Kilka miesięcy później..
No i stało się. Wiem, że podjęłam słuszną decyzję. Wiem, że tak właśnie miało być od samego początku. Może to dziwne, ale moje życie w końcu się ustatkowało. Wszystkie najgorsze decyzje już za mną. Nie wyjechałam do USA z Nate'm. Choć w sumie był taki plan. I wyjechałabym, gdyby nie Harry. Pamiętam, jakby to było wczoraj..
Prawie wszystkie moje rzeczy były już spakowane. Myślałam, że podjęłam najlepszą decyzję z możliwych. Kochałam Nate'a i wiedziałam, że to właśnie z nim chcę być. A skoro on dostał tak wielką szansę, chciałam być przy nim, gdy jego marzenia w końcu się spełnią. Kim bym była, gdybym go tak po prostu zostawiła? Chyba nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na pokój, do którego wróciłam zaledwie wczoraj. Myślałam, że spędzę w nim bardzo długi okres, ale.. życie potrafi zaskakiwać. Mama nie zareagowała entuzjastycznie na wieść, że wyjeżdżam. Mi również było ciężko zostawić to wszystko. Z jednej strony cieszyłam się, że będę mogła być z kimś, kogo kocham, ale z drugiej chciałam zostać i niczego więcej nie zmieniać. Nienawidziłam podejmować takich decyzji. To była chyba najgorsza rzecz na świecie. Chciałam dokończyć pakowanie, gdy do mojego pokoju wpadł Harry. Zdziwiło mnie to. A jeszcze bardziej to, że miał łzy w oczach. Wstałam i spojrzałam na niego niepewnie, nie wiedząc, o co chodzi.
-Nie możesz - powiedział z bólem - nie możesz, słyszysz?!
-Harry, proszę..
-Nie - przerwał mi i podszedł bliżej - nie możesz tego zrobić. Nie możesz wyjechać! Nie pozwolę ci na to.
-Podjęłam już decyzję. I nie mam zamiaru jej zmieniać.
-Nie.. nie możesz tak po prostu zniknąć! Nie pozwolę na to, żebyś wyjechała i to z nim! To Londyn jest twoim domem. Nasz dom jest twoim domem, Rose! Nie możesz nas tak po prostu zostawić i wylecieć do Stanów!
-Dlaczego? Dlaczego nie chcesz mi na to pozwolić? Przecież to moja decyzja!
-Bo cię kocham! - łzy spływały mu po policzkach - Rozumiesz? Nadal cię kocham. Nadal jesteś dla mnie wszystkim do cholery! Jesteś moim sercem, moim życiem, moim wszystkim! Wiem, że spierdoliłem sprawę i cię zraniłem, ale nie przestałem cię kochać. Nigdy! Nie pozwolę na to, żebyś zniknęła. Nie stracę cię po raz kolejny, rozumiesz? Zrobię absolutnie wszystko, żebyś została. Mogę nawet dać ci spokój, ale chcę czuć twoją obecność. Chcę mieć tą cholerną świadomość tego, że po prostu jesteś. Chcę cię widzieć. Chcę słyszeć twój śmiech. Chcę wiedzieć, że nic ci nie jest. Tak, jestem samolubem, ale chcę mieć cię tylko dla siebie. Nawet jeżeli ty już niczego do mnie nie czujesz, ja nie zamierzam zrezygnować. Należę tylko do ciebie. Nie możesz wyjechać, bo.. bo moje życie straci sens. Nie dam rady bez ciebie.. nie potrafię..
Płakał. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem i walczył ze łzami, co mu nie wychodziło. Sama również zaczęłam płakać. Jego słowa dotarły do samej głębi moich uczuć. Znowu wszystko do mnie wróciło. Wszystkie wspólne chwile stanęły mi przed oczami. Na ten moment zapomniałam o Nacie. W głębi duszy coś się poruszyło. Patrzyłam na zielonookiego chłopaka w lokach i zdałam sobie sprawę z tego, że.. wciąż mi na nim zależy. Mimo tego wszystkiego, co się między nami stało. Ukrywałam to uczucie na samym dnie serca, ale ono nie wygasło. Ujawniło się właśnie w tej chwili. Zrozumiałam, że naprawdę nie mogę wyjechać. Nie mogłam zostawić JEGO. Nate miał całkowitą rację. Nadal mnie do niego ciągnęło. Nadal chciałam być właśnie z nim. Po co się oszukiwać? Po co kłamać? Tak. Kochałam Harrego. Po kilku miesiącach rozłąki wreszcie to do mnie dotarło. Nie wiedziałam, czy wróży to coś dobrego, czy wręcz odwrotnie, ale w tej chwili nie potrafiłam już wyjechać.
-Proszę - powiedział, patrząc mi prosto w oczy - proszę cię, zostań..
-Dobrze - odpowiedziałam spokojnie.
Zaskoczyłam go. Popatrzył na mnie zdezorientowany, jakby nie wierzył w to, co usłyszał.
-C-co? Naprawdę?
-Tak, naprawdę - uśmiechnęłam się przez łzy - zostaję.
-Dla mnie?
-Dla ciebie...
W tym momencie obydwoje nie potrafiliśmy walczyć z emocjami. Harry mocno mnie do siebie przytulił, a ja wtuliłam się w niego i napawałam się jego bliskością, której tak bardzo mi brakowało. Wiedziałam, że zranię Nate'a, ale sam kazał mi wybierać. Nie była to tylko moja wina. Może od początku nie powinniśmy być razem? Może w ogóle nie powinnam tego zaczynać?
-Proszę - powiedział, patrząc mi prosto w oczy - proszę cię, zostań..
-Dobrze - odpowiedziałam spokojnie.
Zaskoczyłam go. Popatrzył na mnie zdezorientowany, jakby nie wierzył w to, co usłyszał.
-C-co? Naprawdę?
-Tak, naprawdę - uśmiechnęłam się przez łzy - zostaję.
-Dla mnie?
-Dla ciebie...
W tym momencie obydwoje nie potrafiliśmy walczyć z emocjami. Harry mocno mnie do siebie przytulił, a ja wtuliłam się w niego i napawałam się jego bliskością, której tak bardzo mi brakowało. Wiedziałam, że zranię Nate'a, ale sam kazał mi wybierać. Nie była to tylko moja wina. Może od początku nie powinniśmy być razem? Może w ogóle nie powinnam tego zaczynać?
Mimo wszystko ja i Hazza nie wróciliśmy do siebie. Wszystko było na dobrej drodze, ale ja wciąż czułam w sobie jakąś blokadę, która nie pozwalała mi za bardzo się do niego zbliżyć. Jednak nasze stosunki były naprawdę idealne. Zachowywaliśmy się jak dwójka najlepszych przyjaciół. Stopniowo odzyskiwałam do niego zaufanie i uczyłam się życia na nowo. Zamieszkałam u chłopaków i była to dobra decyzja. Dlaczego? Bo mama w końcu kogoś poznała. Zamieszkała z Peterem i wiodło im się bardzo dobrze, a ja cieszyłam się ich wspólnym szczęściem. Po tym wszystkim, co przeszła, należało jej się to, co najlepsze. A ja? No cóż. Zorganizowałam jeszcze kilka wystaw fotograficznych, które przyciągnęły wielu ludzi. Spotkałam się z krytyką, co było nieuniknione, ale wszystkie te miłe słowa utkwiły mi w pamięci. Moje życie w końcu się uspokoiło. Byłam po prostu sobą. Natalie zamieszkała w Londynie na stałe. Miałyśmy pokoje zaraz obok siebie, a z Zaynem wiodło jej się idealnie. U reszty też wszystko było jak najbardziej w porządku. Kariera Jane coraz bardziej się rozkręcała i zaczęła jeździć na dalsze koncerty. Niall za nią tęsknił, ale w pełni to rozumiał. Sam miał przecież to samo. U Louisa i Darcy bywało różnie, bo zaczynali się kłócić. Ale wystarczył jeden uśmiech, żeby wszystko wróciło do normy. U Libby i Liama również się układało. Kupili sobie psa, który był ich oczkiem w głowie. Ja również go pokochałam, tak samo jak reszta domowników. Od dłuższego czasu niczym się nie martwiłam. Miałam chyba wszystko, czego potrzebowałam. Martwiło mnie tylko to, że wciąż nie dostałam żadnej wiadomości od mamy Jade. Czy to wszystko naprawdę musiało tak długo trwać? Gdybym mogła, to od razu wsiadłabym w samolot do Irlandii i do niej poszła, ale.. jej mama miała rację. Nie chciałam jeszcze bardziej pogarszać sytuacji. Wolałam zaczekać i mieć pewność. Póki co wiodłam normalne życie. Ze wszystkimi się dogadywałam. Oderwałam się od problemów i wątpliwości. Została tylko jedna rzecz. Wciąż myślałam o Nacie. Wiedziałam, że go nie kocham i że nasz związek był pomyłką, ale tęskniłam za wspólnymi chwilami, gdy byliśmy jeszcze przyjaciółmi i mogliśmy mówić sobie dosłownie o wszystkim. Doskonale wiedziałam, że te czasy już nigdy nie wrócą, ale miło było je powspominać.
Nadszedł październik. Pierwsza rocznica śmierci Josha. Przez ostatni rok starałam się nie myśleć o dramacie, jakim było moje życie po tym wypadku. Nie chciałam przeżywać tego wszystkiego na nowo. Poleciałam do Irlandii z Harrym. Miałam wybrać się sama, ale mi nie pozwolił. Nie chciał zgodzić się na to, bym była tutaj sama. A mi w sumie to nie przeszkadzało. Zaraz po wylądowaniu poszłam do kwiaciarni i kupiłam bukiet białych róż. W drodze na cmentarz nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Zalała mnie fala wspomnień. Wszystko wróciło. I doskonale wiedziałam, że tak będzie. Gdy doszłam do jego nagrobka, miałam łzy w oczach. Bez słowa położyłam na grobowej płycie bukiet i wpatrywałam się w jego zdjęcie. Był jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Nie mogłam uwierzyć, że od jego śmierci minął już cały rok. Wypadek pamiętam, jakby to było wczoraj. Łzy spływały po moich policzkach, a ja nawet nie starałam się ich powstrzymać. Dałabym bardzo wiele, by móc przytulić go chociaż ten jeden raz. Przytulić i powiedzieć, jak bardzo był dla mnie ważny. W jednym momencie poczułam, jak Harry przyciąga mnie do siebie i przytula. Nie protestowałam. Potrzebowałam tego. Wtuliłam się w chłopaka i zamknęłam oczy.
-Przykro mi, że zmarł - powiedział delikatnie - wiem, że był dla ciebie kimś wyjątkowym.
-Wiele się zmieniło przez ten rok.. - odpowiedziałam - jego śmierć.. gdyby nie ona, to zapewne nigdy nie wyleciałabym do Londynu.. nie poznałabym was.. a może nawet spłonęłabym we własnym domu i do niego dołączyła..
-Nie mów tak - powiedział stanowczo - może tak właśnie miało być od samego początku? Wiele już za tobą, za nami. Nie uważasz, że może to czas, by zacząć wszystko od nowa? Z pustą kartą?
-Nie wiem.. może i masz rację.
I w tym momencie zadzwonił mój telefon. Niechętnie go wyciągnęłam i spojrzałam na wyświetlacz. Momentalnie odskoczyłam od Harrego i odebrałam. To była mama Jade.
-Tak? - spytałam trzęsącym się głosem.
-Dzień dobry, Rose - powiedziała spokojnie - wszystko u ciebie w porządku?
-Tak. Jestem w Mullingar. Co z Jade?
-Właśnie w tej sprawie dzwonię. Powiedziała, że chciałaby z tobą porozmawiać..
-Naprawdę? - zdziwiłam się.
-Tak. Mogłabyś..
-Oczywiście, że tak! - przerwałam jej - Będę najszybciej jak się da.
-W porządku. Czekam na miejscu. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i otarłam łzy. Harry patrzył na mnie niepewnie, nie wiedząc, o co chodzi. Szybko wyjaśniłam mu w czym rzecz i już po chwili jechaliśmy do szpitala psychiatrycznego. Cała trzęsłam się z nerwów, ale obiecałam sobie, że będę silna i dam radę. Choćby nie wiem co. Obecność Harrego dodawała mi otuchy. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, wysiadłam z samochodu i wzięłam głęboki oddech. Ten budynek zawsze wzbudzał we mnie mieszane uczucia. Harry objął mnie w pasie i zaprowadził do środka. Nie protestowałam, bo wtedy nie myślałam o tym, co dzieje się wokół mnie. Mama Jade czekała przed tymi drzwiami, co ostatnio. Kiedy mnie zobaczyła, lekko się uśmiechnęła i podeszła do nas. Nie musiała niczego mówić. Harry mnie puścił i posłał mi pokrzepiające spojrzenie. Po raz kolejny wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Weszłam do białego pomieszczenia, nie wiedząc, czego się spodziewać. Jade siedziała na krześle i patrzyła na mnie. Nie było w niej ani śladu złości czy furii. Zajęłam miejsce naprzeciwko i przyglądnęłam jej się niepewnie.
-Więc jednak przyszłaś.. - odezwała się cicho.
-Chciałaś ze mną rozmawiać - odpowiedziałam - więc jestem.
-Tak po prostu?
-Tak. Przecież powiedziałam, że cię nie zostawię.
-Ahm.. no tak..
-Co się dzieje, Jade? Co z tobą?
-Już jest lepiej. Ale proszę cię, nie każ mi tego wszystkiego opowiadać. Nie jestem w stanie..
-W porządku, do niczego cię nie zmuszam. Po prostu się o ciebie martwię.
-Przepraszam - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy - przepraszam cię za mój ostatni wybuch.. nie powinnam się tak zachowywać, ale.. to nie było zależne ode mnie.. to wszystko przez tą chora sytuację.. przepraszam..
-Nie musisz mnie za nic przepraszać - odpowiedziałam miękko - nie jestem na ciebie zła! Jestem wściekła na siebie, że pozwoliłam ci tu zostać. To ja powinnam cię przeprosić.
-Nieważne. Chcę po prostu, żebyś wiedziała, że.. jesteś wspaniałą osobą. A ja mam wielkie szczęście, że chcesz ze mną rozmawiać.
-Jade.. jesteś jak moja młodsza siostra, wiesz? Jak rodzina. Chcę, żeby wszystko u ciebie było dobrze. Może chcesz wyjechać z nami do Londynu? Zamieszkać ze mną?
-Nie.. dziękuję za propozycję, ale nie. Irlandia to mój dom. Poza tym, nie mogłabym zostawić mamy. Z tym miejscem wiąże się zbyt wiele wspomnień. Dam sobie radę. I życzę ci powodzenia.
-Ja tobie również. Życzę ci, żeby już wszystko było na swoim miejscu. Jestem pewna, że Josh by tego chciał.
-Wiem... lekarze mówią, że wyjdę stąd lada dzień, bo mój stan jest już w porządku. Nigdy więcej nie pozwolę sobie na takie coś. Dziękuję, że przyszłaś.
-Nie ma za co. Dla ciebie wszystko, przecież wiesz.
Wstałyśmy obydwie. Już chciałam skierować się do wyjścia, ale Jade podeszła i mnie przytuliła. Byłam zaskoczona jej reakcją, ale od razu odwzajemniłam jej gest. W końcu poczułam wielką ulgę. Wróciła do siebie i znów była tą dziewczyną, z którą zaczęłam się przyjaźnić. Przyszedł lekarz i musiałam wyjść. Ale salę opuściłam z wielkim uśmiechem na twarzy. Zrozumiałam, jak ważne jest życie. Popatrzyłam na Harrego i po prostu rzuciłam mu się w ramiona. Był zaskoczony, ale objął mnie mocno, dając uczucie bezpieczeństwa. Opuściliśmy szpital wspólnie, a ja zrozumiałam kolejną ważną rzecz. Nie mogłam dłużej się hamować i powstrzymywać. Nie na tym polegało życie. A ja już nikogo więcej nie chciałam ranić. Zatrzymałam się w połowie drogi. Hazz odwrócił się i spojrzał na mnie zdezorientowany. Podszedł bliżej, a ja tylko się uśmiechnęłam.
-Coś nie tak? - spytał niepewnie i rozglądnął się dookoła.
-Wszystko okey - odpowiedziałam i sama się do niego zbliżyłam.
-Jesteś pewna?
-Kochasz mnie? - odpowiedziałam pytaniem i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Przecież wiesz, że tak - odpowiedział coraz bardziej zdezorientowany.
-I nadal uważasz, że moglibyśmy być razem? Tak po prostu?
-Tak, właśnie tak uważam. Ale czemu tak nagle..
Nie zdążył dokończyć zdania, bo w ty momencie wspięłam się na palce i go pocałowałam. Zamknął się w jednym momencie i przyciągnął mnie do siebie. Wpiłam się w jego malinowe usta, napawając się jego bliskością, której brakowało mi od kilku miesięcy. Czułam się idealnie. Wszystko wróciło na swoje miejsce. Odsunęłam się od niego, a on znów mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Nie zamierzałam mu się opierać.
-Czyżbyś w końcu zrozumiała, że należysz tylko do mnie? - spytał, gdy nasze usta w końcu się od siebie odkleiły.
-Czyżbyś w końcu zrozumiał, że kocham tylko ciebie?
-Więc.. chcesz spróbować od nowa? Chowając wszystkie złe chwile w zakamarkach swojego umysłu?
-Jestem gotowa na wszystko. Ale musisz mi coś obiecać.
-Wszystko, o co poprosisz.
-Obiecaj, że już nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz.
-Przysięgam, że już nigdy więcej nie pozwolę, byś cierpiała z mojego powodu. Kocham cię.
-Ja też cię kocham, Harry. I mam nadzieję, że tym razem nam wyjdzie.
Znów go pocałowałam, a potem najzwyczajniej w świecie go przytuliłam. Dziękowałam Bogu za to, że postawił go na mojej drodze. Bo mimo tych wszystkich złych chwil, ja nadal go kochałam i nadal był kimś bliskim mojemu sercu. Spojrzałam w niebo i po raz kolejny tego dnia się uśmiechnęłam.
Minął kolejny miesiąc. Wieść o tym, że jestem z Harrym rozniosła się po całym świecie mediów. Modest nie zareagowało. Nawet Paul przyszedł i złożył nam gratulacje. Ten fakt najbardziej zaskoczył Nialla. Nie mógł przyjąć do wiadomości tego, że znów jesteśmy razem. Ale co mógł na to poradzić? Absolutnie nic. Kochałam Hazzę. I może tak miało być od samego początku? W moim życiu wydarzyło się bardzo wiele. I może właśnie teraz miało być już tylko dobrze. Sporo wycierpiałam i sporo mnie to kosztowało. Może w końcu zasłużyłam na to, by choć przez chwilę być szczęśliwą. Moja historia się nie kończy, bo wiem, że jeszcze wiele przede mną. Jednak teraz, mając u boku Harrego, wiem, że mogę osiągnąć absolutnie wszystko. Bo miłość uskrzydla i daje nadzieję na lepsze jutro. Nie jestem poetką i nigdy nią nie byłam, ale wiem jedno: po każdej burzy wychodzi słońce... ♥
Nadszedł październik. Pierwsza rocznica śmierci Josha. Przez ostatni rok starałam się nie myśleć o dramacie, jakim było moje życie po tym wypadku. Nie chciałam przeżywać tego wszystkiego na nowo. Poleciałam do Irlandii z Harrym. Miałam wybrać się sama, ale mi nie pozwolił. Nie chciał zgodzić się na to, bym była tutaj sama. A mi w sumie to nie przeszkadzało. Zaraz po wylądowaniu poszłam do kwiaciarni i kupiłam bukiet białych róż. W drodze na cmentarz nie wypowiedziałam ani jednego słowa. Zalała mnie fala wspomnień. Wszystko wróciło. I doskonale wiedziałam, że tak będzie. Gdy doszłam do jego nagrobka, miałam łzy w oczach. Bez słowa położyłam na grobowej płycie bukiet i wpatrywałam się w jego zdjęcie. Był jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Nie mogłam uwierzyć, że od jego śmierci minął już cały rok. Wypadek pamiętam, jakby to było wczoraj. Łzy spływały po moich policzkach, a ja nawet nie starałam się ich powstrzymać. Dałabym bardzo wiele, by móc przytulić go chociaż ten jeden raz. Przytulić i powiedzieć, jak bardzo był dla mnie ważny. W jednym momencie poczułam, jak Harry przyciąga mnie do siebie i przytula. Nie protestowałam. Potrzebowałam tego. Wtuliłam się w chłopaka i zamknęłam oczy.
-Przykro mi, że zmarł - powiedział delikatnie - wiem, że był dla ciebie kimś wyjątkowym.
-Wiele się zmieniło przez ten rok.. - odpowiedziałam - jego śmierć.. gdyby nie ona, to zapewne nigdy nie wyleciałabym do Londynu.. nie poznałabym was.. a może nawet spłonęłabym we własnym domu i do niego dołączyła..
-Nie mów tak - powiedział stanowczo - może tak właśnie miało być od samego początku? Wiele już za tobą, za nami. Nie uważasz, że może to czas, by zacząć wszystko od nowa? Z pustą kartą?
-Nie wiem.. może i masz rację.
I w tym momencie zadzwonił mój telefon. Niechętnie go wyciągnęłam i spojrzałam na wyświetlacz. Momentalnie odskoczyłam od Harrego i odebrałam. To była mama Jade.
-Tak? - spytałam trzęsącym się głosem.
-Dzień dobry, Rose - powiedziała spokojnie - wszystko u ciebie w porządku?
-Tak. Jestem w Mullingar. Co z Jade?
-Właśnie w tej sprawie dzwonię. Powiedziała, że chciałaby z tobą porozmawiać..
-Naprawdę? - zdziwiłam się.
-Tak. Mogłabyś..
-Oczywiście, że tak! - przerwałam jej - Będę najszybciej jak się da.
-W porządku. Czekam na miejscu. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i otarłam łzy. Harry patrzył na mnie niepewnie, nie wiedząc, o co chodzi. Szybko wyjaśniłam mu w czym rzecz i już po chwili jechaliśmy do szpitala psychiatrycznego. Cała trzęsłam się z nerwów, ale obiecałam sobie, że będę silna i dam radę. Choćby nie wiem co. Obecność Harrego dodawała mi otuchy. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, wysiadłam z samochodu i wzięłam głęboki oddech. Ten budynek zawsze wzbudzał we mnie mieszane uczucia. Harry objął mnie w pasie i zaprowadził do środka. Nie protestowałam, bo wtedy nie myślałam o tym, co dzieje się wokół mnie. Mama Jade czekała przed tymi drzwiami, co ostatnio. Kiedy mnie zobaczyła, lekko się uśmiechnęła i podeszła do nas. Nie musiała niczego mówić. Harry mnie puścił i posłał mi pokrzepiające spojrzenie. Po raz kolejny wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę. Weszłam do białego pomieszczenia, nie wiedząc, czego się spodziewać. Jade siedziała na krześle i patrzyła na mnie. Nie było w niej ani śladu złości czy furii. Zajęłam miejsce naprzeciwko i przyglądnęłam jej się niepewnie.
-Więc jednak przyszłaś.. - odezwała się cicho.
-Chciałaś ze mną rozmawiać - odpowiedziałam - więc jestem.
-Tak po prostu?
-Tak. Przecież powiedziałam, że cię nie zostawię.
-Ahm.. no tak..
-Co się dzieje, Jade? Co z tobą?
-Już jest lepiej. Ale proszę cię, nie każ mi tego wszystkiego opowiadać. Nie jestem w stanie..
-W porządku, do niczego cię nie zmuszam. Po prostu się o ciebie martwię.
-Przepraszam - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy - przepraszam cię za mój ostatni wybuch.. nie powinnam się tak zachowywać, ale.. to nie było zależne ode mnie.. to wszystko przez tą chora sytuację.. przepraszam..
-Nie musisz mnie za nic przepraszać - odpowiedziałam miękko - nie jestem na ciebie zła! Jestem wściekła na siebie, że pozwoliłam ci tu zostać. To ja powinnam cię przeprosić.
-Nieważne. Chcę po prostu, żebyś wiedziała, że.. jesteś wspaniałą osobą. A ja mam wielkie szczęście, że chcesz ze mną rozmawiać.
-Jade.. jesteś jak moja młodsza siostra, wiesz? Jak rodzina. Chcę, żeby wszystko u ciebie było dobrze. Może chcesz wyjechać z nami do Londynu? Zamieszkać ze mną?
-Nie.. dziękuję za propozycję, ale nie. Irlandia to mój dom. Poza tym, nie mogłabym zostawić mamy. Z tym miejscem wiąże się zbyt wiele wspomnień. Dam sobie radę. I życzę ci powodzenia.
-Ja tobie również. Życzę ci, żeby już wszystko było na swoim miejscu. Jestem pewna, że Josh by tego chciał.
-Wiem... lekarze mówią, że wyjdę stąd lada dzień, bo mój stan jest już w porządku. Nigdy więcej nie pozwolę sobie na takie coś. Dziękuję, że przyszłaś.
-Nie ma za co. Dla ciebie wszystko, przecież wiesz.
Wstałyśmy obydwie. Już chciałam skierować się do wyjścia, ale Jade podeszła i mnie przytuliła. Byłam zaskoczona jej reakcją, ale od razu odwzajemniłam jej gest. W końcu poczułam wielką ulgę. Wróciła do siebie i znów była tą dziewczyną, z którą zaczęłam się przyjaźnić. Przyszedł lekarz i musiałam wyjść. Ale salę opuściłam z wielkim uśmiechem na twarzy. Zrozumiałam, jak ważne jest życie. Popatrzyłam na Harrego i po prostu rzuciłam mu się w ramiona. Był zaskoczony, ale objął mnie mocno, dając uczucie bezpieczeństwa. Opuściliśmy szpital wspólnie, a ja zrozumiałam kolejną ważną rzecz. Nie mogłam dłużej się hamować i powstrzymywać. Nie na tym polegało życie. A ja już nikogo więcej nie chciałam ranić. Zatrzymałam się w połowie drogi. Hazz odwrócił się i spojrzał na mnie zdezorientowany. Podszedł bliżej, a ja tylko się uśmiechnęłam.
-Coś nie tak? - spytał niepewnie i rozglądnął się dookoła.
-Wszystko okey - odpowiedziałam i sama się do niego zbliżyłam.
-Jesteś pewna?
-Kochasz mnie? - odpowiedziałam pytaniem i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Przecież wiesz, że tak - odpowiedział coraz bardziej zdezorientowany.
-I nadal uważasz, że moglibyśmy być razem? Tak po prostu?
-Tak, właśnie tak uważam. Ale czemu tak nagle..
Nie zdążył dokończyć zdania, bo w ty momencie wspięłam się na palce i go pocałowałam. Zamknął się w jednym momencie i przyciągnął mnie do siebie. Wpiłam się w jego malinowe usta, napawając się jego bliskością, której brakowało mi od kilku miesięcy. Czułam się idealnie. Wszystko wróciło na swoje miejsce. Odsunęłam się od niego, a on znów mnie do siebie przyciągnął i pocałował. Nie zamierzałam mu się opierać.
-Czyżbyś w końcu zrozumiała, że należysz tylko do mnie? - spytał, gdy nasze usta w końcu się od siebie odkleiły.
-Czyżbyś w końcu zrozumiał, że kocham tylko ciebie?
-Więc.. chcesz spróbować od nowa? Chowając wszystkie złe chwile w zakamarkach swojego umysłu?
-Jestem gotowa na wszystko. Ale musisz mi coś obiecać.
-Wszystko, o co poprosisz.
-Obiecaj, że już nigdy więcej mnie nie skrzywdzisz.
-Przysięgam, że już nigdy więcej nie pozwolę, byś cierpiała z mojego powodu. Kocham cię.
-Ja też cię kocham, Harry. I mam nadzieję, że tym razem nam wyjdzie.
Znów go pocałowałam, a potem najzwyczajniej w świecie go przytuliłam. Dziękowałam Bogu za to, że postawił go na mojej drodze. Bo mimo tych wszystkich złych chwil, ja nadal go kochałam i nadal był kimś bliskim mojemu sercu. Spojrzałam w niebo i po raz kolejny tego dnia się uśmiechnęłam.
Minął kolejny miesiąc. Wieść o tym, że jestem z Harrym rozniosła się po całym świecie mediów. Modest nie zareagowało. Nawet Paul przyszedł i złożył nam gratulacje. Ten fakt najbardziej zaskoczył Nialla. Nie mógł przyjąć do wiadomości tego, że znów jesteśmy razem. Ale co mógł na to poradzić? Absolutnie nic. Kochałam Hazzę. I może tak miało być od samego początku? W moim życiu wydarzyło się bardzo wiele. I może właśnie teraz miało być już tylko dobrze. Sporo wycierpiałam i sporo mnie to kosztowało. Może w końcu zasłużyłam na to, by choć przez chwilę być szczęśliwą. Moja historia się nie kończy, bo wiem, że jeszcze wiele przede mną. Jednak teraz, mając u boku Harrego, wiem, że mogę osiągnąć absolutnie wszystko. Bo miłość uskrzydla i daje nadzieję na lepsze jutro. Nie jestem poetką i nigdy nią nie byłam, ale wiem jedno: po każdej burzy wychodzi słońce... ♥
______________________________________
Moje drogie czytelniczki! <3
Tak oto zakończyła się I część opowiadania o Rose i Harrym. Było trudno i doskonale o tym wiem, ale każda historia ma swój koniec. Ta jednak będzie jeszcze kontynuowana. Jednak nie będzie pisana z perspektywy Rosie. Tu chyba was zaskoczę :) II część będzie nieco inna, jednak wszyscy bohaterowie z tej części się w niej znajdą. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Początek Unusual Choices będzie 19 sierpnia, czyli zaraz po moim powrocie z Anglii.
~
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, każde wejście na bloga czy dodanie się do obserwatorów. Dziękuję, że jesteście ze mną i wciąż czekacie na nowe rozdziały. Dziękuję, że jesteście moją siłą i inspiracją do dalszego pisania i wymyślania nowych wątków. Dziękuję Wam za to, że po prostu tu jesteście, wspieracie mnie i pomagacie mi być coraz lepszą. Jesteście jedyne i niepowtarzalne.
#1DFamily forever <3
Już po raz ostatni czekam na Wasze komentarze. Mam nadzieję, że będzie ich dużo! Wyraźcie swoje opinie, a ja przeczytam wszystkie. Obiecuję <3
II część ----> Unusual Choices