziemy mogli być razem bez żadnych przeszkód? Po co mi to było? Żeby znowu czuć ból? Żeby znowu wszystko się zawaliło? Dlaczego musiałam być taka naiwna? Po pewnym czasie do mojego pokoju przyszły Libby z Jane. Już wiedziały, co się stało. Usiadły obok mnie, nie będąc zdolne do wypowiedzenia chociażby jednego słowa. Z korytarza dobiegały czyjeś krzyki. JEGO głos rozpoznałam od razu. Nowa fala bólu znów zalała moje ciało i serce. To zdecydowanie nie było w porządku. Ale.. czy cokolwiek było? Tego nie wiedziałam. W końcu musieliśmy się zbierać. Na szczęście Amber i Carmen odjechały chwilę wcześniej. Nie wyobrażałam sobie podróży do Londynu. Nie byłam w stanie o własnych siłach wstać z łóżka. Oto widok człowieka cierpiącego. W drzwiach mojego pokoju stanęli Liam i Zayn. Wzięli mnie pod rękę i wyprowadzili na korytarz, a Nialler zajął się moim bagażem. Szłam ze spuszczoną głową, chcąc, by to wszystko jak najszybciej się skończyło. Ale niestety tak nie było. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, zobaczyłam GO. Stał oparty o maskę samochodu i patrzył prosto na mnie. Spojrzałam mu prosto w oczy, a po policzkach znów zaczęły spływać mi łzy. Z jego oczu niczego nie potrafiłam wyczytać. Miałam ochotę podejść do niego i wykrzyczeć mu, jak bardzo go nienawidzę, ale na szczęście zatrzymał mnie Nate. Na siłę wsadził mnie do samochodu i usiadł obok. Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Wszyscy pogrążeni byli w myśleniu. Tamtego dnia straciłam jakąkolwiek chęć do życia. Chciałam zniknąć. Odejść, by już nigdy więcej, nikt nie mógł mnie skrzywdzić. Myślałam, że tak będzie najlepiej. Już absolutnie nic się dla mnie nie liczyło. Chciałam po prostu nigdy więcej nie czuć tego cholernego bólu, który rozdzierał moje serce z każdą minutą. Gdy w końcu dojechaliśmy do Londynu, jako pierwsza wysiadłam z samochodu i ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkich, wbiegłam do środka, a później prosto do swojego pokoju. Byłam roztrzęsiona i zdenerwowana. Nienawidziłam go. Z całego serca nienawidziłam go za to, co mi zrobił. Przez ten cały czas karmił mnie fałszywymi słowami "kocham cię", "jesteś dla mnie najważniejsza", "jesteś moim skarbem" i tak dalej. Teraz nie miał nawet odwagi się odezwać. Nie zatrzymał mnie, gdy wybiegłam z jego pokoju. Nie przyszedł do mnie, by wytłumaczyć. Zupełnie nic. Ale ja miałam już to wszystko gdzieś. Drżącą ręką otworzyłam szufladę i wyjęłam z niej żyletkę. Przysięgłam sobie, że nigdy więcej się nie okaleczę, ale to już nie miało znaczenia. Zsunęłam się po ścianie i zrobiłam długie, bolesne nacięcie na skórze, na której od razu pojawiła się ciemnoczerwona ciecz. Ból psychiczny zastąpiłam bólem fizycznym. A przynajmniej chciałam. Drugie nacięcie było dłuższe i bardziej bolesne. Jęknęłam z bólu i zacisnęłam zęby, ale to w ogóle nie pomogło. Przed oczami powoli robiło mi się ciemno. Przyłożyłam zimny metal do skóry, by zrobić ten ostatni krok, gdy do pokoju wpadł Zayn z Niallem. Nie wahali się ani chwili. Natychmiast podbiegli do mnie i uniemożliwili jakikolwiek ruch. Krzyczeli coś do mnie, ale nie umiałam odróżnić słowa od słowa. Byłam zamroczona i sparaliżowana. Działali szybko. Zatamowali krwawienie, a rany przemyli i obandażowali. Tak niewiele brakowało.. jeszcze chwila i w końcu nie czułabym bólu. Jeszcze chwila, a w końcu byłabym szczęśliwa. Powoli dochodziłam do siebie. Chłopaki wraz z Louisem i Liamem przeszukali cały mój pokój, ale nie znaleźli już niczego niebezpiecznego. Znów zaczęłam płakać. Siedzieli ze mną aż do późnej nocy. Harry nie zjawił się nawet na pół minuty. W końcu zmęczona tymi wszystkimi wydarzeniami, zasnęłam...
Otworzyłam oczy, gdy po raz kolejny tego dnia usłyszałam pukanie do drzwi. Tym razem było niepewne i urywane. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Myślałam, że w końcu to zrozumieli. I właśnie w tym momencie usłyszałam ten niski, zachrypnięty głos wymawiający moje imię. Serce od razu mi podskoczyło. Czy byłam gotowa spojrzeć mu w oczy? Czy byłam gotowa z nim porozmawiać? Czy byłam gotowa skończyć z nim raz na zawsze? Teraz albo nigdy. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Widocznie się tego nie spodziewał bo patrzył na mnie zaskoczony. Nie odezwał się ani słowem, ja również je. Zostawiłam otwarte drzwi i wróciłam na swoje miejsce na łóżku. Po chwili wahania w końcu wszedł i usiadł koło mnie. Jego obecność działała na mnie tak, jakby ktoś wbijał mi w ciało szpilki. Bałam się, że nie wytrzymam. Ale musiałam to załatwić. Musiałam raz na zawsze to wszystko zamknąć. Dosyć upokorzeń.
-Jak długo to trwa? - spytałam prosto z mostu.
-Ja.. - zaciął się - to nie jest..
-Jak długo, Harry? - przerwałam mu - Nagle jesteś wielkim tchórzem i nie umiesz przyznać się do tego, od kiedy bzykasz ją za moimi plecami? No dalej, śmiało. Pochwal się.
-Dwa tygodnie.. - odpowiedział cicho i w końcu podniósł głowę - nie chciałem żeby tak wyszło..
Szpilki w moim ciele zaczęły płonąć. Więc jednak miałam rację. Zdradzał mnie. Czułam się jakby ktoś wsadził mnie do beczki pełnej benzyny i ją podpalił.
-Nie chciałeś?! - krzyknęłam i zacisnęłam pięści na poduszce - Jak możesz mówić, że nie chciałeś?! Czy ty w ogóle siebie słyszysz? Okłamywałeś mnie! Od dłuższego czasu karmiłeś mnie kłamstwami, że mnie kochasz i że jestem dla ciebie najważniejsza! Dawałeś mi nadzieję na to, że będzie w porządku. A tymczasem okazuje się, że to były puste słowa. Jesteś podłym egoistą, Styles. Co ty sobie myślałeś? Że będziesz mógł mieć i mnie, i ją? Jak widzisz ci się nie udało!
-Przepraszam - powiedział i spojrzał prosto w moje pełne łez oczy - naprawdę bardzo cię przepraszam, Rose. Nie chciałem tego..
-Wiesz co ci powiem? W dupie mam twoje przeprosiny. Jeszcze nikt nigdy w życiu tak mnie nie zranił i nie upokorzył. Myślałam, że cię znam. Myślałam, że jesteś tym moim wspaniałym królewiczem, który uchroni mnie przed całym złem. I co się okazało? Że tym złem jest właśnie mój królewicz. Jak mogłeś, Harry? Jak mogłeś zrobić mi coś takiego? Jak?!
-Nie wiem.. ja tego nie planowałem! Nie chciałem tego, naprawdę. To było silniejsze ode mnie.. ja naprawdę cię kocham. To ty jesteś najważniejsza, nie ona. To było.. to nic dla mnie nie znaczyło, przysięgam! Przepraszam..
-Nie - odpowiedziałam ze szlochem - nie naprawisz tego, co się stało. Nienawidzę cię za to co mi zrobiłeś, słyszysz?! Jeżeli przyszedłeś tutaj po przebaczenie to od razu sobie odpuść. Nie dostaniesz go. Nawet na to nie licz!
-Rose proszę cię..
-Nigdy nie mów kocham cię, jeśli naprawdę ci nie zależy. Nigdy nie mów o uczuciach, jeżeli one naprawdę nie istnieją. Nigdy nie bierz mnie za rękę, jeśli masz zamiar złamać mi serce. Nigdy nie patrz w moje oczy, jeśli wszystko, co mówisz, jest kłamstwem. Nigdy nie mów zawsze.
Ostatnie słowa wypowiedziałam z wielkim bólem, ale patrzyłam mu prosto w oczy. Słone łzy płynęły po moich policzkach bo właśnie kończyłam w swoim życiu jeden z najpiękniejszych i najważniejszych rozdziałów. Zauważyłam, że w jego oczach również pojawiły się łzy, ale to nie miało już znaczenia. Nie było już "nas".
-Wyjdź stąd i nigdy więcej nie wracaj - kontynuowałam - mam dość bólu i cierpień. Od teraz jestem dla ciebie zwykłym człowiekiem, którego nawet nie dam ci poznać. Idź do Carmen i pokazujcie światu swoją wielką miłość. Mnie zostaw w spokoju i zapomnij o wszystkim, co razem przeżyliśmy. Nie dasz rady niczego naprawić, Harry. To za dużo. Żegnaj.
W tej chwili zerwałam z szyi kluczyk do naszej kłódki i rzuciłam mu go. To definitywnie był koniec. Harry siedział w osłupieniu i nie był w stanie się ruszyć. Dla mnie to był koniec. Położyłam się i ukryłam twarz w poduszkach, czekając, aż w końcu sobie pójdzie. I w końcu to zrobił. Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Drzwi do naszej miłości również zostały zamknięte. Znów zaczęłam płakać bo mimo wszystko nie umiałam sobie z tym poradzić. Miałam jednak nadzieję na to, że kiedyś będzie dobrze. Ale już bez niego...
~Harry~
-Jesteś najgorszą łajzą za świecie! - wrzasnął - Jak mogłeś zrobić coś takiego?!
-Nie potrzebuję kolejnych kazań, Zayn - warknąłem - wiem, że źle zrobiłem..
-Wiesz?! Ty nic nie wiesz! Gdybyś wiedział to nie pakowałbyś się do łóżka z Carmen! Jak mogłeś w ogóle o czymś takim pomyśleć? Zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie zniszczyłeś jej życie?!
-Daj spokój..
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że przed chwilą prawie umarła?! - kontynuował a mnie zamurowało - No co się tak gapisz? Tak, dobrze słyszałeś! Podcięła sobie żyły kretynie! A to wszystko przez ciebie!
Nie byłem w stanie niczego powiedzieć. Po prostu siedziałem jak zamurowany i czułem ogarniające mnie przerażenie. Prawie umarła? I to przez moja głupotę? Czegoś takiego na pewno nie będę w stanie sobie wybaczyć. Zayn widział, że nic nie zdziała, więc po prostu wyszedł z mojego pokoju, trzaskając drzwiami. Byłem bezsilny i beznadziejny. Po raz kolejny zadałem sobie pytanie: jak mogłem jej to zrobić? Przecież była dla mnie wszystkim! Carmen nic dla mnie nie znaczyła. Nawet jeżeli w pewnych momentach myślałem inaczej, to zawsze najważniejsza była Rose. To ona była sensem mojego życia. A ja po raz kolejny ją skrzywdziłem. A przecież tyle razy obiecywałem jej, że będzie dobrze!
Minęły 3 dni, a ja nadal nie byłem w stanie spojrzeć jej w oczy. Wiele razy przechodziłem obok jej pokoju i stawałem pod drzwiami, ale zawsze tchórzyłem. Bałem się tej rozmowy. Bałem się, że powie, że to już całkowity koniec. W Holmes Chapel wykrzyczała, że mnie nienawidzi, ale to było pod wpływem emocji. Miałem jakąś małą nadzieję na to, że gdy ochłonie to zmieni zdanie. Dziękowałem Paulowi za to, że cały tydzień mieliśmy wolny, a dopiero później zaczynały się koncerty, trasy i spotkania z fanami. Chłopaki prawie wcale się do mnie nie odzywali. Ciągle posyłali mi krzywe spojrzenia, a ja czułem się z tym fatalnie. Stało się to, czego obawiałem się najbardziej: zostałem sam. W końcu zdecydowałem, że muszę porozmawiać z Rose. Ta rozmowa i tak by mnie nie minęła, a chciałem w końcu mieć ją za sobą. Zdenerwowany stanąłem pod drzwiami jej pokoju i zapukałem. Myślałem, że mnie oleje, ale otworzyła i wpuściła mnie do środka. Było bardzo trudno. Już na wstępie wiedziałem, że jestem bez szans. Wiedziałem, że nie wybaczy mi takiego świństwa. Spojrzałem na biały bandaż na jej ręce i poczułem ukłucie w sercu, bo doskonale wiedziałem, że to przeze mnie. W moich oczach pojawiły się łzy bezsilności. Po opuszczeniu jej pokoju, wsiadłem w samochód i pojechałem przed siebie. Łzy uniemożliwiały mi widoczność, ale nie zwracałem na to uwagi. Jej słowa ciągle brzmiały mi w uszach.. "mnie zostaw w spokoju i zapomnij o wszystkim, co razem przeżyliśmy. Nie dasz rady niczego naprawić, Harry. To za dużo. Żegnaj" . To był koniec. Definitywny koniec naszego związku. Ale na pewno nie miłości. Wiedziałem, że ją kocham. Teraz jeszcze mocniej poczułem, że chcę by była tylko moja. Po tym co zrobiłem miałem ochotę się powiesić i zniknąć, żeby nikt więcej nie musiał przeze mnie cierpieć, ale wiedziałem, że tak nie mogę. Musiałem o nią walczyć. Doskonale wiedziałem, że będzie to najcięższa i najtrudniejsza walka w moim życiu, ale nie mogłem się poddać. Rose była moim życiem. A o życie trzeba walczyć do samego końca...
~Libby~
Minęły 3 dni a do mnie nadal nie mogło dotrzeć to, co zrobił Harry. Myślałam, że znam go jak własną kieszeń, a okazało się, że ten chłopak to jedno wielkie morze tajemnic. Nie wierzyłam w to, że jego związek z Rose był tylko kłamstwem. On naprawdę ją kochał! Więc jak mógł zrobić jej coś takiego? Jak? Nie mieściło mi się to w głowie. Tak bardzo jej współczułam.. Rose była wspaniałą osobą i zasługiwała na wszystko, co najlepsze. Jak Harry mógł tak ją oszukać i skrzywdzić? W tej jednej chwili straciłam do niego cały szacunek. Co się z nimi ostatnio działo? Harry krzywdził ludzi, Zayn zamknął się w sobie a Rose nie wychodziła ze swojego pokoju. Natomiast Liam, Niall i Louis ciągle musieli pogrążać się w kłamstwach i przekonywać świat, że ZAMBER i CARRY było prawdziwe i bardzo szczęśliwe. To nie był już ten sam zespół. To nie byli dawni One Direction. A ja czułam, że w końcu muszę coś z tym zrobić. Wiedziałam, że moje słowa zapewne i tak nie pomogą, ale musiałam spróbować. Nie mogłam pozwolić na to, by upadli jeszcze bardziej. Nie tym razem. Szybko odwołałam randkę z Liamem i wsiadłam w samochód. Musiałam pojechać do Paula i wszystko mu wygarnąć. Nienawidziłam go za to, co im zrobił. Zaparkowałam przed wejściem i weszłam do środka. Ochrona na początku nie chciała mnie wpuścić, ale w końcu jakoś ich przekonałam. Menadżer chłopaków był w swoim biurze. Weszłam tam bez pukania i stanęłam przed biurkiem ze skrzyżowanymi ramionami.
-Libby? - zdziwił się i odłożył jakieś papiery - A ciebie co do mnie sprowadza?
-Ty i twoje żałosne interesy! - krzyknęłam - Fajne to uczucie jak niszczy się ludziom życie, Paul? Opowiedz mi jak to jest!
-Chwileczkę, bo chyba nie rozumiem...
-Przestań udawać głupka. Niszczysz One Direction, nawet o tym nie wiedząc! Czy ty w ogóle wiesz co się u nich dzieje? Wiesz jak bardzo się zmienili przez twoją jedną, głupią decyzję?! Harry wcale nie zerwał z Rose, tylko spotykali się potajemnie. Pogubił się w swoich uczuciach i ją zdradził, a ona podcięła sobie żyły! Dociera to do ciebie? Gdyby nie interwencja Zayna i Nialla to pewnie już by nie żyła! Przez ciebie zginąłby niewinny człowiek! Czy ty w ogóle wiesz, co to jest miłość? Wiesz, że nikt nie ma prawa jej niszczyć?! Brawo, bo właśnie to zrobiłeś! A Zayn? Wiesz co z nim? Zamknął się w sobie! Stracił nadzieję na szczęście i błądzi po omacku szukając wyjścia z tego labiryntu uczuć! On nie kocha Amber. On jej nienawidzi bo jest jedną wielką dziwką i suką! On kocha kogoś innego i nie może być z tą osobą, bo ty masz taki kaprys i nie pozwalasz mu być szczęśliwym! Kolejna osoba, którą zniszczyłeś, Paul. A Niall, Louis i Liam? Żyją w wiecznym kłamstwie! Muszą kłamać w żywe oczy o ich sytuacji, a to wcale nie jest dla nich łatwe! Naprawdę nie dociera do ciebie to, że jedną głupią decyzją zniszczyłeś życie pięciu osobom? Jak można być tak bezuczuciowym człowiekiem? Nie masz serca!
Paul siedział cicho i patrzył na mnie z otworzonymi ustami. Chyba nie spodziewał się czegoś takiego, ale miałam to gdzieś. W końcu wygarnęłam mu wszystko, co leżało mi na sercu. Musiałam uratować swoich przyjaciół. Za wszelką cenę.
-I co teraz zrobisz? - kontynuowałam - Zakażesz Liamowi spotykać się ze mną, bo powiedziałam ci całą prawdę? Proszę bardzo, dalej! Ale Liam mnie nie zostawi, wiesz? On mnie kocha i ja kocham jego. A dwójka zakochanych ludzi tak łatwo nie odpuszcza. Szkoda, że o tym nie wiesz.
-Naprawdę.. dzieją się tam takie rzeczy? - odezwał się w końcu.
-A po co miałabym sobie to wymyślać?! Dla żartu?! Mnie to wcale nie bawi bo niszczysz moich przyjaciół! Oni też mają prawo do szczęścia i życia prywatnego! Co się z tobą stało? Zawsze byłeś dla nich jak wujek, a teraz jak jakiś tyran i władca! Zastanów się, czy warto. Bo wkrótce ten zespół się rozpadnie i będzie to tylko i wyłącznie twoja wina.
Po tych słowach po prostu odwróciłam się i wyszłam z jego biura. Jeszcze przez dłuższą chwilę nie mogłam opanować emocji. To, co się działo nie było normalne i ktoś w końcu musiał położyć temu kres. Wsiadłam do samochodu i położyłam ręce na kierownicy. Wzięłam kilka głębszych oddechów, żeby się uspokoić, ale nawet to nie pomogło. Ta szopka musiała się w końcu skończyć. Jeżeli Paul nie zamierzał tego przerywać, to zrobię to ja. Tak, miałam zamiar wszystkim wyjawić całą prawdę. To nie mogło się tak dłużej ciągnąć. Paul musiał wreszcie przejrzeć na oczy, zanim do końca zniszczy chłopaków. I doskonale wiedziałam, że nie mogę na to pozwolić. Nie miałam najmniejszej ochoty wracać do domu, więc pojechałam do Jane. Siedziała pod domem i się opalała. No tak, niektórzy potrafili korzystać z cudownej pogody. Zaparkowałam samochód i weszłam za bramkę. Zauważyła mnie od razu, wstała i podeszła. Przytuliłyśmy się na powitanie i obie usiadłyśmy na leżakach.
-Byłam u Paula - powiedziałam na wstępie - i wszystko mu wygarnęłam.
-Poważnie? - zdziwiła się - I jak zareagował?
-Dziwnie. Nawet nie zaczął na mnie wrzeszczeć - wzruszyłam ramionami - mam nadzieję, że w końcu coś z tym zrobi.
-Ja również.. a nie wiesz co u Rose?
-Niestety - westchnęłam - Liam mówi tylko, że nie wychodzi ze swojego pokoju i nic nie je. Nie mają z nią kontaktu. Martwię się o nią..
-Niall mówi to samo.. a jeszcze kilka dni temu była taka pełna energii i zapału! Jak można w jeden dzień tak zniszczyć człowieka?
-Nie wiem. Ale jak widać Harry potrafi to doskonale. Zachciało mu się romansików to teraz ma za swoje.
-Szczerze, to nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam, że dobrze go znam, ale jak widać nie bardzo. Przecież on ją kochał! To nie mogło być udawane, Libby. Jemu naprawdę na niej zależało.
-Zależało.. to czas przeszły, Jane. To wszystko przez Higginsa i jego durne pomysły! Gdyby nie postawił na jego drodze Carmen to nic takiego by się nie stało i oboje nadal byliby szczęśliwi. Ale nie, on przecież musiał postawić na swoim! Interesy są dla niego ważniejsze niż ludzkie życie.
-Co masz na myśli?
-To ty nic nie wiesz? - zdziwiłam się - tego dnia, jak wróciliśmy do Londynu, Rose pobiegła do pokoju i się pocięła. Gdyby nie Niall i Zayn to już by jej tu nie było. Rozumiesz to?
Jane zamilkła i wpatrywała się we mnie z przerażeniem. Taka była prawda. Rose nie radziła sobie z tym wszystkim. Była zagubiona i zraniona. Bo ile nieszczęść może spaść na jednego człowieka? Ile jeszcze musiała wycierpieć? Chciałam jej pomóc, ale nawet ja nie potrafiłam. Nikogo nie wpuszczała do swojego pokoju. Miałam nadzieję, że w końcu się to zmieni. Nie mogła teraz być sama. Nie po tym wszystkim. A Harry stracił w moich oczach szacunek. I naprawdę bardzo trudno będzie mu go odzyskać.
Razem z Jane zrobiłyśmy sobie po kawie mrożonej i siedziałyśmy na dworze do końca popołudnia. Wieczorem zebrałyśmy się i pojechałyśmy do chłopaków, żeby sprawdzić co się u nich dzieje. Postanowiłyśmy po raz kolejny dostać się do naszej przyjaciółki. Musiałyśmy coś zrobić. Weszłyśmy do domu akurat w chwili, gdy Niall rzucił się na Harrego...
-Byłam u Paula - powiedziałam na wstępie - i wszystko mu wygarnęłam.
-Poważnie? - zdziwiła się - I jak zareagował?
-Dziwnie. Nawet nie zaczął na mnie wrzeszczeć - wzruszyłam ramionami - mam nadzieję, że w końcu coś z tym zrobi.
-Ja również.. a nie wiesz co u Rose?
-Niestety - westchnęłam - Liam mówi tylko, że nie wychodzi ze swojego pokoju i nic nie je. Nie mają z nią kontaktu. Martwię się o nią..
-Niall mówi to samo.. a jeszcze kilka dni temu była taka pełna energii i zapału! Jak można w jeden dzień tak zniszczyć człowieka?
-Nie wiem. Ale jak widać Harry potrafi to doskonale. Zachciało mu się romansików to teraz ma za swoje.
-Szczerze, to nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam, że dobrze go znam, ale jak widać nie bardzo. Przecież on ją kochał! To nie mogło być udawane, Libby. Jemu naprawdę na niej zależało.
-Zależało.. to czas przeszły, Jane. To wszystko przez Higginsa i jego durne pomysły! Gdyby nie postawił na jego drodze Carmen to nic takiego by się nie stało i oboje nadal byliby szczęśliwi. Ale nie, on przecież musiał postawić na swoim! Interesy są dla niego ważniejsze niż ludzkie życie.
-Co masz na myśli?
-To ty nic nie wiesz? - zdziwiłam się - tego dnia, jak wróciliśmy do Londynu, Rose pobiegła do pokoju i się pocięła. Gdyby nie Niall i Zayn to już by jej tu nie było. Rozumiesz to?
Jane zamilkła i wpatrywała się we mnie z przerażeniem. Taka była prawda. Rose nie radziła sobie z tym wszystkim. Była zagubiona i zraniona. Bo ile nieszczęść może spaść na jednego człowieka? Ile jeszcze musiała wycierpieć? Chciałam jej pomóc, ale nawet ja nie potrafiłam. Nikogo nie wpuszczała do swojego pokoju. Miałam nadzieję, że w końcu się to zmieni. Nie mogła teraz być sama. Nie po tym wszystkim. A Harry stracił w moich oczach szacunek. I naprawdę bardzo trudno będzie mu go odzyskać.
Razem z Jane zrobiłyśmy sobie po kawie mrożonej i siedziałyśmy na dworze do końca popołudnia. Wieczorem zebrałyśmy się i pojechałyśmy do chłopaków, żeby sprawdzić co się u nich dzieje. Postanowiłyśmy po raz kolejny dostać się do naszej przyjaciółki. Musiałyśmy coś zrobić. Weszłyśmy do domu akurat w chwili, gdy Niall rzucił się na Harrego...
~Rose~
Życie było do niczego. Zdecydowanie. Nie miałam na nic siły ani ochoty. Nie słuchałam radia, nie oglądałam telewizji i nie sprawdzałam nowości w internecie. Miałam dość tego wszystkiego. Nie chciałam patrzeć na Harrego i Carmen, bo rana w moim sercu powiększyłaby się jeszcze bardziej, a nie byłam pewna, czy bym to przeżyła. Wolałam uniknąć kolejnego ataku bólu. Z mojej szafki zniknęło zdjęcie z Harrym, fotografie z laptopa były w koszu, bo mimo wszystko nie potrafiłam ich usunąć, a wszystkie moje uczucia tłumiłam w sobie. Czy go kochałam? Oczywiście, że tak. Ale to było najgorsze uczucie na świecie. Z jednej strony go kochałam - z drugiej nienawidziłam. Ta druga strona zwyciężała. Z szyi zdjęłam łańcuszek z "Lo". Nie potrafiłam go nosić, mimo tego, że był to prezent od Josha. Po prostu nie mogłam mieć go na szyi, gdy Harry miał drugą połówkę. Przestałam się starać. Moimi jedynymi przyjaciółmi były chusteczki i tabletki nasenne. Nie rozmawiałam nawet z Niallem, choć to on codziennie stał pod moimi drzwiami. Od rozmowy z Harrym nie chciałam nikogo widzieć. Po prostu chciałam być sama. Aż do teraz. W końcu poczułam w sobie tą wielką potrzebę rozmowy z drugim człowiekiem. Na myśl przychodził mi tylko Nate. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam jego numer. Na spotkanie zgodził się od razu i obiecał, że za pół godziny po mnie przyjedzie. Nie pozostało mi nic innego, jak w końcu doprowadzić się do porządku. Poszłam pod prysznic, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się TAK. Włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby w razie czego się za nimi ukryć. Stanęłam przed drzwiami swojego pokoju i wzięłam głęboki oddech. Nacisnęłam klamkę i po raz pierwszy od kilku dni znalazłam się na korytarzu. Z dołu usłyszałam czyjeś krzyki, więc od razu podbiegłam do schodów. Stanęłam na przedostatnim stopniu i moim oczom ukazała się bójka Nialla z Harrym. Libby i Jane stały jak osłupiałe, a Zayn, Louis i Liam starali się ich rozdzielić.
-Zabiję cię za to, co jej zrobiłeś! - wrzasnął Nialler - Jak coś jej się stanie, to będziesz martwy! Przysięgam ci to!
-Nie chciałem, żeby się o tym dowiedziała!
-Gówno mnie obchodzi co chciałeś! Jesteś zwykłym sukinsynem!
W tym momencie Nialler spojrzał na mnie, a wszyscy podążyli za jego wzrokiem. Stałam w centrum ich uwagi. Wszyscy jak na rozkaz uspokoili się w jednej chwili.
-Rose! - krzyknęła Libby i w jednej chwili znalazła się obok mnie.
Przytuliła mnie do siebie, ale ja stałam jak posąg, nie będąc w stanie się ruszyć. Widziałam GO. Coś znów zakuło mnie w serce. Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, w których malował się smutek i ból. Nie chciałam znów zacząć płakać. Nie tym razem. Przecież musiałam być silna, bo nie miałam innego wyjścia. Jak inaczej miałam żyć?
-Uspokójcie się - powiedziałam - i dajcie sobie spokój. To i tak niczego nie zmieni.
Uwolniłam się z uścisku Libby i wyszłam z domu. Wszyscy patrzyli jak się oddalam, ale tylko Niall za mną pobiegł. Dopadł mnie przy bramie.
-Rose, zaczekaj, proszę! - krzyknął i złapał mnie za ramię.
Nie odezwałam się. Niall był jedyną osobą, która bardzo wiele dla mnie zrobiła i potrafiła walczyć do samego końca. Westchnęłam i mocno się do niego przytuliłam, co od razu odwzajemnił.
-Chciałbym ci obiecać, że wszystko będzie w porządku.. - zaczął, ale mu przerwałam.
-Nie będzie w porządku, Horan. Dobrze o tym wiem. Po prostu muszę się pozbierać i nauczyć na niego patrzeć bez bólu i wstrętu. Wszyscy jesteśmy ludźmi.
-Nie wierzę, że to zrobił.. nie dociera to do mnie..
-Przestań już, okey? Chcę o tym zapomnieć. Pozwól mi na to.
W tym momencie przed bramą zaparkował samochód Nate'a. Niall się zdziwił, ale nic nie powiedział. Cmoknęłam go w policzek i uwolniłam się z jego uścisku. Nate wysiadł z samochodu i czekał na mnie. Bez wahania do niego poszłam i wsiadłam do samochodu. Razem odjechaliśmy w nieznanym kierunku...
______________________________
Ta-daa xd no więc jest 34 :D
Takie tam.. małe komplikacje.. DRAMACIK - czyli coś, co lubię najbardziej xd
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem i czekam na więcej! Chyba was na to stać, prawda? :)
Cieszę się, że wchodzicie na aska i pytacie bohaterów bo wiem, że się tym interesujecie. Czekam na dalsze zestawy pytaań! <3
A rozdział dzisiaj bo świętuję swoje imieniny :D Zrobiłam Wam prezent, cieszycie się? :D
Następny wkrótce <3
Boze , biedna Rose ..
OdpowiedzUsuńNo to wszystkiego najlepszego okazji imienin :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału ! Dłuuugi, uwielbiam długie <3 Dramat jak z najlepszego filmu. Szkoda mi Rose, Harry to skończony dupek, Nialler opiekuńczy jak zawsze... Jak dla mnie ten związek został definitywnie skończony, ale oglądanie Nate i Rose nie bardzo mi się uśmiecha... Ja już sama nie wiem czego chcę, no ale cóż... Z niecierpliwością czekam na następny !
Harry @*$!(^ %*!#%*@(#, nienawidzę cię! < ale tylko w opowiadaniu, bo ze sobą i tak chodzimy :< >
OdpowiedzUsuńmój ulubiony rozdział. O: mam nadzieję, że wszystko będzie ok. :>
najlepszego. <3
Rozdział przecudowny chociaż nadal nie mogę wyobrazić sobie, jak HARRY mógł to zrobić ROSE?! DWA TYGODNIE?! Styles ogarnij mózg!
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać. Proszę tylko, żeby byli szczęśliwi.. RAZEM.
Układ Nate + Rose zupełnie mi nie pasuję -,-
Proszę szybko o następny xx
Jak możesz tak komplikować życie biednej Rose? :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się pozbiera i będzie jakoś w miarę ok ;c
Dla mnie, tak samo jak Ally K., układ Rose i Nate jest kompletnie do kitu i do siebie nie pasują :/
Napraw to !
Błagam .. Napraw ...
"Czy dasz radę kochać, mimo, że ja nie umiem już sam bez Ciebie wstać? [..]
Błagam ! Naprraw!"
Do nn.
Rozdział świetny, już nie mogę doczekać się jak wszystko się dalej potoczy. Czekam na następny rozdział i wszystkiego najlepszego z okazji imienin :)
OdpowiedzUsuńJejku, biedna Rose...
OdpowiedzUsuńA Harry... Nie wiem jak on mogl to zrobic... Tlumaczenie, ze byl pijany jest najgorszym tlumaczeniem jakie moze byc...
Jej, kocham Twojego bloga bo tak idealnie odzwierciedlasz uczucia postaci. W pewnym momencie poszulam sie jak Rose. Dodaj szybko nowy!
PS: Wszystkiego Najlepszego z okacji imienin!
Boże dziewczyna to jest w każdym calu doskonałe <3
OdpowiedzUsuńPs. Spełnienia marzeń z okazji imienin :D
Wszystkiego najlepszego:)
OdpowiedzUsuńRozdział smutny ale świetny jak zawsze. No i liczę na to, że Rose mu wybaczy. I tak jak inne dziewczyny myślę, że Nate i Rose to byłaby kiepska para. No ale znając ciebie to nas czymś zaskoczysz. Dodaj jak najszybciej błagam !
wszystkiego co najlepsze! ;*
OdpowiedzUsuńkręcisz kręcisz, akcja się rozwija. jejku, to chyba już jest uzależnienie ;D
genialny rozdział, nie mogę się doczekać kolejnego.
Oll. xx
P.S. nie było okazji zapytać wcześniej. jak Ci poszły precastingi w XF? ;*
znowu się rozryczałam..
OdpowiedzUsuńnaprawdę? chcesz tego, żebym ryczała za każdym razem?
Teraz do Rose pasuje tekst z piosenki Lemona :
'Błagam, napraw... mnie...'
czekam na next ♥
pozdrawiam, Magda. xx
ps. Spełnienia Marzeń! :)
HARRY CO TY ZROBIŁEŚ?!
OdpowiedzUsuńHARRY CO TY ZROBIŁEŚ?!
OdpowiedzUsuńBiedna Rose, jak on mógł ją tak skrzywdzić, ale przecież za to Cię kocham. Za te dramaty, które tylko ty umiesz tak świetnie opisać. Mam nadzieję, że Rose będzie szczęśliwa i to może z Natem..
OdpowiedzUsuńRozdział cudny . Cały czas miałam łzy w oczach
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszego ciągu ♥
ooo boze błagam, niech to bedzie jakiś sen niech oni sie pogodzą błagam cię...
OdpowiedzUsuńpłacze gdy oni nie są razem...
to dramat....
błagam cię!!!
;(
paula
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńRose jest biedna, a Harry to dupek.
wszystkiego najlepszego :*
OdpowiedzUsuńaaaa czemu tak kręcisz ? no nie no ja to jestem zła na tego harolda. i to jak.
ale znając opowiadania ona mu wybaczy i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie bla bla bla. ... nooo chyba że coś pokręcisz jeszcze bardziej niż już jest hahaha :*
pisz pisz ;*
O matko jaka drama,ale to musiało się stać,w kazdym razie czekam z utęsknieniem na nexta ,życzę weny :)
OdpowiedzUsuńNAJ Z OKAZJI IMIENIN! A rozdziaŁ genialny :) wiem, ze jeszcze jakoś bedą razem wiec bedzie ciekawie ! Jestes wielka! xx
OdpowiedzUsuńSTÓWKA :*
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie jedną prośbę niech Rose wybaczy Harremu wiem żze to będzie strasznie trudne ale proszeee ja bym chciała żeby ta historia zakończyła się szczęśliwie .Może Paul zrozumie co zrobił i pozwoli żyć normalnie bez żadnych kłamstw .. PROSZĘ ZRÓB TO DLA MNIEE
No właśnie tak jak tutaj opisują nie podoba mi sie para "NATE I ROSE" niech on wyjedzie tam do włoch czy gdzieś gdzie on chce wyjechać . A Rose niech wybaczy Harremu i żeby Paul zgodzil się na to PROSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘE
OdpowiedzUsuńBoże aż przez ciebie ryczałam ; < No. Ale tak to normalnie po prostu Ty piszesz po prostu no zajebiście i Ci za to podziękować ; > Już się nie mogę doczekać następnego ; ))
OdpowiedzUsuńMatko weź nate i Rose to nie ta bajka przykro mi...
OdpowiedzUsuńJa sie prawie poplakalam, rozumiesz? Co ty ze mna robisz, ja nie wiem. Pisz dalej, nie moge sie doczekac! :))
OdpowiedzUsuńMam nową szaloną i dziwną nadzieję że Rose będzie z Nate'm i chcę żeby była z Nate'm, a Hazz niech sb idzie do Carmen. Jak ja wielbię takie dramaty <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i pozdrawiam :) xxjuliaxx
Emocjonujący rozdział. Ale lubię takie, bo coś się wtedy dzieje :D dodaj szybko rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNY! CZEKAM NA NASTĘPNY I WSZYSTKIEGO NAJ! ~AGNIESZKA
OdpowiedzUsuńOMG to sie porobiłoo .. !! <33
OdpowiedzUsuńo matko, myślałam, że to był jednorazowy numerek harry'ego, a tu proszę, 2 tygodnie. zawiodłam się na tobie styles. eh. tak mi szkoda rose. a libby jest moją bohaterką haha. miejmy nadzieje, że paul wreszcie się ogarnie.
OdpowiedzUsuńah, i jeszcze wszystkiego najlepszego Ci życzę! <3
OdpowiedzUsuńbosko poprostu!
OdpowiedzUsuńBoże jak ja rycze ... :'( Biedactwo... Nie rozumiem jak Harry mógł to zrobić ... ;/ Czekam na nowy i zapraszam do mnie :*
OdpowiedzUsuńloveistriumphofimagination.blogspot.com
Popłakałam się jak czytałam ten rozdział. Opisałaś to w taki sposób, że przypomniało mi się coś o czym chciałam zapomnieć. Potrafisz wywołać u człowieka emocje. Każdy kto przeczyta twoje opowiadanie nie pozostaje obojętny. :)
OdpowiedzUsuń[come-down-with-love.blogspot.com]
Świeetny *.* Dodawaj szyciej następny!:) Ja bym nie wybaczyła mu może jak by była o jednorazowa sytuacja a on to robił przez 2 tygodnie i nie chciał jej powiedziec , Kocham twoje opowiadanie !:D
OdpowiedzUsuń@lottiesmile69
Boski! Kocham dramaty! :)
OdpowiedzUsuń@paulaofficial
Osobiście to....to opowiadanie jest boskie kocham je...i mam nadzieję, że między Rose a Harrym się ułoży..:c oni mają być razem...szczęśliwi :c
OdpowiedzUsuńlove you and a love it :*
OdpowiedzUsuńSWIETNE ! DAWAJ DALEJ :)
OdpowiedzUsuńNo to wszystkiego najlepszeego. Przy tym rozdziale sie az poryczalam. Maatko.Suuuuper. czekam na nastepny. Blagam. Szybkoo
OdpowiedzUsuńona musi być z tym nate (jak to się odmienia?)
OdpowiedzUsuńBłagam niech da szansę natowi!!!!a harry niech bedzie zazdrosny!!!!
OdpowiedzUsuń