Kiedy obudziłam się rano, przez dłuższy czas bezczynnie leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad tym, co przyniosą kolejne dni. Tęskniłam za Nat i Jade, ale wiedziałam, że tak powinno się stać. One mnie rozumiały i wspierały. I za to byłam im bardzo wdzięczna. W końcu leniwie wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i mój wzrok powędrował na szyję. Złoty łańcuszek. Połówka serca z "Lo". Drugą część schowałam w szkatułce, która stała obok mojego łóżka. Wspomnienia znów powróciły. Jednak nie były już tak bolesne, jak kilka miesięcy temu. Świadomość tego, że Josh'a już nie ma, zaczęła wzbudzać we mnie inne uczucia. Owszem, tęskniłam za nim. Naprawdę bardzo tęskniłam i wciąż go kochałam. Jednak teraz było już lepiej. Czas leczy rany, jak mówią. Wiedziałam, że jeszcze wiele przede mną. Jednak wierzyłam w to, że wszystko w końcu się ułoży.
Umyłam się, zrobiłam makijaż i poszłam do garderoby. No tak, nadal byłam niewypakowana. Przynajmniej miałam jakieś zajęcie na połowę dnia. Dziwiło mnie, że jeszcze nikt do mnie nie przyszedł. Wzruszyłam tylko ramionami i skupiłam się na swoim zajęciu. Po 4 godzinach wszystko było już na swoim miejscu. Było to męczące, ale przynajmniej miałam to z głowy. Ubrałam się TAK i zeszłam na dół. Tak jak się spodziewałam, dom był kompletnie pusty, a na kuchennym blacie leżała biała kartka z szybko napisanym liścikiem. Od razu rozpoznałam charakter pisma Nialler'a. Wzięłam ją do rąk i przeczytałam: Kochana kuzynko! Musieliśmy pilnie jechać do szpitala. Coś się stało z Paul'em. Nie wiemy o co chodzi, ale damy znać, jak tylko czegoś się dowiemy. Póki co dom jest do twojej dyspozycji. A tak w razie czego, Paul to nasz menadżer :) Do zobaczenia później. Kocham cię, Nialler.
Zmartwiła mnie ta krótka wiadomość. Miałam nadzieję, że nie stało się nic poważnego. Wyciągnęłam z lodówki kilka produktów i zrobiłam sobie szybkie śniadanie. Nie wiedziałam, co robić przez cały dzień. Postanowiłam więc zadzwonić do mamy. Odebrała niemal od razu.
-Tak córeczko? - usłyszałam jej melodyjny głos.
-Cześć mamuś. Jak tam? Wszystko w porządku?
-W jak najlepszym słoneczko. Powoli się zadomawiam. To mieszkanie to był strzał w dziesiątkę. Jak wy je znaleźliście?
-Ogłoszenia w internecie. Nic takiego. Cieszę się, że jesteś zadowolona.
-Nawet bardzo. Coś czuję, że ten wyjazd to była naprawdę dobra decyzja. A ty jak się czujesz? Wszystko dobrze?
-Tak, nawet bardzo. W końcu nie muszę bać się, że ojciec znów mnie pobije tak, że wyląduje w szpitalu. Ale mniejsza z tym. Mamo, zaczynamy od nowa. I jestem pewna, że teraz wszystko będzie lepsze.
-Ja też jestem tego pewna kochanie.
-Wpadnę do ciebie tak późnym popołudniem. Może z czymś ci pomogę czy coś. Albo po prostu z tobą posiedzę.
-Będzie mi bardzo miło. A teraz wybacz, ale muszę kończyć. Źle się rozmawia przez telefon, jednocześnie urabiając ciasto na szarlotkę. Do zobaczenia później.
-Dobrze. Do zobaczenia!
Zakończyłam połączenie i schowałam telefon do kieszeni spodni. Nadal nie dostałam żadnej wiadomości od chłopaków. Martwiłam się coraz bardziej, ale byłam dobrej myśli. Przecież wszystko musiało być w porządku. Usiadłam w salonie na parapecie i patrzyłam przez okno. Po raz kolejny zaczynałam od nowa. Jednak tym razem, wszystko miało być lepsze. To znaczy, powinno. Opuszczając swoje rodzinne miasto, miałam dziwne uczucie, że teraz wszystko się zmieni. Tak, kolejne zmiany w moim życiu. Nigdy nie sądziłam, że moja rzeczywistość może tak wyglądać. Gdyby tamtego dnia Nialler nie zadzwonił i gdybym nie poszła na spotkanie z nim, to teraz siedziałabym pewnie zamknięta w swoim pokoju i nadal załamywałabym się i próbowała zabić. Niall mnie uratował. To jemu wszystko zawdzięczałam. Gdyby nie on, to nie wiem co by ze mną było. I chyba wolę nie wiedzieć.
W końcu usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i do środka weszli chłopcy. Wszyscy, oprócz Zayn'a. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam do nich, żeby się czegoś dowiedzieć.
-Nasz Paul to niezła fajtłapa - powiedział Liam - poślizgnął się na lodzie i zwichnął kostkę. To nic poważnego, na szczęście.
-Ciekawe gdzie on znalazł lód - powiedział Nialler - przecież teraz wszystko topnieje.
-Pewnie poślizgnął się na płytkach w łazience i nam kity wciska żeby nie wyszło, że jest frajerem - odezwał się Harry - ale to Paul, jego się nie da ogarnąć.
-Dobrze, że to nic poważnego - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Mamy coś do jedzenia? - spytał Horan i zniknął w kuchni.
Zaśmiałam się tylko i poszłam do siebie. Ciągle zastanawiałam się nad tym, co mogę porobić.
Zupełnie nagle mój wzrok spoczął na lustrzance leżącej na biurku. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Spakowałam aparat do pokrowca i zbiegłam na dół. Ubrałam buty i płaszcz. Właśnie w tej chwili podszedł do mnie Harry.
-Wybierasz się gdzieś? - spytał opierając się o ścianę.
-Idę na spacer - odpowiedziałam, zapinając guziki płaszcza - i przy okazji zrobić parę zdjęć.
-Może potrzebujesz kogoś do towarzystwa? - spytał poruszając brwiami.
-Zależy kogo.. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Kogoś, kto ma samochód - odpowiedział wyszczerzony.
-Masz rację. Może Niall się ze mną zabierze..
-Na głodomora bym nie liczył. Zaszył się w kuchni. I raczej prędko stamtąd nie wyjdzie.
-Och.. i co ja biedna teraz zrobię? - spytałam z sarkazmem.
-Na szczęście masz mnie - powiedział - widzisz? Co ty byś beze mnie zrobiła?
-Nie mam pojęcia, Styles.
Harry szybko się ubrał i wspólnie wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do jego Porsche i pojechaliśmy przed siebie. Zwiedziliśmy chyba połowę Londynu. Wszystkie fotografie miały w sobie pełno uroku i magii. Jednak najpiękniejsze wyszły na London Eye. Przy zachodzącym słońcu panorama miasta wyglądała magicznie i niesamowicie. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. Harry wziął ode mnie aparat i zrobił całą masę zdjęć. Tylko na większości z nich, byłam ja. Nie przeszkadzało mi to, choć uważałam, że wcale nie jestem fotogeniczna. Mieliśmy też mnóstwo wspólnych. Między innymi takie, gdy Harry całuje mnie w policzek a ja robię dziwną minę. Nieszczególnie mi to odpowiadało, ale to w końcu była tylko zabawa. Stałam przy szybie i patrzyłam na Londyn. Moje miasto. Tak, mogłam te tak nazywać. Bo otwierało przede mną wiele możliwości. I czułam się w nim jak w domu.
Harry stanął bardzo blisko mnie. Po ciele przeszły mi dreszcze, choć nie wiedziałam dlaczego. Odwróciłam się do niego i nasze twarze znalazły się w niebezpiecznej odległości. Spojrzałam w jego zielone oczy i widziałam w nich nadzieję. Tylko na co on liczył? Co chciał osiągnąć? Przecież powiedziałam mu, że go nie kocham. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło. Chłopak zaczął się nade mną pochylać. Spanikowałam i nie wiedziałam co robić. To nie tak miało być. Odwróciłam się tak, że jego usta dotknęły mojego policzka. Czułam zapach jego perfum i ciepło bijące od jego ciała, jednak tak nie mogło być. Był moim przyjacielem. Ale nikim więcej. Nie chciałam go stracić. Więc.. co miałam zrobić?
-Em.. przepraszam.. - bąknął Harry i odsunął się ode mnie - nie mam pojęcia co mnie napadło..
-W porządku - odpowiedziałam zdawkowo.
Przez cały nasz dzisiejszy wypad, Harry mi się przypatrywał, przybliżał się do mnie czy chciał objąć. A ja byłam kompletnie zdezorientowana i rozdarta. Czy mogłabym go pokochać? Nie wiem. Ale na razie musiało zostać tak, jak jest. W końcu w kompletnej ciszy wróciliśmy do samochodu. Poprosiłam go, żeby odwiózł mnie do mieszkania mamy. Po drodze też żadne z nas się nie odezwało. W końcu dojechaliśmy. Powiedziałam tylko krótkie "do zobaczenia" i wysiadłam. Postawiłam kilka kroków i usłyszałam swoje imię. Stanęłam i odwróciłam się. Harry w mig znalazł się koło mnie.
-Rose przepraszam - powiedział, patrząc mi prosto w oczy - naprawdę strasznie cię przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. To był impuls.. ja.. nie chciałem żeby tak wyszło. Proszę, wybacz..
-Posłuchaj Harry - zaczęłam ostrożnie - ja.. wiem, co do mnie czujesz. I uwierz, wcale nie jest mi łatwo. Zależy mi na tobie naprawdę, ale.. tylko jak na przyjacielu. Nic więcej. Przepraszam, ale nic między nami nie będzie. Mogę zaoferować ci tylko przyjaźń. To nie jest wcale proste. Proszę cie. Uszanuj moją decyzję.
Widziałam ból w jego oczach. Nie mogłam wybaczyć sobie tego, że go krzywdzę. Nie chciałam tego. To wszystko chyba mnie przerosło. To była jedna z najtrudniejszych rzeczy w moim życiu. Harry spuścił wzrok i nic nie powiedział. Powiedziałam jeszcze jedno "przepraszam" i po prostu odeszłam. Stanęłam przed drzwiami do mieszkania mamy, żeby się uspokoić. Nie chciałam go krzywdzić. Nie chciałam, żeby cierpiał. Ale przecież nie mogłam go okłamywać! Jaki to miałoby sens? Był kimś dla mnie bardzo ważnym i wiele mu zawdzięczałam. W końcu nacisnęłam dzwonek i weszłam do mieszkania mamy. Przywitałam się z nią, odwiesiłam płaszcz i zacisnęłam dłonie w pięści. Musiałam wymusić uśmiech i udawać, że wszystko jest w porządku. Tylko czemu to było takie trudne?
~Harry~
Nigdy nie miałem takich problemów. Dziewczyny zazwyczaj same do mnie przychodziły. A nawet jak było inaczej, to od razu ulegały. Nie musiałem się nawet za bardzo starać. A teraz? Rose była inna. Całkiem inna. Tak bardzo chciałem ją przytulić, pocałować i dać jej poczucie bezpieczeństwa. Ale nie mogłem. Byłem bezradny. Gdy patrzyłem w jej oczy, widziałem tylko współczucie i bezradność. Najgorsze było to, że nie potrafiłem tego zmienić. Kiedy mówiła, że nic między nami nie będzie, nie mogłem wytrzymać. Poczułem ukłucie w sercu. Spuściłem głowę i nie byłem nawet w stanie się odezwać. Rose odeszła, a ja stałem na chodniku jak ostatni kretyn. Co było ze mną nie tak? Co takiego zrobiłem? Chciałem z nią być. Chciałem każdego dnia móc mieć ją przy sobie. Ale nie mogłem. Ona mi na to nie pozwalała.
Chciałem czegoś więcej. Ale skoro mogłem mieć tylko przyjaźń, to czy nie powinienem się z tego cieszyć? A co byłoby, gdyby mnie nienawidziła? Gdyby nie chciała mnie widzieć ani ze mną rozmawiać? Wytrzymałbym bez niej? Odpowiedź brzmiała: nie. Nie mogłem jej stracić. Nie przeżyłbym tego. Więc.. co powinienem zrobić? Wsiadłem do swojego samochodu i oparłem dłonie na kierownicy. Życie potrafiło dać w kość. Spojrzałem na siedzenie obok. Leżał na nim aparat Rose. Wiem, że nie powinienem, ale wziąłem go do rąk i otworzyłem galerię. Wszystkie zdjęcia były fantastyczne. Zatrzymałem się na jednym. Ja i ona. Ja całuję ją w policzek, a ona się śmieje. Znów coś ukłuło mnie w sercu. Dlaczego tak nie mogło być naprawdę? Dlaczego to nie mogło być rzeczywistością? Jej uśmiech i roześmiane, błyszczące oczy doprowadzały mnie do szaleństwa. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna tak na mnie nie działała.
Odpaliłem silnik i pojechałem przed siebie. Zatrzymałem się na jakimś moście. Oparłem się o barierkę i patrzyłem na odbicia miasta w wodzie. Musiałem przemyśleć wiele spraw. Musiałem coś postanowić. Jedno było pewne: nie mogłem jej stracić. Nie mogłem pozwolić na to, by czuła się przy mnie źle lub krępująco. Musiałem zrobić wszystko, by było dobrze. Była kimś dla mnie bardzo ważnym. Nie wytrzymałbym bez niej. Teraz, gdy była już w Londynie i wiedziałem, że nic jej nie groziło, byłem spokojny. Najbardziej cieszyło mnie to, że zdołałem wyrwać ją z tego koszmaru. Ojciec już nic nie mógł jej zrobić. Nie mógł jej uderzyć, poniżyć czy pozbawić przytomności. Koniec tego. Była wyjątkową osobą i zasługiwała na lepsze życie. I zamierzałem zrobić wszystko, by właśnie takie było.
Owszem, byłem sławny. Większość osób myśli, że jeżeli ktoś spełnił swoje marzenia i zdobył sławę, jest rozpuszczonym bachorem, który myśli, że wszystko mu wolno i zmienia dziewczyny jak rękawiczki. To wcale nie była prawda. Hejterzy potrafili znajdywać przeróżne powody do tego, by nas skrytykować. Dla mnie ważne było tylko to, żeby zachowywać dobre relacje z chłopakami, fanami i rodziną, oraz chronić Rose i zapewnić jej szczęście. Nawet kosztem swoich uczuć. Jeżeli mogłem tylko spędzać z nią czas i po prostu z nią przebywać - w porządku. Byle tylko nasze relacje się nie pogorszyły. Byle tylko wszystko było dobrze. W końcu wróciłem do samochodu. Do nocy woziłem się bez celu ulicami Londynu i w głowie układałem sobie to, co chciałem jej powiedzieć. W końcu wróciłem do domu. Nie patrząc na nikogo, chwyciłem do ręki aparat i pobiegłem na górę. Na początek poszedłem do siebie i wszystkie zdjęcia zgrałem na laptopa. Chciałem mieć je przy sobie. W końcu stanąłem przed drzwiami do jej pokoju. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem. Nie byłem pewien, czy już wróciła, ale po chwili drzwi się otworzyły. Rose spojrzała na mnie niepewnie. Bez słowa wpuściła mnie do środka i usiadła na skórzanej sofie. Zająłem miejsce obok niej i wręczyłem jej lustrzankę.
-Zostawiłaś w samochodzie.. - powiedziałem cicho.
Wzięła go ode mnie i trzymała w dłoniach. Nadal się nie odzywała. Musiałem w końcu coś zrobić.
-Rose, posłuchaj mnie - zacząłem i odwróciłem ją w swoją stronę - na początek jeszcze raz przepraszam cie za dzisiaj. To nie powinno było się zdarzyć i dobrze o tym wiem. Poniosło mnie. Wiem, że możesz zaofiarować mi tylko przyjaźń i.. cieszę się. Chcę być twoim przyjacielem. Chcę być blisko ciebie. Rose, ja nie wytrzymam tego, jak nie będziemy się do siebie odzywać, omijać i traktować jak powietrze. Nie zniosę tego, rozumiesz? Przyjaźń wystarczy. Obiecuję, że zrobię wszystko, by było dobrze. Przysięgam ci to, tylko błagam, odezwij się do mnie.
-Wiesz, że dla mnie to również nie jest łatwe - powiedziała cicho - ja naprawdę nie chcę cię krzywdzić. Nie chcę żebyś cierpiał. Ale przecież nie mogę okłamywać i siebie i ciebie. To nie na tym polega.
-Wiem. I rozumiem to. Jesteś dla mnie kimś ważnym. I zawsze będziesz. Dlatego chcę być twoim przyjacielem. Najlepszym, ale przyjacielem. Pozwolisz mi na to?
-Oczywiście, że ci pozwolę - powiedziała i przytuliła mnie.
Objąłem ją i przez krótką chwilę cieszyłem się jej bliskością. Wiedziałem, że teraz już wszystko powinno być dobrze. Przynajmniej między nami. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Życzyłem jej dobrej nocy i opuściłem jej pokój. Wziąłem prysznic i w samych bokserkach położyłem się do łóżka, biorąc laptopa na kolana. Po raz kolejny przejrzałem wszystkie zdjęcia. A swoje ulubione ustawiłem na tapetę. Zalogowałem się na Twitter'a, opublikowałem wpis: Dzień zaliczam do udanych! A jaki był wasz? xx i odpisałem na kilkanaście wiadomości. Było już późno. Sprawdziłem jeszcze pocztę i jakieś aktualności, po czym wyłączyłem laptopa. Wtulając głowę w wygodną poduszkę, zamknąłem oczy i wyobrażałem sobie, co by było, gdyby Rose jednak coś do mnie czuła. Zatonąłem w marzeniach. A później po prostu zasnąłem.
~Rose~
U mamy nie siedziałam zbyt długo. Pogadałyśmy, wypiłyśmy kawę i powspominałyśmy. Czyli to, co zawsze. Pomogłam jej wypakować ostatnie rzeczy i mogłam wracać do domu. Zamówiłam taksówkę i po chwili już w niej siedziałam. Ciągle zastanawiałam się nad tym, co się dzisiaj wydarzyło. Nie chciałam stracić Harry'ego. Jednak jeżeli on zamierzał tak się zachowywać, to jakie miałam wyjście? Nie chciałam go krzywdzić. Ale co, gdybym jednak musiała? Nie wybaczyłabym tego sobie, ale.. co ja miałam robić? To pytanie pojawiało się w mojej głowie kilkanaście razy na minutę. I nadal nie mogłam wymyślić nic sensownego. W końcu dojechałam na miejsce. Zapłaciłam kierowcy i weszłam do środka. W salonie siedział Lou i Liam, Niall jak zwykle zajmował kuchnię, a Hazzy i Zayn'a chyba nadal nie było. Choć nie mogłam tego stwierdzić. Nagle podszedł do mnie Liam i wyciągnął ku mnie ramiona. Spojrzałam na niego zdezorientowana, a on po prostu mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk, nie wiedząc o co chodzi. Spojrzałam na niego pytająco, a on tylko się uśmiechnął.
-To od Libby - powiedział - dzwoniła przed chwilą i powiedziała, że jak tylko wróci z wystawy swoich prac z Glasgow to od razu cię odwiedzi. No i ode mnie w sumie też. Fajnie, że jesteś.
-Em.. dziękuję - odpowiedziałam zmieszana.
-Wiesz, to ja w tym zespole jestem ten od załatwiania brudnych spraw i prostowania sytuacji. I ogólnie od rad. Więc jakbyś miała jakiś problem, to mów śmiało. Chętnie ci pomogę. Wiem, że jeszcze dobrze się nie znamy, ale chcę żebyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć.
-No cóż.. dziękuję ci - odpowiedziałam z uśmiechem - zapamiętam to. Więc możesz się mnie spodziewać.
-Nie ma sprawy. Zawsze do usług.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i każde z nas poszło w swoją stronę. Liam do salonu, a ja do siebie. Padłam na łóżko i po raz kolejny biłam się z myślami. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć i stanęłam oko w oko z Harry'm. Bez słowa wpuściłam go do środka i razem usiedliśmy na sofie. Oddał mi aparat i zaczął "przemowę". Ta sprawa się wyprostowała. A przynajmniej taką miałam nadzieję. Postawiliśmy na przyjaźń. I to była dobra decyzja. Przytuliłam się do niego i znów poczułam się bezpieczna. Kiedy opuścił mój pokój, poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę, po czym wróciłam do pokoju. I wtedy przeżyłam niezły szok. Na moim łóżku siedział Zayn. Momentalnie skrzyżowałam ramiona na piersi i spojrzałam na niego gniewnie.
-Co ty tu robisz? - warknęłam.
-Musisz ze mną porozmawiać - odpowiedział i wstał - nie wyjdę z tego pokoju, dopóki nie dasz mi wyjaśnić.
-Świetnie. W takim razie ja wyjdę. Jestem pewna, że Niall mnie przenocuje. Ostatecznie wasza kanapa w salonie też jest wygodna.
-Rose, proszę cię, posłuchaj mnie! To wszystko jest nie tak, jak myślisz!
-A wiesz co myślę? Że mnie to nie obchodzi. Teraz siedzisz tutaj i chcesz rozmawiać, a jakby właśnie w tej chwili Amber z tobą była, to słowem byś się nie odezwał tylko mierzył mnie wzrokiem, mam rację? Tak, wiem, że mam. Zawsze tak było. Przy mnie udawałeś przyjaciela, a później szedłeś do niej i mówiłeś, że ja tak naprawdę nic nie znaczę i litujesz się nade mną, bo jest ci mnie szkoda. Wielki mi przyjaciel. Nienawidzę kłamstwa i fałszywości Zayn. Nie jestem typem człowieka, który szybko wybacza i zapomina.
-Ja.. przepraszam..
-I co mi z twoich przeprosin? - zakpiłam - Zaufałam ci. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi i że mogę na ciebie liczyć. Cholernie się myliłam. Gdybym wtedy nie stanęła pod twoimi drzwiami, to nadal byś mnie okłamywał? Przy mnie grał przyjaciela a później obmawiał mnie ze swoją dziewczyną? Bardzo inteligentne.
-Rose, ja naprawdę nie chciałem tego powiedzieć! Nie lubię kłócić się z Amber. Musiałem jakoś wyjść z sytuacji!
-Moim kosztem?! Amber od początku mnie nienawidziła. A ty za moimi plecami ją popierałeś!
-To wcale nie tak! Nie udawałem twojego przyjaciela! Byłem nim i nadal chcę być..
-Na to to już chyba trochę za późno - syknęłam - ty wychodzisz, czy ja mam wyjść?
-Rosalie, proszę cię..
-Ty czy ja? - przerwałam mu.
-Okay. Ale ja nie odpuszczę. Nie dam się tak łatwo. W końcu będziesz musiała mnie wysłuchać.
-Może kiedyś. A na razie po prostu wyjdź.
Zayn ostatni raz na mnie spojrzał i posłusznie opuścił mój pokój. Miałam dość tego dnia. Chciałam, żeby w końcu dobiegł końca. Chciałam tylko spać. Położyłam się wiec do łóżka i zasnęłam z nadzieją, na lepsze jutro..
______________________________
Hej dziewczyny < 3
Przepraszam, że znów tak długo nie dodaję rozdziałów, ale mam w szkole lekką masakrę. Codziennie kartkówki, testy, odpowiedzi, walka o oceny itd. Tym z was, które mają ferie, cholernie zazdroszczę.. :C
Rozdział może nie jest zbyt długi, ale chciałam w końcu wam coś dodać.
Czytasz = komentujesz ♥
Zastanawiałam się też nad zawieszeniem bloga do ferii, ale chyba nie jestem w stanie, więc zostaje jak jest. Następny postaram się dodać szybko, ale nic nie mogę obiecać.
Czekam na wasze komentarze odnośnie szesnastki! < 3
+Przypominam o blogu Edith ♥ --> I Need You Every Day ♥
Jeeest ! KOcham to opowiadanie i nawet nie próbuj zawieszać go , dasz rade wszyscy w Ciebie wierzymy ♥♥
OdpowiedzUsuńCO tu dużo pisać , rozdział jak zwykle genialny i czekam na następny ; **
XXX.
JEZU JAK ŚWIETNIE ! NORMALNIE NIE WYRABIAM ! I NAWET NIE MYŚL O ZAWIESZANIU ! Ja zapraszam do siebie : www.my-own-way-to-heaven.blogspot.com
OdpowiedzUsuńwww.cause-i-love-u-more-than-everything.blogspot.com
Pozdrawiam ,
D.
Mega, mega, mega, mega dobrze! Ba! Nawet lepiej! Podoba mi się. To jak opisujesz uczucia, jest genialne. Gratuluję. Niewiele osób potrafi tak dogłębnie przeanalizować uczucia i tak się w nie zagłębić. Podoba mi się to. Pozdrawiam i czekam na następny. Skoro masz dużo spraw na głowie, to nie będę Cię poganiać. Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało xx :)
OdpowiedzUsuńkooocham to ♥
OdpowiedzUsuńaaaaaaaawwwwww ♥ CUDOOWNY : ** po prostu genialny : ) jeeejuuu, jakbym chciała, żeby Rose się pogodziła z Zayn'em i żeby byli razem *____* awww ♥ no, ale zrobisz jak zechcesz - a i tak będzie superr :D pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze!!!!
OdpowiedzUsuńZakochana w muzyce
zajebiste i ani mi się waż zawieszać bloga :D . czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńnie zawieszaj !!!!!!! <33 Świetnisty rozdziłek <44
OdpowiedzUsuńnie! nie możesz zawiesić! :C ten blog jest świetny! a co do rozdziału: bardzo fajny! myślę, że u Rose bd wszystko okey. A Harry na serio się stara i jest mi aż miło czytać! C: poradzisz sobie z ocenami! na pewno! ja w cb wierzę. ♥ czekam na następny. ddo zobaczenia! ~Agnieszka! :*
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zwykle ♥ A bloga nie masz prawa zawieszać!!! Masz 5 z MATMY ;D Więc możesz podziękować mi pisaniem kolejnych rozdziałów jak najszybciej ;) ;P
OdpowiedzUsuńwww.xyouareperfecttome.blogspot.com ;D
Uważasz że on jest krótki? haha nie nie jest krótki, jest bardzo fajny i czekam na nastepny jestem strasznie ciekawa jak sie potoczy sytuacja z Zayn'em!
OdpowiedzUsuńehh to powodzenia w szkoole widze że nie tylko ja tak mam :/
uwielbiam szkoda mi troche tego Zayn'a ale mam nadzieje ze się pogodzą i bedzie git!
OdpowiedzUsuńpaulaa
Dalej ! <3
OdpowiedzUsuńProszę szybkooo kolejny rozdział :) mam nadzieję że sie pogodzą z Zayn'em i że on zostawi tą całą Amber :)
OdpowiedzUsuńCudowny, coś mi się wydaje, że Rose szybko nie wybaczy Zaynowi. W ogóle, myślałam, żeby sprawdzić Twojego bloga, a tu wchodzę na twittera i widzę powiadomienie o nowym rozdziale. Przeczytałam go sobie już rano i chciałam napisać komentarz, ale podczas wysyłania wystąpił jakiś błąd więc postanowiłam naskrobać Ci coś później:) Wstałam rano, a że rozkłada mnie choroba, to nie byłam w najlepszej formie, ale jak zobaczyłam, że jest rozdział, to automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech:) Dosyć zrzędzenia, rozdział świetny!:)
OdpowiedzUsuńSuper mam nadzieję że Rose szybko wybaczy Zaynowi ale widać że jest uparta. Ogólnie to jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńJulka
Świetny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga! ^^
Czekam na nn <33
Pięknie. ;)
OdpowiedzUsuńoo ja akurat mam ferie :D
OdpowiedzUsuńi błagam cię, nie zawieszaj bloga do ferii, bo nie przeżyję...
a rozdział genialny, oby wybaczyła w końcu Zaynowi :)
Oczywiscie jak zawsze zajebiste
OdpowiedzUsuńNie możesz zawiesić tego bloga bo ci łeb urwe !!!!!!!!!! Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńMam dość tych kłótni Zayna i Rose, niech oni się w końcu pogodzą ;D
Czekam z niecierpliwością na kolejny ;)
Ja z kolei mogłabym poczytać więcej kłótni Zayn i Rose, lubię takie rzeczy czytać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda że Rose nie chcę być Hazzą :// Może zmieni zdanie hę ?
A po za tym świetny rozdział :) x
Czekam na nn <3
Zayn i Rose, niech oni w końcu rozszumią że się kochają !!!
UsuńAwwww <3 A myślałam, że Zayn ją pocałuje podczas kłótni, nie wiem dlaczego xD
OdpowiedzUsuńHehe czekam na kolejny <3
Super !! kocham twoje opowiadania <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^_^ dodawaj szybko ;*
OdpowiedzUsuńJej genialny jest !
OdpowiedzUsuńJak ja kocham twoje opowiadanie!♥
Tak cholernie mi szkoda Hazzy :C
Pozdrawiam Rons<3
Piękny twój bloog *____*
OdpowiedzUsuńJa chce żeby była z Zaynem ;***
Masz racje, zazdrosc mi :D I TYLKO SPROBUJ ZAWIESIC BLOGA TO SAMA CIE POWIESZE ! Rozdzial cudenko *.* czytam dopiero dzisiaj, bo znalazlam czas :D
OdpowiedzUsuńNIE ZAWIESZAJ BLOGA. BO WTEDY CIE ZNAJDE I NASLE NA CIEBIE MAFIE STEFANA !
Kocham xx
UHUHUH.. JESTEŚ NIESAMOWITA. PISZESZ GENIALNIE. PO PROSTU NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ, AŻ DODASZ KOLEJNY ROZDZIAŁ.. AHH.. NIE WIEM CO MAM JESZCZE CI NAPISAĆ.. SZKODA MI HARRY'EGO. ALE MOŻE JAKBY WCZEŚNIEJ ZACHOWAŁ SIĘ INACZEJ TO TERAZ ROSE CAŁKIEM ODMIENNIE BY GO TRAKTOWAŁA. MOŻE ZDOŁAŁABY GO POKOCHAĆ.. WIESZ, JA I AK UWAŻAM, ŻE ONI BĘDĄ RAZEM.. A ZAYN.. ON NIECH SIĘ ZAJMIE AMBER, BO JEJ SIĘ TIPS UŁAMAŁ, A NIE STAĆ JĄ NA KOSMETYCZKĘ I TEN FRAJER MUSI ZAPŁACIĆ.
OdpowiedzUsuńAHH.. TAK OGÓLNIE TO GO LUBIĘ I NA LUBIŁAM GO TEŻ W TYM OPOWIADANIU I MIAŁAM NADZIEJĘ ŻE TO ON BĘDZIE Z ROSE, ALE PO TYM CO SIĘ STAŁO I PO TYM CO POWIEDZIAŁ TO JUŻ GO NIE LUBIĘ..
CAŁA KONCEPCJA JEST FAJNA, ALE NIE RAZ NIE WIEM O CO CHODZI PRZEZ BŁĘDY STYLISTYCZNE I POWTÓRZENIA, KTÓRE NIE ZDARZAJĄ SIĘ STOSUNKOWO BARDZO CZĘSTO, ALE JEDNAK SIĘ ZDARZAJĄ. CHCIAŁABYM CIĘ PROSIĆ, ABYŚ STARAŁA SIĘ NIE POPEŁNIAĆ TAKICH BŁĘDÓW.. OCZYWIŚCIE MI NIE PRZESZKADZAJĄ BARDZO, ALE PEWNIE SĄ OSOBY, KTÓRYM TO SIĘ BARDZO RZUCA W OCZY..
JEDNAK CIEKAWA FABUŁA I MIŁY WYGLĄD BLOGA WYGRYWAJĄ Z RZADKO POPEŁNIANYMI BŁĘDAMI.. BARDZO PODOBA MI SIĘ TEŻ STYL PISANIA I BOHATEROWIE.
JUŻ SIĘ NIE BĘDĘ TAK ROZPISYWAĆ, BO Z PEWNOŚCIĄ MASZ LEPSZE ZAJĘCIA NIŻ CZYTANIE TYCH NIEPOSKŁADANYCH WYPOCIN.. NA PRZYKŁAD MOGŁABYŚ PISAĆ JUŻ NOWY ROZDZIAŁ ^^
HAH.. NO WIĘC TAK.. MUSISZ WIEDZIEĆ, ŻE NIE OPUSZCZĘ CIEBIE I TWOJEGO BLOGA DO KOŃCA!
CZEKAM NA NASTĘPNY I MAM NADZIEJĘ, ŻE WPADNIESZ DO MNIE ;D
naprawde świetny!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Awards na blogu www.my-own-way-to-heaven.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że będąc na blogu pozostawisz po sobie obiektywny komentarz mojej historii .
Pozdrawiam ;)
Mam dom Cb takie jedno pytanie: Jak Ty to robisz, ze twoj blog jest taki ciekawy i fajny??
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla wszystkich, mam dzisiaj diobry humor, wiec sie nie dziwcie.xd
Forever Directioner-Jula Styles.xd
<333