sobota, 4 maja 2013

Rozdział trzydziesty drugi ♥

-I koniec miłego wieczoru.. - mruknęłam pod nosem i niechętnie odsunęłam się od swojego chłopaka.
Amber i Carmen zmrużyły oczy i skrzyżowały ramiona na piersiach. Było widać, że są mega wkurzone. 
-Co tu się do cholery dzieje? - syknęła Amber.
-Przyjacielskie spotkanie - powiedział Louis - wybaczcie, ale nie zaliczacie się do tej grupy. Oczywiście bez urazy czy coś.. po prostu nie braliśmy was pod uwagę.
-Wy sobie kurwa żartujecie? - odezwała się Carmen - Co to ma być?!  
-Dziewczyny, może trochę grzeczniej? - odezwała się Gemma i chyba od razu pożałowała swoich słów. 
-Nie do ciebie mówię kurwa! - krzyknęła Amber - Kim ty tak w ogóle jesteś? Jakąś ich nową dziwką?
Czułam, jak mięśnie Hazzy zaczynają się napinać. Sama miałam ochotę wykopać ją na księżyc za słowa, które właśnie wypowiedziała. Zapadło nieznośne milczenie. Wiedziałam, że Harry zaraz wybuchnie i nie myliłam się. Wszyscy patrzyli tylko na niego. Zupełnie nagle wstał i wściekle podszedł do Amber. Jego oczy ciskały piorunami i momentalnie zrobiły się ciemniejsze. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie. Chwycił Amber za ramiona i mocno przycisnął ją do ściany. Dziewczyna momentalnie syknęła z bólu zdezorientowana.
-Co do...
-Nigdy więcej nie waż  się tak mówić do mojej siostry, suko - wysyczał jej prosto w twarz - albo już nigdy nie ujrzysz kurwa światła dziennego! Dociera to do ciebie?!
-Harry! - krzyknęła Gemma wstrząśnięta, ale on nawet nie zwrócił na nią uwagi. 
-Zabieraj swoją tłustą dupę i wypierdalaj mi stąd - syknął i odsunął się od niej - i lepiej dla ciebie, żebyś więcej nie pokazywała mi się na oczy, bo nie będzie tak miło, jak teraz. 
Amber spojrzała na niego całkowicie zszokowana. Przez chwilę nie była w stanie się ruszyć.
-Pozwolisz mu tak mnie traktować?! - krzyknęła do Zayna, ale on ją zignorował. Nawet na nią nie spojrzał - Tak? Świetnie! I tak jesteś jednym, wielkim chujem!
Warknęła wściekle i szybkim krokiem odeszła tam, skąd przyszła. Carmen jak gdyby nigdy nic chciała się zbliżyć do Harrego, jakby ta cała sprawa jej nie dotyczyła.
-Ciebie też to dotyczy - warknął do niej, po czym wściekle wszedł do domu.
-Pożałujecie tego - syknęła Carmen i pobiegła za swoją "przyjaciółką".  
Po ich odejściu nikt się nie odezwał. Oto jak w niespełna 3 minuty zniszczyć całą wieczorną atmosferę. Wszyscy wciąż byli zszokowani zachowaniem Hazzy, a ja wcale mu się nie dziwiłam. Absolutnie nikt nie miał prawa powiedzieć choćby jednego złego słowa na Gemmę.  Nie zasługiwała na to. 
-Pójdę do niego.. - powiedziałam, przerywając ciszę, na co reszta tylko pokiwała głowami.
Niepewnie weszłam do domu i zawołałam go, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Od razu poszłam do jego pokoju i dopiero wtedy go zobaczyłam. Nieruchomo stał przy oknie i gapił się przed siebie. Podeszłam do niego i położyłam mu dłonie na ramionach, zaczynając delikatny masaż. Czułam, jak jego mięśnie powoli zaczynają się rozluźniać. Jego głowa lekko odchyliła się do tyłu.
-Nie przejmuj się nimi - powiedziałam delikatnie - nie są tego warte, Harry.
-Nikt nie ma prawa mówić, że Gemma jest dziwką - warknął  - a zwłaszcza te dwie pizdy. Dłużej tego nie wytrzymam, Rose. Mam dość.. 
-Przecież doskonale wiesz, że inaczej się nie da. Musisz dać radę, bez względu na wszystko. Jestem z tobą kochanie. Zawsze możesz na mnie liczyć. 
-Wiem.. i dziękuję ci za to - wyszeptał i odwrócił się do mnie.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i oparłam swoje czoło o jego. Harry zbliżył się i przygryzł moją dolną wargę, na co jęknęłam mu w usta. Pocałował mnie z zachłannością, a później obdarowywał pocałunkami moją szyję i żuchwę, doprowadzając mnie do euforii. Wplotłam mu dłoń we włosy i przyciągnęłam go do siebie jeszcze bardziej. Jego dłonie błądziły mi po plecach, aż w końcu wylądowały na pośladkach. W jednej chwili wpił się w moje usta, a nasze języki zaczęły toczyć ze sobą zawziętą walkę o dominację. W końcu Harry podniósł mnie i posadził na parapecie, nie przerywając pocałunku. Napierał na mnie coraz bardziej, a ja wcale nie protestowałam. Wręcz odwdzięczałam mu się tym samym. 
-Jesteś moją obsesją - wyszeptał mi prosto w usta - jak ty to robisz?
-Oj, zamknij się - powiedziałam i znów złączyłam nasze usta. 
Było mi wtedy cholernie dobrze. Lubiłam czuć go przy sobie. Mimo tego całego zamieszania, nadal miałam pewność, że należał TYLKO i WYŁĄCZNIE do MNIE. I to było najlepsze uczucie na świecie.
-Kocham cię - powiedział, gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy.
-Ja ciebie też. I właśnie dla tej miłości i dla takich chwil musimy przetrwać. Jasne?
-Dla takich chwil wszystko - powiedział i znów mnie pocałował.
-A teraz wracamy do reszty - powiedziałam stanowczo, ale z uśmiechem. 
-Musimy? - jęknął i znów oparł swoje czoło o moje - Nie możemy po prostu tu zostać i skończyć to, co zaczęliśmy?
-Nie ma takiej opcji - powiedziałam złośliwie - teraz, kiedy już opanowałeś nerwy, musimy zejść na dół i powiedzieć, że jest okay. Nie możemy tak po prostu ich olać.
-Możemy.. - wymruczał mi do ucha i przygryzł jego płatek. 
-Nie, nie możemy - zaprotestowałam, mimo tego, że sama wolałabym zostać w jego pokoju - zbieraj się, Styles. 
-Dlaczego mi to robisz? - spytał, udając obrażonego - to była całkiem niezła gra wstępna..
-Ty jak zwykle tylko o jednym! - powiedziałam i wywróciłam oczami.
-No co? Jestem facetem!  
-Serio? Nie wiedziałam - powiedziałam z sarkazmem i chciałam zeskoczyć z parapetu, ale mnie powstrzymał.
-A chcesz to sprawdzić? - spytał z cwanym uśmieszkiem.
-Styles. Na dół. W tej chwili. Dotarło?
-Oj no dobra, już dobra..
W końcu zeskoczyłam z parapetu i wzięłam go za rękę. Wspólnie zeszliśmy na dół, a wszystkie oczy skierowały się prosto na nas. Zajęliśmy swoje poprzednie miejsca. Hazza przeprosił za swoje zachowanie, na co reszta przytaknęła. Wróciliśmy do przerwanego zajęcia, chcąc zapomnieć o niemiłym incydencie z tymi dwiema lafiryndami. Znów zaczęliśmy śpiewać i śmiać się. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się całkiem późno. Około 2 nad ranem Liam odwiózł Libby i Jane do domów a Harry przygotował Gemmie łóżko w pokoju gościnnym. Żałowałam, że jego siostra musiała wyjechać już następnego dnia i miałyśmy się spotkać dopiero na jej ślubie. Wiedziałam, że będę za nią tęsknić, ale na to niestety nic nie mogłam poradzić. Pieprzona odległość. W końcu pożegnałam się ze wszystkimi (no, prawie) i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic, zmyłam makijaż i przebrałam się w swoją ulubioną piżamę. Tak, jak się spodziewałam, Harry już leżał w moim łóżku w samych bokserkach. Zaśmiałam się pod nosem i położyłam obok niego.
-A może byśmy tak...
-Nie - przerwałam mu, wiedząc, co miał na myśli - nawet na to nie licz. 
-Ale..
-Dobranoc Harry - znów mu przerwałam i pocałowałam go w policzek - kolorowych snów.
-Jesteś okropna, wiesz? 
Nie odezwałam się. Pozwoliłam by mnie objął i zamknęłam oczy. Później po prostu odpłynęłam..

Gdy obudziłam się następnego dnia, zorientowałam się, że Harrego nie ma obok mnie. Zdziwiło mnie to, bo zawsze to ja wstawałam pierwsza. Niechętnie podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Później w garderobie ubrałam się w TEN zestaw i już chciałam schodzić na dół, gdy drzwi do mojego pokoju się otworzyły i stanął w nich Hazza. Na widok różowego pudełka, które trzymał w rękach, od razu rozszerzyły mi się źrenice. Podeszłam do niego niepewnie i skrzyżowałam ramiona na piersi.
-Co tam masz?  - spytałam go.
-Prezent - odpowiedział z uśmiechem. 
-Dla mnie? - zdziwiłam się - I niby z jakiej okazji?
-Bez okazji. Czy muszę mieć powód żeby kupić coś swojej dziewczynie? 
-No nie.. ale nigdy dotąd tego nie robiłeś..
-Oj cicho bądź - zaśmiał się i wręczył mi pudełko - po prostu otwórz.
Wzięłam je do rąk i delikatnie podniosłam pokrywkę. Już wcześniej zorientowałam się, że gdzieniegdzie są porobione małe dziurki, przez co moja ciekawość jeszcze wzrosła. W końcu moim oczom ukazał się mały, biały kotek. Szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia. Tego się kompletnie nie spodziewałam. 
-Harry.. - zaczęłam ostrożnie - czy.. czy to jest kot?
-A uwierzysz jak ci powiem, że to żyrafa?
-Nie..?
-W takim razie tak, to kot. A dokładniej to kotka. 
-I jest moja?
-Nasza - powiedział i pocałował mnie w czoło - póki co nie myślimy o dzieciach, więc zwierzak to najlepsze rozwiązanie. Na razie..
-Ona jest cudowna! - pisnęłam uszczęśliwiona - Dziękuję, jesteś kochany!
Cmoknęłam go w policzek i szybko wzięłam kociaka na ręce. Jeszcze nikt nigdy nie sprawił mi tak miłego prezentu. Zaczęłam ją głaskać, na co od razu zareagowała mruczeniem.
-Nazwę cię.. Pearl - powiedziałam słodko - i zostaniesz ze mną bardzo długo!
Harry zaczął się śmiać, ale nagle wyraz jego twarzy całkowicie się zmienił. Zacisnął usta w cienką linię, gdy usłyszał głos swojego menadżera. Popatrzyłam na niego ze współczuciem. Wiedziałam, że czeka go nieprzyjemna rozmowa po ostatnich wydarzeniach. Zacisnął ręce w pięści i wyszedł z mojego pokoju. Modliłam się w duchu, żeby tylko wszystko było w porządku. Wzięłam Pearl i położyłam się z nią na łóżku. Dlaczego nic nie mogło być normalne..?.

~Liam~

 Czy to możliwe, żeby naprawdę być szczęśliwym w takiej sytuacji? Było mi cholernie dziwnie z tym uczuciem. Podczas gdy Harry, Zayn i Rose przeżywali rozterki przez naszego menadżera i całą wytwórnię, ja ciszyłem się tym, że mogę być z Libby. Była naprawdę wspaniałą dziewczyną i nie dopuszczałem do siebie myśli, że kiedykolwiek mógłbym ją stracić. Zaraz po wyjeździe Gemmy w naszym domu zjawił się Paul. Kipiał z wściekłości i doskonale wiedziałem, że chodziło mu o poprzedni wieczór. Oczywiście się nie myliłem.
-Styles w tej chwili do mnie! - wrzasnął zaraz po przekroczeniu progu naszego domu. 
Harry zbiegł po schodach i stanął przed nim ze skrzyżowanymi ramionami.
-Czy możesz mi do cholery wytłumaczyć, co...
-Nie - przerwał mu - nie mogę.
-Co to znaczy nie mogę?! - Paul był naprawdę wściekły.
-Nie rozumiesz znaczenia tych słów czy co? Nie obchodzi mnie to, co o tym myślisz. Nikt nie ma prawa nazywać mojej siostry dziwką! Amber się należało i nie mam zamiaru jej przepraszać! Niczego nie żałuję! 
-A czy masz pojęcie co by się działo, gdyby ktoś zrobił wam zdjęcie, które wyciekłoby do mediów?! Masz choleracholera pojęcie?!
-Nikt nam kurwa nie zrobił zdjęcia! Nikt oprócz nas tego nie widział! Więc się ogarnij człowieku, bo ci się zmarszczki porobią! 
-Taka sytuacja nigdy więcej ma się nie powtórzyć, rozumiesz? - syknął do niego.
-Jasne, Paul - warknął pod nosem - coś jeszcze?
-Oczywiście, że coś jeszcze! Za godzinę masz randkę z Carmen, więc radzę ci się przygotować. I z tego się nie wywiniesz, bo wasz związek jest teraz najważniejszy.
-Nigdzie z nią nie idę! - krzyknął zbulwersowany.
-Owszem, idziesz. I mam w dupie twoje zdanie. Nie pozwolę ci zniszczyć reputacji zarówno waszej, jak i jej!
Po tych słowach wyszedł z naszego domu, trzaskając drzwiami. Harry zaczął przeklinać i wrócił do swojego pokoju. Wywróciłem oczami na całą tą sytuację i wyszedłem. Byłem umówiony ze swoją dziewczyną i nie zamierzałem się spóźnić. Wsiadłem do swojego samochodu i pojechałem pod dom Libby. Czekała na mnie przy furtce, uśmiechając się w ten swój czarujący sposób.Wsiadła do środka i pocałowała mnie na powitanie. Uwielbiałem smak jej malinowych ust. To zawsze doprowadzało mnie do szaleństwa. Jak można być tak wspaniałą osobą jak ona?
-Hej skarbie - powiedziałem, gdy nasze usta się od siebie odkleiły.
-Hej - odpowiedziała - i jak tam sytuacja? Paul już was odwiedził?
-Tak. Harry już dostał ochrzan i idzie na randkę z Carmen. Nie muszę chyba dodawać, że nie jest zbytnio z tego zadowolony?
-Nie, nie musisz - zaśmiała się - obydwie wczoraj przegięły i chyba dobrze o tym wiedzą. Ale okay, koniec tematu. Dokąd jedziemy?
-Przed siebie - odpowiedziałem tajemniczo.
-Liam! Bez takich! - zaprotestowała.
-Libbs wiem, że nie znosisz niespodzianek, ale tym razem mi zaufaj, okay?
-Jesteś okropny..
-Ale?
-Ale i tak cię kocham.
-Wiedziałem - powiedziałem ze śmiechem - ja ciebie również. Najmocniej na świecie.
Cmoknąłem ją w policzek i skupiłem się na drodze. Nie planowałem niczego wielkiego. Przy niej zawsze wszystko było idealne. Nawet gdybyśmy siedzieli zamknięci w pokoju, to i tak byłoby fantastycznie. Najpierw po prostu zabrałem ją do kina na jakąś komedię. Zupełnie jak na naszej pierwszej randce. Siedzieliśmy w fotelach i co jakiś czas wybuchaliśmy śmiechem, gdy któremuś z bohaterów coś się nie udawało. Gdy w końcu opuściliśmy budynek, zabrałem ją na długi spacer. Zrobiło się późne popołudnie. Jedliśmy lody, rozmawialiśmy i wspominaliśmy wszystkie dobre chwile. Dopiero wieczorem zabrałem ją tam, gdzie zamierzałem. Zajechaliśmy na łąkę. Libby była naprawdę zdziwiona. Chyba zapomniała o tym, że miałem jej zrobić niespodziankę. Wyciągnąłem z bagażnika kosz z jedzeniem i koc, po czym wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem pod drzewo. Rozścieliłem koc, zapaliłem świecie i przytuliłem ją do siebie.
-Jesteś niesamowity, wiesz? - szepnęła.
-Nie. To ty jesteś niesamowita i należy ci się wszystko, co najlepsze, Libby. Jesteś moim promykiem słońca, który rozświetla każdy mój dzień na nowo. Nie wyobrażam sobie, że miałoby cię kiedyś zabraknąć. Kocham cię najmocniej jak tylko umiem. Jesteś dla mnie wszystkim.
-Ja też cię kocham, Liam. I dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłeś i nadal robisz. 
-Nie robię nic wielkiego.
-Wystarczy mi to, że jesteś.
Spojrzałem jej prosto w oczy, w których widziałem wielką miłość i zaufanie. Wiedziałem, że moje życie bez niej byłoby puste i nijakie. Pochyliłem się nad nią i złożyłem na jej ciepłych ustach pocałunek, który od razu odwzajemniła. Chwyciła mnie za szyję i bardziej do siebie przyciągnęła. Oplotłem ją ramionami, jakbym nigdy więcej miał jej nie wypuścić. Przy niej czułem, że mam wszystko. Ona była dla mnie wszystkim. Czego chcieć więcej?
Położyliśmy się na kocu, wtuleni w siebie i patrzyliśmy w gwiazdy. Ten wieczór z pewnością mogłem uznać jako jeden z najlepszych w moim życiu. Kiedy zrobiło się już całkiem późno, odwiozłem ją do domu i czule pocałowałem na pożegnanie. Nie chciałem się z nią żegnać, ale niestety musiałem, bo następnego dnia miała jechać do Brighton na jakiś pokaz. Kiedy tylko zamknęła drzwi, od razu wróciłem do domu. Tej nocy zasnąłem z wielkim uśmiechem na ustach.

~Rose~

Czas biegł naprawdę szybko. Nim się obejrzałam, minął już miesiąc, który niestety nie należał do najlepszych. Między mną a Harrym bywało różnie, ale ostatnio coraz częściej się kłóciliśmy. I to o najmniejsze pierdoły. Grał z chłopakami coraz więcej koncertów, a cały wolny czas spędzał z Carmen. Wychodził z domu przed południem, a wracał późno w nocy. Już nawet przestał narzekać na to, że musiał się z nią spotykać. Zupełnie jakby się z tym pogodził. A ja? No cóż. Przez to wszystko jeszcze bardziej zbliżyłam się do Nate'a. Spotykaliśmy się praktycznie codziennie i bardzo mi to odpowiadało. Przy nim mogłam być sobą. Bez żadnego udawania i ukrywania się przed mediami. Nawet w gazetach zaczęli o nas pisać. Widziałam już nagłówki typu "Czy Rose Bell w końcu znalazła swoją miłość?" i tym podobne. Choć z drugiej strony dziwiło mnie to, że w ogóle o mnie pisali, bo nie byłam przecież nikim sławnym. Może dlatego, że niektórzy wciąż podtrzymywali to, że jestem z Hazzą? W sumie to byłam, ale.. "tylko w domu". Powoli zaczynało mnie to irytować. Przez cały czas zastanawiałam się, co w danej chwili robił Harry. Opcji było wiele. Był z Carmen, całował się z Carmen, przytulał Carmen, mówił "kocham cię" do Carmen, obdarzał uśmiechem Carmen, obściskiwał się z CARMEN.. wszystko związane z nią. W gazetach i telewizji ciągle widziałam ich razem. Ból wciąż był ten sam. Na zdjęciach i transmisjach wcale nie wyglądał, jakby udawał. Wręcz przeciwnie. Lepił się do niej, jakby wcale mu to nie przeszkadzało. Czasami zastanawiałam się, jaki w tym wszystkim był sens? Po co ja byłam z Harrym, skoro on miał to gdzieś? Mieliśmy być razem mimo wszystko, bo się kochamy. Nie powinnam mieć wątpliwości, ale je miałam. I to coraz większe. Już prawie straciłam nadzieję na to, że wszystko się ułoży. U Zayna nie było kolorowo. Ta sytuacja całkowicie go wykańczała. Już nawet nie był sobą! Ciągle chodził zdołowany albo wściekły i zamykał się w swoim pokoju na całe dnie. To nie był ten Zayn, którego znałam i kochałam jak brata. Paul go zniszczył. Ciekawe, czy w ogóle zdawał sobie z tego sprawę.
Wróciłam właśnie do domu z kolejnego spotkania z Nate'm. Tym razem wybraliśmy się na tor wrotkarski i o mały włos nie połamałam sobie nóg. Na szczęście podtrzymał mnie w odpowiednim momencie i uchronił przed upadkiem. Przywitałam się z Louisem i Niallerem, którzy właśnie opuszczali dom i poszłam prosto do siebie. Na białej sofie od razu dostrzegłam znajomą sylwetkę. Harry podniósł się, słysząc moje kroki. Kogo jak kogo, ale jego kompletnie się nie spodziewałam. Ostatnio praktycznie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Odłożył Pearl, którą miał na rękach i podszedł do mnie z zaciśniętymi ustami.
-Znowu wracasz ze spotkania z nim? - warknął.
Całkowicie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się takiego wybuchu z jego strony. Od razu zacisnęłam ręce w pięści i poczułam, jak zbiera się we mnie złość. Nie miał prawa mnie tak traktować. Na pewno nie on.
-A co się stało, że właśnie nie obściskujesz się ze swoją lafiryndą? - odparowałam.
-Nie przeginaj. Dobrze wiesz, że muszę podtrzymywać ten związek ze względu na zespół! Nie masz prawa mieć o to pretensji!
-Nie mam prawa?! Czy ty się słyszysz?! Podobno to ja jestem tą, którą kochasz!
-Nie zmieniaj kurwa tematu! Pytałem, czy wracasz ze spotkania ze swoim chłoptasiem!
-A nawet jeśli, to co?! To mój przyjaciel i mam prawo spędzać z nim czas! A tobie nic do tego!
-Jestem twoim chłopakiem, Rose! To mi powinnaś poświęcać uwagę, a nie jemu!
W tym momencie nie wytrzymałam. Byłam wściekła, jak jeszcze nigdy. W oczach poczułam palące łzy. Przegiął. Ostro przegiął.
-Och, naprawdę?! W takim razie powiedz mi kiedy mam ci poświęcać uwagę, skoro cały czas jesteś z Carmen! Cały czas z nią łazisz, całujesz ją i mówisz, że ją kochasz! Myślisz, że mnie to nie obchodzi? Myślisz, że jestem pozbawiona uczuć? To się kurwa mylisz, Styles! Masz do mnie pretensje o to, że spędzam czas z jedyną osobą, która mnie rozumie i przy której niczego nie muszę udawać?! Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak się zachowywać?! Co się z tobą stało, Harry? Nie jesteś już tym chłopakiem, którego pokochałam! Zachowujesz się jak zadufany w sobie dupek! Ja już dłużej tego nie wytrzymam! 
-Co masz na myśli? - syknął.
-Nic. Zupełnie nic! Wyjdź stąd i daj mi spokój. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Najpierw powinieneś przemyśleć sobie to, czego ty tak właściwie chcesz!
-Świetnie! - krzyknął i wyszedł z mojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Dopiero wtedy się rozpłakałam. Rzuciłam się na łóżko i ukryłam twarz w poduszkach. Nienawidziłam takich sytuacji. Gdzie podział się ten zielonooki chłopak, którego tak bardzo kochałam? Co stało się z tym człowiekiem, który nie tak dawno temu powtarzał, że mnie kocha i że jestem dla niego najważniejsza? Czyżby odszedł.. na zawsze? To nie było sprawiedliwe. Ja po prostu chciałam być szczęśliwa, bez udawania i tajemnic. Czy to naprawdę aż tak dużo? Chciałabym znów móc wtulić się w Harrego i poczuć jego usta na swoich. Chciałam, żeby wszystko było jak dawniej, gdy nic poza nami się nie liczyło. Ale teraz było inaczej. Nie potrafiliśmy nawet ze sobą rozmawiać. Jak długo jeszcze miałam o znosić? Ile jeszcze musiałam wytrzymać? 
W tym momencie na łóżko wskoczyła Pearl i położyła się obok mnie. Przypomniałam sobie chwilę, gdy Harry wręczył mi pudełko z nią. Wtedy jeszcze wszystko było okay. Zaczęłam ją głaskać, a łzy nie przestawały płynąć po moich policzkach. Czułam, że finał naszej historii zbliżał się wielkimi krokami. Nie wiedziałam tylko, czy aby na pewno będzie to szczęśliwe zakończenie...

____________________________
No i jest 32 ;) 
Mam małe problemy z bloggerem, bo nic się nie chce zapisywać i ciągle się coś ścina. Nerwicy można dostać po prostu.. yhh.. -.-
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Czekam na wasze opinie w komentarzach. Następny rozdział postaram się dodać szybko, ale nic nie obiecuję bo ostatnio mam naprawdę wolny internet ;/  
40 komciaków uzbierajciee! :D 
I do napisania za niedługo. ♥








 

43 komentarze:

  1. aijgwhsihfueiquh ♥
    szkoda, że znowu się kłócą. :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju, to jest wspaniałe. Jak Harry na nie naskoczył!:P
    Znowu się pokłócili, nie podoba mi się to. Oni muszą być razem! Przecież połączyło ich to wyjątkowe uczucie. Nie no.. Ja się tak nie bawię! MUSZĄ BYĆ RAZEM!!!
    Buziaki i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jak zawsze <3
    Ale jest mi smutno, że znowu muszą się kłócić...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry jest coraz bardziej irytujący -.-
    jak najszybciej dawaj następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. ojeju.... już sama nie wiem co mam myśleć.... niby jest okej, ale z drugiej strony... eh, co raz więcej pytań, brak na jaką kolwiek odpowiedź ;/ mam nadzieję, że się wszystko ułoży i Harry będzie z Rose i będą razem szczęśliwi ;> rozdział jest przepiękny! normalnie się popłakałam, kiedy Harry i Rose się kłócili ;( no nic czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozwój akcji... Wreszcie coś sie dzieje! Chce szybko nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział!
    aww nie mogę doczekać się 33 xDD
    A postawa Harrego wobec Amber była zajebista!
    Pearl oow *-* piękne imię<3
    Czekam na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze cudowny rozdzial <3 tylko szkoda' ze znowu sie kloca.. :( xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem co mam myśleć, rozdział świetny i wszystko cudownie napisane. Ale martwią mnie dwie rzeczy. Pierwsza to, że Rose zbliżyła się do Nate'a bo go nie lubię, ponieważ od początku kiedy się pojawił boję się, że między nimi coś będzie. Druga to zdanie ,,Czułam, że finał naszej historii zbliżał się wielkimi krokami. Nie wiedziałam tylko, czy aby na pewno będzie to szczęśliwe zakończenie...''. Boję się że zdecydujesz zakończyć tą historię beż Happy endu. No i oczywiście martwi mnie to że Harry tak się zmienił :( W każdym razie wieżę że szybko się pogodzą ale nie wiem jakie ty masz plany na tę historię. Czekam na następny i mam nadzieję że się pogodzą bo są strasznie słodcy<3

    OdpowiedzUsuń
  10. ja też mam tak wolny internet że masakra :( ledwo mogłam przeczytać...
    aaale opłacała sie ta męczarnia z netem bo rozdział GENIALNY <33

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział boski, zastanawiam się jak zakończysz ich historię. To będzie dość interesujące. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział.Szkoda tylko że Rose się z Harrym pokłóciła ale mam nadzieje ze się szybko pogodzą.

    Miloo...

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny, ale oni znowu się kłócą :<
    ;(
    czekam na next
    pozdrawiam, Magda. xx <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ooooo świetny! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Taki slodki poczatek *.*
    Ale koniec juz taki bardziej smutny :C
    Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze! :)
    Dzieki, ze mnie informujesz :*
    -@andzelikaab

    OdpowiedzUsuń
  16. Super rozdział ;) czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham cię ♥ Rozdział zajedwabisty,ale to nic nowego,bo każdy jest taki :*

    OdpowiedzUsuń
  18. kuurde... snowu kłótnia :/ żal mi Zayna, ale mam nadzieję, że wkrótce będzie wszystko dobrze :))

    OdpowiedzUsuń
  19. oho, ale się porobiło pod koniec :O

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudoooo *.*
    Rozdział Świetny Cudowny itp. z resztą jak każdy !
    Dodawaj jak najszybciej następny !!
    Kocham !! <33

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział,zresztą jak zwykle,twoje opowiadania są świetne :) Wiem ,ze dopiero dodałas ten rozdział,ale ja już nie mogę doczekać się nowego :p Weny życzę i do następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Coś czuję że to już końcówka ttego opowiadania..........
    Tylko zrob tak zeby wszystko sie ulozylo plisss ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham, kocham, kocham *.* rozdział jak zawsze bardzo fajny:) mam nadzieję, że między Rosę i Harrym wszystko się ułoży..

    OdpowiedzUsuń
  24. OMG, ale się porobiło... :o
    tak mi się smutno zrobiło, że nie mogę napisać jakiegoś w miarę sensownego komentarza... :( to Twoja wina, no :c

    fightwhileyoucan.blogspot.com
    untilyouloveagain.blogspot.com
    always-worth-try.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. ooo nie tylko nie to błagam!!!
    Dlaczego ??
    niech sie pogodzą niech bedą szcześliwi;/
    ehhh...
    płacze...
    normalnie....

    Paula

    OdpowiedzUsuń
  26. Wiem że może to nienormalne, ale uwielbiam jak ludzie się kłócą ( oczywiście nie w realu tylko w opowiadaniach ) Dajesz dalej <3
    Czekam na nn Xx

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny jak zawsze, mam nadzieję, że Rose i Harry'emu uda się pogodzić

    OdpowiedzUsuń
  28. do 40 juz bliziutko :D
    hahaha. dobra gra wstępna nie jest zła :D zboczuszek Hazz.
    niech się nie rozstają, o nieeeee.
    czytam i czekam ♥
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  29. No wiec spoczi rozdzial. Tylko ze sie kloca. :cCzekam na nexta! :*

    OdpowiedzUsuń
  30. czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  31. zajebisty siostra :* czekam na kolejnego :) Angluss.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak ci poszło w Mam Talent?

    OdpowiedzUsuń
  33. Siedzialam wczoraj pol nocy i czytalam cale opowiadaniie <3<3 . Niech oni sie ni kloca aaa . Hazza ogarnij dupe ! :3

    OdpowiedzUsuń
  34. ohh Harry ogar! -.- proszę o szczęśliwe zakończenie! rozdział jak zwykle czad więc nie bd sie rozpisywać c; do napisania!~Agnieszka C:

    OdpowiedzUsuń
  35. Mega. Czekam na nexta. ; **

    OdpowiedzUsuń
  36. laska cudne to normalnie nie wierze ze ktos tak moze tak pisac....
    elkaa

    OdpowiedzUsuń
  37. kocham <3333
    next ! :D :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Blog cudowny ale trochę zbyt często pojawiają się zbyt wulgarne hasła z ust Harrego czy Rose bo to że Amber i Carmen przeklinają to jest ok bo to lafiryndy i żmije ale do Rose i Harrego w ogóle te przekleństwa mi nie pasują :/

    OdpowiedzUsuń
  39. superowy rozdział.xd
    FD-JulaStyles.xd <333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń