~Rose~
Minęło kilka dni. Nowy stan rzeczy bardzo mi odpowiadał. No okey, nie do końca. Z Nate'm dogadywałam się idealnie. Ciągle mnie gdzieś zabierał i rozpieszczał, a ja w końcu szczerze się uśmiechałam. Tak, naprawdę. Potrafiłam się nawet śmiać i cieszyć z każdej, choćby najmniejszej rzeczy. Powoli wracała "dawna ja". Nawet mama to zauważyła. Z Libby, Jane, Natalie i Darcy miałam idealne stosunki. Wychodziłyśmy razem i coraz lepiej się dogadywałyśmy. W domu chłopaków znów byłam częstym gościem.Zayn był szczęśliwy i w pełni na to zasłużył. W sumie to oboje zasłużyliśmy na szczęście, prawda? Nie umiałam znieść tylko jednej rzeczy. Tych wszystkich smutnych i przepełnionych bólem spojrzeń Harrego. Zawsze gdy mnie widział, wyglądał, jakby właśnie ktoś go spoliczkował. Nie chciałam się nim przejmować. Już wystarczająco razy mnie zawiódł i skrzywdził. Więc czemu tak bardzo się tym przejmowałam? Nie chciałam wracać do przeszłości. Chciałam spalić za sobą wszystkie mosty i po prostu cieszyć się chwilą. Teraz, gdy wszystko zaczynało się układać, nie mogło znów być źle. Tym razem nie mogłam na to pozwolić.
Dokonałam ostatnich poprawek i przejrzałam się w lustrze. W TEJ stylizacji czułam się naprawdę bardzo dobrze. Za godzinę miał rozpocząć się koncert chłopaków. Od czasu do czasu należało mi się trochę rozrywki, a miałam dość siedzenia w domu. Czemu więc nie skorzystać z okazji? Kilka minut później rozległ się dzwonek do drzwi. Krzyknęłam, że wychodzę i przywitałam się z Nate'm, który czekał na mnie w progu. Uśmiechnął się słodko i przyciągnął mnie do siebie. Przygryzłam dolną wargę i odwzajemniłam pocałunek, który złożył na moich ustach. Wziął mnie za rękę i wspólnie wyszliśmy z mojego bloku. Jego samochód jak zwykle zaparkowany był przy chodniku. Szybko do niego wsiedliśmy i pojechaliśmy pod arenę. Na szczęście miałam wejściówki, dzięki czemu ochroniarze wpuścili nas tylnym wejściem, prosto za kulisy. Chłopaki się rozgrzewali, a Libby i Natalie siedziały w kącie i zawzięcie o czymś rozmawiały. Darcy i Jane jeszcze nie było. Szybko podeszliśmy do dziewczyn i przywitaliśmy się z nimi. Zdążyły już dobrze poznać Nate'a i go polubić, z czego bardzo się cieszyłam. Chłopaki póki co byli zajęci, więc nie mogłam się z nimi przywitać, ale postanowiłam, że zrobię to zanim wejdą na scenę. Nate objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, co z uśmiechem odwzajemniłam.
-Co tam gołąbeczki? - spytała Nat i puściła mi oczko.
-Powoli do przodu - odpowiedziałam - póki co jest fantastycznie.
-Ty jesteś fantastyczna - powiedział mój chłopak i pocałował mnie w czoło, na co zachichotałam, a dziewczyny tylko wywróciły oczami.
-To jest zdecydowanie przesłodzone - powiedziała Libby - proszę, nie przy ludziach.
-No wiesz Libbs, jak ty się obściskujesz z Liamem przed tysiącami ludzi i kamer i nie masz z tym problemu, to ja nie mam go z tym, że jestem tylko z wami - odpowiedziałam i wystawiłam jej język.
-Ej! To nie to samo.. - naburmuszyła się.
-Nie? Ach, no tak. Ja dostałam buziaka tylko w czoło, prawda? - zaczęłam się z nią przedrzeźniać.
-Nie macie się o co kłócić? - wtrąciła się Natalie - Jak się kochają, niech się całują. Mogą sobie nawet wpychać języki do gardeł. Ja tam nie mam z tym problemu.
-Bo sama robisz to Zaynem? - odparowała Libby.
Nasza "sprzeczka" trwała około kilkunastu minut, a na sam koniec wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie wiem czemu, ale Nate zaczął mnie łaskotać. Trafił w mój czuły punkt. Zaczęłam się śmiać jak idiotka i próbowałam mu się wyrwać, oczywiście bez skutku. Libby i Natalie zamiast mnie ratować, dołączyły do niego, przez co wylądowałam na podłodze, płacząc ze śmiechu. Błagałam o litość i w końcu przestali. Nate pomógł mi wstać i od razu mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Usłyszałam westchnięcie Libby, przez co znów się zaśmiałam i wtuliłam w Nate'a. W jego ramionach było mi naprawdę dobrze. I właśnie w tym momencie GO zobaczyłam. Stał kilka metrów ode mnie, ale nawet z tej odległości widziałam wyraz jego twarzy. Zaciśnięte usta i pięści, łzy w oczach i ból na twarzy. Lekko odsunęłam się od Nate'a i złapałam go za rękę, całkowicie odruchowo. Nie mogłam patrzeć na Harrego, bo moje serce wciąż dziwnie na niego reagowało. Nie kochałam go. Moje uczucie wygasło, zupełnie jak jego. Mógł wmawiać mi, że wciąż mnie kocha, ale nie mogłam w to wierzyć. Nie po tym wszystkim, co się stało. Szybko odwróciłam wzrok i skupiłam się na rozmowie z dziewczynami.
-Wszystko w porządku? - usłyszałam szept przy swoim uchu.
-Tak, jest okey - odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech.
Ta sytuacja była nietypowa. W końcu chłopaki do nas podeszli, żeby się przywitać. Wszyscy, z wyjątkiem Hazzy, który nagle gdzieś zniknął. Przytuliłam każdego po kolei i życzyłam udanego występu. Za niedługo koncert miał się rozpocząć. Jane i Darcy w końcu do nas dotarły i mogłyśmy pójść pod scenę. Rozmawialiśmy o głupotach, gdy wszystkie światła zgasły a na scenę wbiegła piątka naszych przyjaciół. Koncert rozpoczął się piosenką "Kiss you". Od razu zaczęłam się bawić. Tego dnia nie było miejsca na smutki czy żale. Chciałam po prostu dobrze się bawić i nic więcej. Razem z dziewczynami zaczęłyśmy się wygłupiać i pozować do zdjęć robionych przez fanów i fotografów. Nadeszła pora na "Little things". W tej chwili Nate objął mnie od tyłu i splótł dłonie w mojej talii. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej a ręce ułożyłam na jego dłoniach. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać pod nosem bardzo dobrze znaną mi piosenkę.
-Kocham cię - usłyszałam głos Nate'a - jesteś dla mnie wszystkim.
-Ja też cię kocham - odpowiedziałam z przekonaniem - i dziękuję ci za to, że jesteś.
-Jestem i zawsze będę, skarbie. Możesz na mnie liczyć.
-Tak, wiem. I cieszę się, że cię mam.
Odwróciłam się do niego i złączyłam nasze usta. Tak wiem, może nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać. Wolałam nie patrzeć na scenę. Nie chciałam po raz kolejny widzieć miny Hazzy. Nie tym razem.
W końcu koncert dobiegł końca. Byłam zmęczona, ale zadowolona. Razem z Libby, Natalie, Jane i Darcy zrobiłyśmy kółko i wszystkie się przytuliłyśmy. Przyjaźń ma naprawdę wielką siłę i moc. Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie bez nich wszystkich. Cieszyłam się, że przeprowadziłam się do Londynu. Cieszyłam się, że mogłam tu być. Starałam się zapomnieć o złych momentach i myśleć tylko o tych dobrych. Wróciłyśmy za kulisy, gdzie pogratulowałyśmy chłopakom wspaniałego występu. Harry znowu gdzieś zniknął. Pożegnałam się ze wszystkimi i razem z Nate'm wróciłam do domu. Mama miała nocną zmianę, więc chłopak mógł zostać. Weszliśmy do środka i poszliśmy prosto do mojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w swoją ulubioną, starą piżamę, którą 2 lata temu dostałam od Jade na 16 urodziny. Wróciłam do pokoju i uśmiechnęłam się. Nate leżał już w moim łóżku w szortach. Szybko zgasiłam światło i położyłam się obok niego. Czułam, jak jego ręce znów zaplatają mi się w talii. Zamknęłam oczy i po prostu zasnęłam.
Dokonałam ostatnich poprawek i przejrzałam się w lustrze. W TEJ stylizacji czułam się naprawdę bardzo dobrze. Za godzinę miał rozpocząć się koncert chłopaków. Od czasu do czasu należało mi się trochę rozrywki, a miałam dość siedzenia w domu. Czemu więc nie skorzystać z okazji? Kilka minut później rozległ się dzwonek do drzwi. Krzyknęłam, że wychodzę i przywitałam się z Nate'm, który czekał na mnie w progu. Uśmiechnął się słodko i przyciągnął mnie do siebie. Przygryzłam dolną wargę i odwzajemniłam pocałunek, który złożył na moich ustach. Wziął mnie za rękę i wspólnie wyszliśmy z mojego bloku. Jego samochód jak zwykle zaparkowany był przy chodniku. Szybko do niego wsiedliśmy i pojechaliśmy pod arenę. Na szczęście miałam wejściówki, dzięki czemu ochroniarze wpuścili nas tylnym wejściem, prosto za kulisy. Chłopaki się rozgrzewali, a Libby i Natalie siedziały w kącie i zawzięcie o czymś rozmawiały. Darcy i Jane jeszcze nie było. Szybko podeszliśmy do dziewczyn i przywitaliśmy się z nimi. Zdążyły już dobrze poznać Nate'a i go polubić, z czego bardzo się cieszyłam. Chłopaki póki co byli zajęci, więc nie mogłam się z nimi przywitać, ale postanowiłam, że zrobię to zanim wejdą na scenę. Nate objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, co z uśmiechem odwzajemniłam.
-Co tam gołąbeczki? - spytała Nat i puściła mi oczko.
-Powoli do przodu - odpowiedziałam - póki co jest fantastycznie.
-Ty jesteś fantastyczna - powiedział mój chłopak i pocałował mnie w czoło, na co zachichotałam, a dziewczyny tylko wywróciły oczami.
-To jest zdecydowanie przesłodzone - powiedziała Libby - proszę, nie przy ludziach.
-No wiesz Libbs, jak ty się obściskujesz z Liamem przed tysiącami ludzi i kamer i nie masz z tym problemu, to ja nie mam go z tym, że jestem tylko z wami - odpowiedziałam i wystawiłam jej język.
-Ej! To nie to samo.. - naburmuszyła się.
-Nie? Ach, no tak. Ja dostałam buziaka tylko w czoło, prawda? - zaczęłam się z nią przedrzeźniać.
-Nie macie się o co kłócić? - wtrąciła się Natalie - Jak się kochają, niech się całują. Mogą sobie nawet wpychać języki do gardeł. Ja tam nie mam z tym problemu.
-Bo sama robisz to Zaynem? - odparowała Libby.
Nasza "sprzeczka" trwała około kilkunastu minut, a na sam koniec wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie wiem czemu, ale Nate zaczął mnie łaskotać. Trafił w mój czuły punkt. Zaczęłam się śmiać jak idiotka i próbowałam mu się wyrwać, oczywiście bez skutku. Libby i Natalie zamiast mnie ratować, dołączyły do niego, przez co wylądowałam na podłodze, płacząc ze śmiechu. Błagałam o litość i w końcu przestali. Nate pomógł mi wstać i od razu mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Usłyszałam westchnięcie Libby, przez co znów się zaśmiałam i wtuliłam w Nate'a. W jego ramionach było mi naprawdę dobrze. I właśnie w tym momencie GO zobaczyłam. Stał kilka metrów ode mnie, ale nawet z tej odległości widziałam wyraz jego twarzy. Zaciśnięte usta i pięści, łzy w oczach i ból na twarzy. Lekko odsunęłam się od Nate'a i złapałam go za rękę, całkowicie odruchowo. Nie mogłam patrzeć na Harrego, bo moje serce wciąż dziwnie na niego reagowało. Nie kochałam go. Moje uczucie wygasło, zupełnie jak jego. Mógł wmawiać mi, że wciąż mnie kocha, ale nie mogłam w to wierzyć. Nie po tym wszystkim, co się stało. Szybko odwróciłam wzrok i skupiłam się na rozmowie z dziewczynami.
-Wszystko w porządku? - usłyszałam szept przy swoim uchu.
-Tak, jest okey - odpowiedziałam i wymusiłam uśmiech.
Ta sytuacja była nietypowa. W końcu chłopaki do nas podeszli, żeby się przywitać. Wszyscy, z wyjątkiem Hazzy, który nagle gdzieś zniknął. Przytuliłam każdego po kolei i życzyłam udanego występu. Za niedługo koncert miał się rozpocząć. Jane i Darcy w końcu do nas dotarły i mogłyśmy pójść pod scenę. Rozmawialiśmy o głupotach, gdy wszystkie światła zgasły a na scenę wbiegła piątka naszych przyjaciół. Koncert rozpoczął się piosenką "Kiss you". Od razu zaczęłam się bawić. Tego dnia nie było miejsca na smutki czy żale. Chciałam po prostu dobrze się bawić i nic więcej. Razem z dziewczynami zaczęłyśmy się wygłupiać i pozować do zdjęć robionych przez fanów i fotografów. Nadeszła pora na "Little things". W tej chwili Nate objął mnie od tyłu i splótł dłonie w mojej talii. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej a ręce ułożyłam na jego dłoniach. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać pod nosem bardzo dobrze znaną mi piosenkę.
-Kocham cię - usłyszałam głos Nate'a - jesteś dla mnie wszystkim.
-Ja też cię kocham - odpowiedziałam z przekonaniem - i dziękuję ci za to, że jesteś.
-Jestem i zawsze będę, skarbie. Możesz na mnie liczyć.
-Tak, wiem. I cieszę się, że cię mam.
Odwróciłam się do niego i złączyłam nasze usta. Tak wiem, może nie powinnam, ale nie mogłam się powstrzymać. Wolałam nie patrzeć na scenę. Nie chciałam po raz kolejny widzieć miny Hazzy. Nie tym razem.
W końcu koncert dobiegł końca. Byłam zmęczona, ale zadowolona. Razem z Libby, Natalie, Jane i Darcy zrobiłyśmy kółko i wszystkie się przytuliłyśmy. Przyjaźń ma naprawdę wielką siłę i moc. Nie wiem, jak wyglądałoby moje życie bez nich wszystkich. Cieszyłam się, że przeprowadziłam się do Londynu. Cieszyłam się, że mogłam tu być. Starałam się zapomnieć o złych momentach i myśleć tylko o tych dobrych. Wróciłyśmy za kulisy, gdzie pogratulowałyśmy chłopakom wspaniałego występu. Harry znowu gdzieś zniknął. Pożegnałam się ze wszystkimi i razem z Nate'm wróciłam do domu. Mama miała nocną zmianę, więc chłopak mógł zostać. Weszliśmy do środka i poszliśmy prosto do mojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w swoją ulubioną, starą piżamę, którą 2 lata temu dostałam od Jade na 16 urodziny. Wróciłam do pokoju i uśmiechnęłam się. Nate leżał już w moim łóżku w szortach. Szybko zgasiłam światło i położyłam się obok niego. Czułam, jak jego ręce znów zaplatają mi się w talii. Zamknęłam oczy i po prostu zasnęłam.
~Harry~
To było nie do wytrzymania. Widok ich razem. Za każdym razem czułem, jak miliony szpilek wbija mi się w serce. To bolało, ale w sumie sam byłem sobie winny. Tak, byłem największym skurwysynem na świecie. Szkoda, że dotarło to do mnie tak późno. Na koncercie nie potrafiłem się skupić. Ona była szczęśliwa z innym. Przez wszystkie piosenki starałem się nie patrzeć w jej kierunku, uśmiechać się i zabawiać fanów. Zapewne mi się to udało, ale zaraz po zejściu ze sceny, po prostu opuściłem budynek i schowałem się w zaułku kilka kroków dalej. Z kieszeni spodni wyciągnąłem paczkę papierosów. Nigdy nie byłem palaczem, ale ostatnio tylko to mnie uspokajało. Zaciągnąłem się dymem i oparłem o ścianę. Nagle usłyszałem czyjeś kroki i przede mną pojawił się Niall. Kogo jak kogo, ale jego to się kompletnie nie spodziewałem. Od dawna się do siebie nie odzywaliśmy, a atmosfera między nami była napięta i nie do wytrzymania. Bez słowa do mnie podszedł i skrzyżował ramiona na piersi.
-Staczasz się - wytknął mi na samym początku.
-I przyszedłeś tu po to, żeby mi to oznajmić? - prychnąłem - Okey, to teraz możesz już iść.
-Jesteś pieprzonym idiotą, Styles - kontynuował, nie zwracając uwagi na moje słowa - i chyba sam nie wiesz, czego tak naprawdę chcesz. Nie rozumiem takich ludzi jak ty.
-Horan do cholery, możesz mi wyjaśnić dlaczego tak nagle cię obchodzę? Przez ostatnie miesiące byłeś gotowy mnie zabić, a teraz nagle spokojnie ze mną rozmawiasz? O co ci chodzi człowieku?
-Kiedyś powiedziałem chłopakom, że nie wybaczę ci do chwili, w której Rose znów będzie szczęśliwa. A teraz ona na nowo odnalazła swoje szczęście i żyje swoim życiem. Mam dość ciągłych kłótni i awantur z tobą. Nie chcę żeby nasz zespół się rozpadł tylko przez to, że popełniłeś spore błędy.
-Czy mi się wydaje, czy ty... chcesz się ze mną pogodzić? - zdziwiłem się i zgasiłem papierosa butem.
-Można spróbować - mruknął - nadal mam do ciebie żal za to, co zrobiłeś, ale.. w końcu jesteśmy przyjaciółmi.. a ja nie mogę patrzeć na to, jak coraz bardziej się staczasz.
-Świetny sen mam - powiedziałem i pokręciłem głową - gdyby to się działo naprawdę.
-Weź się ogarnij, dobra? Wyciągnąłem do ciebie rękę, więc może powiesz to cholerne "dziękuję" i skończymy sprawę raz na zawsze?
-Dziękuję - powiedziałem całkiem szczerze.
-No w końcu. A teraz chodź i wracamy do domu.
-Nie, nie czekajcie na mnie. Ja muszę jeszcze przemyśleć kilka spraw.
-No okey, skoro tak wolisz.. to widzimy się później. Tylko nie idź się schlać, bo to i tak ci w niczym nie pomoże.
-Dobrze mamo - wywróciłem oczami.
Nialler pokręcił głową i odszedł, zostawiając mnie w kompletnym szoku. Nie mogłem uwierzyć w to, że to on pierwszy wyciągnął rękę na zgodę. Już dawno przestałem wierzyć w to, że między mną a nim kiedykolwiek będzie w porządku. Byłem pewien, że ta sprawa jest po prostu przegrana, a tu taka niespodzianka. Nadzieja znów odżyła w moim sercu. Skoro Niall potrafił mi wybaczyć, to.. czy Rose też byłaby w stanie? Czy to mogło być możliwe? Tylko.. co musiałbym zrobić? I w tym momencie już wiedziałem. Ten pomysł przyszedł mi do głowy zupełnie przypadkiem. Tak bardzo chciałem ją odzyskać, że zrobiłbym dla niej wszystko. Musiała zrozumieć, że wcale nie udaję. Wiedziałem, że zaufanie było czymś odległym i niezbyt realnym, ale próbować zawsze można, prawda? "Nigdy się nie poddawaj" powiedziałem sam do siebie. Wyszedłem z ciemnego zaułka i wróciłem do domu. Musiałem z nią porozmawiać. Musiałem po raz kolejny spróbować stać się chociaż jej przyjacielem. Miałem w sobie nową siłę. I za nic nie mogłem jej zmarnować.
~Rose~
Następnego dnia rano obudziłam się w łóżku sama. Na poduszce obok leżała mała, biała karteczka zgięta na pół. Uśmiechnęłam się pod nosem i wzięłam ją do ręki. Od razu rozpoznałam charakter pisma Nate'a: Nie chciałem cię budzić, a musiałem szybko coś załatwić. Tata wpadł z niezapowiedzianą wizytą. Widzimy się potem. Kocham cię królewno! N.
To było bardzo kochane. Położyłam kartkę na biurku i poszłam do łazienki zrobić poranną toaletę. Dopiero wtedy zorientowałam się, że było już południe. Jakim cudem mogłam tak długo spać? Szybko się ogarnęłam i poszłam do garderoby, gdzie przebrałam się w TEN zestaw. Związałam włosy w luźnego koka i poszłam do kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie. Już miałam otwierać karton mleka, gdy usłyszałam coś dziwnego. Zupełnie, jakby ktoś grał na gitarze. Myślałam, że się przesłyszałam, ale dźwięk był coraz bardziej wyraźny. Podeszłam do drzwi wejściowych i przystawiłam do nich ucho. Ktoś siedział po drugiej stronie i naprawdę grał na gitarze. I wtedy usłyszałam znajomy głos. Zaczął śpiewać.
-Girl it should be me driving to your house, knocking on your door and kissing you on the mouth. Holding on your hand, dancing in the dark, cause I was the only one who loved you from the start...
Myślałam, że zaraz zwariuję. Kompletnie nie spodziewałam się tego, że Harry będzie siedział pod moimi drzwiami z gitarą i w dodatku śpiewał! Położyłam rękę na klamce, ale nie nacisnęłam jej.
-Baby, I loved you first..
Tekst tej piosenki wyrył mi się w głowie. Harry naprawdę bardzo się starał. Było widać, że mu zależy. Bo gdyby było inaczej, to czy wciąż by próbował? Czy próbowałby wiedząc, że kocham kogoś innego? Czy.. czy on zasłużył na kolejną szanse? W moim sercu wciąż tkwiła ogromna rana po tym, co zrobił. Nawet gdybym bardzo chciała, to i tak nie potrafiłabym o tym zapomnieć. Ten chłopak był dla mnie kimś ważnym i liczyłam na niego, potraktował mnie jak nie powiem co. Czy teraz coś się zmieniło? Czy on naprawdę zasługiwał na to, żeby.. właśnie, żeby co? Na co zasługiwał? W głowie miałam kompletny mętlik. W końcu nacisnęłam klamkę i wyszłam na korytarz. Harry siedział pod ścianą, ale wstał, gdy tylko mnie zobaczył. W ręce trzymał gitarę i patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
-Rose.. - zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.
-Co ty robisz, Harry?
-Ja tylko.. chciałem cię zobaczyć.. i porozmawiać.. i..
-Okey - powiedziałam zaskakując sama siebie - nie wiem, co chcesz mi powiedzieć i co udowodnić, ale okey. Wejdź.
Weszłam do mieszkania, zostawiając otwarte drzwi. Dopiero po chwili Hazza niepewnym krokiem wszedł do środka. Usiadłam na kanapie w salonie i czekałam na rozwój wydarzeń. Nie byłam do końca pewna tego, czy dobrze robię, ale nie zaszkodziło spróbować. Już dawno nie rozmawiałam z nim bez dłużej niż kilka minut. Nie wiedziałam, co z tego wyniknie.
-Emm.. - zaczął - jak ci się żyje?
-Do rzeczy, Harry. O co chodzi? Z tą piosenką, z tymi spojrzeniami i z tym wszystkim? Myślałam, że temat "my" mamy już za sobą.
-Jak dla mnie nie - powiedział stanowczo - nie potrafię przestać o tobie myśleć i wspominać tego wszystkiego, co między nami było. Nie jestem w stanie tak po prostu odpuścić. Życie wiele mnie nauczyło. Wiem, że kompletnie schrzaniłem sprawę, ale.. nie chcę rezygnować. Nie chcę, żebyśmy do końca życia byli wrogami, przez błędy z przeszłości. Rose proszę cie, daj mi tą ostatnią szansę, żebym mógł wszystko naprawić. Nie proszę o nic więcej, tylko o to..
-Ty naprawdę myślisz, że to jest takie łatwe? Wiesz ile czasu zajęło mi dojście do siebie? Po tym, co zrobiłeś.. nie wiedziałam, czy jeszcze kiedykolwiek stanę na nogi! Po raz kolejny się pocięłam, choć wielu osobom obiecałam, że więcej tego nie zrobię. Ja chciałam tylko być szczęśliwa, a ty.. to było podłe.
-Wiem.. wiem, że popełniłem wiele błędów, ale przecież nikt nie jest idealny. Pogubiłem się w swoich uczuciach. Z jednej strony byłaś ty, a z drugiej Carmen. Sam nie wiedziałem, co do niej czułem. To był bardziej flirt.. to wszystko przez ten pieprzony Modest. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, Rose. Byłaś i nadal jesteś dla mnie bardzo ważna. Ja.. ja wciąż cię kocham.
-Ale ja cię nie kocham, Harry - powiedziałam mu prosto w oczy - już nie. Stanęłam na nogi i znów pokochałam, ale nie ciebie. Mam chłopaka, z którym jestem szczęśliwa i który nigdy mnie nie zawiódł. Mam pewność, że mu na mnie zależy. Ty miałeś swoją szansę i jej nie wykorzystałeś. Życie idzie do przodu i się nie zatrzymuje. Na razie nie potrafię w pełni ci wybaczyć. Jest jeszcze za wcześnie, ale..
-Ale co?
-Ale mogę spróbować. Nie mówię tu od razu o przyjaźni czy zaufaniu. Możemy próbować ze sobą rozmawiać i odbudować nasze relacje sprzed kilku miesięcy, zanim zaczęliśmy się spotykać. Na razie nie jestem w stanie zaproponować niczego więcej. Jestem wrażliwą i kruchą osobą, i dobrze o tym wiesz. Nawet to wiele mnie kosztuje. Może od początku nie byliśmy sobie pisani? Może jest na świecie dziewczyna, która na ciebie czeka, tylko jeszcze nie wiesz o jej istnieniu? Ja tego nie wiem i ty pewnie też. Między nami nic już nie ma, Harry. I nigdy nie będzie.
W pokoju zapadła cisza. Loczek patrzył na mnie z zaciśniętymi ustami. Wstałam z kanapy i podeszłam do niego. Sama nie wiedziałam, co mną kierowało. Już od bardzo dawna nie byłam blisko niego. Zaskoczyła go moja reakcja i nie wiedział, co chcę zrobić.
-Idź naprzód przez swoje życie - powiedziałam - powodzenia. Jestem pewna, że jeszcze kogoś pokochasz.
-Chcę tylko ciebie.. - odpowiedział niemal szeptem.
-Nie mogę być twoja - odpowiedziałam, kręcąc głową.
-Wiem, że możesz, Rose. Nie oszukuj sama siebie!
-Nikogo nie oszukuję. Kocham jego. Daję ci szansę na odbudowanie relacji, ale nic poza tym. Niech to w końcu do ciebie dotrze!
W końcu Hazza spuścił głowę. Widziałam, że zrezygnował. Moje słowa były dla niego bardzo bolesne, ale co mogłam na to poradzić? Chciałam dać mu szansę, a to już było sporo. Nie sądziłam, że kiedykolwiek się na to zdecyduję. Czy będę potrafiła się z nim przyjaźnić? Czy będę potrafiła wymazać z pamięci te złe momenty i żyć chwilą? Miałam wielką nadzieję, że tak.
-Dziękuję - odezwał się nagle - i obiecuję ci, że tym razem tego nie schrzanię. Albo nie nazywam się Harry Styles.
-Trzymam cię za słowo.
Hazza pokiwał głową i wyszedł, zostawiając mnie samą. Dopiero wtedy zorientowałam się, że cała się trzęsłam. Ta rozmowa była już za mną. Przekręciłam klucz w drzwiach i poszłam do siebie. Wzięłam do ręki swoją komórkę i zobaczyłam, że mam 5 nieodebranych połączeń od Natalie. Już chciałam oddzwaniać, ale zrobiła to pierwsza. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam telefon do ucha.
-Nat, coś nie tak? - spytałam podejrzliwie.
-Musimy lecieć do Irlandii - powiedziała zdenerwowana, a ja czułam jak napinają mi się wszystkie mięśnie.
-O czym ty mówisz? Jak to do Irlandii?
-Jade ma kłopoty. Rose musimy lecieć! Ona nas potrzebuje, proszę.. nie zadawaj pytań. Będę u ciebie z Zaynem za kwadrans, Bądź gotowa.
Połączenie zostało przerwane, a ja siedziałam przerażona, nie wiedząc, co mogło się wydarzyć. O co tu do cholery chodziło?
-Rose.. - zaczął, ale nie dałam mu dokończyć.
-Co ty robisz, Harry?
-Ja tylko.. chciałem cię zobaczyć.. i porozmawiać.. i..
-Okey - powiedziałam zaskakując sama siebie - nie wiem, co chcesz mi powiedzieć i co udowodnić, ale okey. Wejdź.
Weszłam do mieszkania, zostawiając otwarte drzwi. Dopiero po chwili Hazza niepewnym krokiem wszedł do środka. Usiadłam na kanapie w salonie i czekałam na rozwój wydarzeń. Nie byłam do końca pewna tego, czy dobrze robię, ale nie zaszkodziło spróbować. Już dawno nie rozmawiałam z nim bez dłużej niż kilka minut. Nie wiedziałam, co z tego wyniknie.
-Emm.. - zaczął - jak ci się żyje?
-Do rzeczy, Harry. O co chodzi? Z tą piosenką, z tymi spojrzeniami i z tym wszystkim? Myślałam, że temat "my" mamy już za sobą.
-Jak dla mnie nie - powiedział stanowczo - nie potrafię przestać o tobie myśleć i wspominać tego wszystkiego, co między nami było. Nie jestem w stanie tak po prostu odpuścić. Życie wiele mnie nauczyło. Wiem, że kompletnie schrzaniłem sprawę, ale.. nie chcę rezygnować. Nie chcę, żebyśmy do końca życia byli wrogami, przez błędy z przeszłości. Rose proszę cie, daj mi tą ostatnią szansę, żebym mógł wszystko naprawić. Nie proszę o nic więcej, tylko o to..
-Ty naprawdę myślisz, że to jest takie łatwe? Wiesz ile czasu zajęło mi dojście do siebie? Po tym, co zrobiłeś.. nie wiedziałam, czy jeszcze kiedykolwiek stanę na nogi! Po raz kolejny się pocięłam, choć wielu osobom obiecałam, że więcej tego nie zrobię. Ja chciałam tylko być szczęśliwa, a ty.. to było podłe.
-Wiem.. wiem, że popełniłem wiele błędów, ale przecież nikt nie jest idealny. Pogubiłem się w swoich uczuciach. Z jednej strony byłaś ty, a z drugiej Carmen. Sam nie wiedziałem, co do niej czułem. To był bardziej flirt.. to wszystko przez ten pieprzony Modest. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, Rose. Byłaś i nadal jesteś dla mnie bardzo ważna. Ja.. ja wciąż cię kocham.
-Ale ja cię nie kocham, Harry - powiedziałam mu prosto w oczy - już nie. Stanęłam na nogi i znów pokochałam, ale nie ciebie. Mam chłopaka, z którym jestem szczęśliwa i który nigdy mnie nie zawiódł. Mam pewność, że mu na mnie zależy. Ty miałeś swoją szansę i jej nie wykorzystałeś. Życie idzie do przodu i się nie zatrzymuje. Na razie nie potrafię w pełni ci wybaczyć. Jest jeszcze za wcześnie, ale..
-Ale co?
-Ale mogę spróbować. Nie mówię tu od razu o przyjaźni czy zaufaniu. Możemy próbować ze sobą rozmawiać i odbudować nasze relacje sprzed kilku miesięcy, zanim zaczęliśmy się spotykać. Na razie nie jestem w stanie zaproponować niczego więcej. Jestem wrażliwą i kruchą osobą, i dobrze o tym wiesz. Nawet to wiele mnie kosztuje. Może od początku nie byliśmy sobie pisani? Może jest na świecie dziewczyna, która na ciebie czeka, tylko jeszcze nie wiesz o jej istnieniu? Ja tego nie wiem i ty pewnie też. Między nami nic już nie ma, Harry. I nigdy nie będzie.
W pokoju zapadła cisza. Loczek patrzył na mnie z zaciśniętymi ustami. Wstałam z kanapy i podeszłam do niego. Sama nie wiedziałam, co mną kierowało. Już od bardzo dawna nie byłam blisko niego. Zaskoczyła go moja reakcja i nie wiedział, co chcę zrobić.
-Idź naprzód przez swoje życie - powiedziałam - powodzenia. Jestem pewna, że jeszcze kogoś pokochasz.
-Chcę tylko ciebie.. - odpowiedział niemal szeptem.
-Nie mogę być twoja - odpowiedziałam, kręcąc głową.
-Wiem, że możesz, Rose. Nie oszukuj sama siebie!
-Nikogo nie oszukuję. Kocham jego. Daję ci szansę na odbudowanie relacji, ale nic poza tym. Niech to w końcu do ciebie dotrze!
W końcu Hazza spuścił głowę. Widziałam, że zrezygnował. Moje słowa były dla niego bardzo bolesne, ale co mogłam na to poradzić? Chciałam dać mu szansę, a to już było sporo. Nie sądziłam, że kiedykolwiek się na to zdecyduję. Czy będę potrafiła się z nim przyjaźnić? Czy będę potrafiła wymazać z pamięci te złe momenty i żyć chwilą? Miałam wielką nadzieję, że tak.
-Dziękuję - odezwał się nagle - i obiecuję ci, że tym razem tego nie schrzanię. Albo nie nazywam się Harry Styles.
-Trzymam cię za słowo.
Hazza pokiwał głową i wyszedł, zostawiając mnie samą. Dopiero wtedy zorientowałam się, że cała się trzęsłam. Ta rozmowa była już za mną. Przekręciłam klucz w drzwiach i poszłam do siebie. Wzięłam do ręki swoją komórkę i zobaczyłam, że mam 5 nieodebranych połączeń od Natalie. Już chciałam oddzwaniać, ale zrobiła to pierwsza. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam telefon do ucha.
-Nat, coś nie tak? - spytałam podejrzliwie.
-Musimy lecieć do Irlandii - powiedziała zdenerwowana, a ja czułam jak napinają mi się wszystkie mięśnie.
-O czym ty mówisz? Jak to do Irlandii?
-Jade ma kłopoty. Rose musimy lecieć! Ona nas potrzebuje, proszę.. nie zadawaj pytań. Będę u ciebie z Zaynem za kwadrans, Bądź gotowa.
Połączenie zostało przerwane, a ja siedziałam przerażona, nie wiedząc, co mogło się wydarzyć. O co tu do cholery chodziło?
_______________________________
Długo nie było, wiem, ale na asku wszystko jest wytłumaczone.
Przepraszam, mam za dużo zmartwień i spraw na głowie.
Rozdział 40 zakończony i wstawiony :D
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
Do końca opowiadanie wiele nie zostało, ale nudno nie będzie (a przynajmniej mam taką nadzieję). Wytrwacie do końca? :)
Kocham waaas ♥
I dziękuję wam za to, że wciąż tu jesteście i czekacie na nowe rozdziały. To daje mi nową siłę do pisania :)
<3
+Zapraszam was na nowo zaczętego bloga mojej koleżanki! Wchodzimy, czytamy i komentujemy! :)
Holiday Diary ♥
+Zapraszam was na nowo zaczętego bloga mojej koleżanki! Wchodzimy, czytamy i komentujemy! :)
Holiday Diary ♥