sobota, 13 października 2012

Rozdział pierwszy ♥

Mijały dni, tygodnie, miesiące, a dziura w moim sercu nie zmniejszyła się nawet odrobinę. Zerwałam kontakt z Natalie, nawet sama nie wiem kiedy. W sumie zerwałam kontakt ze wszystkimi znajomymi. Całymi dniami siedziałam sama, zamknięta w swoim małym świecie wspomnień. Wspomnienia. Tak, tylko one mi pozostały. Tylko w swojej głowie mogłam na nowo przeżywać wszystkie chwile spędzone z Joshem. Tak bardzo za nim tęskniłam. Tak bardzo chciałam móc wtulić się w niego, jak robiłam to zawsze gdy było mi źle. Głaskał mnie wtedy po głowie i obiecywał, że już wszystko będzie dobrze. Oczywiście nie było, ale przynajmniej na chwilę mogłam czuć się bezpieczna. W moim domu nigdy nie było idealnie. Ojciec wpadł w kłopoty finansowe i zaczął pić. Wszystkie swoje smutki topił w alkoholu. W sumie nie tylko smutki. Wszystko topił w alkoholu. A my z mamą nie mogłyśmy nic zrobić. Powód był jeden: bałyśmy się go. Cholernie się go bałyśmy. Czasami potrafił wyjść trzaskając drzwiami i wrócić po tygodniu jak gdyby nigdy nic. W ogóle się nami nie przejmował. Wszystko miał gdzieś. Liczyło się tylko to, żeby się napić. Dziękowałam Bogu za to, że byłam jedynaczką. Siedziałam na parapecie w swoim pokoju. Łzy lały mi się po policzkach. Ale to była już rutyna. Od 2 miesięcy nie było dnia, żebym nie płakała. To było silniejsze ode mnie. Nie radziłam sobie. To w Josh'u miałam jedyne oparcie. To on zawsze mnie wspierał. Kilka razy rozmawiał nawet z moim ojcem. I po tych rozmowach było lepiej. Ale tylko przez jakiś czas. Później znów było to samo. Tak bardzo mi go brakowało. Jego głosu, śmiechu, czułych słów i samej obecności. Życie toczyło się dalej. Siedząc w pokoju słyszałam krzyki dochodzące z parteru. Kolejna kłótnia. Kolejna bezsensowna afera, która skończy się tak, jak wszystkie inne. Ojciec nie wytrzyma, uderzy mamę, a ona zamknie się w pokoju do końca dnia. I tak było zawsze. Mną chyba przestali się przejmować. A przynajmniej ojciec. Chyba nawet przestałam traktować go jak ojca. Miałam dość. Nie wytrzymywałam tej ciągłej rutyny. Gdyby Josh tu był.. no właśnie. Gdyby był. Wszystko byłoby inaczej. Nie mogłam dłużej słuchać tych wrzasków. Przebrałam się w TO , zarzuciłam na siebie płaszcz, wzięłam do ręki pokrowiec z aparatem i po cichu wyszłam z pokoju. Idąc na dół, słyszałam tylko krzyk mamy.
-Już nic oprócz alkoholu się dla ciebie nie liczy! Jesteś skończonym skurwysynem! Rodzina nie ma dla ciebie żadnego znaczenia! Nawet nie widzisz, co dzieje się z twoją córką! Nie widzisz, że cierpi i kilkanaście razy chciała się zabić! Masz wszystko w dupie, byle tylko się napić! Jesteś nic nie wart! Nienawidzę cię! I nie mam pojęcia jakim cudem wytrzymałam z tobą to cholerne 18 lat!
Nie słuchałam dalej. Po prostu wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Tak naprawdę pierwszy raz od kilkunastu dni opuściłam swój pokój. Włożyłam słuchawki w uszy, włączyłam ulubioną piosenkę i wolnym krokiem szłam ulicami Mullingar. Mijałam sporo ludzi, w tym znajomych z klasy. Niektórzy powiedzieli "cześć", inni woleli być cicho. I w sumie miałam to gdzieś. Nie chodziłam do szkoły. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Mama w końcu zrezygnowała z namawiania mnie, bo i tak nic nie działało. I tak było lepiej. Nogi same zaprowadziły mnie na cmentarz. Była końcówka stycznia. Dookoła leżał miękki, biały śnieg, który błyszczał w słońcu. Byłam tu tylko 2 razy. Na więcej nie miałam siły. Gdy zbliżałam się do jego grobu, na ławce dostrzegłam jakąś postać. Dopiero gdy podeszłam bliżej, zorientowałam się, że była to Jade - 16-letnia siostra Josh'a. Wiedziałam, że płacze. Cała się trzęsła i podciągała nosem. A wcale nie było aż tak zimno. Delikatnie położyłam jej dłonie na ramionach. Odwróciła się gwałtownie i spojrzała na mnie załzawionymi oczami.
-Rose.. - wyszeptała i od razu mocno mnie przytuliła - Boże, jak dobrze cię widzieć!
-Ciebie również Jade - odszepnęłam.
W końcu odsunęłyśmy się i usiadłyśmy na małej ławce, wpatrując się w grobową, marmurową płytę. Stało na niej sporo zniczy i sztucznych kwiatów. Spojrzałam na jego zdjęcie i coś ścisnęło mnie za serce. Już nigdy miałam nie zobaczyć tej jego szczęśliwej miny. Obok zdjęcia był napis "Josh Walker zginął śmiercią tragiczną" .Obok tego data urodzenia i śmierci, a na samym dole wyryte były słowa "Jak trudno nam bez Ciebie żyć, gdy serce Twoje przestało bić.." . I to była prawda. Życie bez niego było niewyobrażalnie trudne. Poczułam pierwszą łzę na policzku, więc szybko otarłam ją rękawiczką. 
-Nie wierzę, że go już nie ma - powiedziała w pewnym momencie Jade - po prostu to do mnie nie dociera. Mimo tego, że minęły już 2 miesiące. Gdy mama woła mnie na obiad odruchowo chcę iść do jego pokoju i powiedzieć mu, żeby ruszył dupę. I w ostatniej chwili przypominam sobie.. że jego pokój jest pusty.. i już zawsze będzie.. to tak cholernie boli.. a ty, jak sobie radzisz?
-Prawda jest taka - odpowiedziałam po chwili wahania - że sobie nie radzę.. To ja powinnam tu leżeć, nie on. Nie zasługiwał na śmierć. 
-Rose, co ty wygadujesz? Zwariowałaś?! Przecież to była jego wina! To on wsiadł na motocykl pod wpływem alkoholu, nie ty!
-Ale ja mogłam go powstrzymać! Mogłam mu zabronić.. nie wiem.. zrobić cokolwiek, żeby nie wsiadł.. a co zrobiłam? Wsiadłam razem z nim narażając nas na pewną śmierć! To ja powinnam umrzeć..
-Nie możesz mówić takich rzeczy - Jade spojrzała mi prosto w oczy - to nie była twoja wina. To on mógł pomyśleć co robi. Mógł zabić i siebie i ciebie. Ale na całe szczęście cię uratowali.
-Szczęście? Ty to nazywasz szczęściem? Bo ja to nazywam przekleństwem. Gdyby nie lekarze, byłabym teraz z nim! I nie musiałabym się niczym przejmować. I to już nie raz.
-Że co? Chcesz powiedzieć.. że.. próbowałaś się.. zabić?
Schyliłam głowę i chwilę zwlekałam z odpowiedzią.
-Kilka razy.. - powiedziałam w końcu cicho.
-Rose.. ty chyba nie mówisz poważnie.. proszę, powiedz, że żartujesz..
-Nie Jade, nie żartuję - powiedziałam poważnie.
-Boże, dziewczyno! - chwyciła mnie mocno za ramiona i odwróciła w swoim kierunku - obiecaj mi. Tu i teraz obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz.
-Jade..
-Obiecaj - przerwała mi stanowczo.
-Ja.. nie mogę. Naprawdę nie mogę tego zrobić..
-Dlaczego?
-Bo wiem, że nie dotrzymam tej obietnicy - wyznałam szczerze - i proszę cię, nie rozmawiajmy już na ten temat. Zlituj się.
-Straciłam brata. Nie chcę stracić jeszcze ciebie. Proszę, obiecaj mi. 
Spojrzałam w jej zamglone oczy. Dostrzegłam w nim ból, troskę, ale również strach.
-W porządku - powiedziałam w końcu z trudem - obiecuję.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi ulżyło.
Po tych słowach przytuliła się do mnie mocno, co odwzajemniłam. Siedziałyśmy tak przytulone bardzo długo wpatrując się przed siebie. Nie czułam upływu czasu, dopóki nie spojrzałam na zegarek, który wskazywał 16:00. Czyli siedziałam tam już dobre 5 godzin. Jade musiała już się zbierać, bo zaczynało robić się coraz chłodniej. Sama nie chciałam tam siedzieć. Przytuliłam dziewczynę na pożegnanie i przez chwilę patrzyłam na jej oddalającą się sylwetkę. Ostatni raz spojrzałam na nagrobek Josh'a, szepnęłam "kocham cię" i też odeszłam. Szłam przed siebie, kompletnie nie patrząc gdzie. Nie wiem jakim cudem trafiłam do parku. Wzięłam do ręki lustrzankę i zaczęłam robić zdjęcia. Chciałam, żeby to było to, co kiedyś. Ale tak się nie dało. Zawsze gdy szłam robić zdjęcia, Josh był razem ze mną. Twierdził, że uwielbia patrzeć na to z jaką pasją to robię. Poddawał mi różne pomysły, a czasami sam brał w ręce aparat i robił najpiękniejsze fotografie jakie widziałam. Boże, tak bardzo za nim tęskniłam. Za wszystkim, co było z nim związane. W końcu zrezygnowana usiadłam na ławce, nachyliłam się i podpierając się na kolanach, schowałam twarz w dłoniach. Nie chciałam płakać. Nie przy ludziach. Ale łzy same ciekły mi po policzkach. Nie radziłam sobie. Mimo upływu czasu nie byłam w stanie pogodzić się z tym, że jego już nie ma. I nigdy nie będzie. Był inny niż cała reszta palantów, których znałam. Czuły, miły, opiekuńczy i dobry. Zawsze wszystkim pomagał. Nie palił, nie ćpał. Tylko od czasu do czasu pił alkohol. Tylko na imprezach. Wiedział jaki miałam stosunek do trunków. I rozumiał to. Nie przejmował się opinią innych ludzi. Dresiarze z naszej szkoły często się z niego wyśmiewali, bo nie chodził w dresach i nie słuchał hip-hopu czy rapu. Był najcudowniejszych człowiekiem jakiego znałam. A teraz.. teraz jego już nie było. Pozostawił po sobie niewyobrażalną pustkę, której nic nie było w stanie zapełnić. Robiło się coraz zimniej. Cała zaczęłam się trząść i pocierać rękoma o ramiona. Nie chciałam wracać do domu. Nie chciałam natknąć się na pijanego ojca. Ale, czy miałam inny wybór? W innej sytuacji poszłabym do Natalie. Ale nasz kontakt urwał się miesiąc temu. Musiałam wrócić do domu. Mozolnie wstałam z ławki i ruszyłam w jego kierunku. Włożyłam słuchawki w uszy, spuściłam głowę i po prostu szłam. Kiedy doszłam na miejsce, zatrzymałam się przed drzwiami wejściowymi. Nasłuchiwałam, ale do moich uszu nie doszedł żaden dźwięk. Mimo to nacisnęłam klamkę i jak najciszej weszłam do środka. Ściągnęłam buty, płaszcz powiesiłam na wieszaku i weszłam na górę. W pokoju rodziców świeciło się światło. Usłyszałam tylko jęk i płacz. Więc mama była tam sama. Nie chciałam jej zostawiać. Zawsze radziłyśmy sobie same. Więc i tym razem musiało się udać. Chciałam wejść, ale drzwi były zakluczone. 
-Mamo, to ja. Możesz otworzyć? - powiedziałam cicho.
Po chwili wahania usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza. Po cichu weszłam do środka, przekręciłam klucz z powrotem i usiadłam obok niej na łóżku. Przytuliła mnie do siebie ciągle płacząc. Sama też zaczęłam płakać. Oto my. Dwie kobiety pokrzywdzone przez los, którym nie udało się w życiu. Ona wyszła za nieodpowiedniego mężczyznę. Ja straciłam ukochanego chłopaka. Po chwili rozległo się walenie w drzwi. 
-Co to kurwa ma być?! - usłyszałam głos ojca - nie mogę się dostać do własnej sypialni?! Ty pierdolona suko, otwieraj natychmiast! Słyszysz szmato?! Otwieraj te jebane drzwi albo sam je wyważę! Na co kurwa czekasz?! 
Nie ruszyłyśmy się z miejsca. Mama tylko mocniej mnie przytuliła. Słyszałam, jak cicho wypowiada słowa jakiejś modlitwy. Zawsze to robiła, gdy się bała. Wiedziałam, że ojciec nie przestanie. I naprawdę był w stanie wyważyć drzwi, byle tylko się tu dostać. Odsunęłam się od mamy i chciałam otworzyć, ale chwyciła mnie za nadgarstek i pokręciła przecząco głową. Widziałam strach w jej oczach. Sama też się bałam. Ale nie było wyjścia. 
-Ty kurwo! Otwieraj te cholerne drzwi! - darł się coraz głośniej.
Policzyłam do 10 i przekręciłam klucz w drzwiach. Ojciec wpadł do pokoju czerwony z wściekłości. 
-Tato, możesz.. - zaczęłam, ale nie skończyłam bo pchnął mnie na ścianę.
Uderzyłam o nią mocno głową i na chwilę zrobiło mi się czarno przed oczami. Podszedł do mamy. Zaczął ją szarpać, bić, popychać. Nie mogłam na to patrzeć.
-Następnym razem pomyślisz dwa razy zanim się przede mną schowasz! 
Mama płakała. Ja też. Ojciec bił ja coraz mocniej. Nie mogłam na to patrzeć. Podniosłam się mimo okropnego bólu głowy i rzuciłam się na niego. Krzyczałam "przestań!" i "zostaw ją!" ale to było na nic. Do końca życia nie zapomnę strachu, jaki wtedy czułam. W końcu nie wiem jakim cudem udało mi się pchnąć go na łóżko. Miałyśmy kilka sekund na działanie. Chwyciłam mamę za rękę i jakoś wybiegłyśmy z sypialni. Szedł za nami. Słyszałam go. Jak najszybciej wpadłyśmy do mojego pokoju. Zatrzasnęłam drzwi i w ostatniej chwili przekręciłam klucz. Chyba był już zmęczony. Dobijał się tylko przez chwilę. Później zapadła kompletna cisza. Dopiero wtedy odetchnęłyśmy z ulgą. Spojrzałam na mamę. Cała jej twarz i ręce były we krwi. Coś ścisnęło mnie za serce. Tak  nie mogło dalej być. Apteczka była na dole. Musiałyśmy się jakoś tam dostać. Odczekałyśmy kilkanaście minut, żeby mieć pewność, że ojciec już śpi i po cichu wyszłyśmy z mojego pokoju. W korytarzu słychać było tylko jego głośne chrapanie. W końcu dotarłyśmy do kuchni. Mnie nadal bolała głowa i miałam podrapane ręce. Jednak z mamą było o wiele gorzej. Pomogłyśmy sobie nawzajem. Tak, jak robiłyśmy to zawsze. Ona opatrzyła moje rany, a ja jej. Zastanawiałam się ile jeszcze będzie takich dni. Pełnych strachu i lęku. I wiedziałam, że będzie ich cała masa. W domu panowała cisza. Słychać było tylko nasze oddechy. I nagle tą ciszę przerwał dźwięk dzwonka telefonu..

___________________________
Jest rozdział number one :D Weeee :D
I na początek jedno, wielkie WOW! O.O
41 komentarzy?! lksakaskhsahbcnklcsbncb! *.*
Jak ja was kochaam, Boożeeee! < 3
Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Czekam na kolejne opinie ;) Z wielką niecierpliwością!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ! 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) PISZCIE! ♥





37 komentarzy:

  1. No pewnie, że się podoba.! :) .
    Nawet nie wiesz ile się musiałam naczekać na ten rozdział. o.O . xd
    Z niecierpliwością czekam na następny i mam nadzieję, że pojawi się odrobinkę szybciej. ^^ .

    Pozdraawiam.! :D .

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc tak: rozdział jest po prostu cudowny. Ogólnie ty świetnie piszesz, rozwijaj się ! Naprawdę bardzo ... ładnie ? no kurde nie wiem jak to opisać, ale super ci to wszystko wychodzi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! Fuck yeah ! Jestem pierwsza ! Ooooł jeeaaaa !! No to bajo ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde ! jestem druga .. no cóż .. może następnym razem .. : (

      Usuń
  3. aw :) ; ********************
    genialny :)
    super ^^
    mega ^^
    faajny ^^
    świetny^^
    cudowny^^
    fenomenalny^^
    kapitalny^^
    niesamowity^^
    fascynujący^^
    ecchhh, niestety zabrakło przymiotników które spełniałyby moje oczekiwania odnoszące się do tego rozdziału!!! :)
    Płakałam na nim ; ((
    tak jak na prologu ; (((((((((
    ale Rose będzie szczęśliwa, musisz mi to obiecać, hmm ? ; ))
    pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. boze ja tez dlugo czekałam zajebi...

    OdpowiedzUsuń
  5. superr ♥ mrau : * kiedy kolejne ? nie mogę doczekać się :) Paulka ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie piszesz !
    dawaj kolejny jak najszyciej ! :D

    @neskowelove

    OdpowiedzUsuń
  7. super. no po prostu brak słów!

    Zapraszam też do mnie http://foreverandalways-bymagdalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwwwwwww <3 Nie no super ^^ Czekam na kolejny :D I zapraszam do siebie:http://eye-tunes-niall-and-liam.blogspot.com/ ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. O jacie poprostu genialny <3
    Tak długo na niego czekalam i wreszcie jest, naprawdę świetny, brak mi słów zeby to opisać ;)
    Aha no i mam nadzieję, że dodasz niedługo następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny, genialny, fenomenalny.! Te słowa to i tak za mało, aby wyrazić mój podziw. Naprawdę masz talent.!
    Kiedy czytałam ten rozdział, coś łapało mnie za serce, czułam się tak...inaczej. To świadczy o tym, że To opowiadanie jest niezwykłe...
    Czekam na kolejny rozdział...
    Pozdro.!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny, cudowny chcę więcej.

    OdpowiedzUsuń
  12. G-E-N-I-A-L-N-Y !!!!!!!!
    Rozdział zajebist*. Nie ma na niego innego określenia :)

    http://faith-hope-love-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. o dziewczyno, skąd takie drastyczne pomysły? ;x
    genialny < 3
    Oll. xx

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne <3 Byłam dziś na horrorze i podobają mi sie takie akcje ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny ;D
    Czekam na następny ;)

    Pozdrawiam , Niebieskooka . <3

    OdpowiedzUsuń
  16. niesamowity *.*
    normalnie płakałam, :)
    tak po prostu płakałam <3

    OdpowiedzUsuń
  17. na serio super ciekawe kto zadzwonił?
    dodawaj 2!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. jeejsuper rozdział

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny:) jak ja ci gratuluję takiego talentu, niewielu go ma a ty się do nich zaliczasz:) :) :) zapraszam do mnie www.zaczarowanamilla.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  20. mega fajanie ze taki długii:)

    OdpowiedzUsuń
  21. boski ! aż płakać mi się zachciało !! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam do mnie na kolejny http://diediemydarlling.blogspot.com/ / Abigaile :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Początek mi się podoba, naprawde fajnie się zapowiada :-)
    Obserwuję + zapraszam do siebie : http://forever-together-louis-and-suse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. bardzo fajny czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  25. A i zapomniałam dodać - Najfajniejsze w tym opowiadaniu jest to, że na początku skupisz się głównie na głównej bohaterce, a nie, że od razu spotyka 1D ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. ale boskie!
    I jeszcze do tego długie normalnie bajka!
    czekam na następny
    ~kamila

    OdpowiedzUsuń
  27. wow.. O.O
    nie wiedziałam ,że tak dalej się potoczy .
    Ale ciekawy bardzo :))

    OdpowiedzUsuń
  28. Podobał mi się . ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. podoba mi sie :) wieć napewno go skończe czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Jezu' gdy to czytałam omal się nie popłakałam <333
    Pozdrawiam kadryl223

    OdpowiedzUsuń
  31. O co chodzi w np. "Przebrałam się w TO"?

    OdpowiedzUsuń
  32. początek historii bardzo przypomina moje życie od stycznia tego roku.. Baaardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Już go uwielbiam :) Lecę czytać dalej. pozdraaaawiamm, Wiktoria <3

    OdpowiedzUsuń