~Rose~
Kiedy obudziłam się rano, Harry jeszcze spał. Wyglądał niesamowicie słodko. Uśmiechnęłam się i delikatnie cmoknęłam go w policzek. Nawet nie drgnął. Wyślizgnęłam się z łóżka i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i doprowadziłam się do porządku. W garderobie przebrałam się w TEN zestaw. Wczoraj przed snem wiele myślałam o tym, jak teraz będzie wyglądało moje życie. Musiałam zmienić siebie, a przede wszystkim swój styl. Nie mogłam dalej chodzić w starych rzeczach, które kupiłam na wyprzedażach. Po śmierci ojca otrzymałyśmy z mamą sporo pieniędzy, które podzieliłyśmy po połowie. Koniec ze starą Rose. Koniec z poniżaniem i wytykaniem na ulicy. Miałam tego po prostu dość. Właśnie dlatego tego dnia ubrałam się w swoje najlepsze ciuchy. Musiałam wyglądać idealnie, żeby nie dać po sobie jeździć. Zeszłam na dół, żeby przygotować sobie szybkie śniadanie. W związku z tym, że Libby miała wyjechać na kolejną swoją wystawę, umówiłam się z dziewczyną Niallera. Wydawała mi się naprawdę sympatyczna, a oprócz niej i chłopaków nikogo tu nie miałam. Chętnie zgodziła się na moją prośbę. Zamierzałyśmy odwiedzić całą masę sklepów, kosmetyczkę i fryzjera. Musiałam się zmienić. Nie do poznania. W kuchni zastałam Zayna, który stał przy blacie i patrzył przez okno. Podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek. Dopiero wtedy zorientował się, że nie jest sam. Spojrzał na mnie i niepewnie się uśmiechnął.
-Miałeś ciężką noc, czy co? - spytałam z troską i nalałam sobie soku jabłkowego.
-Taa.. powiedzmy - odpowiedział niechętnie.
-Myślisz o niej, prawda?
-Niby o kim?
-Nie udawaj, Malik. Ze mną ci się to nie uda. Za dobrze cię znam.
-Eh.. okay. Tak, myślę o niej. Dosłownie cały czas. Nie umiem przestać. Przed oczami ciągle mam jej twarz. A to chyba nie jest normalne..
-Dlaczego miałoby nie być normalne? Po prostu się zakochałeś.
Zapadło milczenie. Zayn w ciszy myślał nad moimi słowami. Może to jeszcze nie zdążyło do niego dotrzeć? Czy miał jakieś wątpliwości? Przecież na kilometr było widać, że coś do niej czuł.
-Tak.. niestety wiem.. - odpowiedział w końcu cicho - wiem, że ją.. kocham. Ale zakochanie się w niej, było wielkim błędem.
-O czym ty do cholery mówisz? - spytałam zdezorientowana.
-O tym, że nie mogę z nią być. Nawet gdybym nie wiem jak tego chciał, to i tak nie mogę. To mnie powoli zniszczy. Mam wszystkiego dość. Dość ciągłego udawania i kłamstw. Oni niczego nie rozumieją. Nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że wszystko nam komplikują. Nie wytrzymamy tak długo. Mam dość Amber. Nie mogę nawet na nią patrzeć, a praktycznie codziennie muszę z nią być i udawać, że jest dla mnie najważniejsza na świecie. Liam i Niall nie mają takich problemów, bo Libby jest zawodową i znaną artystką, a Jane właśnie rozkręca swoją karierę ze śpiewaniem. Tylko mnie i Harrego to spotkało. A ja naprawdę nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam.. nie wiem, czy w ogóle wytrzymam..
-Zayn.. - zaczęłam delikatnie i przytuliłam się do niego - ja wiem, że jest ci trudno. Mi też nie jest łatwo, uwierz mi. Też chciałabym, żeby wszystko było prościutkie jak odbicie piłki, ale niestety takie nie jest. Musisz jakoś wytrzymać i dać radę. Ja ciągle wierzę w to, że Paul w końcu przejrzy na oczy i zobaczy, jak bardzo was krzywdzi. Dajcie mu trochę czasu, to wszystko.
-Nawet jeśli Paul przejrzy na oczy, to zostaje jeszcze całe Modest - westchnął - a tu już nie będzie tak łatwo.
-Wszystko będzie dobrze. Musi być. Hej, jakoś damy sobie radę. Jesteśmy w tym wszyscy razem, pamiętasz?
-Pamiętam. I dziękuję za wszystko, Rose. Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
-Podnosisz moją samoocenę - powiedziałam z uśmiechem - i nie ma za co.
W tym momencie usłyszałam klakson samochodu. Cmoknęłam Zayna na pożegnanie i wybiegłam z domu. Nie chciałam, by Harry mnie widział. To miało nastąpić dopiero po mojej "metamorfozie". Pomachałam z daleka do Jane, która siedziała za kierownicą i zajęłam miejsce pasażera.
-Hej - powitała mnie z uśmiechem - gotowa?
-Jak jeszcze nigdy. Tak w ogóle, to dziękuję, że w ogóle zgodziłaś się znosić mnie przez cały dzień.
-Dla mnie to nie problem. Kocham zakupy i mogę łazić po sklepach godzinami. A przy okazji możemy lepiej się poznać. A to wielki plus.
-Zdecydowanie - zaśmiałam się - a więc w drogę.
Wyjechałyśmy z podjazdu i kierowałyśmy się do centrum. Przez całą drogę rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim. Jane była naprawdę wspaniałą osobą. Nialler miał wielkie szczęście, że należała do niego. Szybko znalazłam z nią wspólny język i wiedziała dokładnie, o co chodziło z moją przemianą. Wspólnie wybierałyśmy nowe ubrania, dodatki i buty. Było tego naprawdę sporo. Odwiedziłyśmy chyba połowę sklepów, a bagażnik już był cały załadowany. Przerażało mnie tylko to, że praktycznie wszystkie moje nowe buty były na co najmniej 10-centymetrowym obcasie. Współczułam sobie i swoim nogom. Ale tego wymagała sytuacja. Później nadszedł czas na fryzjera. Tego bałam się najbardziej. A raczej tego, co chciałam zrobić. Usiadłam na obrotowym fotelu i oddałam się w ręce jednej z bardziej doświadczonych fryzjerek w Londynie. Wycieniowała mi włosy, odżywiła je, a po 40 minutach moje końcówki były niemal jasnożółte. Ale musiałam przyznać, że wyglądało to wspaniale. Brąz moich włosów stopniowo jaśniał, a na końcach był już całkiem blady. Efekt był niesamowity. W dodatku ułożenie moim włosów było nieco inne, przez co nie mogłam się do siebie przyzwyczaić. Po raz pierwszy w życiu były idealnie proste. Wyglądałam, jak nie ja. Jane również była pod wrażeniem. Opuściłam salon fryzjerski z wielkim uśmiechem na ustach. Została kosmetyczka, do której Jane również była zapisana. Już po kwadransie siedziałyśmy w wygodnych fotelach, a starsze kobiety zajmowały się naszą cerą, makijażem i paznokciami. Byłam zrelaksowana jak jeszcze nigdy. Powoli robiło się późno. Jane chciałam wstąpić jeszcze na małe zakupy, więc pojechałyśmy do pobliskiego sklepu. A tam myślałam, że zaraz zemdleję. Weszłam do kącika prasowego. Na ponad połowie okładek widniało jedno zdjęcie. A mianowicie Harrego i Carmen. Całujących się na imprezie. Poczułam, że miękną mi kolana. Moja psychika dosłownie szalała. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Wiedziałam, że będzie trudno, ale.. nie sądziłam, że już pierwsze ich zdjęcie tak na mnie zadziała. Serce rozdzierał mi niewyobrażalny ból, ale starałam się uśmiechać. Nie chciałam dać niczego po sobie poznać. Chwyciłam gazetę i podeszłam do kasy. Sama nie wiem, po co ją kupiłam. Jane patrzyła na mnie ze współczuciem. Zapłaciła za swoje zakupy i wróciłyśmy do samochodu. Otworzyłam gazetę na stronie z artykułem z okładki. Było już tylko gorzej. Cała masa ich wspólnych zdjęć. Wychodzą razem ze studia, są na spacerze, trzymają się za ręce, znikają w jej mieszkaniu, a potem ta impreza. Wszędzie uśmiechy i maślane oczka. To zdecydowanie nie wyglądało na udawane. Zdecydowanie nikt nie mógł się domyślić, że to była tylko pieprzona ustawka.
-Rose.. - usłyszałam głos Jane, który przywołał mnie do rzeczywistości - nie musisz się tak katować. Po prostu odłóż tą gazetę..
-O nie, nie ma mowy. Chętnie przeczytam, co media mają do powiedzenia.
Nie zwracałam już uwagi na Jane, która odpaliła silnik i wyjechała z parkingu. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać.
Nowa wybranka Harrego Stylesa?
Niesłychana sprawa! Czy ktoś mógłby się tego spodziewać? Czy ktokolwiek miał choćby najmniejsze przypuszczenia, że popularnego piosenkarza może coś łączyć z aktorką Carmen Welch (19 l.)? Nie? A jednak! Ta urocza parka spędziła ze sobą cały dzień. Najpierw wyszli razem ze studia, obydwoje z wielkimi uśmiechami na twarzach. Później długi, wspólny spacer, podczas którego trzymali się za ręce i przytulali, a później impreza w clubie "Chick". Przez cały czas wyglądali na szczęśliwych i zakochanych? Czy to może być prawda? I jak do tego doszło? Nigdy wcześniej nie widziano ich razem. Nie przypuszczaliśmy, że w ogóle się znają! Jak długo ukrywali swój związek, zanim w końcu zdecydowali się ukazać całemu światu? Tego niestety nie jesteśmy pewni. Przez pewien czas wszyscy byliśmy przekonani, że młodego artystę łączą bliższe stosunki z Rose Bell (18 l.) - kuzynką jego przyjaciela, Nialla Horana (19 l.). Jednak, jak widać, bardzo się pomyliśmy. Szczegółów dowiemy się już jutro podczas wywiadu dla "Good Morning London". Z niecierpliwością czekamy na rozwój wydarzeń!
Przestałam czytać i rzuciłam gazetę pod nogi. Miałam łzy w oczach. Dopiero po chwili zorientowałam się, że stałyśmy już pod moim domem, a ja cała dygotałam. Potrzebowałam dłuższej chwili, żeby się uspokoić. Paul dostał, czego chciał. Kompletnie zniszczył mi życie. Ale musiałam wytrzymać. Musiałam dać radę. Za równo dla siebie, jak i dla Hazzy. Musieliśmy przejść przez to razem. Przecież doskonale wiedziałam, w co się pakuję! Miałam świadomość tego, że będzie cholernie trudno. A to był dopiero początek. Otarłam łzy i spojrzałam na Jane, której wzrok od pewnego czasu utkwiony był we mnie.
-Wszystko w porządku? - spytała z troską.
-Nie.. - odpowiedziałam cicho - ale dam radę. Nie martw się o mnie. Muszę to przetrwać. Nie mam innego wyjścia, Jane.
-Rozumiem. Trzymam za was kciuki. I pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dziękuję za wszystko. I ogólnie za cały dzisiejszy dzień.
-Nie ma sprawy. Dzwoń jak tylko będziesz mnie potrzebować. Jestem do twojej dyspozycji.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i wysiadłam. Na dworze było już ciemno. Wyciągnęłam z bagażnika wszystkie swoje zakupy. Było tego naprawdę sporo. Podeszłam do drzwi całkiem obładowana. Nie wiem jakim cudem udało mi się nacisnąć klamkę, ale w końcu znalazłam się w środku. Dopiero wtedy usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu. Postawiłam wszystko przy schodach i odetchnęłam z ulgą. To było naprawdę ciężkie.
-Potrzebujesz pomo.. - usłyszałam za swoimi plecami głos Nialla.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się do niego. Patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami i lustrował mnie wzrokiem. Za nim zleciała się cała reszta, z wyjątkiem Hazzy. Teraz wszyscy gapili się na mnie w osłupieniu.
-Ej, możecie przestać? - zirytowałam się - Czuję się jak jakiś eksponat.
-Wyglądasz niesamowicie - odezwał się Zayn.
-Tak.. inaczej - powiedział Li z uśmiechem.
-Rośnie nam mała sex bomba - powiedział Louis i zabawnie poruszył brwiami, za co oberwał od Nialla w ramie - ała! Horan, spokojnie.
-Mam najpiękniejszą kuzynkę na świecie - powiedział Niall i mnie przytulił.
Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk.
-Skąd ta nagła zmiana? - spytał Zayn, gdy Niall w końcu mnie puścił.
-Już dawno temu powinnam to zrobić. A teraz.. no cóż, sami wiecie. Ta cała sprawa z Paulem i Modest, to ciągłe udawanie.. musiałam się zmienić i pokazać z innej strony. A zresztą, znudził mi się stary styl. Czas na coś nowego. Czas na zmiany!
-I bardzo dobrze. Naprawdę wyglądasz powalająco - powiedział Lou.
-Dziękuję. Harry jest u siebie?
-Tak. Wrócił pół godziny temu.
-Okay. Nie pytam skąd, bo chyba się domyślam.
Wzruszyłam ramionami i wzięłam swoje zakupy. To znaczy chciałam, bo chłopaki od razu wyrwali mi je z rąk, twierdząc, że nie będę tego dźwigać. Wywróciłam tylko oczami i razem z nimi weszłam na górę. Odstawili moje zakupy do pokoju, po czym wrócili na dół, na telewizor. Wyciągnęłam wszystkie swoje nowe rzeczy i ulokowałam je w garderobie. Dopiero później stanęłam pod drzwiami Hazzy. Po zdjęciach, które dziś widziałam, czułam się dziwnie. Ale w końcu nadal był moim chłopakiem. I nadal go kochałam. A przede wszystkim chciałam widzieć jego reakcję na mój widok. Zapukałam lekko i czekałam. Po chwili drzwi się otworzyły i stanęłam oko w oko z Hazzą. Zareagował tak jak reszta. Patrzył na mnie, jak na zupełnie inną osobę, z wielkim zdziwieniem i niedowierzaniem. O co im wszystkim chodziło? Nie mogłam tego pojąć. Przecież po prostu zrobiłam sobie ombre, wyprostowałam włosy, miałam inny makijaż i ubrałam się inaczej niż zwykle. Nic poza tym. Wywróciłam tylko oczami.
-Nie wierzyłem w to, że możesz być jeszcze piękniejsza - powiedział w końcu Harry z cwanym uśmieszkiem - ale ci się to udało.
-Bez przesady, to tylko kilka zmian. Najwyższy czas wziąć się za siebie.
-Wątpisz w to, że jesteś idealna?
-Nie jestem idealna, Harry - prychnęłam.
-No cóż, dla mnie jesteś. I zawsze będziesz.
Po tych słowach zrobiło mi się ciepło na sercu. Przytuliłam się do niego z całej siły. Tak, jakbym już nigdy miała go nie puścić. Należał do mnie. Czy się to komuś podobało, czy nie. Później Harry delikatnie mnie pocałował. Weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na szerokim parapecie, wtuleni w siebie. Było mi wtedy naprawdę dobrze. Czułam się bezpieczna i we właściwym miejscu. Parzyliśmy za okno. Na dworze było już całkowicie ciemno, a na niebie widniały gwiazdy. Widok był niesamowity. Oparłam głowę na torsie Harrego i na chwilę zamknęłam oczy.
-Czasami chciałbym uciec - powiedział cicho - tak po prostu.. do jakiegoś miejsca, w którym nikt nie mógłby mnie znaleźć. Do miejsca, w którym nie byłoby żadnego udawania, kłamstw, fałszywości.. gdzieś, gdzie mógłbym być tylko i wyłącznie z tobą. W tamtym miejscu mielibyśmy siebie i nie musielibyśmy ukrywać się przed całym światem. Mógłbym pokazać wszystkim, że jesteś tylko moja. Tam bylibyśmy szczęśliwi. Tylko we dwoje..
-Czasami też mam takie marzenia - westchnęłam - ostatnio coraz częściej. Ale musimy jakoś to przetrwać. Wiem, że jest źle, ale.. musimy być silni. Widziałam dzisiejszą gazetę..
Ostatnie słowa wypowiedziałam niemal szeptem i od razu poczułam ukłucie w sercu, na samo wspomnienie zdjęcia na okładce. Wiedziałam, że to uczucie, mimo wszystko, będzie towarzyszyło mi zawsze, gdy będę musiała patrzeć na tą "parę".
-Przykro mi.. - odpowiedział równie cicho - nigdy w życiu nie chciałem dopuścić do takiej sytuacji.. ale sama wiesz, że to nie zależy ode mnie.
-Wiem, Harry..
W tym momencie zobaczyłam spadającą gwiazdę. Uśmiechnęłam się pod nosem i znów zamknęłam oczy. Niech ta cała szopka z udawaniem w końcu się skończy. Niech wszystko będzie normalnie.. pomyślałam. Wiedziałam, że te myśli kieruję w pustkę, ale zawsze to jakaś nadzieja na to, że mimo wszystko może być lepiej. Teraz tylko nadzieja mi pozostała. Siedziałam wtulona w Hazzę przez długi czas, ale w końcu cała ścierpłam. Wstałam, żeby się rozprostować. Pożegnałam się ze swoim chłopakiem i poszłam do swojego pokoju, mimo jego protestów. Tej nocy chciałam być sama, choć kompletnie nie wiedziałam dlaczego.
Następnego dnia obudziłam się na skraju łóżka, cała zalana potem. Miałam koszmar, którego nawet nie chciałam sobie przypomnieć. Czarny pokój, żadnej drogi ucieczki, dookoła mnie zupełna pustka. Wydawało mi się, że jestem sama, ale myliłam się. Zobaczyłam ojca i mamę. Trzymał jej nóż pod gardłem i śmiał się złowieszczo. Właśnie ten śmiech do tej pory brzmiał mi w uszach. Chciałam do nich podbiec, odsunąć go od matki i jakoś ją uratować, ale nie mogłam. Moje nogi były przyklejone do podłogi. Mogłam tylko stać i patrzeć. Ten widok do tej pory miałam przed oczami. Szybko otarłam łzy i usiadłam na łóżku. Cała się trzęsłam, czułam przyspieszony rytm mojego serca i oddychałam płytko. Wzięłam kilka głębszych oddechów i powoli wstałam. Skąd mógł wziąć się ten koszmar? Od śmierci ojca starałam się o nim nie myśleć. Wiedziałam, że to mimo wszystko był tylko sen, ale i tak wzięłam swój telefon i wykręciłam numer do mamy.
-Tak, słoneczko? - usłyszałam jej ciepły głos i odetchnęłam z ulgą.
-Cześć mamo. Chciałam tylko spytać, co u ciebie? Jak się czujesz?
-Już jest lepiej.. Jakoś to znoszę. W sumie to nie mam innego wyjścia. Naprawdę nie masz się o co martwić, Rose. Jestem cała i zdrowa. A do tego znalazłam pracę.
-Tak? - zdziwiłam się - To wspaniale! Gdzie?
-Jestem kelnerką w pobliskiej restauracji. Wiesz, że zawsze marzyłam o własnym biznesie, a od czegoś trzeba zacząć.
-Cieszę się, że w końcu stajesz na nogi. Mówiłam ci, że wszystko się ułoży.
-Tak, ja też się cieszę. Wyjazd do Londynu był jedną z lepszych decyzji, jakie podjęłam. A właśnie, co dzisiaj robisz? Masz jakieś konkretne plany?
-Nie.. dzisiaj wyjątkowo nie. A coś się stało?
-Nie, tylko.. mogłabyś do mnie wpaść? Muszę z tobą porozmawiać, a w żadnym wypadku nie jest to rozmowa na telefon..
-No dobrze, skoro tak to nie ma sprawy. Będę koło południa.
-Wspaniale. W takim razie do zobaczenia.
-Pa, mamo.
Rozłączyłam się i położyłam telefon na półce obok łóżka. Ostatni raz wzięłam głęboki oddech i poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam i wyprostowałam włosy oraz zrobiłam nieco mocniejszy makijaż. Później poszłam do garderoby i przejrzałam wszystkie kupione poprzedniego dnia ubrania. W końcu zdecydowałam się na TAKI zestaw. Poważnie obawiałam się o swoje nogi, ale cóż. Czasami trzeba. W dodatku miałam jechać do mamy, co równało się z pokazaniem ludziom, więc musiałam wyglądać idealnie. W końcu byłam "nową sobą". Fuknęłam się ulubioną perfumą i zeszłam na dół. Chłopaków złapałam w ostatniej chwili. Właśnie mieli wychodzić z domu, ale Harry zobaczył mnie na schodach i znów nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Mimo wszystko czułam, że zaczynam się rumienić.
-Czy teraz każdego dnia będziesz mnie zaskakiwać? - spytał w końcu - O co tu chodzi?
-Mówiłam ci. Czas na zmiany - powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go.
-Styles, spóźnimy się na wywiad - pogonił go Liam - będziesz się nią ekscytował, jak wrócimy. Rusz dupę.
-Okay, okay, dobra - powiedział zrezygnowany - jak wrócę to szybko się ode mnie nie uwolnisz, obiecuję ci to.
Ostatnie słowa wypowiedział mi do ucha, lekko przygryzając jego płatek. Zaśmiałam się pod nosem i odepchnęłam go od siebie. Niall podał mi jeszcze nazwę kanału, na którym miał być ich wywiad, a później wyszli. Zostałam sama w domu. Kręcąc głową poszłam do kuchni, żeby przygotować sobie jakieś śniadanie. Po długim zastanowieniu padło na omlet. Szybko go przygotowałam i usiadłam przed telewizorem. Do wywiadu zostało niecałe 5 minut. Zwiększyłam głośność, podkuliłam nogi i jadłam śniadanie. W końcu na ekranie pojawiła się prowadząca, a zaraz za nią chłopcy. Zajęłam się oglądaniem..
Prowadząca: Dzisiaj w naszym studiu gościmy piątkę chłopaków z One Direction! Nie wiem jak wy, ale ja jestem nieźle podekscytowana!
Louis: Tak, zdarza się, że tak działamy na ludzi.
Prowadząca: Och, cóż za skromniś. Dobrze, a więc bez niepotrzebnych wstępów, zaczynajmy! Na początek, jak się zapewne domyślacie, chcemy spytać o sytuację sprzed 2 dni. Wiecie o co chodzi, prawda?
Liam: Tak, domyślamy się, że chodzi o Harrego.
Harry: Jak miło, idę na pierwszy ogień!
Prowadząca: Wspaniale, wspaniale. A więc, Harry, czy możesz nam powiedzieć, o co tutaj chodzi?
Harry: Dzisiaj nie za bardzo się wyspałem i jadłem małe śniadanie, więc póki co nie myślę zbyt trzeźwo. O co chodzi z czym?
Zayn: Cymbał..
Harry: Dzięki Zayn, też cię kocham.
Prowadząca: Przedwczoraj przyłapano cię na randce mój drogi! W dodatku nie z byle kim, tylko z Carmen Welch. To, jak wiadomo, początkująca aktorka, która już ma sporo fanów. Jak w ogóle do tego doszło? Od kiedy jesteście razem? I dlaczego postanowiliście się ujawnić?
Harry: Emm.. no cóż.. poznaliśmy się z Carmen zupełnie przypadkowo na imprezie. Zaczęliśmy gadać i jakoś tak się zaczęło.. Na początek nie chcieliśmy się pokazywać, bo chcieliśmy uniknąć rozgłosu i tych wszystkich pytań. Chcieliśmy być tylko dla siebie. No, ale cóż.. nic nie trwa wiecznie. W końcu mieliśmy dość ukrywania się, więc ujawniliśmy nasz związek. Mam nadzieję, że to nas nie zniszczy.
Prowadząca: Niesamowite, naprawdę. Jak długo utrzymywaliście swój związek w tajemnicy przed mediami?
Harry: Przez kilka miesięcy.
Prowadząca: Wow, nieźle! I żaden z was się nie wygadał? Nikomu?
Niall: Emm.. no cóż..
Zayn: Harry poprosił nas, żebyśmy tego nie robili. Jest naszym przyjacielem, więc mu to obiecaliśmy. Nikt miał się nie dowiedzieć, dopóki sami o tym nie zdecydowali.
Prowadząca: W takim razie rzeczywiście jesteście prawdziwymi przyjaciółmi. A więc, Harry, kochasz ją, tak?
Harry: Tak, kocham ją. Jest dla mnie naprawdę ważna. I mam nadzieje, że tak zostanie.
Prowadząca: Życzę wam tego z całego serca. Jest jeszcze jedna sprawa, co do której mamy wątpliwości. Co powiesz na temat Rose Bell?
Harry: Rose? To naprawdę wspaniała osoba i bardzo jej ufam. Ale jest tylko moją przyjaciółką. Wspaniałą, ale przyjaciółką. To Carmen kocham.
Prowadząca: I nic nigdy do niej nie czułeś? Zupełnie?
Harry: Nie. Jak już mówiłem, to przyjaciółka.
Prowadząca: W porządku. Zajmijmy się resztą wywiadu. Moi drodzy..
Nie słyszałam, co mówili dalej. Trzęsącą się dłonią wyłączyłam telewizor i rzuciłam pilot na kanapę. Talerz z ledwo zaczętym omletem odstawiłam na stół. Tępym wzrokiem wpatrywałam się w czarny ekran. Czułam, jak po policzkach spływają mi łzy, a ciałem wstrząsają dreszcze. W jednej chwili zrobiło mi się zimno, a nie mogłam się nawet ruszyć. I po co to oglądałam? Po co w ogóle włączałam telewizor? Przecież poprzedniego dnia w gazecie przeczytałam, że będą go pytać o Carmen. W sumie nawet gdybym jej nie czytała, i tak wiedziałabym, że go o nią spytają. To był przecież gorący temat. Zacisnęłam powieki, żeby powstrzymać łzy, ale mało to dało. Wiedziałam, że to kłamstwa. Wiedziałam, że w jego słowach był sam fałsz i że z trudem przechodziły mu przez gardło. Wiedziałam to. A mimo wszystko to i tak bolało. I czy tak miało być zawsze? Najwyraźniej tak. W końcu zebrałam się w sobie i wstałam z kanapy. Nie mogłam płakać. Nie mogłam się poddawać i użalać nad sobą. To zupełnie do niczego nie prowadziło. Musiałam być twarda i silna. Zarówno dla siebie, jak i dla niego. Postanowiłam się zmienić. Nie tylko fryzurę i styl, ale również osobowość. Musiałam uodpornić się na kłamstwa i wpływ mediów. I to od zaraz.
Poszłam do swojego pokoju i poprawiłam makijaż. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z domu. Przy drzwiach stał ochroniarz, więc skorzystałam z okazji i poprosiłam o podwiezienie. Zgodził się bez problemu i otworzył mi drzwi do czarnego vana. Na miejscu byliśmy dosłownie po chwili. Podziękowałam mu i wysiadłam. Wiedziałam, że robią mi zdjęcia. Czułam to i kilka razy zauważyłam flesz. Wzięłam głęboki wdech i z wyprostowaną głową weszłam do budynku, w którym mieszkała moja mama. Stanęłam przed drzwiami jej mieszkania i nacisnęłam dzwonek. Otworzyła niemal od razu. Weszłam do środka bez słowa. Mama od razu zaparzyła herbatę i usiadłyśmy na skórzanej sofie. Byłam twarda i starałam się w ogóle nie myśleć o wywiadzie i słowach Harrego.
-O czym chciałaś porozmawiać? - spytałam zniecierpliwiona - To coś ważnego, prawda?
-Tak Rose, to coś ważnego.. - odpowiedziała niepewnie, a we mnie powoli narastał lęk.
-Co się stało, mamo? O co chodzi?
-Miałam ci o tym powiedzieć już dawno temu, ale nie mogłam się za to zabrać. Teraz chyba nie mam już wyjścia. Nie mogę dłużej tego zatajać.
-Ale czego? Po prostu mi to powiedz!
-Ty.. miałaś siostrę.
Po tych słowach kompletnie mnie zamurowało. Patrzyłam na matkę w osłupieniu.
-Że.. co? - wydukałam.
-Miałaś siostrę. Zanim przyszłaś na świat, byłam raz w ciąży. Urodziłam córeczkę. Tylko.. ona była poważnie chora. Nie miała zbyt wielkich szans. Przeżyła tylko dwa latka..
Widziałam, że matka ma łzy w oczach. Zastanawiałam się, jakim cudem udało jej się utrzymać coś takiego w tajemnicy przede mną, przez ponad 18 lat!
-Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałaś? - spytałam zszokowana i zawiedziona.
-Bo.. nie umiałam o tym rozmawiać. Nie chciałam żyć przeszłością. Gdy się urodziłaś, całkowicie zajęłam się twoim wychowaniem i byłam niezmiernie szczęśliwa, że urodziłaś się całkiem zdrowa. To było najważniejsze, Rose. Przepraszam cię..
-Nie masz za co mnie przepraszać.. - powiedziałam i przytuliłam się do niej - chyba mogę to zrozumieć.. tyle się teraz dzieje, że mam wszystkiego po prostu dość. Nie mam zamiaru wchodzić w nowe konflikty.
-Dziękuję skarbie - odpowiedziała i ucałowała mnie w czubek głowy - jesteś niezastąpiona.
-Opowiedz mi o niej.. jak miała na imię?
-Maddie. Była prześliczną blondynką o dużych, błękitnych oczkach...
Mama zaczęła mi o niej opowiadać, a ja słuchałam jej z zafascynowaniem. Przez całe życie żyłam w przekonaniu, że jestem i zawsze byłam jedynaczką. A okazuje się, że wcale nie. Nie miałam za złe matce, że zataiła to przede mną. Jej mieszkanie opuściłam późnym wieczorem, ale nie pojechałam do domu. Zamówiłam taksówkę i pojechałam na Tower Bridge. Oparłam się rękoma o barierkę i patrzyłam na spokojną wodę. Oprócz mnie nie było tam nikogo. Dopiero wtedy zebrały się we mnie wszystkie emocje z tego dnia. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Ilu jeszcze rzeczy miałam się dowiedzieć? Co jeszcze miało się zdarzyć? I ostatnie pytanie.. jak ja to zniosę?
-Nie wierzyłem w to, że możesz być jeszcze piękniejsza - powiedział w końcu Harry z cwanym uśmieszkiem - ale ci się to udało.
-Bez przesady, to tylko kilka zmian. Najwyższy czas wziąć się za siebie.
-Wątpisz w to, że jesteś idealna?
-Nie jestem idealna, Harry - prychnęłam.
-No cóż, dla mnie jesteś. I zawsze będziesz.
Po tych słowach zrobiło mi się ciepło na sercu. Przytuliłam się do niego z całej siły. Tak, jakbym już nigdy miała go nie puścić. Należał do mnie. Czy się to komuś podobało, czy nie. Później Harry delikatnie mnie pocałował. Weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na szerokim parapecie, wtuleni w siebie. Było mi wtedy naprawdę dobrze. Czułam się bezpieczna i we właściwym miejscu. Parzyliśmy za okno. Na dworze było już całkowicie ciemno, a na niebie widniały gwiazdy. Widok był niesamowity. Oparłam głowę na torsie Harrego i na chwilę zamknęłam oczy.
-Czasami chciałbym uciec - powiedział cicho - tak po prostu.. do jakiegoś miejsca, w którym nikt nie mógłby mnie znaleźć. Do miejsca, w którym nie byłoby żadnego udawania, kłamstw, fałszywości.. gdzieś, gdzie mógłbym być tylko i wyłącznie z tobą. W tamtym miejscu mielibyśmy siebie i nie musielibyśmy ukrywać się przed całym światem. Mógłbym pokazać wszystkim, że jesteś tylko moja. Tam bylibyśmy szczęśliwi. Tylko we dwoje..
-Czasami też mam takie marzenia - westchnęłam - ostatnio coraz częściej. Ale musimy jakoś to przetrwać. Wiem, że jest źle, ale.. musimy być silni. Widziałam dzisiejszą gazetę..
Ostatnie słowa wypowiedziałam niemal szeptem i od razu poczułam ukłucie w sercu, na samo wspomnienie zdjęcia na okładce. Wiedziałam, że to uczucie, mimo wszystko, będzie towarzyszyło mi zawsze, gdy będę musiała patrzeć na tą "parę".
-Przykro mi.. - odpowiedział równie cicho - nigdy w życiu nie chciałem dopuścić do takiej sytuacji.. ale sama wiesz, że to nie zależy ode mnie.
-Wiem, Harry..
W tym momencie zobaczyłam spadającą gwiazdę. Uśmiechnęłam się pod nosem i znów zamknęłam oczy. Niech ta cała szopka z udawaniem w końcu się skończy. Niech wszystko będzie normalnie.. pomyślałam. Wiedziałam, że te myśli kieruję w pustkę, ale zawsze to jakaś nadzieja na to, że mimo wszystko może być lepiej. Teraz tylko nadzieja mi pozostała. Siedziałam wtulona w Hazzę przez długi czas, ale w końcu cała ścierpłam. Wstałam, żeby się rozprostować. Pożegnałam się ze swoim chłopakiem i poszłam do swojego pokoju, mimo jego protestów. Tej nocy chciałam być sama, choć kompletnie nie wiedziałam dlaczego.
Następnego dnia obudziłam się na skraju łóżka, cała zalana potem. Miałam koszmar, którego nawet nie chciałam sobie przypomnieć. Czarny pokój, żadnej drogi ucieczki, dookoła mnie zupełna pustka. Wydawało mi się, że jestem sama, ale myliłam się. Zobaczyłam ojca i mamę. Trzymał jej nóż pod gardłem i śmiał się złowieszczo. Właśnie ten śmiech do tej pory brzmiał mi w uszach. Chciałam do nich podbiec, odsunąć go od matki i jakoś ją uratować, ale nie mogłam. Moje nogi były przyklejone do podłogi. Mogłam tylko stać i patrzeć. Ten widok do tej pory miałam przed oczami. Szybko otarłam łzy i usiadłam na łóżku. Cała się trzęsłam, czułam przyspieszony rytm mojego serca i oddychałam płytko. Wzięłam kilka głębszych oddechów i powoli wstałam. Skąd mógł wziąć się ten koszmar? Od śmierci ojca starałam się o nim nie myśleć. Wiedziałam, że to mimo wszystko był tylko sen, ale i tak wzięłam swój telefon i wykręciłam numer do mamy.
-Tak, słoneczko? - usłyszałam jej ciepły głos i odetchnęłam z ulgą.
-Cześć mamo. Chciałam tylko spytać, co u ciebie? Jak się czujesz?
-Już jest lepiej.. Jakoś to znoszę. W sumie to nie mam innego wyjścia. Naprawdę nie masz się o co martwić, Rose. Jestem cała i zdrowa. A do tego znalazłam pracę.
-Tak? - zdziwiłam się - To wspaniale! Gdzie?
-Jestem kelnerką w pobliskiej restauracji. Wiesz, że zawsze marzyłam o własnym biznesie, a od czegoś trzeba zacząć.
-Cieszę się, że w końcu stajesz na nogi. Mówiłam ci, że wszystko się ułoży.
-Tak, ja też się cieszę. Wyjazd do Londynu był jedną z lepszych decyzji, jakie podjęłam. A właśnie, co dzisiaj robisz? Masz jakieś konkretne plany?
-Nie.. dzisiaj wyjątkowo nie. A coś się stało?
-Nie, tylko.. mogłabyś do mnie wpaść? Muszę z tobą porozmawiać, a w żadnym wypadku nie jest to rozmowa na telefon..
-No dobrze, skoro tak to nie ma sprawy. Będę koło południa.
-Wspaniale. W takim razie do zobaczenia.
-Pa, mamo.
Rozłączyłam się i położyłam telefon na półce obok łóżka. Ostatni raz wzięłam głęboki oddech i poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam i wyprostowałam włosy oraz zrobiłam nieco mocniejszy makijaż. Później poszłam do garderoby i przejrzałam wszystkie kupione poprzedniego dnia ubrania. W końcu zdecydowałam się na TAKI zestaw. Poważnie obawiałam się o swoje nogi, ale cóż. Czasami trzeba. W dodatku miałam jechać do mamy, co równało się z pokazaniem ludziom, więc musiałam wyglądać idealnie. W końcu byłam "nową sobą". Fuknęłam się ulubioną perfumą i zeszłam na dół. Chłopaków złapałam w ostatniej chwili. Właśnie mieli wychodzić z domu, ale Harry zobaczył mnie na schodach i znów nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Mimo wszystko czułam, że zaczynam się rumienić.
-Czy teraz każdego dnia będziesz mnie zaskakiwać? - spytał w końcu - O co tu chodzi?
-Mówiłam ci. Czas na zmiany - powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go.
-Styles, spóźnimy się na wywiad - pogonił go Liam - będziesz się nią ekscytował, jak wrócimy. Rusz dupę.
-Okay, okay, dobra - powiedział zrezygnowany - jak wrócę to szybko się ode mnie nie uwolnisz, obiecuję ci to.
Ostatnie słowa wypowiedział mi do ucha, lekko przygryzając jego płatek. Zaśmiałam się pod nosem i odepchnęłam go od siebie. Niall podał mi jeszcze nazwę kanału, na którym miał być ich wywiad, a później wyszli. Zostałam sama w domu. Kręcąc głową poszłam do kuchni, żeby przygotować sobie jakieś śniadanie. Po długim zastanowieniu padło na omlet. Szybko go przygotowałam i usiadłam przed telewizorem. Do wywiadu zostało niecałe 5 minut. Zwiększyłam głośność, podkuliłam nogi i jadłam śniadanie. W końcu na ekranie pojawiła się prowadząca, a zaraz za nią chłopcy. Zajęłam się oglądaniem..
Prowadząca: Dzisiaj w naszym studiu gościmy piątkę chłopaków z One Direction! Nie wiem jak wy, ale ja jestem nieźle podekscytowana!
Louis: Tak, zdarza się, że tak działamy na ludzi.
Prowadząca: Och, cóż za skromniś. Dobrze, a więc bez niepotrzebnych wstępów, zaczynajmy! Na początek, jak się zapewne domyślacie, chcemy spytać o sytuację sprzed 2 dni. Wiecie o co chodzi, prawda?
Liam: Tak, domyślamy się, że chodzi o Harrego.
Harry: Jak miło, idę na pierwszy ogień!
Prowadząca: Wspaniale, wspaniale. A więc, Harry, czy możesz nam powiedzieć, o co tutaj chodzi?
Harry: Dzisiaj nie za bardzo się wyspałem i jadłem małe śniadanie, więc póki co nie myślę zbyt trzeźwo. O co chodzi z czym?
Zayn: Cymbał..
Harry: Dzięki Zayn, też cię kocham.
Prowadząca: Przedwczoraj przyłapano cię na randce mój drogi! W dodatku nie z byle kim, tylko z Carmen Welch. To, jak wiadomo, początkująca aktorka, która już ma sporo fanów. Jak w ogóle do tego doszło? Od kiedy jesteście razem? I dlaczego postanowiliście się ujawnić?
Harry: Emm.. no cóż.. poznaliśmy się z Carmen zupełnie przypadkowo na imprezie. Zaczęliśmy gadać i jakoś tak się zaczęło.. Na początek nie chcieliśmy się pokazywać, bo chcieliśmy uniknąć rozgłosu i tych wszystkich pytań. Chcieliśmy być tylko dla siebie. No, ale cóż.. nic nie trwa wiecznie. W końcu mieliśmy dość ukrywania się, więc ujawniliśmy nasz związek. Mam nadzieję, że to nas nie zniszczy.
Prowadząca: Niesamowite, naprawdę. Jak długo utrzymywaliście swój związek w tajemnicy przed mediami?
Harry: Przez kilka miesięcy.
Prowadząca: Wow, nieźle! I żaden z was się nie wygadał? Nikomu?
Niall: Emm.. no cóż..
Zayn: Harry poprosił nas, żebyśmy tego nie robili. Jest naszym przyjacielem, więc mu to obiecaliśmy. Nikt miał się nie dowiedzieć, dopóki sami o tym nie zdecydowali.
Prowadząca: W takim razie rzeczywiście jesteście prawdziwymi przyjaciółmi. A więc, Harry, kochasz ją, tak?
Harry: Tak, kocham ją. Jest dla mnie naprawdę ważna. I mam nadzieje, że tak zostanie.
Prowadząca: Życzę wam tego z całego serca. Jest jeszcze jedna sprawa, co do której mamy wątpliwości. Co powiesz na temat Rose Bell?
Harry: Rose? To naprawdę wspaniała osoba i bardzo jej ufam. Ale jest tylko moją przyjaciółką. Wspaniałą, ale przyjaciółką. To Carmen kocham.
Prowadząca: I nic nigdy do niej nie czułeś? Zupełnie?
Harry: Nie. Jak już mówiłem, to przyjaciółka.
Prowadząca: W porządku. Zajmijmy się resztą wywiadu. Moi drodzy..
Nie słyszałam, co mówili dalej. Trzęsącą się dłonią wyłączyłam telewizor i rzuciłam pilot na kanapę. Talerz z ledwo zaczętym omletem odstawiłam na stół. Tępym wzrokiem wpatrywałam się w czarny ekran. Czułam, jak po policzkach spływają mi łzy, a ciałem wstrząsają dreszcze. W jednej chwili zrobiło mi się zimno, a nie mogłam się nawet ruszyć. I po co to oglądałam? Po co w ogóle włączałam telewizor? Przecież poprzedniego dnia w gazecie przeczytałam, że będą go pytać o Carmen. W sumie nawet gdybym jej nie czytała, i tak wiedziałabym, że go o nią spytają. To był przecież gorący temat. Zacisnęłam powieki, żeby powstrzymać łzy, ale mało to dało. Wiedziałam, że to kłamstwa. Wiedziałam, że w jego słowach był sam fałsz i że z trudem przechodziły mu przez gardło. Wiedziałam to. A mimo wszystko to i tak bolało. I czy tak miało być zawsze? Najwyraźniej tak. W końcu zebrałam się w sobie i wstałam z kanapy. Nie mogłam płakać. Nie mogłam się poddawać i użalać nad sobą. To zupełnie do niczego nie prowadziło. Musiałam być twarda i silna. Zarówno dla siebie, jak i dla niego. Postanowiłam się zmienić. Nie tylko fryzurę i styl, ale również osobowość. Musiałam uodpornić się na kłamstwa i wpływ mediów. I to od zaraz.
Poszłam do swojego pokoju i poprawiłam makijaż. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z domu. Przy drzwiach stał ochroniarz, więc skorzystałam z okazji i poprosiłam o podwiezienie. Zgodził się bez problemu i otworzył mi drzwi do czarnego vana. Na miejscu byliśmy dosłownie po chwili. Podziękowałam mu i wysiadłam. Wiedziałam, że robią mi zdjęcia. Czułam to i kilka razy zauważyłam flesz. Wzięłam głęboki wdech i z wyprostowaną głową weszłam do budynku, w którym mieszkała moja mama. Stanęłam przed drzwiami jej mieszkania i nacisnęłam dzwonek. Otworzyła niemal od razu. Weszłam do środka bez słowa. Mama od razu zaparzyła herbatę i usiadłyśmy na skórzanej sofie. Byłam twarda i starałam się w ogóle nie myśleć o wywiadzie i słowach Harrego.
-O czym chciałaś porozmawiać? - spytałam zniecierpliwiona - To coś ważnego, prawda?
-Tak Rose, to coś ważnego.. - odpowiedziała niepewnie, a we mnie powoli narastał lęk.
-Co się stało, mamo? O co chodzi?
-Miałam ci o tym powiedzieć już dawno temu, ale nie mogłam się za to zabrać. Teraz chyba nie mam już wyjścia. Nie mogę dłużej tego zatajać.
-Ale czego? Po prostu mi to powiedz!
-Ty.. miałaś siostrę.
Po tych słowach kompletnie mnie zamurowało. Patrzyłam na matkę w osłupieniu.
-Że.. co? - wydukałam.
-Miałaś siostrę. Zanim przyszłaś na świat, byłam raz w ciąży. Urodziłam córeczkę. Tylko.. ona była poważnie chora. Nie miała zbyt wielkich szans. Przeżyła tylko dwa latka..
Widziałam, że matka ma łzy w oczach. Zastanawiałam się, jakim cudem udało jej się utrzymać coś takiego w tajemnicy przede mną, przez ponad 18 lat!
-Dlaczego wcześniej mi tego nie powiedziałaś? - spytałam zszokowana i zawiedziona.
-Bo.. nie umiałam o tym rozmawiać. Nie chciałam żyć przeszłością. Gdy się urodziłaś, całkowicie zajęłam się twoim wychowaniem i byłam niezmiernie szczęśliwa, że urodziłaś się całkiem zdrowa. To było najważniejsze, Rose. Przepraszam cię..
-Nie masz za co mnie przepraszać.. - powiedziałam i przytuliłam się do niej - chyba mogę to zrozumieć.. tyle się teraz dzieje, że mam wszystkiego po prostu dość. Nie mam zamiaru wchodzić w nowe konflikty.
-Dziękuję skarbie - odpowiedziała i ucałowała mnie w czubek głowy - jesteś niezastąpiona.
-Opowiedz mi o niej.. jak miała na imię?
-Maddie. Była prześliczną blondynką o dużych, błękitnych oczkach...
Mama zaczęła mi o niej opowiadać, a ja słuchałam jej z zafascynowaniem. Przez całe życie żyłam w przekonaniu, że jestem i zawsze byłam jedynaczką. A okazuje się, że wcale nie. Nie miałam za złe matce, że zataiła to przede mną. Jej mieszkanie opuściłam późnym wieczorem, ale nie pojechałam do domu. Zamówiłam taksówkę i pojechałam na Tower Bridge. Oparłam się rękoma o barierkę i patrzyłam na spokojną wodę. Oprócz mnie nie było tam nikogo. Dopiero wtedy zebrały się we mnie wszystkie emocje z tego dnia. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Ilu jeszcze rzeczy miałam się dowiedzieć? Co jeszcze miało się zdarzyć? I ostatnie pytanie.. jak ja to zniosę?
______________________________
Jest 29! W końcuu. Wybaczcie, ale mojej mamie ostatnio się nudzi i ciągle siedzi na moim laptopie. Grr.. można się wściec. Ale w końcu dałam radę napisać notkę :)
Jak wam się podobało? Komplikacje, komplikacje.. ^^ Życie Rose nie jest usłane różami, a to dopiero początek.. Wytrzymacie do końca jej historii? Mam nadzieję, że tak! ♥
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
KOCHASZ MNIE = KOMENTUJESZ!
NIE KOCHASZ MNIE = TEŻ KOMENTUJESZ :D
No to czekam na wasze opinie :) 40 komciaków i kolejny! <3
Do napisaaaniaaaa ;*
Cudo <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Harry'emu i Rose się w końcu ułoży ^^
Awhdhjaosoondb ♥
OdpowiedzUsuńświetne!!!
OdpowiedzUsuńDłuuugaśny ten rozdział! :D fajnie, cieszę się. Komplikacje, komplikacje. Dobrze powiedziane. No, Rose nie ma łatwo. Najpierw problemy z ojcem, śmierć Josha, potem kłotnie z Zaynem, śmierć ojca, "związek Harrego z Carmen", siostra. Wooow. Akcja za akcją. To dobrze, nie ma nudy.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle udany. Fajnie się czytało. Lubię Twojego bloga :) a teraz to czekam z niecierpliwością, ogromną niecierpliwością na następny rozdział. :) pozdrawiam xx
Chyba coś się z literami zjebało <33 Kochaaam teeen rodział <33
OdpowiedzUsuńJwmgjmjamtjma- właśnie taki jest ten rozdział. Z A J E B I S T Y Kocham cie dziewczyno nawet za te komplikacje xd
OdpowiedzUsuńno pewnie, że zostaniemy do końca historii! a nawet dłużej! :) koooocham tego bloga <3333
OdpowiedzUsuńkocham............
OdpowiedzUsuńJak czytam o tej Carmen, to samej chce mi się płakać. Nienawidzę tutaj Paula i Modestu. Mam nadzieję że Rose poradzi sobie z wszystkim :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://let-them-criticize.blogspot.com/
Jeju , rozdział świetny z resztą jak każdy :) Kocham Cię i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. <3
OdpowiedzUsuńojeju, ojeju... co raz to znowsze komplikacje, co raz to nowsze problemy...
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa, jak Rose to wszystko przeżyje... mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze i że wszyscy będą szczęśliwi ;)
rozdział jest booooski i czekam na więcej!
pozdrawiam! ;*
KOCHAM TO I CZEKAM NA KOLEJNY <3
OdpowiedzUsuńkomplikujesz komplikujesz ale opowiadanie jest przez to ciekawe! kocham cię normalnie jesteś świetna kiedy dodasz następny mam nadzieje że szybciutko
OdpowiedzUsuńkocham tooo! ♥
OdpowiedzUsuńjeeeeej *__*
OdpowiedzUsuńpo prostu meeeeega !<3 kocham to ! ♥
~smile!;)
Może nie zupełnie cb kocham...no, ale opowiadanie już tak <3 No dobra... CB TEŻ KOCHAM ;* LOL
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, a ja kocham twoją twórczość *.*
Wiem, że nie komentuję zbyt często, no ale staram się ;)
Proszę cię o jedno xD Niech tylko Rose nie strzeli coś do głowy i zostawi Hazze, bo tego to nie przeżyję. Wtedy bd FOCHFOREVER Z PRZYTUPEM MELODYJKĄ I FANFARAMI NA 6 MINUT XD Ostrzegam cię :D
~Agusi:*
Uwielbiam Twój blog :)
OdpowiedzUsuńNiedawno przeczytałam go jednym tchem! Dosłownie!
Rozdział trochę smutny, jednak wywiad poprawił mi trochę humor mimo, że głownym tematem był związek Stylesa i Carmen. ;)
Mam nadzieję, że życzenie Rose się spełni i będzie mogła być z Harry'm bez przeszkód! ♥
Zapraszam do siebie:
untilyouloveagain.blogspot.com
always-worth-try.blogspot.com
Cudo cudo. Znowu mnie zaszokowalas, w ogole do glowy by mi nie przyszlo, ze Rose moze miec siostre. Przepraszam za bledy ale jestem na telefonie. Trudno sie czytalo, ale juz sie nie glam doczekac zeby to przeczytac. :) x
OdpowiedzUsuńKocham, kocham i.. KOCHAM < 3
OdpowiedzUsuńEmm.. to tak.. Awww.. *.* Hazza ty świnio jak możesz coś takiego powiedzieć??
i ten.. no.. kocham, więc pisz dalej!!
loveonrequest.blogspot.com :D
i co ja mam Ci napisać? jesteś genialna siostrzyczko ♥
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!
Oll.xx
genialnie-jak zawsze! :D ~Agnieszka♥
OdpowiedzUsuńgenialny,szkoda mi tylko Rose,ona strasznie cierpi przez to, że Harry musi się spotykać z Carmen :c lol ona miała siostrę,ale wymyśliłaś,tylko niech jej nic głupiego nie wpadnie teraz do głowy :)
OdpowiedzUsuńczekam na nowy,pisz szybko.
ZAPRASZAM DO MNIE NA NOWY BLOG: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
Rozdział świetny. *.* i ogólnie całe opowiadanie genialnee.
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńsuuper :D
OdpowiedzUsuńKochaaam tooo !
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuńWspaniały :)
OdpowiedzUsuńbłagam Cię !! dodaj następny !! <3
OdpowiedzUsuńto sie porobiło.... Świeetny baby <33
OdpowiedzUsuńWspaniały, już nie mogę się doczekać kolejnego!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ! czekam na kolejny.. ;3
OdpowiedzUsuńDalej ! <3
OdpowiedzUsuńWspaniały . :* Czekam na następny . :3
OdpowiedzUsuńCudeńko ! :D Pisz dalej !
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? Już nie mogę się doczekać ! Może jestem zboczuchem ale ja lubię sceny +18 :3
OdpowiedzUsuńPisz, pisz pisz pisz pisz już nowy i dodaj jak najszybciej ! :D Może w weekend dodasz coś nowego ? C:
OdpowiedzUsuńSię pogmatwało... :(
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że będzie dobrze i że w końcu będą szczęśliwi z Harrym :)
pozdrawiam i życzę weny :)
Miśka :*
wspaniały rozdział pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńNie myslalam ze tak sie wszystko potoczuy ale jest fajnie czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńaaawww uwielbiema to normalnie ;p
OdpowiedzUsuńPaula
czekam na next i wytrzymam do końca ;0
Zemdlałam.....
OdpowiedzUsuńNie dam rady nic więcej napisać jak tylko "Nie mogę się już doczekać nexta, dodawaj jak najszybciej !"
Myślę, że tyle ci wystarczy...
Wgl... To kocham to opowiadanie... <333333
Ale się pokomplikowało:o Rose miała siostrę? No to nieźle:o Moje komentarze z rozdziału na rozdział są coraz krótsze, kompletnie nie wiem co mam pisać, a nie lubię powtarzać w kółko: 'świetne, genialne!' bo Ty dobrze o tym wiesz:D
OdpowiedzUsuńaww;3 uwielbiam twoje blogi, czytam chyba wszystkie. Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
http://are-we-friends-or-are-we-more.blogspot.com/
[SPAM]
OdpowiedzUsuńWitam, jestem stylistką na Stylistki.pl . Gdybyś chciał(a) mogłabym stylizować stroje głównej bohaterki twojego opowiadania. Wystarczy wysłać opis stroju lub okoliczność na mojego e-maila - megan.hokej@onet.eu . Zaprojektuje strój i wyśle ci link z nim . Przepraszam za spam. ;)
Tak, kocham cię *.* <3
OdpowiedzUsuńświetny blog :* pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńkocham <33
OdpowiedzUsuńnext , next :D
Piękne śledzę ten blog od początku;<3 Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńMasz fankę-ja nią jestem,;* KOCHAM CIĘ<3
OdpowiedzUsuńja chcem następny teraz natychmiast już odrazu
OdpowiedzUsuńkiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuńMimo iż nie lubię One Direction, bardzo chętnie czytam Twojego bloga :) Masz ciekawe pomysły jak ubarwić to opowiadanie... Czekam z niecierpliwością na następny chapter (mam nadzieję, że będzie już niedługo, w końcu minęło już 9 dni od 29 ;p)
OdpowiedzUsuńKocham Cb, kocham One Direction, kocham tego bloga, nie wiem co jeszcze mogę napisać oprócz tego, że ten blog jest za***isty. Po prostyu kocham go czytać, uwielbiam twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńForever Directioner-Jula Styles.xd
<333